Styczeń. Stadio Olimpico. Mecz Roma-Juventus. Gwiazda zespołu, występująca z numerem 22 na koszulce, zrywa więzadła krzyżowe w kolanie. Ten stadion widział już takie historie. Dwa lata temu chodziło o Nicolo Zaniolo, teraz to samo stało się z udziałem Federico Chiesy, który w tym sezonie już na pewno nie zagra.
Federico Chiesa dobrze wszedł w mecz z Romą. To po jego podaniu piłkę w bramce rywali umieścił Paulo Dybala. Niespełna kwadrans później skrzydłowy musiał zostać zastąpiony przez Dejana Kulusevskiego.
Na półmetku sezonu statystyki Chiesy we wszystkich rozgrywkach to 4 gole i 4 asysty, czyli wynik dużo gorszy od 15 goli i 11 asyst z kampanii 2020/21. 24-latek błyszczał przede wszystkim w Lidze Mistrzów w konfrontacjach z Chelsea i Zenitem Sankt-Petersburg. Na ligowych boiskach dał o sobie znać pięknym golem ze Spezią. W przedostatniej kolejce strzelił gola Napoli. Takich momentów było jednak zdecydowanie za mało. Cały grudzień stracił przez kontuzję, a w ostatnich dwóch meczach punktował w klasyfikacji kanadyjskiej i wydawało się, że wróci już do dawnej dyspozycji.
– Federico Chiesa w swoim pierwszym roku w Juve bardzo wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Po tak znakomitym wejściu do zespołu, kibice zawsze wymagają od piłkarza stabilizacji i potwierdzenia wielkiej formy w kolejnych latach. Już wiemy, że w tym sezonie ta sztuka nie powiodła się. Najbliższe pół roku Federico spędzi na leczeniu kontuzjowanego kolana, ale również i pierwsza runda tego sezonu, to nie był wymarzony czas dla włoskiego skrzydłowego. Chiesa nie do końca znalazł nić porozumienia z nowym trenerem Juve Allegrim, przez co często nie wybiegał w pierwszej jedenastce. Na samym boisku też prezentował się słabiej. Można się tylko zastanawiać na ile była to wina samego gracza, a ile było w tym winy trenera i jego taktycznych założeń – mówi Arek Maczuga z Amici Sportivi.
Bez względu na liczby Chiesę nadal trzeba traktować jako kluczowego piłkarza ofensywy Juventusu. „Bianconeri” przestali już myśleć o Scudetto, teraz celem jest zakończenie sezonu w pierwszej czwórce, która pozwoli znowu zagrać w Lidze Mistrzów, co biorąc pod uwagę sportowy i finansowy dołek „Starej Damy” jest po prostu obligatoryjne. Obecnie strata do Atalanty wynosi trzy punkty, lecz musimy pamiętać, że „La Dea” ma jeszcze do rozegrania zaległy mecz. Teraz "Stara Dama" będzie miała jeszcze trudniej
Kontuzja Chiesy wpłynie nie tylko na Juventus, ale również na reprezentację Włoch, która w marcu rozegra jeden lub dwa kluczowe mecze barażowe o udział w mistrzostwach świata w Katarze. Wyeliminowanie Macedonii Północnej nie powinno stanowić problemu, ale w finale play-offów „Squadra Azzurra” najprawdopodobniej trafi na Portugalię (lub Turcję) i tam już będzie potrzebna optymalna dyspozycja. Pamiętamy, jak ważny był Chiesa podczas mistrzostw Europy. To jego zrywy dały Włochom prowadzenie w meczach z Austrią i z Hiszpanią.
Pozostaje jeszcze kwestia znalezienia zastępcy Chiesy. Przed meczem w superpucharze Włoch z Interem (1:2) Maurizio Arrivabene stwierdził, że piłkarze z obecnej kadry, tacy jak Alvaro Morata, Moise Kean czy Dejan Kulusevski zasługują na szansę. Szwed dał dobrą zmianę w Rzymie, kiedy po wejściu za Chiesę strzelił wyrównującego gola. W mediach mówi się natomiast o możliwym sprowadzeniu Sardara Azmouna z Zenita Sankt-Petersburg, który zdobył bramkę w bezpośrednim starciu obu klubów w fazie grupowej Ligi Mistrzów. – Większych ruchów niż ten raczej bym się nie spodziewał – komentuje Maczuga.