Nie ma w Polsce innego piłkarza, który wywoływałby tak wiele skrajnych emocji. Niektórzy go kochają, inni nienawidzą. Fakty są, jednak takie, że to właśnie pomocnik urodzony w Ząbkowicach Śląskich wyrósł nam na jednego z najlepszych zawodników ekipy z Neapolu. Mówi się, że klasowego piłkarza poznaje się po tym jak gra przeciwko najlepszym. A „Zielu” nie tylko gra znakomicie, ale też zdobywa gola za golem. W tym sezonie ma już na liczniku m.in. Inter, Lazio oraz Atalantę. Pytanie, czy jest to idealny moment na zmianę klubu?
„Nie od razu Rzym zbudowano”
Trzeba pamiętać, że Polak na początku wcale nie miał łatwo. Piotr Zieliński rozkręcał się w Napoli stopniowo, a przez pierwszy okres był traktowany jako zmiennik. Przyszedł za prawie 20 milionów euro ze statusem „wschodzącej gwiazdy”, jednak na swoje pięć minut musiał zaczekać. Może nie robił szybkich postępów, ale z każdą miesiącem stawiał kolejny krok w przód. Wszystko zaczęło się rozkręcać po przyjściu Carlo Ancelottiego, czyli w sezonie 18/19. Włoski trener po objęciu pracy w zespole od razu wykręcił numer do Polaka i powiedział mu: "Chcę oprzeć grę drużyny przede wszystkim na tobie". Włoski szkoleniowiec odbył z naszym graczem rozmowę jeszcze przed startem mistrzostw świata w Rosji (2018 r.). Później Zieliński przyznał, że Ancelotti uświadomił mu, co tak naprawdę potrafi.
- Kiedyś szukałem skomplikowanych rozwiązań, jakby te proste miały być gorsze. Byłem też krytyczny wobec siebie, dużo analizowałem, przez to trudno było się cieszyć z tych dobrych rzeczy - opowiadał kilka lat temu Zieliński.
Poźniej było już tylko łatwiej. Nie dość, że środkowy pomocnik pełnił kluczową rolę w Napoli, to jeszcze grał prawie w każdym meczu, bo rozegrał aż 36 spotkań. Był tylko jeden kłopot. Zieliński nie notował takich liczb na jakie zasługiwał i jakich się od niego wymagało. 6 bramek i tylko 2 asysty to bardzo przeciętny wynik jak na ofensywnego pomocnika, który aspirował do bycia jednym z najlepszych. I to był właśnie największy problem „Ziela” - brak wielkich liczb.
Przełomowy sezon 20/21
Punktem kulminacyjnym w karierze Zielińskiego był ostatni rok. Polak zanotował pod względem indywidualnym najlepszy sezon w życiu. Na 36 ligowych meczów zdobył osiem goli i dołożył do tego aż dziesięć asyst. Niestety nie był to najlepszy sezon dla jego drużyny. Napoli sensacyjnie przegrało walkę o miejsce w Top 4, gdy w ostatniej kolejce zremisowali z Hellasem 1:1. Efektem tego meczu był spadek ekipy z Neapolu na piąte miejsce w tabeli, dające udział gry w Lidze Europy, a nie w upragnionej Lidze Mistrzów.
Co ciekawe Polak znalazł się jedenastce sezonu Serie A, w której gościły takie gwiazdy jak: Cristiano Ronaldo, Romelu Lukaku oraz Gianluigi Donnarumma. Warto zwrócić uwagę na fakt, że do drużyny roku oprócz Piotrka nie trafił żaden inny piłkarz Napoli.
Dziś wszystko wygląda inaczej. Nazwisko "Zieliński" rozbudza we Włoszech wyobraźnię kibiców. Nie jest to piłkarz jednowymiarowy. Nie odpowiada tylko za gole czy bronienie własnej bramki. Ma to coś, "błysk", magiczny dotyk. Potrafi z niezwykłą łatwością założyć rywalowi "siatkę" albo ograć go balansem ciała niemal w miejscu. Zagrać piłkę na kilkadziesiąt metrów co do centymetra, podać prostopadle lub uderzyć prawą czy lewą nogą. Piotrek jest zawodnikiem, który urodził się w Polsce, ale porusza się jakby całe życie spędził w Brazylii czy Hiszpanii. Ma ten „luz”, który trudno dostrzec u polskich piłkarzy.
Historia pt. Jak strzelać najlepszym? Przed Państwem - Piotr Zieliński
Inter, Lazio oraz Atalanta. To wielkie włoskie kluby przeciwko, którym Polak strzelił aż trzy gole. Po jednym w każdym meczu. I nie chodzi tylko o zwykłe bramki, ale o sam fakt, że Zieliński kieruje całą grą Napoli. Jest prawdziwym reżyserem boiskowych poczynań kolegów. Kiedy dostaje piłkę wiadomo, że za kilka chwil wpadnie w pole karne rywali.
"Świetnie porusza się między liniami", "gdy nabiera tempa, jest przerażający" - tak włoskie media oceniały Zielińskiego w ostatnich dniach. W hicie Serie A zdziesiątkowane Napoli przegrało 2:3 z Atalantą. Jedną z wyróżniających się postaci w zespole Luciano Spallettiego był Piotr Zieliński. Pod nieobecność liderów zespołu ofensywny pomocnik wziął na swoje barki odpowiedzialność za grę zespołu, co było widać zwłaszcza w pierwszej połowie. Dodatkowo dobry występ okrasił golem strzelonym w końcówce pierwszej połowy.
Przegonić Maradonę
W ostatniej kolejce Zieliński rozegrał swój 258. mecz dla Napoli. Przez ten czas wykręcił całkiem solidne liczby: strzelił 38 goli i 32 razy asystował. Taką ilość rozegranych spotkań można śmiało nazwać historyczną. Polak wyprzedził klubową legendę, czyli Diego Armando Maradonę. Argentyńczyk zdążył założyć błękitną koszulkę 257 razy.
Oczywiście faktem jest, że w dzisiejszych czasach kluby mają zdecydowanie więcej obowiązków. Zawodnicy rywalizują ze sobą, co kilka dni, natomiast piłkarskie kalendarze i tak są zapchane do granic możliwości. Obu panów różni jednak ilość zdobytych goli. Maradona w tym samym momencie miał już ich 115.
Pod względem charakteru, Zieliński to zupełnie inny piłkarz niż "boski Diego". Nielubiący rozgłosu, nierobiący wokół siebie szumu, raczej skromny, dyskretny, ale bez wątpienia łączy ich magiczność z piłką przy nodze.
Czy czas na transfer do lepszego klubu? Bayern zainteresowany polskim zawodnikiem
Piotr Zieliński ma ostatnio za sobą kilka naprawdę dobrych występów dla Napoli - choć ekipa z południa Włoch nie zawsze wygrywa, to Polak regularnie dokłada do jej wyników swoje gole i asysty. Nic więc dziwnego, że znów budzi zainteresowanie wielkich klubów. Możliwe nawet, że latem zamieni Neapol na Monachium.
Mateusz Borek poinformował na antenie „TVP Sport”, iż zainteresowany ściągnięciem "Ziela" ma być Bayern Monachium, o czym zresztą miały wstępnie donieść lokalne, bawarskie media. Jak stwierdził dziennikarz, "temat na pewno nie będzie grany zimą, ale coś zaczyna się dziać".
Jego zdaniem bardziej prawdopodobnym terminem, w którym ewentualny transfer mógłby zostać dopięty, będzie najbliższe lato. "Die Roten" musieliby zapłacić za piłkarza minimum 50-60 mln euro.
Dużym kłopotem w ściągnięciu Polaka do Niemiec może być jego kontrakt, który obowiązuje do 2024 roku.
Moim zdaniem Zieliński jest w idealnym momencie na przejście do klubu z topu, a Bayern jest jednym z nich. W przyszłym roku „Zielu” skończy 28 lat, co oznacza, że na przykład za dwa lata może być już za późno na transfer do ekipy z najwyższego poziomu. Tym bardziej, że polski pomocnik jest w najlepszym momencie swojej kariery w życiu. W tym sezonie po 15 spotkaniach ma 5 bramek i 4 asysty, a co najważniejsze wyróżnia się nie tylko w meczach z ligowymi średniakami, ale też z najlepszymi w lidze. Co prawda teraz jest gwiazdą Napoli, ale może pora na zostanie gwiazdą Bayernu?