Milan ciągle walczy z Interem w korespondencyjnym pojedynku o mistrzostwo Włoch. Wydaje się, że w końcówce sezonu mają oni cięższe zadanie, ponieważ mierzą się z Atalantą i Sassuolo, natomiast Inter walczy z Cagliari i Sampdorią, natomiast "Rossoneri" znakomicie realizują swój plan na "scudetto". Jak z kolei realizowali swoje zadania wczoraj na San Siro?
Mieliśmy w tym meczu do czynienia ze starciem dwóch różnych systemów i myśli taktycznych. Stefano Pioli wystawił swoje żelazne ustawienie 1-4-2-3-1, a Gian Piero Gasperini również poszedł w kierunku swojej ulubionej taktyki, czyli ofensywa i 1-3-4-2-1.
Wielu obserwatorów miało w tym meczu obawy dotyczące Atalanty i sensu wystawiania na prawym wahadle Hansa Hateboera. Głównie tyczyło się to sytuacji, w których Holender miałby rywalizować szybkościowo z Theo Hernandezem i Rafaelem Leao, ale jak się okazywało często u tej dwójki nogi nie nadążały za głową i dzięki temu Hateboer miał nieco ułatwione zadanie w walce o piłkę.
Właśnie Hateboerem Atalanta starała się częściej operować piłką. Prawa strona była szczególnie na początku mocniej eksploatowana, dopiero z czasem uruchomiony został lewy korytarz boiska, na którym prym wiódł Davide Zappacosta, któremu często pomagał Luis Muriel, który robił wszystko, by nie trzymać się swojej pozycji wysuniętego napastnika.
Atalanta w wyprowadzeniu piłki od własnej bramki ustawiała się często w piątkę, gdzie do rozegrania schodzili Hateboer i Koopmeiners. Zdarzało się wręcz, że to pomocnik z numerem 7 zastępował na pozycji Hateboera, gdy ten zapędzał się wyżej, a obrońcy stali wężej.
Gdy piłka przenosiła się bliżej połowy Milanu, wtedy do akcji podłączała się piątka ofensywna, gdzie za rozegranie odpowiadał Luis Muriel, a pomagał mu w tym najczęściej Matteo Pessina, a Mario Pasalić w tym czasie dublował pozycję Kolumbijczyka.
Jak na te próby rozgrywania akcji przez Muriela reagował Milan i Stefano Pioli? Otóż za krycie Kolumbijczyka odpowiadał Pierre Kalulu, który wraz z Fikayo Tomorim doskonale neutralizował wszelkie zapędy ofensywne rywala. Kalulu jednak oprócz gry w systemie z czwórką musiał być plastrem dla Muriela i z tego zadania wywiązywał się bardzo dobrze, ponieważ nawet jeśli udało się Kolumbijczykowi rozegrać piłkę, to Francuz na tyle opóźniał zagrania rywala, że koledzy mogli odbudować swoje ustawienie.
Milan cechowała także duża swoboda taktyczna. Warto tylko odnotować, że o ile pierwotnie ustawienie gospodarzy wyglądało na 1-4-2-3-1, to w praktyce zespół Pioliego grał w systemie 1-3-2-2-3 lub 1-3-2-3-2, co nazwałem, komentując ten mecz w RadioGol wręcz powrotem do znanego w latach 20. i 30. XX wieku systemu W-M.
Ta swoboda taktyczna objawiała się jednak znacznie bardziej w ustawianiu się piłkarzy szczególnie w ataku pozycyjnym. Najczęściej te zmiany ustawienia realizował Davide Calabria, który wielokrotnie opuszczał swoją pozycję prawego obrońcy i przechodził do roli defensywnego pomocnika. Wtedy automatycznie wyżej na boisku ustawiał się Sandro Tonali, który bywał nawet drugim napastnikiem obok Giroud. Wreszcie wspomniany wcześniej Pierre Kalulu, który raczej znany jest z trzymania się kurczowo swojej pozycji wczoraj przez chwilę pełnił nawet rolę lewoskrzydłowego.
Jak z kolei wyglądał pressing Milanu po stracie piłki? Najniżej w atakowaniu rywala po stracie schodził Giroud, który robił miejsce bardziej proaktywnym piłkarzom w tym elemencie. Tworzyła się wówczas jednolita linia złożona z czwórki piłkarzy, a za nimi zabezpieczał to wszystko jeszcze środkowy napastnik, dla którego nie był to wybitny występ wczorajszego wieczoru. Zdarzało się także, że tę linię łamali Tonali i Krunić, którzy podchodzili pod samego Juana Musso, który przez to zmuszany był wybijać piłkę daleko, a to było dobre rozwiązanie dla obrony Milanu, która zbierała te podania.
Atalanta z kolei pressing budowała w oparciu o czterech piłkarzy, gdzie podobnie, jak w Milanie napastnik, czyli Muriel cofał się i z Pessiną tworzył drugą linię pressingu, natomiast najwyżej atakowali Maignana Pasalić i Hateboer. Agresja ta jednak nie była zbyt odczuwalna dla piłkarzy Milanu, ponieważ bramkarz gospodarzy często swobodnie wychodził sobie nawet na dwudziesty metr od bramki i stamtąd wyprowadzał piłkę albo do obrońców, albo wyżej w kierunku Giroud.
Na koniec warto wspomnieć o padających bramkach, bo te były sporym obnażeniem defensywy Atalanty. Oba gole były połączeniem braku skupienia piłkarzy gości z inteligentnym i szybkim wyprowadzeniem kontry przez Milan. Pierwszy z goli oczywiście był obarczony kontrowersją spowodowaną faulem na Pessinie, natomiast szybkość rozegrania akcji po odzyskaniu piłki była imponująca. Wystarczyły bowiem dwa podania Kessiego i Messiasa, by uruchomić Rafaela Leao. Ten rzecz jasna pomknął w kierunku bramki i ze stoickim spokojem umieścił piłkę między nogami Musso.
Druga akcja bramkowa również zaczęła się od agresywnego, choć mniej widocznego dla arbitra odbioru piłki Bodze. Messias po chwili leciutko podał piłkę Theo Hernandezowi, któremu wczoraj włączył się Maradona mode. Po ponad sześćdziesięciu metrach akcji umieścił piłkę przy dalszym słupku i uradował całe San Siro.
Czy to ostatecznie okaże się kluczowym krokiem do "scudetto" dla Milanu? Jest to prawdopodobne, ponieważ ciągle ma dwa punkty przewagi nad Interem i wszystko w swoich rękach. Nie będą mieli jednak łatwo, gdyż naprzeciw ekipy Pioliego staje Sassuolo z katem Mediolanu - Domenico Berardim.