By ocenić cokolwiek w świecie, potrzeba na to spojrzeć minimum dwa razy. Jednokrotne obejrzenie danego zjawiska, czy dowodu nie daje w stu procentach przeświadczenia, że wiemy na jego temat wszystko. Nie inaczej jest z zespołami piłkarskimi i ich taktyką. Do tego trzeba obejrzeć mecz kilka razy. Co zatem wiemy o poszczególnych drużynach po dwóch rozegranych seriach gier włoskiej Serie A?
Serie A z każdym kolejnym sezonem idzie w kierunku bardziej ofensywnej gry, co potwierdzają mecze wielu drużyn w niej grających. Milan, Inter, Lazio Sarriego, Roma zachwycają na razie oczy postronnych kibiców, wprowadzając do gry elementy znane wszystkim z gry kadry narodowej podczas EURO 2020. Efektowne rozgrywanie piłki, przewaga w jej posiadaniu to częste obrazki, które możemy w nowym sezonie oglądać. Nie tylko oni jednak wprawiali w zachwyt podczas drugiej kolejki Serie A.
Bardzo miłą niespodziankę sprawiło Empoli, które wcale nie wyszło na Juventus jak przestraszone przed najgorszą karą dziecko. Zespół Andreazzoliego nie bał się rozgrywać piłki od linii obrony, wychodził wysoko ustawiony do ataków drużyny Allegriego, neutralizując tym samym atuty Juve. Szczególnie zwycięski gol dla gości był przykładem odważnej gry i chęci pokazania się drużyny Empoli.
Wszystko zaczęło się od dobrze wyprowadzonej akcji przez linię obronną. Wyżej ustawiony Stojanović sprawiał w tej akcji, że można było w szerszy sposób rozprowadzić atak na prawą stronę, jednak po chwili Empoli ponownie przeniosło akcję na lewe skrzydło. Szybkie rozegranie akcji przez Marchizzę i Bajramiego rozprowadziło dość szczelnie ustawioną linię obrony Juventusu, wprowadzając w pole karne Bandinelliego, po czym ten idealnie obsłużył Bajramiego. Po chwili kibice Empoli mogli świętować bramkę po tym, jak przytomnie zachował się w polu karnym Mancuso.
Później Empoli realizowało swoją taktykę wysokiego ustawienia w linii obrony, które dodatkowo cechowało się jej wąskim rozstawieniem. To utrudniało w znaczący sposób Juventusowi możliwość rozgrywania szybkich ataków, a nawet jeśli już mieli taką okazję, to przy polu karnym byli najczęściej szybko powstrzymywani.
Zachwycił również w niedzielnym spotkaniu Milan i nie przeszkadza w tej ocenie klasa rywala, jakim było Cagliari. Chaotyczny sposób gry podopiecznych Leonardo Sempliciego tylko ułatwiał Milanowi jego efektowny styl rozgrywania piłki. Podopieczni Pioliego wyszli na to spotkanie dwójką defensywnych pomocników (Tonali i Krunić). Imponował jednak w swojej grze ofensywny pomocnik, którym był Brahim Diaz.
Przez niego przechodziła niemal każda akcja "Rossonerich", czego efektem była choćby trzecia bramka dla gospodarzy, zdobyta przez Oliviera Giroud. Wszystko zaczęło się od przejęcia piłki na połowie Milanu przez Theo Hernandeza. Pobiegł kilkanaście metrów, po czym posłał podanie do Brahima Diaza, a ten przedłużył o kolejne metry akcję. Następnie obsłużył świetnie podaniem Giroud, a były napastnik Chelsea z pierwszej piłki pokonał Radunovicia.
W tej akcji doskonale było widać również inteligencję Theo, który poszedł za piłką do końca mimo podania do Brahima. Biegł on w rytmie rajdu Hiszpana, dzięki czemu skupił na sobie uwagę obrońców Cagliari. Ci, spoglądając na to, co zrobi Hernandez zgubili z pola widzenia Giroud, który miał ułatwione zadanie po podaniu Diaza.
W tej kolejce imponowały także dwa kluby ze stolicy Włoch. Lazio, które pokonało Spezię 6:1 i Roma, która ograła słabiutką Salernitanę 4:0. Szczególnie efektownie zaprezentowało się Lazio, w którym widać coraz wyraźniej rękę Maurizio Sarriego. Przejście na system 1-4-3-3 pomogło uwolnić potencjał niektórych piłkarzy ze stołecznego zespołu, co można było dostrzec w grze całego zespołu.
Grę Lazio charakteryzował bardzo wysoki i agresywny pressing, który można było dostrzec chwilę po straconym w meczu ze Spezią golu. W akcji na 1:1 wysoko obrońcę gości, Simone Bastoniego zaatakował Ciro Immobile, czego efektem była strata piłki i szybka kontra, po której wyrównał ładnym lobem kapitan Lazio. Ten obrazek był częsty podczas meczu na Stadio Olimpico, nawet uczestniczył w takowym pressingu niekiedy Elseid Hysaj.
Imponować w grze Lazio mogło również wyprowadzenie piłki od bramkarza, Pepe Reiny, który dwukrotnie uruchomił kapitalnym wykopem Felipe Andersona. W akcji bramkowej doskonale wybił piłkę zza szesnastego metra, co kompletnie zdezorientowało obronę Spezii niespodziewającą się tak dokładnego zagrania przez Reinę. Podobne podanie posłał jakiś czas później, co również zaskoczyło rywala i to na tyle, że doprowadzili do faulu na Brazylijczyku i czerwonej kartki Amiana.
Widać tu było jeszcze jeden zamysł Sarriego. W rozegraniu od własnej bramki uczestniczyło tak naprawdę dwóch piłkarzy stojących przy Reinie. Boczni obrońcy ustawiali się bardzo wysoko, pełniąc rolę wahadłowych w ustawieniu z czwórką w defensywie, natomiast środkowi pomocnicy byli w gotowości do rozegrania krótkiego przez Reinę. Piłkarze ofensywni z kolei czekali na dalekie piłki, takie jak te do Andersona.
Wreszcie warto przejść na koniec do rywala Lazio zza miedzy, czyli Romy Jose Mourinho. Na pewno zaskakiwać w ich grze może łatwość, z jaką dochodzą do sytuacji strzeleckich. Fakt, grali dotąd z Fiorentiną będącą przez 3/4 meczu w osłabieniu i z bardzo słabą Salernitaną, jednak nawet na takim tle trzeba umieć sobie poradzić. 80% posiadania piłki, 28 strzałów na bramkę rywala może imponować.
Podobnie, jak Lazio też dobrze reagowali na straty piłki wysokim pressingiem, czego efektem była pierwsza bramka. Po przejęciu futbolówki przez Veretout trafiła ona do Viny, który pociągnął akcję lewą stroną. Następnie świetnie wypatrzył podaniem Pellegriniego, który po dalszym rogu umieścił piłkę w bramce.
Podobnie wyglądała akcja w pięćdziesiątej czwartej minucie, jednak tam Vina nie trafił w bramkę. Najładniej wyglądała jednak bramka na 2:0, gdzie popis szybkiej wymiany podań pokazali Veretout, Pellegrini i Abraham, po czym ten pierwszy efektownie wykończył tę akcję.
Potwierdza się zatem to, że mentalność włoskich drużyn zmieniła się na dobre w kierunku ofensywnej piłki. Coraz więcej drużyn stara się grać ciekawie i czynić to w odważny sposób. Nawet beniaminek Empoli próbuje rozgrywać odważnie swoje akcje i nie boi się podjąć rękawicy przeciwko Juventusowi. To tylko zwiastuje nam kolejne ciekawe mecze w Serie A.