Koniec poprzedniego sezonu był dla Nicoli motywujący. Zalewski zadebiutował w Serie A, zaliczył nawet asystę w tych rozgrywkach, zagrał w Lidze Europy z United i z nadzieją spoglądał w przyszłość. Mourinho zapewniał go w lecie, że chciałbym z nim współpracować, ale na ten moment wydaje się, że Zalewski jeszcze wiele musi się nauczyć, żeby Mou mu zaufał. Podobnie zresztą jak wielu innych piłkarzy, którzy nie przekonują Portugalczyka.
Jak wiadomo, Jose jest specyficznym człowiekiem, jeśli dajesz mu 100%, to mu się spodobasz, jeśli nie, to możesz mieć kłopoty. Oprócz oddanych piłkarzy, to chce też zawodników, którzy będą prezentowali poziom. Zatem w czym leży problem Nicoli?
Patrząc na to, jak wyglądał on w zeszłym sezonie, to obijania się na treningach zarzucić mu raczej nie można. Może więc problem leży w umiejętnościach? Faktycznie Zalewski wydaje się być bardzo utalentowany, ale może nie daje sobie rady pod kątem taktycznym lub z grą w obronie? Do tego przeżywa cięższy okres (śmierć taty, afera w social mediach) i pewne rzeczy mogą go przytłaczać. Jose pokazał, że zależy mu na Nicoli, i nie chodzi tylko o rozmowy przed sezonem, a o na przykład wyciągnięcie do niego ręki po rodzinnej tragedii i danie mu zagrać w derbach, ale 0 minut w lidze konferencji i negatywne wypowiedzi o “drugim” składzie zespołu nie napawają optymizmem. Skoro Nicola nawet tam się nie łapie, to kiedy ma grać?
A może problemem jest sam Jose i jego całkowite rozbicie pewności siebie graczy rezerwowych. W końcu z Bodo/Glimt zagrali w większości Ci, którzy murawy nie “wąchali” w tym sezonie. Przy poprzednim trenerze piłkarze, którzy wystąpili w tym meczu dobrze sobie radzili czy to w lidze, czy to europejskich pucharach, choć fakt, faktem, dla piłkarzy pokroju Villara w jego taktyce miejsca nie ma. Dodatkowo warto wspomnieć, że trzy z sześciu bramek Roma straciła już po pięciu zmianach, gdzie z ławki wszedł pierwszy skład.
Warto zaznaczyć, że reakcja choćby Ibaneza była idealna, po meczu, w którym z nim w obronie zespół przyjął sześć bramek, wyszedł z liderem Serie A z ośmioma wygranymi z rzędu i schował w kieszeń ich napastnika i przyczynił się do czystego konta. Może ten zimny prysznic będzie zapowiedzią czegoś dobrego?
Przejdźmy jednak do samego Nicoli i graczy z którymi rywalizuje o skład. Zalewski w tym sezonie zagrał około dziesięciu minut, czyli wyraźnie najmniej spośród wszystkich piłkarzy grających na skrzydłach, bo to na tej pozycji najprawdopodobniej będzie grał, choć i jako ofensywny pomocnik sobie dobrze radził. Drugi po nim Carles Perez ma tych minut ponad czterysta, w których strzelił zaledwie jedną bramkę (z Bodo) i po jego występach można uznać, że Mou do jego fanów nie należy. Dalej jest El Shaarawy, który tych minut ma niespełna pięćset, a mimo to ma aż cztery bramki i jako zmiennik świetnie się spisywał, co pokazał choćby w meczu z Sassuolo. Dalej są już zawodnicy z pierwszego składu tacy jak Zaniolo, który rozegrał siedemset czterdzieści minut i ciągle szuka optymalnej formy oraz gwiazda poprzedniego sezonu, przeżywająca spadek formy Mkhitaryan, który rozegrał osiemset siedemdziesiąt minut. Konkurencja jest spora, a do tego można dorzucić Pellegriniego czy Shomurodova, którzy mogą grać na boku i mamy jasność, miejsca brak.
Czy zatem Nicola jest za kiepski? Nie, wydaję mi się, że to za mocne słowa. Zalewski ma jeszcze dużo czasu i Jose mu ten czas daje, prawdopodobnie nie chcąc piłkarza “spalić”. Zresztą, słowa Di Marzio potwierdzają, że jest ważną częścią zespołu: “Roma uważa, że Nicola szybko stanie się jednym z najważniejszych zawodników […]”.