Torino po latach rozczarowań od nowego sezonu próbuje odmienić swoje oblicze. Z drużyny, która była kwiatkiem do kożucha Serie A tak, jak choćby Genoa chce stać się piękną "Il Granatą" i w mikroskali nawiązać do lat świetności. W tym właśnie celu zatrudnili Ivana Juricia, który wcześniej budował rewelację Hellasu Verona. Czy udaje się mu to realizować także pod Piemontem? Przeanalizujmy dotychczasową grę Torino w tym sezonie.
Ekipa ze Stadio Olimpico Grande Torino zmuszona jest na razie radzić sobie bez Andrei Belottiego, który do momentu kontuzji palca rozegrał dwa mecze w lidze. Okazuje się, że będzie to swego rodzaju sposób przystosowania się do rzeczywistości bez "Gallo", ponieważ ten ogłosił, że nie przedłuży kontraktu z Torino. Jego brak jest mocno widoczny w grze ekipy spod Piemontu. Strzelili oni bowiem do tej pory ledwie dziewięć bramek (mniej mają Sassuolo, Cagliari, Salernitana, Spezia i Venezia), z czego najwięcej - dwie ma Marko Pjaca.
W Torino wyraźnie wypatrują powrotu do gry Belottiego. Widać bowiem doskonale, jak niewielki wpływ na grę Torino ma Antonio Sanabria, który po świetnym wejściu do ligi w barwach Genoi mocno sprzeciętniał. Tym ciemniej rysuje się obraz ofensywy ekipy Juricia, jeśli spojrzymy na kadrę i pozycję napastników. Co zobaczymy? To, że nie ma w niej innej możliwości zastąpienia Belottiego, ponieważ nie ma nikogo o podobnym profilu, co "Gallo". Brekalo i Pjaca są bowiem nastawieni na grę z boku boiska bądź za napastnikiem, a inni są albo zbyt niedoświadczeni, jak Nicola Rauti bądź są bardziej pomocnikami, niż napastnikami, jak Baselli.
Porównując Torino Davide Nicoli prowadzone przez niego w poprzednim sezonie z obecnym Ivana Juricia możemy dostrzec jedną kluczową analogię. Mowa tu o systemie, który stosują obaj trenerzy, budując formację defensywną. Zarówno teraz, jak i w trakcie kadencji Nicoli Torino gra w ustawieniu z trójką obrońców, którą podobnie jak za Juricia dowodzi Bremer. Jurić postanowił jednak przenieść swoje bazowe ustawienie (1-3-4-2-1) z Hellasu do Turynu, co różni go od 1-3-5-2, jakie stosował Nicola.
To ustawienie pozwala na swego rodzaju równowagę w całej drużynie, ponieważ można zarówno dobrze ustawić formację obronną, której pomóc mogą tu Mandragora i Pobega, jak i szybko przejść do kontrataku, który mogą łatwo napędzić Brekalo i Lukić. Tak właśnie grał Hellas Juricia, kiedy to poprzez świetne zbalansowanie drużyny i jej charakter mogli oni postawić się mocniejszym drużynom w Serie A.
Efekty tego widać niewątpliwie w grze obronnej, ponieważ Torino na ten moment jest na trzecim miejscu, jeśli chodzi o tracone bramki (7). Mniej mają tylko liderzy tabeli, czyli Napoli i Milan - odpowiednio 3 i 5 goli straconych. Jurić zdecydowanie poprawił pracę formacji defensywnej, ponieważ ta w poprzednim sezonie na podobnym etapie rozgrywek straciła aż 16 goli. Również za trenera Nicoli ta formacja nie powalała na kolana, czego efektem było 69 bramek straconych na przestrzeni całego sezonu i ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli.
Różni ich jeszcze niewątpliwie to, jak Torino prezentowało się w ataku. Mimo fatalnego bilansu z sezonu 2020/2021 (7-16-15) mogło napawać optymizmem to, jak za Nicoli wyglądała ofensywa. Co prawda odpowiadał za nią w zasadzie tylko Belotti, jednak pomagali mu również inni piłkarze, jak choćby Bremer, czy nawet ten krytykowany teraz Sanabria. U Juricia natomiast na ten moment za zdobywane bramki odpowiada większa liczba piłkarzy, jednak łącznie ich dorobek nie powala na kolana.
Jurić w kwestii czysto sportowej zdecydowanie różni się od poprzedników i próbuje poprawić nastawienie i grę każdej z formacji na boisku, jednocześnie zwracając uwagę na to, by nie przechylić szali wyłącznie w jedną stronę. Próbuje również za pomocą charakterystycznego dla jego drużyn stylu oddziaływać na sposób gry rywala. Doskonale było to widać w pierwszej połowie meczu z Juventusem, który jest świetnym przykładem tego, co można dostrzec w ekipie Juricia.
Torino cechowało w tym meczu to, że było bardzo agresywne po stracie piłki. Piłkarze wychodzili wysoko i odważnie do każdego ataku Juventusu, nie pozwalając na choćby chwilę swobody. Oczywiście w drugiej połowie taka gra kosztowała ich sporo sił, co poskutkowało golem dla Juventusu, jednakże wysoki pressing Torino mógł imponować. Dziwić mogła jedynie rażąca nieskuteczność gospodarzy, ale o tym była mowa już przy okazji tematu braku Belottiego.
Bardzo aktywni zarówno w pressingu, jak i rozegraniu byli Mandragora i Pobega. Pokazywali się oni na pozycjach, swoim ustawieniem wpływali na to, co zrobi rywal, jak i jego kolega z drużyny, co widać na załączonym obrazie. Zima, Bremer i Rodriguez, którzy odpowiadali za rozegranie od tyłu wiedzieli bowiem, że dwaj pomocnicy byli zawsze w gotowości do tego, by im posłać piłkę, natomiast rywal poprzez ich umiejętne ustawianie się zmuszony był do grania długich piłek.
Takie nastawienie cechowało zdecydowanie Hellas Weronę i również widać to w zespole Torino, prowadzonym przez Juricia. Co jeszcze zatem można dostrzec w ekipie spod Piemontu na początku tego sezonu? Na pewno poprawę w formacji defensywnej, brak skuteczności oraz zmianę ustawienia taktycznego. Juricia cechuje jeszcze to, że stara się w miarę możliwości oraz formy poszczególnych piłkarzy dostosowywać w najlepszy możliwy sposób wyjściowy skład na dany mecz, co widać poprzez częste zmiany na pozycji dwóch ofensywnych pomocników.