28-letni Rzymianin w bieżącym sezonie Serie A przechodzi samego siebie. Przed startem sezonu nikt nie spodziewałby się tego, że były piłkarz Romy, Pescary, Parmy, Sampdorii i Benevento tak pięknie rozkwitnie w koszulce Hellasu Verona. Caprari w bieżącym sezonie Serie A ma już na swoim koncie 12 goli i asyst. Przyznaje, że celem jest podwójna liczba asyst, a marzeniem gra dla Squadra Azzurra. Czas na bliższe poznanie piłkarza, który w bieżącym sezonie Serie A zaskakuje najmocniej w całej stawce.
Namaszczony przez Luisa Enrique
Kibice Romy w 2011 roku byli w ciężkim szoku, kiedy ówczesny trener "Giallorossich" Luis Enrique na mecz ze Slovanem Bratysława w kwalifikacjach do Ligi Europy wystawił do pierwszego składu 19-letniego Gianlucę Caprariego. Najbardziej powszechnym wówczas głosem było pytanie "kim do cholery jasnej jest jakiś Gianluca Caprari?!". Nastoletni piłkarz występował wówczas w linii ataku wraz z Francesco Tottim i Bojanem Krkiciem, który wówczas nadal uchodził za wielki talent, ale nigdy nie pokazał tego na Stadio Olimpico.
Przyczyny dostania szansy możemy szukać w charakterystyce boiskowej. Caprari jest piłkarzem bardzo niskim (171 cm wzrostu). Nigdy nie był, nie jest i nie będzie demonem szybkości. Jest za to piłkarzem niezwykle inteligentnym, który potrafi na boisku wykorzystywać umiejętności techniczne. Idealnie koreluje się to z pomysłem na futbol Luisa Enrique, który już w czasach prowadzenia Romy zwracał mocno uwagę na kontrolę futbolówki i prowadzenie gry.
Pojawiały się wówczas takie głosy, że aktualny trener reprezentacji Hiszpanii kazał "Giallorossim" po prostu cieszyć się futbolem poprzez dominację boiskową. Takie podejście poszerzyło horyzonty Daniele De Rossiemu, który przyznał to w jednym z wywiadów. Rzym jest jednak takim miejscem, w którym za brak wyników posadę się traci szybko i kibice są niecierpliwi. Caprari wiedział jednak, że mimo niepowodzeń Hiszpan będzie w przyszłości świetnym trenerem.
Caprari długo w Romie nie zagrzał w miejsca. Po latach przyznał, że przyczyną tego stanu rzeczy był brak cierpliwości i fakt, że zbyt szybko chciał zostać superbohaterem. Enrique zależało na jego zostaniu, piłkarz wolał jednak chciał więcej grać i ugiął się pod naporem Zdenka Zemana, który bardzo mocno pragnął go w występującej w Serie B Pescarze.
Dziś Gianluca Caprari zapytany o to którzy trenerzy wywarli na niego największy wpływy przyznał, że Luis Enrique i Zdenek Zeman. Pierwszy z nich dał mu szansę wbrew wielu sceptycznym głosom, drugi pokazał co to znaczy intensywna piłka nożna.
Pescara Superstars
Występująca w sezonie 11/12 na poziomie Serie B Pescara dziś jest wspominana przez wielu fanów włoskiego futbolu z nostalgią. W Abruzji dojrzałość piłkarską nabyli piłkarze, którzy w przyszłości stali się wielkimi gwiazdami, wręcz punktami odniesienia. Przykłady? Marco Verratti, Lorenzo Insigne oraz Ciro Immobile. Wówczas linia ataku "Delfinów" składała się z "Lolo", "Ciruzzo", a także Caprariego. Patrząc na to jak potoczyła się kariera wymienionej trójki, a bohatera niniejszego tekstu widzimy przepaść. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę wyłącznie obecny sezon, to aktualny piłkarz Hellasu Verona stał się kimś, kto może równać się umiejętnościami z gwiazdami tamtej Pescary.
Późniejszy brak harmonijnego rozwoju Caprariego mógł być spowodowany częstymi zmianami trenerów. Mimo tego, że zdaniem piłkarza największy wpływ wywarł na niego Zeman i Enrique, to tak naprawdę pracował z tymi trenerami tylko chwilę. Po awansie do Serie A w klubie Abruzji doszło do zmian. Futbolowe wielkie ryby szybko dostrzegły gigantyczny potencjał w poszczególnych personaliach. Verrattiego po genialnym sezonie w Serie B kupiło PSG, Insigne i Immobile skończyły się wypożyczenia, a Zeman efektowną pracą w Pescarze wypracował sobie powrót do AS Romy.
Stracone sezony
W 2013 roku Roma przypomniała sobie o 20-letnim wówczas Caprarim. Gracz wrócił do klubu z wypożyczenia z Pescary. Nie był to jednak powrót, który mógł rozwinąć go piłkarsko. W klubie ze Stadio Olimpico zagrał zaledwie 14 minut w meczu z Sassuolo i z podkulonym ogonem musiał wrócić po półrocznym rozbracie na Stadio Adriatico. Wówczas trenerem występującej na poziomie Serie B Pescary był znany z oryginalnych technik motywacyjnych Serse Cosmi, a piłkarzem z tamtego zespoły, który później zrobił interesującą karierę był Matteo Politano.
W sezonie 13/14 Caprari miał tylko pół roku na zaaklimatyzowanie się w Pescarze i nie był to czas, który pokazywał, że ma potencjał na to, aby występować w Serie A. Już w Romie zmagał się z kontuzją śródstopia, która znacząco wpłynęła na jego występy również po powrocie do Pescary, w dodatku odnowiła się w kolejnym sezonie.
Król Serie B
Talent Gianluci Caprariego eksplodował w momencie, w którym wyleczył na dobre wszystkie urazy, a także zaaklimatyzował się na dobre w danym miejscu. Sezon był tym, w którym talent piłkarza urodzonego w Rzymie eksplodował na miejscu. Wydawało się, że będą to rozgrywki, które będą dla niego punktem odniesienia i jednym z najlepszych wspomnień w karierze. Bieżący sezon Serie A pokazuje, że niekoniecznie.
Współpraca Caprariego z defensywnie usposobionym Serse Cosmim nie przebiegała najlepiej, uzdolniony technicznie gracz potrzebował trenera, który zaufa mu w większym stopniu i będzie chciał na nim oprzeć grę. Tym kimś był Massimo Oddo, którego bardzo dobrze wspominał po latach. Były piłkarz Milanu pracował z Caprarim indywidualnie nad fazą ataku. Przed meczem z Vicenzą Oddo nakazał byłemu piłkarzowi Romy wziąć ciężar gry na siebie, a także schodzić głębiej i robić przechwyty. Dziś śmiało można powiedzieć, że praca z tym trenerem sprawiła, że dziś oglądamy w Hellasie tak wszechstronnego piłkarza. Warto dodać, że we wspomnianym meczu z Vicenzą Caprari był tylko rezerwowym (wcześniej też z reguły dostawał około 30 minut). Później, kiedy nabrał pewności siebie zaczął rozkwitać. Efekt tego był piorunujący, 13 goli i 13 asyst, do dziś sezon 14/15 jest najlepszy w jego wykonaniu pod względem liczb.
Wówczas Pescara wywalczyła kolejny awans do Serie A, który był pokłosiem świetnej gry Caprariego. W zespole Massimo Oddo występowali również gracze, których bardzo dobrze kojarzą fani Serie A. Pierwsze kroki stawiał Lucas Torreira, Rolando Mandragora, a także Gianluca Lapadula.
Jeśli grasz kapitalny sezon na poziomie Serie B, to bardzo trudno jest cię zatrzymać małemu klubowi. Szybko przekonała się o tym Pescara. Zespołem, który uwierzył w talent Caprariego był Inter, który zapłacił za niego ponad 8 milionów Euro i od razu wypożyczył go z powrotem na Stadio Adriatico.
Udany przeskok poziom wyżej
Po finalizacji transakcji na linii Pescara - Inter nowego nabytku "Nerazzurrich" nie miał w swoich planach ówczesny allenatore Roberto Mancini, co dziś po kilku latach może mieć znaczenie symboliczne. Tak więc mimo transakcji piłkarz pozostał w Pescarze.
Gianluca Caprari na tyle dojrzał piłkarsko, że przeskok do Serie A przestał dla niego być problemem. Różnica pomiędzy zapleczem, a najwyższym poziomem rozgrywek była odczuwalna dla Massimo Oddo, którego w trakcie sezonu zmienił Zdenek Zeman. Nie dotknęła ona jednak Caprariego, który na poziomie Serie A udowodnił, że ma potencjał na grę w większym klubie. Ostatecznie Pescara spadła z hukiem z Serie A, jednakże 9 bramek i 5 asyst Caprariego robiły wrażenie. Bohater niniejszego tekstu trafiał do siatki w spotkaniach z Napoli (2), a także z Romą na Stadio Olimpico.
Współczesny sezon Serie A pokazuje pewną tendencję, że gracze obdarzeni dużym talentem nie mają problemów z przejściem z jednych rozgrywek do drugich, widzimy to u Frattesiego, wcześniej widzielimy u Gianluci.
Nawet tak dobry sezon nie przekonał włodarzy Interu do dania szansy wychowankowi "Giallorossich". Patrząc na ówczesny skład Interu można myśleć nad tym, czy Spalletti nie mógł w większym stopniu mu się przyjrzeć, na jego pozycji "Nerazzurri" nie mieli wówczas zbyt wielu kreatywnych graczy. Od początku kupno Caprariego z Pescary miało na celu sfinansowania transakcji w celu przyszłego podwojenia zysków, co udało się z nawiązką. Po wyjątkowo obiecującym sezonie we włoskiej elicie klub ze Stadio Giuseppe Meazza zainkasował za Caprariego prawie 15 mln euro. Były gracz Pescary z Interu zapamięta tylko zdjęcie przy pucharze Ligi Mistrzów po podpisaniu kontraktu, gdyż nie miał okazji zadebiutować w klubie ze stolicy mody.
Łatka średniaka ligowego
Skrzydłowy po wielu sezonach spędzonych w Pescarze trafił do Sampdorii prowadzonej przez Marco Giampaolo. Po paru latach Sampdoria może być średnio zadowolona z lukratywnej inwestycji w Caprariego. W Genui nie czarował tak często, jak w Pescarze, czy dziś w Weronie. Pocieszeniem dla "Sampy" może być fakt, że około połowa wydanej kwoty została w przyszłości zwrócona w opłatach za wypożyczenia, a także transfer do Hellasu.
Sam piłkarz przyznaje, że Marco Giampaolo jest bardzo zaawansowanym taktycznie trenerem, który również pomógł mu dostrzec pewne rzeczy. Tamten czas spędzony w Sampdorii jest tym, który ten trener wspomina z nostalgią. "Blucerciati" spełniali oczekiwania i posiadali piłkarzy, którzy w przyszłości wypłynęli na szersze wody. Był taki czas, kiedy Caprari współpracował w ataku z Dawidem Kownackim. Eufemistycznie mówiąc nie była to kooperacja na miarę tej z Giovannim Simeone.
Caprari w Sampdorii kojarzy się z około 5 golami na sezon, co nie było dobrym wynikiem, jak na gracza, za którego zapłacono 15 mln euro. Sezon 18/19 sprawił, że ta kariera jeszcze bardziej wyhamowała, gdyż Gianluca zaczął mieć problemy z kolanem, a także nabawił się poważnego urazu kości strzałkowej. Po kontuzjach jego czas w Sampdorii nieuchronnie zmierzał ku końcowi i wydawało się, że Caprari do końca kariery może balansować między Serie B, a klubami desperacko walczącymi o utrzymanie w elicie. Odejście Giampaolo i kontuzje sprawiły, że po powrocie był częściej traktowany jako rezerwowy niż gracz podstawowego składu. Zarówno Eusebio Di Francesco, jak i Claudio Ranieri preferowali ustawienie z dwójką napastników, którymi byli Fabio Quagliarella i Manolo Gabbiadini.
Zimą 2020 roku udał się na wypożyczenie do Parmy. Był przykładem piłkarza, któremu pomogła przerwa pandemiczna. Po długim lockdownie szkoleniowiec mu zaufał i zdecydował się na umieszczanie go w pierwszej jedenastce. Caprari jest typem piłkarza, który nie jest zbyt mocno przywiązany do danej pozycji, gra na fałszywej dziewiątce w Parmie mu nie przeszkadzała.
Parma nie zdecydowała się na wykupienie Caprariego, więc gracz powędrował do beniaminka z Benewentu. Gracz widząc liczbę goli Benevento w Serie B mógł mieć nadzieję, że klub z Kampanii będzie grał w Serie A piłkę taką, która mu najbardziej odpowiada, czyli dynamiczną, polegającą na dominacji przeciwnika i tworzeniu sobie jak największej liczby sytuacji bramkowych. Początkowo podopieczni Filippo Inzaghiego chcieli tak grać, ale szybko dostrzeli, że jest to porwanie się z motyką na słońce. Wrócił na pozycję, na której gra również dziś i na której grał w Pescarze za czasów Oddo, czyli lewe skrzydło.
Początek sezonu 20/21 miał wręcz fenomenalny, być może był to prequel tego, co oglądamy obecnie w jego wykonaniu. W pierwszych 4 kolejkach sezonu strzelił 2 gole i zaliczył 2 asysty, bramki zdobyte nie z byle kim, bo z przyszłym mistrzem Interem.
Później tak kolorowo już nie było, reaktywny futbol prezentowany przez "Giallorossich" odbił się Caprariemu czkawką. Nie jest typem piłkarza, który będzie błyszczał w zespole ustawionym w niskiej obronie. W końcowej fazie sezonu Inzaghi coraz częściej sadzał go na ławce, skończył rozgrywki z typowym dla siebie bilansem 5 goli i 6 asyst. Benevento spadło z Serie A, a gracz po raz kolejny w swojej karierze stanął na rozstaniu dróg.
Znalezienie ziemi obiecanej i pokazanie Italii pełnię swojego talentu
Dyrektor sportowy Hellasu Werona Tony D'Amico znany jest z tego, że potrafi ściągnąć na stadio Marc Antonio Bentegoni klasowych piłkarzy za niewielkie pieniądze, w dodatku są oni idealnie dobrani do taktyki zespołu. Na pomysł sprowadzenia do klubu Caprariego wpadł razem z Eusebio Di Francesco, gdyż Hellas miał przemodelować swoją grę w ataku i dłużej utrzymywać się przy piłce. Zadanie piłkarza nie było łatwe, z klubu odszedł Mattia Zaccagni, który w Weronie gwarantował przebojowość, drybling i sporą liczbę goli.
Zasługę w obecnej formie Caprariego Di Francesco ma niewielką, w czasach jego bardzo krótkiej kadencji w Weronie gracz rozegrał tylko jeden mecz. Wszystko zmieniło się po objęciu klubu przez Igora Tudora. Były asystent Andrei Pirlo postanowił być wierny grze w obronie i pressingu, którą zespół prezentował pod wodzą Ivana Juricia, zmieniła się natomiast gra w ataku. Hellas z drużyny grającej wertykalnie stał się zespołem, który atakuje w sposób horyzontalny.
Dłuższe utrzymanie się przy piłce na połowie przeciwnika i ataki z udziałem dużej liczby piłkarzy okazały się wodą na młyn dla Caprariego, którego umiłowaniem są zespoły grające w sposób dynamiczny. Dziś można rzec w stylu Czesława Michniewicza, że transfer do Hellasu został naznaczony palcem Bożym.
Jego prawdziwy talent objawił się podczas meczu z Romą, kiedy strzelił gola i napędzał niemal każdy atak Hellasu w wygranym meczu. W bieżącym sezonie Gianluca Caprari ma na swoim koncie 12 goli i 7 asyst, co stanowi szósty wynik w klasyfikacji kanadyjskiej. Jego sezon idealnie podsumowuje gol strzelony w meczu z Bolonią, kiedy załadował piłkę do bramki piętką z półobrotu, trafienie zostało wybrane golem stycznia, Caprari otrzymał również tytuł MVP misiąca.
Piłkarz zajmuje siódme miejsce w tabeli kluczowych podań, wyprowadził ich 61, tyle samo co Lorenzo Insigne. O tym jak ważne są jego zagrania świadczy także liczba podań w pole karne przeciwnika, zagrał takich piłek 60 i jest to piąta pozycja w lidze. Więcej sytuacji bramkowych od Caprariego wykreował tylko Domenico Berardi i w mojej opinii obaj piłkarze zasłużyli na znalezienie się w jedenastce sezonu. W kreowaniu sytuacji strzeleckich Caprari ustępuje również wyłącznie Berardiemu. Podane statystyki świadczą o tym, że bez Caprariego nie byłoby fenomenalnego dorobku bramkowego Giovanniego Simeone.
Łącznie duet z Hellasu ma na swoim koncie 28 bramek i 13 asyst, co stanowi chyba największe zaskoczenie bieżących rozgrywek w Italii. Trzeba pamiętać o tym, że Simeone strzelał gole seriami, w wielu meczach się zacinał i przechodził obok nich. Caprari nawet jeśli w jakimś meczu nie miał bramki czy asysty, to ciągle był pod grą i przewodził w liczbie dotknięć piłki. Meczów, w których piłkarz urodzony w Rzymie był niewidoczny można policzyć na palcach jednej ręki, jednym z nich było wiosenne starcie z Interem. O równej formie na przestrzeni całego sezonu świadczy również średnia nota prasowa ze wszystkich meczów sezonu. Caprari wygenerował 6,64, co z pewnością stanowi czołówkę ligową. Występów ocenionych przez dziennikarzy na notę nr 7 lub wyżej Caprari zaliczył naprawdę sporo.
W Weronie dziś nikt nie płacze nad Zaccagnim, w zeszłym sezonie chwalony przez wielu skrzydłowy miał na swoim koncie 5 goli i 7 asyst, co przy dorobku Caprariego wygląda dość mizernie. Caprari w barwach Hellasu stał się graczem, który musiał dostosować sie do systemu, który polega na katorżniczej pracy w pressingu i dynamicznym przechodzeniu z fazy obrony do ataku. Gianluca stał się kimś, kto umożliwia tego typu grę dzięki swojemu przeglądowi pola i zagraniom w boczne flanki boiska, gdzie świetnie wygląda jego współpraca z Darko Lazoviciem.
Hellas pod wodzą Tudora stał się maszyną do zdobywania bramek. W zeszłym sezonie "Gialloblu" zakończyli rozgrywki z dorobkiem 46 goli, dziś na trzy kolejki przed końcem rozgrywek Hellas zdobył 61 bramek, lepsza pod tym względem jest tylko Atalanta, Lazio, Napoli oraz przewodzący w klasyfikacji Inter.
Sam gracz po tylu znakomitych meczach przyznaje, że jego marzeniem jest debiut w reprezentacji Włoch, a także skończenie sezonu z podwójną liczbą asyst. W przypadku utrzymania takiej dyspozycji powołanie do Squadra Azzurra wydaje się obowiązkiem Roberto Manciniego.
Zapytany o najbardziej emocjonalny moment w życiu podczas swojej kariery odpowiedział, że najmocniej przeżył moment, w którym jako nastolatek zagrał w Romie w Lidze Mistrzów przeciwko Szachtarowi Donieck. Dziś pozostaje postawić sobie pytanie, czy jeśli Caprari utrzyma w przyszłym szonie tak wysoką dyspozycję, czy pewnego dnia nie zrewiduje swoich marzeń.
Hellas Werona zdecydował się na wykupienie gracza za 4 mln euro, co stanowi niebagatelną promocję. Caprari przyznał, że wpływ na jego przemianę miało zaufanie, którym obdarzył go Tudor, zmiana w umyśle i wzrost pewności siebie. Jest zaprzeczeniem gracza, od którego wymaga się bycia bogiem w bardzo młodym wieku, a kiedy noga się powinie, to bardzo szybko przemija. Caprari dziś stał się kimś, kim miał być dla Luisa Enrique, kiedy ten nieoczekiwanie dał mu szansę na występy w koszulce Romy. Ta historia pokazuje, że przeciwności losu, perypetie zdrowotne potrafią budować piłkarza.
Gianluca Caprari jest piłkarzem, którego styl nie pasuje do włoskiej myśli szkoleniowej. Sam wielokrotnie przyznawał, że najbardziej lubi oglądać La Ligę, w której gracze niskiego wzrostu, niezbyt szybcy potrafią pokonywać własne ograniczenia za pomocą inteligencji boiskowej. Dziś widzimy, że praca pewnych trenerów na Półwyspie Apenińskim (De Zerbi, Gasperini, Sarri, Italiano) wymaga od graczy ciągłego kreowania sytuacji bramkowych, a gracze pokroju Caprariego mogą wyrastać na gwiazdy. Być może piłkarz urodzony w 1993 roku w Rzymie przyszedł na świat nieco zbyt wcześnie. Sezonów, w których musiał dostosowywać się do systemów blokujących jego kreatywność było zdecydowanie zbyt wiele.
Caprari lubi także wspominać o atmosferze, która niesie piłkarzy z Werony do zwycięstw. Gracze Hellasu poza meczami i treningami co drugi dzień spotykają się na kolacjach, wolny czas spędzają również w swoim gronie. Żartował, że wyłamał się Ceccherini, który ma małe dziecko i przez to ma zbyt mało czasu dla swoich kolegów z zespołu.