Siedem prac Luciano - Il Quaderno #2

Włochy lis 22, 2023

Trener odchodzący w gęstej atmosferze, pozostawiający po sobie brak awansu na mundial, niesmak i drużynę niepewną przyszłości. Następca wybrany z woli ludu i na podstawie dobrych wyników w lidze. Duże oczekiwania na przyszłość i nadzieja na lepsze jutro. Brzmi znajomo? To jednak nie Polska sprzed dekady, lecz Italia, która kilka tygodni temu stanęła na rozdrożu przed poważnym wyzwaniem posprzątania całego bałaganu. Calcio potrzebowało człowieka, który to wszystko ogarnie. I wybrało chyba najlepiej jak mogło.

Luciano Spalletti, człowiek od zadań specjalnych przystąpił prawdopodobnie do misji swojego życia, przecież marzył o tym niemalże od dziecka. I już w pierwszych tygodniach wykonał wiele ważnych prac. Gdzie dzisiaj znajduje się reprezentacja? Jaka czeka ją przyszłość? Co takiego udało się już dokonać? Przed nami lista prac nowego selekcjonera.

Zadanie nr 1: Odbudowanie wiary

Ostatnio popularnym motywem w polskiej przestrzeni publicznej są rozstania, a zwłaszcza emocje im towarzyszące, które, delikatnie rzecz ujmując, nie zawsze pozostawiają po sobie pozytywne odczucia. Parafrazując: kończyć współpracę też trzeba umieć, najlepiej z klasą. Trudno zaś nie odnieść wrażenia, że właśnie czegoś takiego zabrakło przy odejściu selekcjonera Roberto Manciniego, który w połowie sierpnia zrezygnował z funkcji selekcjonera reprezentacji Włoch.

Przypomnijmy, 58-latek w połowie sierpnia postanowił poinformować krajową federację o zamiarze rezygnacji z funkcji selekcjonera argumentując to m.in. kwestiami prywatnymi. Od samego początku motywacja trenera budziła jednak poważne wątpliwości wśród włoskiej prasy, które zresztą się potwierdziły. Nie zdążyliśmy dobrnąć do końcówki wakacji i cyk - Mancini był już trenerem drużyny Arabii Saudyjskiej. Zaskoczenie? Żadne, przecież 25 milionów rocznie potrafi wielu przekonać.

Sam Mancini może się zarzekać, że oficjalna oferta pojawiła się już po jego rezygnacji - ma to sens, przecież najpierw trzeba było taką sumkę wynegocjować. Jednocześnie wypiera zarzuty o jakiejkolwiek ucieczce, co też raczej nie powinno dziwić. Słowa słowami, a fakty pozostają jednak faktami - szkoleniowiec pozostawił drużynę w trakcie eliminacji do Euro 2024. Rozchwiany pokład, niepewną załogę, pozostawioną przez swojego kapitana.

Tym bardziej szkoda, że mówimy o trenerze, który nie tak dawno był w stanie przywrócić Squadra Azzurra na szczyt europejskiego futbolu. Oczywiście, późniejszy brak awansu na Mistrzostwa Świata był już prawdziwą klęska, po której trudno było się odbudować. Niemniej, wybierając arabskie pieniądze ponad kadrę narodową i dotychczasowych podopiecznych, szkoleniowiec swoim postępowaniem mógł pośrednio wysłać komunikat brzmiący: Przeżyliśmy miłe chwile, ale przestałem w Was wierzyć.

Czasem czyny mogą wyrażać więcej niż tysiąc słów.

Z drugiej strony, ku pokrzepieniu włoskich serc, nikt nie mial wątpliwości, kto powinien przejąć schedę po Mancinim. Luciano Spalletti od samego początku otrzymał duży kredyt zaufania społeczeństwa, niczym cesarz Oktawian August po burzliwych latach kryzysu w państwie rzymskim. I od początku mógł ruszyć do wykonywania swoich zadań, wśród których z pewnością na czoło wysuwała się właśnie konieczność odbudowy jedności grupy. Przywrócenie wiary wśród zawodników, że ten zespół wciąż ma duży potencjał, by osiągać rzeczy wielkie.

Na przekór tym, którzy postanowili z tego okrętu wyskoczyć.

Zadanie nr 2: Przywrócić tożsamość

Sukces Roberto Manciniego na Euro 2021 tkwił przede wszystkim w stworzeniu zgranego kolektywu. Italia nie była przecież zespołem oparty na jednym, konkretnym liderze. Wyróżniała się za to zespołowością, pozytywną energią i odpowiedzialnością rozłożoną na różne postacie, co skutkowało zaś widowiskową grą. Szkoleniowiec najzwyczajniej w świecie przywrócił kibicom prawdziwą przyjemność z oglądania spotkań reprezentacji.

Ale zarządzanie sukcesem okazało się już trudniejszym zadaniem i już w następnych miesiącach gra pozostawiała nieco więcej do życzenia. Stopniowo dostrzegano powolne wyczerpywanie się pewnej formuły, czego konsekwencją była coraz gorsza gra w ataku, zespół grał nudno, przewidywalnie, a piłkarze ewidentnie nie czerpali radości z gry. Przegrany zaś awansu do Kataru (do tego jeszcze wrócimy) przyspieszył rozkład ekipy. Wiosną tego roku kadra po raz pierwszy przegrała na włoskiej ziemi z Anglikami od 1961 roku i nie było w tym już cienia przypadku, lecz sporo naturalnej konsekwencji.

Możliwe zatem, że w dłuższej perspektywie zmiana szkoleniowca reprezentacji wyjdzie tej drużynie na dobre. Spalletti od zawsze marzył o takim zaszczycie i już w najmłodszych latach z wypiekami obserwował zmagania drużyny narodowej. Nie można mu więc odmówić zapału do pracy. Co więcej, ostatnie miesiące (a nawet lata) pokazały, że jest to idealny kandydat nie tylko na odbudowę, ale też samodzielne skonstruowanie nowej maszyny.

Napoli pod wodzą Toskańczyka okazało się drużyną, w której zakochała się na wiele miesięcy niemalże cała Europa. A to wszystko za sprawą właśnie jej stylu gry, który stanowił połączenie  intensywności, atrakcyjności w ofensywie i zmysłu taktycznego. Głównym jego architektem okrzyknięto właśnie Luciano, w którym upatrywano połączenie warsztatów Jurgena Kloppa, Pepa Guardioli i Zdenka Zemana. Od tego ostatniego Włoch zaczerpnął umiłowanie do formacji 1-4-3-3, które z powodzeniem wykorzystał podczas pracy pod Wezuwiuszem.

Historyczne mistrzostwo Napoli to idealne zwieńczenie kilkuletniego procesu transformacji drużyny, która została perfekcyjnie pokierowana właśnie przez nowego selekcjonera kadry. I na podobną ewolucję liczą wszyscy kibice Squadra Azzurra.

Zadanie nr 3: Wytrzymać presję

Ale już początki pokazały, że - parafrazując lekko powiedzenie - Rzym od razu nie zostanie zbudowany. Debiut eliminacyjny Spallettiego przeciwko Macedonii Północnej obudził stare demony, w końcu to właśnie ta ekipa wyrzuciła Italię z baraży do mundialu w Katarze. Kto liczył jednak, że podopieczni nowego szkoleniowca dokonają krwawej zemsty, to srogo się zawiedli -  przeciętna gra plus błąd Donnarummy doprowadziły do rozczarowującego remisu 1-1.

I właśnie postaci golkipera PSG chcemy poświęcić kilka zdań uwagi, gdyż to  na nim skupiła się przeogromna krytyka opinii publicznej. Spalletti  musiał natychmiast przystąpić do rozbrojenia pierwszej bomby - wielu kibiców domagało się zmiany miedzy słupkami i postawienia na Vicario. Co więcej, kolejne spotkanie Włosi mieli rozegrać na stadionie San Siro, gdzie - delikatnie rzecz ujmując - Gigi raczej nie mógł liczyć na ciepłe przywitanie.

A jednak Luciano - powracając do użytej metafory - zachował saperską, zimną krew i pozostawił  Donnarummę w bramce, wysyłając wyraźny sygnał wsparcia dla swojego piłkarza. Co więcej, pokazał oblicze szkoleniowca, który nie da przy pierwszej lepszej okazji sobie wejść na głowę. Sam mecz gospodarze wygrali i pierwsza przerwa na kadrę została zakończona z dorobkiem czterech punktów.

Zadanie nr 4: Przetrwać huragan

Myślicie, że wrzesień nie był łaskawy dla trenera? „Potrzymaj mi piwo” - rzekł na to październik.

Już parę dni przed zgrupowanie Spalletti musiał dokonać kilka roszad personalnych, podyktowanych m.in. problemami zdrowotnymi lub dyspozycją sportową. W ten oto sposób na spotkania z Maltą czy Anglią pominięci zostali Ciro Immobile oraz Leonardo Spinazzola. Szkoleniowiec postanowił poszukać czegoś nowego, dziennikarze wielkiej afery czynili z tego powodu.

Prawdziwa burza nadeszła z innego kierunku.

Kto śledził media na początku października, ten z pewnością słyszał o aferze bukmacherskiej z udziałem piłkarzy. W dużym skrócie, włoskim futbolem wstrząsnął skandal ujawniony przez słynnego paparazzi, Fabrizio Corone, które podał informację o problemach z hazardem części zawodników włoskiej kadry. Wśród oskarżonych znaleźli się m.in. Sandro Tonali i Nicolo Zaniolo, powołani na październikowe zgrupowanie.

Z oczywistych względów, obaj zawodnicy zostali odesłani do domu. Tonali przyznał się wkrótce do problemów z uzależnienie, Zaniolo okazał się zaś dziennikarskim „ślepakiem”. W tamtym jednak okresie trener nie wiedział do końca, kiedy lista nazwisk zostanie zamknięta, zwłaszcza że Corona podgrzewał medialny serial, szukając atencji. Selekcjoner musiał dzień w dzień liczyć się z tym, że w każdej chwili może stracić kolejnych graczy, strach padł także na samych zawodników. Niewinny nie musi się bać? W świecie mediów wszystkie chwyty są wykorzystywane, także kłamstwa, niestety.

Zadanie nr 5: Napisać nowe historie

Tym bardziej wypada docenić, że pomimo tej burzy Włosi potrafili zaprezentować z Maltą efektowny futbol, a także honorowo się postawić na Wembley faworyzowanym Anglikom. W tych spotkaniach również dokonała się jeszcze jedna rzecz. Spalletti pokazał, że ma pomysł na wykreowanie nowych postaci wiodących w zespole. Ludzi, którzy będą pisać własne historie.

I takim idealnym przykładem jest Giacomo Bonaventura, który od początku sezonu notował kapitalny start, co nie zostało przez nowego selekcjonera przegapione. Toskańczyk nie bał się powołać na październikowe spotkania 34-letniego pomocnika, pokazując, że nigdy nie jest za późno by otwierać dla kogoś drzwi reprezentacji.

Spalletti przedstawiając dyspozycję Bonaventury, porównał go do kapitalnej formy Jude’a Bellinghama. To zobowiązujące porównanie nie przeciążyło jednak 34-latka, który w starciu z Maltą zaliczył swojego debiutanckiego gola dla kadry i pobił rekord najstarszego wiekiem piłkarza z premierowym golem dla włoskiej kadry.

Ale nie tylko piłkarz Fiorentiny pokazał się na tamtym zgrupowaniu z dobrej strony. Świetną dyspozycje pokazali także Domenico Berardi, Marco Verratti czy Davide Frattesi. Na Wembley zaś dobry występ zaliczył Gianluca Scamacca, dając nadzieje, że jest ewentualnie życie po Ciro Immobile. Niestety, świetna postawa Bellinghama oraz kilka błędów indywidualnych tym razem sprawiły, że Włosi ponieśli porażkę.

Jakże inna była jednak ta przegrana w zestawianiu z tą z początku eliminacji. Włosi potrafili przez wiele minut stawiać odważnie czoło rywalom. Co najistotniejsze, mieli nowy pomysł na grę, dostosowany już do transformacji drużyny. Symbolem zaś tego wszystko był skład - w wyjściowej jedenastce wystąpiło tylko trzech piłkarzy, którzy rozpoczynali finał na Wembley w trakcie Euro 2021. Czy można szukać lepszego dowodu na trwający proces?

W poprzednim roku drużyna nie zdołała bezpośrednio z grupy awansować na mundial. Ktoś powie, że przecież nie zabrakło wiele, wystarczyło wykorzystać jeden rzut karny w meczu ze Szwajcarią na przyklepaniu awansu. Niestety, zmarnowana jedenastka okazała się prawdziwym efektem motyla, gdyż zmusiła drużynę do występu w barażach.

A tam wróciły demony z przeszłości. Macedonia Północna wyrzuciła Italię z baraży i zamknęła rozdział pod nazwą Katar 2022.

Drugi raz z rzędu Włochy musiały przełknąć wyjątkowo gorzką pigułkę, o czym już wspomnieliśmy wyżej. Nikomu zatem nie trzeba się dziwić, że tej jesienie każdy chciał za wszelką cenę uniknąć ryzyka i powtórki z rozrywki. Do tego potrzebne były jednak korzystne rezultaty na listopadowym zgrupowaniu, konkretnie cztery punkty.

Na pierwszy ogień poszła ponownie Macedonia Północna, która raz jeszcze potrafiła wzbudzić strach wśród Squadra Azzurra. Chociaż już do przerwy Włosi na Stadio Olimpico prowadzili 3-0, prezentując przy tym pazur, ofensywny polot i determinację, to goście i tak potrafili na moment wrócić do meczu zdobywając dwa gole. Za mało złych wspomnień? To dorzućmy fakt, że w pierwszej połowie Jorginho przestrzelił karnego. Deja vu?

Tym razem nie, końcowe dwa trafienia zamknęły temat i Włosi mogli szykować się na mecz wyjazdowy z Ukrainą. Cel? Byle nie przegrać i będzie awans.

Zadanie nr 6: Przestać igrać z losem

Przez długi czas spotkania z naszymi wschodnimi sąsiadami było ewidentnie widać, kto dysponuje większą jakością piłkarska. Włosi ruszyli z impetem już od początku pierwszej połowy, grając intensywnie i z polotem. Co istotne, Ukraińcy nie schowali się za podwójna gardą i tez próbowali atakować. W efekcie mecz o stawkę w Leverkusen był absolutnie emocjonującym widowiskiem od pierwszej minuty - kibice na stadionie i przede telewizorami mogli czuć satysfakcję. Problem leżał jednak w nieskuteczności, zarówno Donnarumma, jak i Trubin mieli ręce pełne roboty i wykonywali ją dobrze. Z każda minutą przewaga Włochów rosła na tyle, że w przerwie kibice Azzurri mogli czuć względny spokój.

Niemniej, bezbramkowy remis dalej przypominał stąpanie po cienkim lodzie, co uwidoczniło się w drugiej części. Gra Włochów nie była już tak intensywna, co zresztą nie dziwi, biorąc od uwagę energie zużytą w pierwszej odsłonie. Ukraina zaczęła coraz odważniej atakować dostrzegając proste błędy, jakie przytrafiały się włoskiej obronie. Spalletti czuł, że sytuacja trochę wymyka się spod kontroli, dlatego nakazał piłkarzom to, co Italia potrafi najbardziej - grę na czas, swoiste DNA.

Wielu kibiców czuło, że ten mecz układa się na takie typowe 1-0 po golu w doliczony czasie gry. Skąd my to znamy, prawda? Żadnym zdziwienie nie była zatem kontrowersyjna sytuacja z końcówki, gdy Bryan Cristante - naszym zdaniem - zahaczył Mudryka w polu karny. Sędziowie jednak nie zareagowali i Spalletti mógł czuć już ulgę.

Włosi zrobili to. Przegonili demony i wracają na wielką imprezę.

Zadanie nr 7: Nie zgubić drogi

Przed Spallettim jeszcze sporo wzlotów i upadków, ale jego dwa dotychczasowe miesiące nie pozostawiają wątpliwości. Włosi zatrudnili idealnego kandydata na burzliwe czasy transformacji. Świat piłkarski się zmienia i reprezentacja potrzebuje szkoleniowca, który nie będzie się bał przeprowadzić zmian i ewolucji w grze. Z drugiej zaś strony, Spalletti gwarantuje świetne oko do piłkarzy nieoczywistych, z których może ulepić przyszłych liderów. A tego właśnie kadra potrzebuje - szkoleniowca, który ma pomysł na kilka lat do przodu. I wydaje się, że kogoś takiego znalazła.


Wojtek Kowalski

Zawodowo nauczyciel historii, który po godzinach dzieli się swoją pasją, jaką jest sport pod wieloma postaciami. Można go czasem uslyszeć w Radiogol.pl. Od pewnego czasu zakochany w nauce włoskiego.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.