26 listopada, 2013 roku. Mohamed Salah zdobywa zwycięską bramkę w meczu grupowym Ligi Mistrzów z Chelsea, a spotkanie kończy się wynikiem 1:0 dla FC Basel. Najprawdopodobniej jest to najważniejszy gol w jego życiu. Przecież niedawno był łączony z Legią Warszawa, do której koniec końców (na szczęście) nie trafił. Dzięki tej bramce cały piłkarski świat w końcu o nim usłyszał. Ba! Na tyle zaimponował ówczesnemu szkoleniowcowi „The Blues” - Jose Mourinho, że Portugalczyk postanowił ściągnąć go do Londynu, by potem dać mu się ograć we Włoszech.
Egipcjanin trafił do Fiorentiny w bardzo dziwnych okolicznościach. Na początku 2014 roku przeniósł się z FC Basel 1893 do londyńskiej Chelsea. Był to bardzo dobry sezon w wykonaniu szwajcarskiej drużyny, ponieważ nie dość, że zakwalifikowali się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, to jeszcze brylowali na krajowym podwórku. „Faraonowi” przyszło grać w Bazylei z takimi zawodnikami jak Mohamed Elneny (Arsenal), Yann Sommer (M’Gladbach) czy Fabian Schar (Newcastle). Bez wątpienia Salah był gwiazdą ligi, dlatego na konto Szwajcarów wpłynęło 16,5 milionów euro.
Oczywiście skrzydłowy został ściągnięty jako rezerwowy, który powoli zacznie sobie robić miejsce w pierwszym składzie. Początki bywają trudne i tak samo było teraz. Mourinho szybko zrozumiał, że młody nabytek nie ma szans z niezastąpionym Willianem czy równie mocnym Victorem Mosesem. Sprawę postawiono jasno. Salah musiał odejść na wypożyczenie. Kierunek? Florencja i Stadio Artemio Franchi.
2 lutego 2015 roku, Chelsea potwierdziła wypożyczenie zawodnika do włoskiej drużyny ACF Fiorentina W ramach tej transakcji do londyńskiego klubu dołączył Juan Cuadrado, za którego dodatkowo londyńczycy musieli dopłacić 31 milionów euro. Już w Walentynki zdobył debiutancką bramkę. Miało to miejsce w wygranym spotkaniu przeciwko Sassuolo. 5 marca podczas półfinałowego meczu Pucharu Włoch z Juventusem, piłkarz strzelił oba gole, przyczyniając się do zwycięstwa drużyny z Florencji. Mohamed Salah brylował na włoskich boiskach i błyskawicznie został okrzyknięty najlepszym wypożyczonym zawodnikiem ligi. Ba! Egipcjanin sprawił, że nikt nie pamiętał już o Kolumbijczyku grającym na codzień w Chelsea. Co ciekawe przed wypożyczeniem na Stadio Artemio Franchi, rozegrał tylko trzy mecze we wszystkich rozgrywkach. A jego były menedżer - José Mourinho, oświadczył, że dostanie medal mistrzowski, za wkład jaki włożył w grę zespołu. Po latach wypominano Portugalczykowi puszczenie obecnej gwiazdy Premier League za bezcen, co sam „The Special One” skomentował słowami:
– „Prosiłem władze klubu, by sprowadzono Salaha. Wtedy był on jednak niedoświadczony i nieprzygotowany fizycznie na grę w Anglii. We Włoszech nabył jednak odpowiednich cech i teraz jest w pełni gotowy na występy w Premier League. Salah jest cudowną osobą. Chciałem, by został w Chelsea, ale on wtedy szukał zespołu, w którym mógłby rozegrać więcej minut” - powiedział Mourinho w rozmowie z telewizją BeIN Sports.
Podsumowując Mohamed Salah rozegrał w barwach Fiorentiny 24 spotkania, zdobywając 7 bramek i 4 asysty. Bezkompromisowo był jedną z najjaśniejszych gwiazd „Fiołków”, którzy ostatecznie uplasowali się na wysokim czwartym miejscu w lidze. Będąc kibicem Fiorentiny można, by tylko rzec ależ wspaniały był to sezon. Mohamed Salah postanowił wrócić z wypożyczenia do Anglii i momentalnie przejść do drugiej drugiej drużyny ligi włoskiej AS Romy.
Komplikacje rozpoczynają się wtedy, gdy dowiemy się, że Salah podpisał z Fiorentiną 18 miesięczną umowę. A odszedł po 6 miesiącach. No właśnie jak do tego doszło? Egipcjanin sądził, iż po pół roku mógł wrócić do Chelsea, a potem odejść gdziekolwiek tylko chciał. Konflikt między Fiorentiną a Salahem rozwinął się na tyle poważnie, że ekipa z Florencji zgłosiła całą sprawę do FIFA, sądząc, iż „Momo” cały czas jest ich piłkarzem. Po roku sprawa ucichła, a „Fiołki” odpuściły. I może niepotrzebnie, bo od czasu odejścia Salaha nigdy nie były tak wysoko w ligowej tabeli. Wręcz przeciwnie. Od sezonu 2014/15 z każdym kolejnym rokiem spadały coraz niżej.