3 wnioski po 1. kolejce Serie A 23/24 - 3-5-2 Anyszka

3-5-2 Anyszka sie 23, 2023

Wreszcie ruszył kolejny sezon włoskiej Serie A. Wyczekiwaliśmy na pierwszy gwizdek meczu Frosinone - Napoli, mimo spodziewanego wyniku jak na wymarzony prezent gwiazdkowy. Czy coś nas zaskoczyło, czy wydarzyło się coś, czego należało się spodziewać? Oto trzy wnioski, które wysnułem po pierwszej kolejce i które będę przedstawiać Wam po każdej serii gier.

  1. Genoa jest Genoą i nikt tego nie zmieni.

Stadio Marassi po opuszczeniu ligi przez Sampdorię czekało na Serie A kilka tygodni, ponieważ z drugiego miejsca w Serie B awansowała w całkiem niezłym stylu Genoa. Po tym awansie za Frosinone miał się narodzić zupełnie odmieniony po powrocie do ekstraklasy zespół z Genui, który wreszcie przestanie być wyśmiewany i że w końcu nie będzie drużyną, której spadku wszyscy będą oczekiwali.

Co na to wskazywało? Osoba trenera Alberto Gilardino, który świetnie wskoczył w rolę trenera pierwszej drużyny na poziomie Serie B po awansie z zespołów młodzieżowych, czy ciekawe transfery na czele z nowym napastnikiem reprezentacji Włoch Mateo Reteguim. Do tego doświadczony środek pola z Badeljem, czy Strootmanem, do których dołączył Morten Thorsby, zatem wyglądało to na solidnie zbudowany zespół.

Niestety już pierwszy mecz pokazał nam, za czym nie tęskniliśmy w kontekście Genoi i za co była tak wyśmiewana. Mając piłkarzy pokroju Baniego, Vasqueza, czy Biraschiego w obronie nie można liczyć na dobre efekty, szczególnie przeciwko Fiorentinie Vincenzo Italiano. Owa "Viola" brutalnie obnażyła i zweryfikowała wszelkie mankamenty Genoi i praktycznie nie musiała do tego używać swoich napastników.

Bramki strzelali Biraghi, Mandragora, Bonaventura i Nico Gonzalez. Defensywę zespołu Gilardino szczególnie obnaża jedna statystyka - expected goals. Według niej Genoa nie powinna stracić nawet dwóch goli (1,12 xG Fiorentiny), a co nam mówi wynik? 1:4...

Szczególnie martwić fanów Genoi mogło to, jaką łatwość piłkarze Fiorentiny mieli na połowie rywala, gdyż piłkarze gospodarzy w zasadzie w wielu sytuacjach bali się zaatakować piłkarzy Italiano i nad tym musi popracować Gilardino - nad większą agresywnością swoich podopiecznych oraz nad kreatywnością linii pomocy, która pomoże odblokować Gudmundssona i Reteguiego i stworzyć im większą liczbę okazji, niż przeciw "Violi".

2. Antonio Candreva jest zjawiskowy i basta!

Każdy piłkarz przeżywa swój zmierzch kariery w indywidualny sposób. Jedni utrzymują swój znakomity poziom, inni zaliczają lekki, ale nieodczuwalny zjazd, jeszcze inni wyjeżdżają do egzotycznych lig, by podreperować rodzinny budżet. Jest jednak piłkarz, który mimo nieuchronnie zbliżającej się czterdziestki ciągle pokazuje nam, że jesień kariery w Serie A może być piękna.

Antonio Candreva, bo o nim mowa po raz kolejny potwierdza i mówi nam stop - nie skreślajcie mnie! Antonio, ja na pewno jeszcze Pana nie skreślę, bo to, co Pan wyprawia jest zjawiskowe. W niedzielne popołudnie w pojedynkę utwierdził Romę w przekonaniu, że jego i Salernitany nie należy lekceważyć, a gdyby przeprowadzić plebiscyt, który jego gol był piękniejszy przeciwko "Giallorossim", to nie dałoby się wskazać ładniejszego.

Prawa noga? Cudo! Lewa? Jeszcze większe cudo! W ogóle Salernitana w tym meczu pod kątem budowania akcji, które dawały bramki mogła się bardzo podobać, ponieważ były one skrupulatnie szykowane dużą liczbą podań, które były mądrze posyłane i z pewnością nie była to tiki-taka, jaką oglądaliśmy przy zmierzchu kadry Hiszpanii za kadencji Vicente Del Bosque.

Rzućmy okiem na statystyki Candrevy z tego meczu: 2 strzały celne na bramkę (jedyne w całej Salernitanie), 20/29 celnych podań, jedna stworzona okazja do strzału, czy wreszcie 3 odzyskane piłki grając na pozycji nr 10 mogą u 36-latka robić wrażenie.

Heatmapa Candrevy z meczu przeciwko Romie

Imponować może jednak w grze Candrevy najbardziej jego sposób poruszania się na boisku. Wydaje się, że Paulo Sousa, a więc trener Salernitany znalazł idealne miejsce dla Antonio na boisku w nowym ustawieniu zespołu, które wprowadził od 15 lutego 2023, czyli od pojawienia się w Salerno. W systemie 1-3-4-2-1 lub 1-3-4-1-2 Candreva jest najczęściej ustawiony za napastnikiem jako jedna z "dziesiątek" i ma dzięki temu pełną swobodę ruchów. Mimo zaawansowanego wieku jest go wszędzie pełno na boisku i nie ma miejsca, w którym nie pojawiałby się. Najczęściej jednak operuje w strefie środkowej.

3. Juventus przestaje być siermiężny?

Wszyscy kojarzymy Juventus Massimiliano Allegriego z tym, o czym jako fani Serie A chcemy już na zawsze zapomnieć. Cyniczna gra pełna zaczepek, cwaniactwa, do tego okraszona nudnym, kunktatorskim stylem często nastawionym na 1:0 w 90+ minucie nikogo już nie zachwyca i wielu oczekiwało, że mecz z Udinese tylko potwierdzi obawy wszystkich fanów Juventusu.

Pomyliliśmy się jednak wszyscy okrutnie, ponieważ na Dacia Arena wyszła nie "Stara Dama", a powiedziałbym wręcz młoda, atrakcyjna i pełna wigoru pani. Juventus zaskoczył absolutnie wszystkich swoją strategią na mecz z Udinese, która była na wskroś ofensywna i pełna polotu, czego dawno nie oglądaliśmy w wykonaniu Juve. Świadczą o tym choćby opinie, że zagrali najlepiej od trzech lat.

Imponować w tym meczu mogli Federico Chiesa, który potwierdził swoją dobrą dyspozycję z precampionato i Dusan Vlahović, liczący na powrót do swojej najlepszej formy. Obaj zdobyli po bramce, a i mogła się podobać ich ruchliwość, która nie ograniczała się do operowania blisko bramki rywala. Do tego dobrze funkcjonująca linia pomocy sprawiła, że na Juventus można było przyjemnie patrzeć. Cieszyć też może dyspozycja Wojciecha Szczęsnego.

Juventus w zasadzie w każdej statystyce tego meczu był lepszy od rywala, szczególnie w posiadaniu piłki - 52%, xG na poziomie 1,86, co pokazuje jak dobrze funkcjonowała ofensywa, gdyż strzelili o gola więcej, niż można było oczekiwać. Dziewięć udanych dryblingów, 11 wygranych pojedynków w powietrzu to kolejne statystyki na korzyść Juve i nawet dwukrotnie mniej oddanych strzałów nie powinno zamazywać dobrego obrazu gości.

Należy jednak wziąć poprawkę na to, że były ostatnio w Juve podobne inauguracje, jak choćby sezon temu z Sassuolo, kiedy zespół Allegriego też pokonał rywala 3:0 i koncert zagrał Di Maria, czy debiut Andrei Pirlo w roli trenera Juventusu, gdy pokonali Sampdorię równie efektownie i wszyscy zachwycali się z kolei Kulusevskim. Jakie były efekty? Słabe sezony na koniec i brak mistrzostwa w obu przypadkach, dlatego należy jeszcze zachować dystans do tego meczu i poczekać na potwierdzenie dobrej dyspozycji Juventusu w dalszej części sezonu.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.