Były trener Spezii to jedno z największych odkryć na ławkach trenerskich w Italii podczas ostatnich lat. Italiano szybko dał się przekonać jako człowiek, który pozostaje wierny swojej idei i wierzy, że jest ona w stanie zmienić oblicze każdego klubu. Jego odwaga i ofensywne spojrzenie na futbol przyniosły awans i utrzymanie kopciuszkowi z Ligurii. Teraz we Fiorentinie pokazuje, że mimo stagnacji i fatalnych rezultatów w ostatnich latach, stolica Toskanii znów może być atrakcyjnym miejscem dla piłkarzy i kibiców. Poznajmy historię i receptę na sukces Vincenzo Italiano.
Wcześnie dojrzały Sycylijczyk, który spełnił marzenie bycia piłkarzem
Vincenzo Italiano przyszedł na świat 10 grudnia 1977 roku w niemieckim Karlsruhe, jednakże landu Badenia-Wirtembergia nie ma prawa pamiętać. W wieku 6 miesięcy wrócił do Italii, w Niemczech jego rodzice pracowali i odłożyli pieniądze na utrzymanie rodziny. Vincenzo dorastał, wychowywał się i stawiał pierwsze piłkarskie kroki na Sycylii, dokładniej w gminie Ribera, gdzie zobaczysz palmy i morze o lazurowej barwie. Doświadczysz też tam fatalnej infrastruktury do rozwoju piłkarskiego, o czym szybko przekonał się przyszły trener Fiorentiny.
W wieku 15 lat Italiano zdecydował się na przeprowadzkę z dala od rodziny i dotychczasowych przyjaciół. Większość kariery piłkarskiej spędził w Hellasie Verona, w dwóch etapach spędził tam 11 lat, w 1997 roku zadebiutował na poziomie Serie A. Był pomocnikiem, który miał mocny strzał z dystansu, potrafił zagrywać celnie dalekie piłki, lubił dyrygować swoimi kolegami i wyprowadzać piłkę od tyłu. Dziś byśmy nazwali go cofniętym rozgrywającym. Talent Vincenzo Italiano był dostrzegany, jednakże nigdy nie zrobił znaczącego skoku jakościowego, było to spowodowane w dużej mierze kontuzjami, które bardzo często go nękały. Były piłkarz Hellasu przyznaje, że w trakcie trwania jego kariery piłkarskiej trenerzy widzieli w nim potencjał na dobrego szkoleniowca, swoimi myślami dostarczali mu inspiracji i przekonywali, że wkrótce powinien wybrać drogę całkowitego poświęcenia się na rzecz trenerki.
Sam mówi, że w trakcie trwania kariery piłkarskiej milion razy odmawiał ludziom wyjść towarzyskich, a jedną z jego najważniejszych zasad w karierze było utrzymywanie wagi na odpowiednim poziomie. Najjaśniejszym punktem w jego piłkarskiej karierze jest piękna bramka z dystansu, zdobyta w meczu z Interem Mediolan, podczas sezonu 2000/2001.
Jego wizerunek psują wydarzenia z sezonu 2011/2012. Jednym z ostatnich klubów, w których Italiano występował jako piłkarz była Padova. Pobyt w mieście św. Antoniego został naznaczony udziałem w aferze związanej z obstawianiem meczów w zakładach bukmacherskich. Skandal wybuchł po meczu Padova - Grosseto. Przyszły trener od razu ogłosił swoją niewinność, ale sąd twierdził inaczej. Piłkarz urodzony w Karlsruhe otrzymał zarzuty i został zawieszony na 3 lata w prawach zawodniczych. Później jego apelacja została częściowo zaakceptowana, Krajowy Sąd Sportu skrócił jego karę do dziewięciu miesięcy. Po niechlubnym epizodzie w Padovie, zmienił klub, najpierw na Perugię, później na Lumezzane, w którym skończył karierę w 2014 roku mając 37 lat.
Trenerski wizjoner, który wierzy w swoją ideę, nawet w najbardziej prymitywnych warunkach
Od razu po zakończeniu kariery piłkarskiej Italiano wybrał się na kurs trenerski do Coverciano. Jego pierwsza praca nie trwała długo, przez trzy miesiące był asystentem trenera w Venezii.
Jeśli chcemy dostrzec korzenie pracy Vincenzo Italiano, musimy przyjrzeć się w bliżej kompleksowi sportowemu Associazione Polisportiva Sacra Famiglia. Na przedmieściach Padwy stawiał pierwsze kroki w roli samodzielnego trenera. Tam Vincenzo spędzał swój wolny czas, grał w piłkę i jednocześnie trenował młodych ludzi, w tym swojego syna. Widok jaki zobaczył był dość prymitywny, najczęściej oglądanym zagraniem była laga od obrońcy lub bramkarza do napastnika. Italiano bardzo często odwiedzał kompleks po skończeniu pracy w Venezii, gdyż mieszkał 50 metrów od niego. Spędzał mnóstwo godzin na wyjaśnianiu młodzieży jak należy grać w piłkę.
Vincenzo od początk implikował ofensywne spojrzenie na futbol, które towarzyszy mu aż do dzisiejszego dnia. Kiedy nie miał pracy zarobkowej poświęcił bardzo dużo czasu młodzieży, z naciskiem na psychologiczny aspekt wychowania dojrzewającego człowieka. Wszystko starał się schematyzować, dbając o najdrobniejsze szczegóły. W ośrodku dziś z nostalgią wspomina się Vincenzo, który przez wiele godzin opowiadał tysiące anegdot z czasów swojej kariery piłkarskiej. Dziś w wolnych chwilach, które ma niezmiennie rzadko trener lubi wracać na obrzeża Padvy.
Kariera trenerska bez drogi na skróty
Pierwszym klubem, w którym Vincenzo Italiano miał okazję pracować w roli pierwszego trenera była Vigontina z Serie D. Punktowo była to średnio udana przygoda, magiczny pierwiastek dostrzegł jednak w trenerze klub FC Arzignano, z którym Vincenzo był bliski wywalczenia awansu do Serie C. Szkoleniowiec pochodzący z Sycylii zrobił tam najwyższy do tej pory współczynnik średniej punktów na mecz w dotychczasowej karierze (2,00). Postawienie na przyjemną dla oka piłkę i rozwój Arzignano sprawił, że po Italiano zgłosiło się występujące na trzecim poziomie rozgrywkowym we Włoszech Trapani. Przygoda z sycylijskim klubem zakończyła się awansem do Serie B. Italiano Trapani traktował jak swoje przeznaczenie, gdyż to właśnie w tym klubie debiutował w zawodowej piłce (Ribera i Audace były klubami amatorskimi). Obejmując ten klub Vincenzo napisał na ścianie wielki napis "Musimy budować bez ograniczeń", motto miało przekazać piłkarzom, że wyniki miały przyjść dzięki efektownej grze.
Jego przygoda na Sycylii skończyła się po świetnym jednym sezonie, gdyż po trenera zgłosiła się mająca lepsze perspektywy Spezia. Debiut w liguryjskim klubie był efektowny, zwycięstwo z Cittadellą 3:0. Później nad pracą Italiano zebrały się czarne chmury. W 6 kolejnych miesiąc zespół z La Spezii zdobywa zaledwie punkt, Vincenzo zostaje wezwany na dywanik przez działającego ekspresyjnie właściciela Gabriele Volpiego. W decydującym meczu o utrzymanie posady Spezia do przerwy przegrywała z Pescarą. Kiedy wydawało się, że Serie B to dla byłego piłkarza Hellasu w roli trenera zbyt wysokie progi, sytuacja ulega zmianie. Aquilotti odwracają przebieg rywalizacji i zwyciężają. Następnie klub ze Stadio Alberto Picco do końca sezonu zasadniczego odnosi 16 triumfów, które plasują go na trzecim miejscu w ligowej tabeli.
Po wyrównanych i zaciętych meczach barażowych Spezia eliminuje w półfinale Chievo Verona w dużej mierze dzięki ofensywnemu podejściu Italiano. O triumfie w finale zadecydował fakt, że zespół prowadzony przez trenera z Sycylii był wyżej na koniec rundy zasadniczej. Pod wodzą Vincenzo kopciuszek z La Spezii wywalczył awans do Serie A po niemal stu latach, a praca trenera zaczęła budzić zainteresowanie ze strony innych klubów.
Stworzenie najpiękniejszego beniaminka
Spezia przez zdecydowaną większość ekspertów była typowana na ostatnie miejsce w sezonie 20/21. Po trudnym początku zespół prowadzony przez Italiano zaczął się rozkręcać. Niemal w każdym meczu prezentował ofensywne spojrzenie na futbol. Gracze z liguryjskiego klubu często cyrkulowali piłkę po ziemi, przyspieszali grę i nie bali się żadnego przeciwnika. Oglądanie zespołu grającego na Stadio Alberto Picco ustawionego w niskiej obronie było rzadkością. Bardzo szybko na tym stylu gry zyskali piłkarze tacy, jak młody Giulio Maggiore (dziś kapitan Spezii), Matteo Ricci, M'Bala Nzola, Emmanuel Gyasi, Simone Bastoni, czy Martin Erlić. Podopieczni trenera z Ribery potrafili rozegrać perfekcyjny mecz i pokonać Milan, przy ogromnej dozie szczęścia ograć Napoli, zwyciężyć w meczu z Sassuolo, zremisować z Atalantą, Interem i Romą. Aquilotti bez większego strachu utrzymali się w Serie A, notując 6 punktów przewagi nad 18-tym Benevento. Na uznanie zasługuje także przygoda zespołu w Coppa Italia. Spezia dotarła do ćwierćfinału, wyrzucając po drodze Bolonię, a także Romę (mimo wielu nieobecności w składzie).
Italiano swoim podejściem do futbolu rozkochał w sobie mnóstwo obserwatorów, wyznaczył drogę rozwoju, którą powinny podążać beniaminkowie. Udowodnił, że mając ideę, plan na grę i wiarę we własne możliwości można utrzymać się w lidze, mimo braku solidnego na papierze składu i stosowania ustawienia z niską obroną przez większość meczów. O proaktywnej postawie na boisku świadczy fakt, że w sezonie 20/21 klub z Ligurii zajął 8 miejsce w klasyfikacji posiadania piłki (średnio 52,1% na mecz).
Kiedy Vincenzo Italiano obejmował Spezię powiedział swoim piłkarzom, że cała grupa ma możliwość pozostania w sercach i historii całej La Spezii. Po utrzymaniu klubu w Serie A trener otrzymał osobiste gratulacje od Ivana Juricia i Pepe Reiny, co stanowiło dla niego szczególną nobilitację. Kiedy cel udało się zrealizować, Vincenzo zgodnie z zapowiedzią udał się wraz ze swoim sztabem szkoleniowym na 15-to kilometrową pielgrzymkę do Porto Venere. Udana praca w La Spezii sprawiła, że media zaczęły spekulować nad jego przejściem do Lazio, Napoli, bądź Fiorentiny.
Nadanie pozytywnego ducha Fiorentinie
Kiedy przed sezonem Vincenzo Italiano zastąpił na stanowisku trenera Gennaro Gattuso (był nim zaledwie przez 3 tygodnie) informacja spotkała się z dość dużą aprobatą kibiców Violi. Trner zapytany o cele na najbliższy sezon przyznał, że najważniejsze jest zbudowanie ofensywnej tożsamości, która pozwoli na stopniowe wdrażanie w życie ambitnych marzeń Rocco Commisso. Patrząc na suche liczby Italiano nie myśli od początku o pucharach, tylko o poprawie wyników zespołu, które w ostatnich latach były tragiczne (16 i 14 miejsce rozdzielone w miarę przyzwoitym 10).
Rękę nowego trenera było widać we Florencji, już od samego początku. Pierwszy mecz z Romą mimo porażki pokazał, że ospała Fiorentina, licząca na jakiś indywidualny przebłysk, lub błąd rywala jest przeszłością. Znakiem sztandarowym gry pod wodzą nowego trenera jest wysokie posiadanie piłki, ustawienie w wysokim pressingu i dążenie do totalnej dominacji bez względu na klasę przeciwnika. Największymi skalpami "Violi" w bieżącym sezonie jest pokonanie Atalanty, Milanu, a także Torino Ivana Juricia.
Mimo porażek warto docenić pierwszą połowę w meczu z Interem, w której mistrzowie Włoch totalnie nie mogli poradzić sobie z wściekle pressującą, odważną i dynamiczną drużyną ze stolicy Toskanii. Głównym problemem w zespole jest spadek formy w drugi połowach. Widzieliśmy tą zależność w meczach z Interem, Napoli, Lazio, Juventusem oraz Empoli.
Po 15 kolejkach Fiorentina w bieżącym sezonie ma 9 punktów więcej niż w ubiegłorocznych rozgrywkach. Mocno wzrósł także współczynnik posiadania piłki we Fiorentinie. W zeszłym sezonie "Viola" średnio utrzymywała się przy piłce przez 46,1%, co dało 15 miejsce. W tegorocznych rozgrywkach klub ze stolicy Toskanii posiada piłkę średnio przez 55%, co stanowi czwarty najlepszy wynik w Serie A. Widać, że "Violę" czeka dużo pracy, ale trzeba pochwalić Vincenzo Italiano za rozwój pojedynczych graczy. Riccardo Saponara jest w najlepszej dyspozycji od wielu lat, Dusan Vlahović w każdym meczu udowadnia, że ma papiery na wielką światową gwiazdę, do tego styl oparty na częstym podawaniu piłki rozwinął Serba w grze pozycyjnej.
Innymi graczami, którzy korzystają na talencie trenerskim Vincenzo jest Jose Callejon, który odżył, Riccardo Sottil, grający coraz pewniej w obronie Martinez Quarta, a także lider obrony Nikola Milenkovic. Do grona piłkarzy, którzy przy Italiano wyglądają lepiej można zaliczyć także Lucasa Torreirę, który w ostatnich latach był zagubiony, teraz haruje bardzo dużo w pressingu, reguluje tempo gry i zalicza powtarzalne występy na wysokim poziomie.
Dobrze do zespołu wkomponował się również Alvaro Odriozola, który dał zespołowi nowe możliwości w rozgrywaniu piłki. Były obrońca Realu Madryt i Bayernu Monachium miał swoje problemy, jednakże w Serie A bardzo dobrze odnajduje się w półprzestrzeniach, co świetnie wykorzystują koledzy (najlepiej w meczu przeciwko Spezii). Plotki o chęciu sprowadzenia Domenico Berardiego i Juliana Alvareza mogą świadczyć o tym, że Fiorentina pod wodzą Italiano ma ogromne aspiracje, a Commisso znalazł wreszcie trenera, w którego szczerze wierzy.
Człowiek pełen determinacji, poświęcenia, myślący po barcelońsku
Jako człowiek Vincenzo Italiano jest kimś, dla kogo rodzina stanowi główne źródło wsparcia i natchnienia. Przyznaje, że przez charakter pracy trenerskiej jego bliscy cierpią. Uścisk po wygranym meczu, bądź po udanym sezonie stanowi katharsis, na które czeka się każdego dnia. Opowiadając o swoich obowiązkach twierdzi, że w czasach kariery piłkarskiej mógł sobie pozwolić na więcej rozrywki, czasu na czytanie książek, podróże lub wyjścia do kina było dużo więcej.
W roli trenera musi niemal nieustannie ćwiczyć swój mózg i przez 24 godziny na dobę szukać nowych rozwiązań, które pomogą drużynie w najbliższym meczu. Przechodząc do Fiorentiny Italiano w przeciągu czterech lat trenuje czwarty zespół. Największym wyzwaniem jest według niego przekonanie piłkarzy do podążania za własną koncepcją, na ten element trener traci najwięcej swojego czasu oraz energii. Praca w wielu klubach nauczyła Vincenzo tego, że zwycięska mentalność polega na tym, że nigdy nie wolno brać niczego za pewnik i należy dbać o najdrobniejsze szczegóły, sport jak najsurowszy sędzia karze za najmniejsze oznaki braku pokory.
Vincenzo Italiano przyznaje, że w trakcie swojej pracy dużo ogląda meczów innych drużyn, i stara się od nich czerpać inspirację. Menedżerem, którego najbardziej ceni jest Pep Guardiola, pozostali ulubieńcy na jego liście to Luis Enrique, Jurgen Klopp, oraz Maurizio Sarri, kiedy trenował Napoli i Chelsea. Ze szkoleniowców starszej daty Italiano najbardziej podziwia Zdenka Zemana, który w jego opinii zmienił postrzeganie budowania akcji ofensywnych na Półwyspie Apenińskim.
Trener Fiorentiny przyznał, że jego spojrzenie na futbol zostało ukształtowane przez sposób myślenia o piłce w FC Barcelonie, w której stawia się na młodzież, oraz styl gry oparty na pressingu, wymienności pozycji i posiadaniu piłki. Szkoleniowiec z Sycylii od początku swojej pracy trenerskiej chciał implikować styl barceloński na Półwyspie Apenińskim. Zdaniem Italiano praca wymienionych wyżej trenerów jest właściwym kierunkiem dla rozwoju calcio i podążanie drogą tych szkoleniowców może przynieść wiele korzyści na poziomie Serie A.
Włoskim trenerem, który wierzył mocno w Italiano i doradzał mu zajęcie się trenowaniem piłkarzy był Cesare Prandelli. Biorąc pod uwagę rozwój Vlahovicia pod okiem byłego trenera Fiorentiny, możemy uznać to za interesującą informacje. Sam Italiano bardzo mocno wierzy we Vlahovicia, który dzięki swojej pasji, ciężkiej pracy i głodowi bramek jest po prostu skazany na wielką karierę. Dusan jest klasyfikowany przez trenera "Violi" jako piłkarz z mistrzowskim potencjałem. Według Italiano mistrzowie posiadają w swoim arsenale umiejętności na bardzo wysokim poziomie, rozwinięty aspekt poznawczy, inteligencję boiskową, czujność taktyczną, umiejętność czytania gry.