Gdy jest zdrowy i w najwyższej formie trzeba go zaliczać do grona pięciu, być może trzech najlepszych piłkarzy w lidze. W ostatnich latach coraz częściej był jednak gościem w J Medical. Po siedmiu sezonach drogi Paulo Dybali oraz Juventusu rozejdą się i choć wiele udało im się wspólnie wygrać, najważniejszego celu nie osiągnęli nigdy.
Był lipiec 2015 roku, kiedy Paulo Dybala trafił do stolicy Piemontu. Niespełna miesiąc wcześniej Juventus przegrał finał Ligi Mistrzów z Barceloną 1:3. W tamtym czasie trio MSN, czyli Messi-Suarez-Neymar, dla wielu najlepszy tercet ofensywny w historii, było nie do zatrzymania. „Bianconeri” mieli prawo czuć niedosyt, ale wiedzieli, że są blisko wejścia na europejski szczyt. Nie osiedli jednak oni na laurach i przeprowadzili mocne mercato. Pozą Argentyńczykiem do Turynu trafili też Juan Cuadrado, Mario Mandżukić, Alex Sandro czy Sami Khedira.
Paulo Dybala na Sycylii spędził trzy lata. Najlepszy był dla niego sezon 2014/15, gdy w 34 meczach strzelił 13 goli i zanotował 10 asyst, a Palermo zakończyło rozgrywki w drugiej połowie tabeli. To właśnie ta kampania przekonała Juventus do zapłacenia 32 milionów euro podstawy + 8 milionów euro w bonusach za 21-latka. Chłopak miał się zmienić w mężczyznę i poprowadzić „Starą Damą” do zdobycia uszatego pucharu. Na jego plecach pojawił się „ciężki” numer 21. Wcześniej nosił go przecież Andrea Pirlo, który właśnie zdecydował się na przenosiny do MLS oraz Zinedine Zidane.
Pobyt Argentyńczyka w Turynie powinniśmy podzielić na dwa etapy – przed i po otrzymaniu nagrody MVP ligi w sezonie 2019/20. W swoim pierwszym sezonie w biało-czarnej koszulce piłkarz z polskimi korzeniami strzelił 23 goli i dołożył 7 asysty. Całkiem niezły początek. W kolejnych latach jego liczby to 19+9, 26+7, 10+2 oraz 17+14. Było to pięć lat, w których La Joya, czyli „klejnot”, wywalczył sobie miłość i uwielbienie kibiców Juventusu. Trafił do serc najmłodszych tifosich. Na trybunach Alianz Stadium przewijały się setki dzieci w koszulkach z jego nazwiskiem. Dzieci, które po golach razem z nim pokazywały słynny gest maski. Dybala Mask to zresztą jedna z najbardziej znanych obecnie celebracji.
Z Dybalą jest tak, że trudno go nie lubić. Uśmiechnięty chłopak, nie sprawiał żadnych problemów i miał lewą nogę, która potrafi zdziałać cuda. Trudno się nie zauroczyć z perspektywy kibica – mówi Hubert Czemierowski, kibic Juventusu.
Turyn zakochał się w Paulo Dybali, a ten odpłacał się efektowną i efektywną grą. Chłopak, który wszedł do szatni pełnej starych wyjadaczy, jak Gianluigi Buffon, Giorgio Chiellini czy Leonardo Bonucci, grał bez kompleksów od pierwszych kroków postawionych w stolicy Piemontu. Był kluczowym piłkarzem Juventusu. To od jego obecności i formy często zależała ofensywna postawa „Bianconerich”. Dybala coraz częściej nosił opaskę kapitana. Miał wszystko, by stać się legendą, choć akurat w przypadku „Starej Damy” to słowo waży naprawdę wiele. Już nie nosił „ciężkiego” numeru 21… zamienił go na „najcięższy” z możliwych – 10. Zgadza się, grał z „dziesiątką”, która miała jeszcze zapach Alessandro del Piero.
– W przeciwieństwie do wielu kibiców nigdy nie widziałem w Paulo następcy Del Piero. W pewnym momencie kariery wydawało się, że już tylko krok dzieli go od futbolowego topu i krążyły kwoty rzędu 80-100 mln euro za jego kartę. Niektórzy widzieli w nim przyszłego zdobywcę Złotej Piłki. Oczywiście były to głosy hurraoptymistów, jednak można sobie zadać pytanie, gdzie mógłby zajść Paulito, gdyby nie kontuzje. Mam wrażenie, że długo jechał na opinii młodego chłopaka z wielkim talentem, tymczasem powoli dobiega 30-stki i wciąż nie zrobił kroku naprzód. Być może w nowym otoczeniu mu się to uda – ocenia nasz ekspert.
Drugi etap, ten po wyborze na najlepszego piłkarza ligi, nie jest już tak kolorowy. Oczywiście jedynym problemem jest zdrowie, bo piłkarsko, teraz może obok Dusana Vlahovicia, Paulo nadal jest najlepszym piłkarzem Juventusu. Niestety coraz rzadziej ma okazję do prezentowania swoich wyjątkowych umiejętności. Zdaje sobie sprawę, że historia kontuzji na transfermarkt .pl mówi o jednej poważnej kontuzji kolana na początku 2021 roku, kiedy stracił niemal trzy miesiące. To jednak nie koniec. Spójrzmy na ten sezon: miesiąc przerwy od końca września do końca października, trzy tygodnie przerwy od połowy grudnia do początku stycznia, dwa tygodnie przerwy od połowy lutego do początku marca, dwa tygodnie przerwy od początku do połowy marca. Łącznie w tym sezonie opuścił 15 meczów, w ciągu ostatnich dwóch lat aż 36 spotkań, co daje… prawie całe rozgrywki. Mimo podatności na kontuzję, żaden inny piłkarz Juventusu nie miał większego udziału przy bramkach niż Paulo Dybala – 19 (13+6). Konkurować z nim może jedynie Alvaro Morata (11+7). Obecny dorobek Dusana Vlahovicia to natomiast rzecz jasna efekt występów we Fiorentinie.
To właśnie Serb został pośrednio wykorzystany jako karta przetargowa przy negocjacjach kontraktowych z Dybalą. Uważany za najlepszego piłkarza ligi Vlahović zaakceptował pensję na poziomie 7,5 miliona euro rocznie. Oczekiwania Dybali wynoszące 10 milionów euro za sezon gry (uszczypliwi powiedzą, że za pół sezonu gry) szybko zostały sprowadzone na ziemię. Odejście Argentyńczyka zostało już potwierdzone w mediach, teraz dyskutuje się nad jego kolejnym przystankiem. Chętnych jest naprawdę wielu, bo Dybala, mimo dużej liczby kontuzji, nadal jest atrakcyjną opcją na letnie mercato.
– W moim odczuciu Juventus podejmuje decyzję bolesną dla części kibiców (zakochanych w La Joyi) i dla samego Dybali, który chciał zostać i pisać swoją historię w tym klubie. Natomiast z punktu widzenia zarządu jest to słuszny i racjonalny ruch z uwagi na kontuzje, wysokie zarobki i zmianę systemu gry na 4-3-3, do którego Argentyńczyk nie za bardzo pasuje – ocenia Czemierowski.
Media w swoich spekulacjach wysłały go do większości topowych klubów – pojawił się hiszpański kierunek: Barcelona i Atletico Madryt, wymagającego rewolucji Paris Saint-Germain, kluby Premier League (Dybala w pewnym momencie był o krok od Tottenhamu, w którym obecnie znajdują się Fabio Paratici i Antonio Conte, którzy pewnie zrobią jakieś podchody w kierunku Argentyńczyka), a nawet Inter, co byłoby wbiciem noża w serca kibiców Juventusu.
Paulo Dybala jest piłkarzem unikatowym. Niewielu zawodników ma podobną charakterystykę. Nasuwa się jeden, Leo Messi, oczywiście w odpowiednich proporcjach. Legenda Barcelony niejako zablokowała karierę Paulito w koszulce „Albicelestes”, bowiem żaden selekcjoner nie znalazł sposobu na umieszczenie dwóch wolnych elektronów na boisku. Dybalę trudno przypisać do jakiejś pozycji, nie jest prawym skrzydłowym, ofensywnym pomocnikiem, ani cofniętym napastnikiem. On sam decyduje, w jaką rolę się wciela.
Związek Dybali z Juventusem kończy się w słabym stylu. Przez cały swój pobyt nie udało mu się wygrać Ligi Mistrzów. W 2017 roku wystąpił w finale przeciwko Realowi Madryt, ale zagrał słabo i jego zespół przegrał aż 1:4. W tym roku najprawdopodobniej nie zdobędzie on nawet Scudetto, które w ostatniej dekadzie było dla kibiców Juventusu normą. Nie jest przypadkiem, że hegemonia „Bianconerich” zakończyła się wraz z początkiem problemów zdrowotnych Dybali.
Paulo Dybala przeważnie wypadał na kluczowe mecze Juventusu w fazie pucharowej Ligi Mistrzów:
Juventus 0:3 Villarreal – 11 minut
Villarreal 1:1 Juventus – brak występu
Juventus 3:2 Porto – brak występu
Porto 2:1 Juventus – brak występu
Juventus 2:1 Lyon – 13 minut
Lyon 1:0 Juventus – 90 minut
Juventus 1:2 Ajax – 45 minut
Ajax 1:1 Juventus – 15 minut
Juventus najprawdopodobniej nie będzie chciał znaleźć kopii Dybali. „Bianconeri” zaoszczędzą na pensji, którą przeznaczą na przebudowę.
– Wygląda na to, że po zimowym mercato i przyjściu Vlahovicia będziemy obserwować transformację w system 4-3-3 z klasycznymi skrzydłowymi, grającymi na silną 9 w postaci Serba. Najwięcej mówi się o Zaniolo, ewentualnie Raspadorim, pojawił się też temat Berardiego, ale ostatnio turyńscy insiderzy nie są w stanie zbyt wiele przewidzieć i nie zdziwię się, jeśli do Juve trafi jakiś nieoczekiwany brylant – przewiduje kibic Juventus.
__________
Koniecznie musicie obejrzeć materiał 2AngryMen sprzed 6 lat poświęcony Paulo Dybali:
Przeczytaj też: