Fiorentiny sen o wielkości

Felieton mar 14, 2022

Jeśli prawdą jest, że jesteś tak dobry, jak Twój ostatni mecz, to Fiorentina może nie jest wybitna, powiedzmy, że jest całkiem niezła, ale przede wszystkim - jest niezwykle charakterna. Wczorajsze spotkanie z Bologną na Stadio Artemio Franchi do najłatwiejszych nie należało, ale, posiłkując się innym znanym piłkarskim powiedzeniem, wielkie drużyny wygrywają nawet te mecze, w których nie wszystko idzie jak po sznurku. Skoro „Viola” potrafi już odnosić takie zwycięstwa, to ma prawo marzyć. No właśnie - ale o czym?

Cofnijmy się trochę w czasie, konkretnie do czerwca 2021 roku, i przypomnijmy sobie przedsezonowe zamieszanie z zatrudnieniem we Florencji Gennaro Gattuso. Wszystko zostało oficjalnie ogłoszone, Fiorentina zdążyła już wypełnić swoje media społecznościowe grafikami z podobizną popularnego „Rino”. Finalnie okazało się, że szumnie zapowiadana współpraca zakończyła się raptem po 23 dniach, a Gattuso nie poprowadził toskańskiej ekipy choćby w jednym spotkaniu. Łatwo przyszło, łatwo poszło.

Przypuszczam jednak, ba, jestem w stanie się o to założyć, że dziś tifosi Fiorentiny ani trochę tego nie żałują. Bo przecież w miejsce Gattuso zatrudniony został Vincenzo Italiano - trener, który zachwycił w sezonie 2020/21 ze swoją Spezią, wchodzącą do Serie A jako beniaminek. Italiano, uznawany za jednego z najlepiej rokujących włoskich trenerów młodego pokolenia, miał zrobić coś, czego nie zdążył dokonać Gattuso, czyli tchnąć w drużynę nowego ducha i przypomnieć florentczykom o tym, że Fiorentina może być silna i konkurencyjna.

Fot. ACF Fiorentina

Tym oto sposobem po 28 rozegranych meczach „Gigliati” mają na swoim koncie 46 punktów i zajmują 8. miejsce w ligowej tabeli. Miewali już momenty wyśmienite, ale zdarzały im się też te znacznie gorsze. Fiorentina chociażby pokonała Milan 4:3 w jednym z najlepszych pojedynków trwających rozgrywek czy rozgromiła Genoę 6:0, co oczywiście zważywszy na dyspozycję „Rossoblu” niesamowitym wyczynem nie jest, ale z drugiej strony dostała tęgie lanie od Torino (0:4) oraz Lazio (0:3). Regularność punktowania jeszcze kuleje i bez dwóch zdań wymaga poprawy, ale we Florencji żywią nadzieję, że to przyjdzie wraz z czasem i rozwojem grupy.

Co by jednak nie mówić - fioletowa społeczność naprawdę nie ma na co narzekać (nawet mimo odejścia Dušana Vlahovicia), bo w ubiegłym sezonie po 28 potyczkach ich ulubieńcy plasowali się dopiero na 14. pozycji i zdecydowanie bliżej było im do strefy spadkowej aniżeli do ekip aspirujących do reprezentowania Italii w rozgrywkach europejskich. W rok od tamtego momentu zmieniło się wiele. Teraz Fiorentina realnie liczy się w walce o puchary. I choć rywalizacja o Europę będzie bardzo zacięta, to ani Lazio, ani Roma, ani Atalanta nie są poza zasięgiem „Violi”.

Nie możemy rzecz jasna zapominać o tym, że to premierowy sezon Fiorentiny z Vincenzo Italiano za sterami. Mimo tego faktu, zespół ze stolicy Toskanii zdołał już wypracować charakterystyczny dla siebie styl, polegający na ofensywnej, przyjemnej dla oka grze, wykorzystującej dynamicznych skrzydłowych. Italiano odważną i ofensywną koncepcję futbolu w miarę możliwości uskuteczniał już w Spezii. Nie jest to menedżer, dla którego piłka nożna to suchy rezultat, estetyka też ma dla niego ogromne znaczenie. I to bardzo dobrze wróży, bo, co najważniejsze, urodzony w niemieckim Karlsruhe trener nie po to podjął się misji na Artemio Franchi, żeby w razie niepowodzenia z marszu stracić robotę.

Rocco Commisso od początku swojego właścicielskiego urzędowania w stolicy Toskanii otwarcie mówił o swoich ambitnych planach względem Fiorentiny. Podkreślał, że takie miasto jak Florencja zasługuje na mocną drużynę i nowy stadion. Właśnie dlatego powierzył „Violę” w ręce Italiano i właśnie dlatego prężnie działa w sprawie modernizacji leciwego Artemio Franchi. Amerykański biznesmen włoskiego pochodzenia doskonale rozumie, że budowa poważnego projektu sportowego wymaga czasu i cierpliwości.

W związku z tym docenia również pomniejsze triumfy, jak chociażby ten wczorajszy z Bologną, po którym osobiście zatelefonował do 44-letniego szkoleniowca, by złożyć mu gratulacje. Zwróćmy na to uwagę - po wymęczonej, wydartej wygranej 1:0 z ekipą ze środka stawki. Pochwałę otrzymał także zdobywca zwycięskiej bramki - Lucas Torreira. Commisso czuje futbol, wie, że zaangażowanie oraz niezłomny charakter są niezbędne do odniesienia sukcesu i okazuje swoje całkowite wsparcie ludziom bezpośrednio odpowiedzialnym za boiskowe poczynania jego klubu. Taki właściciel to skarb.

Jeśli Fiorentina nadal będzie tak mądrze i rozsądnie zarządzana, to czeka ją świetlana przyszłość. Finał europejskich pucharów być może nie będzie już tylko mglistym wspomnieniem, a stanie się jej udziałem. Czy właśnie w kampanii 2021/22 jesteśmy świadkami odrodzenia i jednocześnie narodzin wielkiej „Violi”? Cytując klasyka - nie wiem, choć się domyślam.

Jakub Glibowski

Widzę świat w bieli⚪️ oraz czerwieni i czerni🔴⚫️. Calcio. La Liga. Zlatan Ibrahimović. Sergio Ramos. Wyznaję kult "Joga Bonito". Dobry film, dobra książka. Felieton, komentarz, dyskusja.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.