Włoska piłka charakteryzuje się barwnymi postaciami. Są to piłkarze, którzy odznaczali się specyficznymi zachowaniami, trenerzy szukający różnych metod w celu odniesienia zwycięstwa, czy prezesi klubów rewolucjonizujący ligę. Dziś jednak skupimy się na postaci człowieka wykraczającego poza piłkę nożną, który sprawił, że Włochy od lat 60. do końca lat 90. były krainą płynącą mlekiem Parmalatu. Mowa oczywiście o Calisto Tanzim, byłym właścicielu AC Parmy, który wraz z nadejściem 2022 roku odszedł z tego świata.
Urodzony 17 listopada 1938 roku Tanzi wychowywał się w miejscowości Collecchio, w regionie Emilia - Romania w rodzinie drobnych przedsiębiorców. Jego ojciec, Melchiorre zajmował się bowiem produkcją wędlin na skalę wystarczającą na dość spokojne życie w okolicy, którą zamieszkiwali. Firmę tą założył dziadek Tanziego, Calisto senior i długo utrzymywała swój pierwotny kierunek. Młody Calisto od początku miał jednak żyłkę do biznesu, stąd po powrocie ze studiów, z których zrezygnował postanowił pomóc ojcu w prowadzeniu firmy. Z czasem przejmował coraz większą rolę w biznesie, ponieważ Melchiorre był ciężko chory. Jako pierworodny syn miał zresztą prawo do przejęcia firmy.
Calisto miał jednak nieco inny zamysł na rozwinięcie marki. Podczas wyjazdu na saksy w czasie studiów do Szwecji podpatrzył bowiem dość ciekawą i nową metodę wytwarzania mleka. Mało kto przypuszczał, że tak diametralna zmiana, szczególnie w okolicy, która była kojarzona głównie z wytwarzania słynnej na cały świat szynki parmeńskiej będzie miała rację bytu. Calisto jednak był pewien swego i postawił wszystko na jedną kartę. Nie ograniczył się jedynie do wyrobu mleka, lecz poszedł także w inne wytwory kojarzone także z Italią, jak choćby sosy pomidorowe.
Kiedy firma rozszerzała swoje wpływy, Tanzi postanowił to wykorzystać poprzez promocję przez sport. Paradoksalnie piłka nożna wcale nie była dla niego wtedy tak istotna, ponieważ swoją strategię marketingową ukierunkował w sporty indywidualne, jak narciarstwo alpejskie, w którym wspierał legendę tras - Ingemara Stenmarka, czy w Formułę 1, gdzie promował swój biznes wraz z najwybitniejszymi kierowcami, na czele z Niki Laudą, Nelsonem Piquetem, czy Jackiem Brabhamem.
Lauda wspierany był zresztą przez Parmalat niemalże do samego końca istnienia firmy w postaci, którą zakładał Tanzi. Była przy Austriaku w momencie jego katastrofalnego wypadku na torze Nurburgring, w trakcie powrotu do ścigania i przez lata aż do 2002 roku. Z czasem jednak Calisto dostrzegł możliwość większej promocji i zarobku w piłce nożnej. Nim do tego doszło, wypromował się w Hiszpanii poprzez umieszczenie nazwy firmy na koszulkach Realu Madryt i Brazylii za pomocą wspomnianego wcześniej Piqueta, który w latach 80. skutecznie walczył o tytuł mistrza świata Formuły 1.
Początki jego działalności w klubie z Parmy przypadły na drugą dekadę lat 80. XX wieku. Wtedy Parma była klubem, który nigdy wcześniej nie zagrał w Serie A, nie aspirował do rywalizacji z Juventusem, Milanem, czy Napoli, które wyznaczały wówczas rytm rywalizacji we włoskiej ekstraklasie. Tanzi dostrzegł wówczas w klubie ze swoich okolic potencjał po tym, jak drugoligowy wówczas zespół prowadzony przez legendarnego Arrigo Sacchiego pokonał wielki Milan. Przeczekał do końca sezonu i w czerwcu 1987 roku przejął najpierw 25% akcji i sponsoring AC Parmy.
Nie było jednak na starcie łatwo, ponieważ na awans do upragnionej Serie A Tanzi czekał trzy lata. Doczekał się tego w 1990 roku, kiedy to włoska ekstraklasa osiągała apogeum swojej świetności. Milan bronił wówczas Pucharu Europy, Napoli z Maradoną dopiero co wygrało scudetto, Juventus wygrał Puchar UEFA, a Inter rok później miał powtórzyć sukces "Starej Damy". Przyznacie, wejście do takiej ligi nawet dla najbardziej ambitnego właściciela byłoby trudne, ale nie dla Calisto.
On miał wiele do udowodnienia, ponieważ mimo rozwoju firmy nie był traktowany zbyt poważnie. Wiązało się to rzecz jasna z jego pochodzeniem, które szczególnie w świetle klanu Agnellich, czy Morattich nie było zbytnio szanowane. Pseudonimy "mleczarz", czy "prowincjusz" mocno w niego uderzały i był gotowy zapłacić każdą cenę za większy szacunek względem jego osoby. Problemem było jednak to, że w zasadzie nigdy nie miał na to pieniędzy, podobnie jak na zarządzanie klubem. O tym jednak będzie okazja napisać jeszcze później.
Tanzi w piłce działał podobnie, jak w innych sportach - promując swoje działania w świecie. Oczywiście marketing nie jest nigdzie zabroniony, natomiast w przypadku Parmy i Calisto doszło do złamania tradycji - otóż zatrudnił on do swojego klubu na pozycję bramkarza Brazylijczyka, Claudio Taffarela, który miał w Brazylii kontynuować promocję Parmalatu, zaczętą przez Piqueta. Dlaczego zatem Tanzi złamał tradycję? Otóż we włoskich klubach pierwszeństwo na pozycji bramkarza zwykle mieli Włosi, natomiast przedsiębiorca związany z Parmą postanowił otworzyć klub na wpływy zagranicznych piłkarzy.
Do Taffarela dołączył wówczas Tomas Brolin i Georges Grun, a z czasem przychodziły coraz większe gwiazdy, na czele z Christo Stoiczkowem, Faustino Asprillą, Lillianem Thuramem, Hernanem Crespo, Juanem Sebastianem Veronem, Hidetoshim Nakatą, czy Ahn Jung - Hwanem. Również najwięksi włoscy piłkarze mieli przyjemność grać w klubie Tanziego. Byli to choćby Gianluigi Buffon (powrócił do Parmy w 2021 roku), Enrico Chiesa, Filippo Inzaghi, Dino i Roberto Baggio, czy Fabio Cannavaro. Nikt nie myślał wówczas, że Parma może mieć jakiekolwiek kłopoty, dlatego, że Tanzi postanowił skupić się na działaniu mimo, iż był już wtedy bankrutem, a dokładnie był nim w zasadzie od początku zarządzania klubem.
Jedną z przyczyn tych kłopotów Tanziego i Parmalatu była bowiem awaria elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku. Wtedy to do produkowanego przez jego firmę mleka dostały się rakotwórcze substancje, które storpedowały produkcję i spowodowały gigantyczne straty finansowe, z których firma już się nie podniosła. Sam Tanzi jednak również dołożył do tego swoje trzy grosze, ponieważ był człowiekiem nie znającym zwrotu "odpuść". Za wszelką cenę chciał udowodnić, że nadaje się do czegoś więcej, niż tylko do roli mleczarza i to wygrywało z jego inteligencją, religijnością i bystrością umysłu.
Warto nadmienić, że Tanzi mimo fatalnych perspektyw Parmalatu nie poprzestawał na działalności i prężnie wspierał inne kluby. Były to Penarol Montevideo, Boca Juniors, Palmeiras, Benfica, Toros Neza, EC Juventude, Audax Italiano i FC Fehervar. Wśród nich rozgrywał przez sześć lat towarzyski turniej o Puchar Parmalatu, co miało podkreślać potęgę firmy, będącej w praktyce kolosem na glinianych nogach. Najwięcej zwycięstw w tym towarzyskim turnieju miał urugwajski Penarol - cztery, druga w klasyfikacji wszechczasów była Parma z jednym zwycięstwem, a podium zamyka Toros Neza również z jedną wiktorią.
Mimo tych kłopotów jako szef klubu sporo wygrał, ponieważ trzykrotnie zdobył puchar Włoch, raz superpuchar kraju, dwukrotnie puchar UEFA i superpuchar UEFA. Nie uchroniło go to jednak przed bankructwem ogłoszonym w 2003 roku i karą więzienia za przekręty finansowe. Tanzi pierwotnie został skazany na niespełna rok więzienia, jednak z czasem ta kara została zmieniona na osiem lat.
Z racji wieku i stanu zdrowia odbywał ją w domu, wychudzony, podstarzały i pozbawiony wielu dobytków, których dorobił się poprzez Parmalat, będący jego błogosławieństwem i przekleństwem. Ostatecznie w trakcie drugiego procesu zasądzono mu karę 17 lat więzienia, która miała skończyć się w 2033 roku, jednak już wiadomo, że tu na ziemi jej nie wypełni. Zmarł w swoim domu, mając 83 lata. Śmiało można porównać go do autora książki "Bogaty ojciec, biedny ojciec", Roberta Kiyosakiego, który doradzając innym, jak mają się wzbogacić, sam stał się biedny, tak jak Tanzi.