Kiedy Lazio ogłosiło latem, że do klubu przejdzie Pedro Rodriguez Ledesma, transfer był komentowany głównie z powodu zmiany rzymskich barw przez Hiszpana. Claudio Lotito postanowił odciążyć budżet Romy z 3,5 mln euro za sezon, które zarabiał były piłkarz FC Barcelony i Chelsea. Przez brak nadziei fanów "Giallorossich" na formę sportową skrzydłowego, przejściu do lokalnego rywala nie towarzyszyła napięta atmosfera. Wbrew licznym opiniom szybko okazało się, że Pedro jeszcze nie jest sportowym trupem i w Italii może zagrać jeszcze sporo dobrych meczów.
Niechciany i odrzucony przez AS Romę
Przyjście Pedro Rodrigueza na Półwysep Apeniński było zagadką. Ostatni jego sezon w Premier League to czas naznaczony kontuzjami i problemami z regularną grą. Hiszpan u Franka Lamparda zagrał tylko w 9 meczach ligi angielskiej. Transfer do Italii miał mu przywrócić radość z gry, piłkarz deklarował, że jego celem jest zdobywanie trofeów.
Początek w zespole "Giallorossich" piłkarz urodzony w Teneryfie miał naprawdę udany. Szybko stał się jednym z najważniejszych solistów w orkiestrze Paulo Fonseki, wraz z Mkhitarianem stworzył duet, który dzięki wybitnym umiejętnościom technicznym potrafił zaskakiwać przeciwnika. Najlepszym momentem jego pobytu w żółto-czerwonej części Rzymu był październik 2020 roku, wówczas rozegrał bardzo dobre mecze z Udinese, Benevento i Milanem.
W jego występach pojawiła się powtarzalność, jego profil boiskowy wydawał się stworzony do proaktywnego stylu preferowanego przez Paulo Fonsekę. Miesiąc miodowy byłego zawodnika Chelsea skończył się wraz z porażką Romy 4:0 w starciu z Napoli. Tamtego dnia Pedro był nie do poznania, i w porównaniu do poprzednich kolejek mogliśmy zauważyć spory regres formy Pedrito.
Niestety dla Romy nie był to tylko jeden słabszy występ, gdyż później ciężko było szukać pozytywów w jego grze, uwidoczniły się jedynie pojedyncze przebłyski. Po serii słabszych meczów przyszedł uraz mięśnia dwugłowego uda, który wykluczył go z gry na 3 mecze. Wrócił na "Derby della Capitale" z Lazio. Jego zespół przegrał 3:0, a występ skrzydłowego był nijaki. Szybko doszło do kolejnego urazu, który ponownie wymusił przerwę w występach.
W połowie lutego Pedro wrócił na boisko i zaliczył sporą liczbę rozegranych meczów. Poza minutami spędzonymi na placu ciężko mówić o jakichkolwiek pozytywach. Po urazach wyglądał jak ciało obce w zespole Fonseki, jego dryblingi i podania były przewidywalne. Pedro nie przypominał siebie z początku sezonu, a fani mocno się do niego zniechęcili z powodu wysokiej pensji, oraz kiepskiej dyspozycji na boisku. Jego łabędzim śpiewem była bramka zdobyta w rewanżowych derbach z Lazio, które Roma wygrała 2:0.
Sezon 19/20 był jego najsłabszym w Chelsea, w Romie miał problem ze zdrowiem i regularną formą, więc brak optymizmu wśród fanów "Giallorossich" nie mógł dziwić. Trzeba jednak pamiętać o tym, jak dużo problemów miała Roma prowadzona przez Fonsekę od połowy stycznia 2021 roku. Zespół trenujący w Trigorii od momentu przegrania styczniowych derbów wyraźnie zaczął pikować, Hiszpan łatwych warunków do odbudowania formy nie miał. Finalnie w Romie strzelił 6 goli i odnotował 7 asyst w 40 meczach (statystyki ze wszystkich rozgrywek).
Po przyjściu Jose Mourinho Pedro przyznał, że "Giallorossi" zostawili na lodzie bez żadnych konsultacji. Przed rozpoczęciem zgrupowania przedsezonowego nie otrzymał powołania od nowego trenera, co było jednoznacznym sygnałem.
Sąsiedzka pomoc. Dlaczego Sarri potrzebował Pedro?
Po odrzuceniu przez Mourinho z Pedro Rodriguezem skontaktował się Maurizio Sarri. Nowy trener Lazio bardzo wierzył w odbudowę kariery Hiszpana i złożył mu propozycję dołączenia do "Biancocelestich". Mimo wieloletnich zażyłości pomiędzy dwoma rzymskimi klubami, długo się nie zastanawiał i dołączył do do drużyny trenującej w ośrodku treningowym Formello. W stolicy Italii sfinalizowany został pierwszy od czterdziestu lat transfer bezpośredni, w 1981 roku z Lazio do Romy przeszedł Carlo Perrone.
Kontrowersyjna transakcja nie spowodowała silnego zdenerwowania wśród tifosich. Dla fanów "Giallorossich" Pedro był zbyt dużo zarabiającym piłkarzem, który ma problem ze zdrowiem i lepiej dla klubu jeśli odejdzie. W Lazio również kibice nie żalili się z powodu jego przyjścia, transfer nie był obarczony ryzykiem finansowym, co sprawiło, że "Biancocelesti" niezbyt wiele ryzykowali sprowadzając piłkarza z Wysp Kanaryjskich. W dniu ogłoszenia transferu Pedro do Lazio można było przeczytać niemal same krytyczne opinie na temat tego gracza. Najczęstszymi argumentami przeciwników był fakt, że zyska budżet Romy, gracz jest podatny na kontuzje i nigdy już nie wróci do poziomu z dawnych lat.
Osobiście stanąłem wówczas w opozycji do tych teorii, widząc początek zeszłego sezonu w wykonaniu byłego skrzydłowego Barcy. Wówczas pokazał, że inteligencji boiskowej i techniki nie zapomniał. Gracz, który przez kilka lat był bardzo ważną postacią w Barcelonie Pepa Guardioli nigdy nie zapomni tego jak podaje się piłkę koledze w uliczkę, wie też, że pracować w pressingu należy tuż pod polem karnym przeciwnika.
Piłkarza o takiej charakterystyce potrzebował Maurizio Sarri, w celu wprowadzania własnej filozofii gry na Stadio Olimpico. Pedro jest skrzydłowym, dla którego gra oparta na posiadaniu piłki, wysokim pressingu od razu po stracie piłki i wymienności pozycji stanowi środowisko naturalne. Ponadto Hiszpan jest graczem, który w przypadku kontuzji w zespole jest w stanie zagrać na kilku pozycjach. Mimo tego, że zazwyczaj grał na prawym skrzydle, to zejście do lewej strony, środka pola, czy bycie najbardziej wysuniętym zawodnikiem nie jest dla niego problemem. Formacja 4-3-3, którą preferuje nowy trener Lazio jest jego ulubioną, w tym ustawieniu odnosił swoje największe boiskowe sukcesy.
Ostatnim powodem, dla którego Sarri zdecydował się na wyciągnięcie pomocnej dłoni w kierunku Pedro jest charakter piłkarza urodzonego w Santa Cruz de Tenerife. W przypadku niepowodzeń nie narzeka, cierpliwie pracując czeka na swoją szansę. W przeszłości po spadkach formy i kontuzjach w Chelsea potrafił z pokorą przyjmować różne decyzje trenerów i wracać na boisko mocniejszy.
Odrodzenie Pedrito
Nastrój Pedro po dołączeniu do Lazio definiuje wypowiedź, której udzielił w jednej z rozmów:
"Kiedy przyjechałem, nie spodziewałem się takiego powitania ze strony fanów i kolegów z drużyny. To była dla mnie miła niespodzianka. Nie było to łatwe, ponieważ przyszedłem z Romy, ale nastrój był idealny. Z Maurizio, którego dobrze znam, fajnie się pracuje. Ma sposób grania, który bardzo lubię i jest piękną osobą."
Trzykrotny zwycięzca Ligi Mistrzów bardzo szybko zdobył zaufanie Maurizio Sarriego. Trener urodzony w Neapolu zdecydował się wystawić swojego nowego podopiecznego do pierwszego składu, po zaledwie dwóch dniach wspólnych treningów.
Najbardziej rzucającą się sytuacją tego typu było postawienie na Wesleya Sneijdera w "Derbach Mediolanu" przez Mourinho, praktycznie po samym przylocie do nowego klubu. Taki gest jest jednoznacznym wsparciem i może stanowić pozytywny impuls mentalny. Skutek takiej postawy trenera zobaczyliśmy w tempie natychmiastowym, Pedro rozegrał znakomity mecz inauguracyjny przeciwko Empoli. Co prawda nie miał bezpośredniego wpływu na żadną z bramek, ale często napędzał akcje, próbował dryblować i każde jego zagranie było przemyślane. Mógł zaskakiwać fakt, jak szybko nabrał porozumienia na boisku z Felipe Andersonem i Ciro Immobile.
W meczu ze Spezią zagrał bardzo podobnie, dołożył jednak do swojego dorobku pierwszą asystę dla swojego nowego klubu. W kolejnych kolejkach nadal dawał pozytywne symptomy, mimo bardziej dyskretnych występów. Nastroje studzono tłumacząc, że w pierwszych kolejkach Lazio nie grało z silnymi rywalami.
Bieżący sezon Serie A pokazuje, że liga, a zwłaszcza derbowe rywalizacje lubią historie, które rozpalą pożar w obozie rywala derbowego. W meczu ze swoim byłym klubem, który go odrzucił, niemal całe spotkanie grał bezbłędnie. Jego bramka na 2:0 była trafieniem szczególnej urody. Można je porównać do gola, którego strzelił Manchesterowi United w finale Ligi Mistrzów w 2011 roku, bramka w derbach Rzymu padła z nieco dalszej odległości. Pedro swoim premierowym trafieniem w barwach "Biancocelestich" udowodnił, że nie zapomniał jak się strzela z dystansu. Po meczu słusznie został uznany MVP "Derby della Capitale".
Po odejściu z Romy powiedział w jednym z wywiadów, że Roma jest przeszłością, o której nie chce rozmawiać, zdecydowanie woli doskonalić siebie, pracować z zespołem i być najlepszą wersją siebie. Szybko dał do zrozumienia, że w błękitno-białej części Rzymu czuje się bardzo dobrze, pokazał to również po końcowym gwizdku w derbach. Podobnie jak Maurizio Sarri wziął na swoją rękę orła, który jest żywym symbolem "Lazialich".
Mecze z Bolonią i Hellasem nie były najlepsze w wykonaniu Kanaryjczyka, często był spóźniony, przewidywalny, jego próby dryblingów, czy podań do kolegów kończyły się stratą. Kroplą dziegciu w słoiku miodu jest fakt, że kiedy cała drużyna gra słabo, to Pedro nie potrafi samodzielnie przejmować inicjatywy i doprowadzać do zmiany obrazu, bądź przebiegu meczu. Podobna tendencja miała miejsce w Romie, jego pozytywne występy oglądaliśmy, kiedy "Fonsecalcio" działało w sposób prawidłowy i efektywny.
W pojedynku z Interem udowodnił, że pojedynki z wielkimi zespołami nie są mu straszne i mimo braku liczb miał bardzo duży udział w konstruowaniu i napędzaniu akcji "Biancocelestich". Był to dobry prognostyk przed kolejnymi meczami. W starciu z Fiorentiną udowodnił, że strzały z ostrych kątów nadal mogą być jego atutem, pięknym uderzeniem zapewnił swojej drużynie zwycięstwo nad dobrze rokującą "Violą". Swoją wysoką formę udowodnił w starciu z Atalantą Bergamo, bardzo często dynamizował akcje, potrafił znaleźć się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie, kiedy bezlitośnie wykorzystał nie najlepszą interwencję Juana Musso, a także w sposób inteligentny napędził akcję bramkową na 2:2, gdzie zagrał w uliczkę do Tomy Bašić, było to zagranie które przypominało Pedro z najlepszych lat jego kariery.
Ostatnim meczem w chwili pisania tego tekstu był pojedynek z Salernitaną, gdzie znów był najjaśniej świecącą postacią w ataku "Biancocelestich". Pedrito po raz kolejny z zimną krwią wykorzystał błąd defensorów rywala, i zakończył mecz z golem oraz asystą. Trzy ostatnie mecze z bramkami i nagrodą dla piłkarza meczu robią spore wrażenie.
Postanowiłem przyjrzeć się ocenom (Eurosport) Pedro w pierwszych dwunastu kolejkach sezonu 20/21 i zestawić je z notami w bieżących rozgrywkach. Terminarz w obu sezonach posiadał podobną skalę trudności. W barwach Romy jego średnia nota wynosiła 6,04. Warto zwrócić uwagę na fakt, że były to najlepsze miesiące Pedro pod wodzą trenera Fonseki. Teraz jego średnia nota wzrosła do 6,45.
Sam gracz przyznaje, że duży wpływ na jego odbudowę ma Maurizio Sarri, który ma jasne wyobrażenie na temat gry w piłkę. Wiedziałby jak grać w Serie A, Premier League i Primera Division. Pedro chwali też swoich kolegów, którzy dużo myślą na boisku i również wyrażają aprobatę oraz zadowolenie z gry pozycyjnej. Dzielenie szatni i wspólne trenowanie m.in. z Ciro Immobile, Luisem Alberto, czy Felipe Andersonem daje wielką radość i chęć osiągania na boisku wspólnych celów. Noszenie koszulki Lazio jest powodem do dumy również z powodu Hiszpanów, którzy wcześniej grali na Stadio Olimpico, a Pedro lubił oglądać ich mecze w telewizji (Ivan De La Peña i Gaizka Mendieta).
Ciężko prognozować na jak długo Pedro będzie postacią kluczową dla ataku Lazio. Pokazał nam próbkę swoich dawnych umiejętności teraz dużo będzie zależne od jego zdrowia.