Juventus odzyskał zabrane w styczniu punkty. Przynajmniej na razie. Na ostateczny werdykt musimy bowiem czekać do kolejnej rozprawy. Panowie w garniturach robią wszystko, by liga była ciekawsza. No i rzeczywiście taka jest.
W styczniu w hicie 18. kolejki Serie A Napoli zdemolowało Juventus aż 5:1 i odskoczyło Bianconerim na dziesięć punktów. Była to w miarę bezpieczna przewaga, ale w połowie sezonu spokojnie można było myśleć o odrobieniu jej. Kilka dni po tym meczu Stara Dama została rozbita po raz drugi. Juventus został ukarany natychmiastowym odjęciem aż 15 punktów za nieprawidłowości finansowe w wielu transakcjach. Klub z Piemontu oczywiście skorzystał z możliwości odwołania się, ale poza punktami dużo stracił też na poziomie mentalnym. Po decyzji Federalnego Sądu Apelacyjnego, która zepchnęła Juventus na 10. miejsce w tabeli, drużyna Massimiliano Allegriego musiała na nowo zdefiniować sezon. Strata do lidera wzrosła aż do 25 punktów, więc przekreśliła szanse na Scudetto, a wydawało się, że trudno będzie nawet zakwalifikować się do przyszłorocznej Ligi Mistrzów, którą dawało miejsce w top4.
TOP4 przed odjęciem punktów:
Tabela po odjęciu punktów:
Jesienią Juventus zajął dopiero trzecie miejsce w grupie Ligi Mistrzów za Benfiką i Paris Saint-Germain, wyprzedzając jedynie Maccabi Hajfa. Na początku był to policzek dla kibiców Starej Damy, jednak później okazało się, że to wcale nie jest najgorsza opcja. Zespół Massimiliano Allegriego trafił do Ligi Europy, gdzie wyrzucił kolejno Nantes, Freiburg oraz Sporting i jest już w półfinale rozgrywek. Tam jego rywalem będzie Sevilla, która przechodzi największy kryzys od wielu lat. W ewentualnym finale przeciwnikiem Juve będzie zwycięzca pary Roma-Bayer Leverkusen. Zdobycie Ligi Europy oznacza automatyczne zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów, a co więcej – także pierwszy koszyk w losowaniu grup. Bianconeri są więc o trzy kroki od tego trofeum, a bukmacherzy uważają ich za faworytów.
W tym czasie Napoli odjechało reszcie stawki w Serie A i praktycznie zapewniło sobie Scudetto. Za ich plecami trwa natomiast wyścig żółwi o miejsca 2-4. W tabeli za rok 2023 zdecydowanie najlepiej punktuje drużyna Luciano Spallettiego, która wyprzedza Lazio i Romę, Juventus jest czwarty. Spory kryzys w styczniu i lutym miał Milan, Inter natomiast dopiero wczoraj zaczął z niego wychodzić, a w jego przypadku trwał on od marca. Atalanta jest nierówna, choć jeśli dzisiaj wygra z Romą, też podłączy się do prądu.
Włoskie kluby w tym sezonie w europejskich pucharach wyglądają świetnie. Milan albo Inter zagra w finale Ligi Mistrzów, w Lidze Europy możemy mieć włoski finał Juventus-Roma, w Lidze Konferencji Europy głównym faworytem do zdobycia pucharu jest Fiorentina. W dużym stopniu odbija się to jednak na rozgrywkach ligowych. Wąskie kadry i słaba ławka rezerwowych prowadzi do częstych strat punktów ze słabszymi rywalami. Mając jednak świadomość „dodatkowego miejsca”, wynikającego z kary dla Juve, zarówno Milan, jak i Inter teoretycznie (!) mogły sobie na to pozwolić. No i teraz za to płacą.
Cała sprawa ciągnie się od stycznia, czyli praktycznie przez połowę sezonu i to jego ważniejszej części. Z kolejki na kolejkę publikowana tabela zawierała gwiazdkę o odjęciu punktów, aż w końcu kilka dni temu panowie w garniturach stwierdzili, że punkty jednak oddadzą. W ten sposób, po naciśnięciu jednego przycisku, Juventus awansował z siódmego na trzecie miejsce. A tego, że Bianconeri skoncentrowali się głównie na Lidze Europy, już nikt nie cofnie. Campionato falsato to mocne słowa, ale rozumiem frustrację wszystkich stron, bo – poza Napoli – każdy klub na tym zamieszaniu stracił.
Oczywiście na tym nie koniec. Sąd ma 30 dni na wytoczenie nowej sprawy, podczas której będzie możliwość odjęcia mniejszej liczby punktów (prawdopodobnie dziewięciu) lub poprzestaniu wyłącznie na karze finansowej. Jeśli punkty ponownie zostaną odjęte, Juventus znowu złoży odwołanie i zaczniemy zabawę od początku. W najlepszym przypadku ostateczna decyzja zostanie podjęta do końca maja. I pozostaje mieć nadzieję, że ten cyrk wreszcie się skończy.
W najważniejszych gabinetach zabrakło logicznego myślenia, lub uniemożliwiły je przepisy prawne. W każdym razie sprawa mogła normalnie trwać, ale z egzekwowaniem kar należało się wstrzymać do nowego sezonu. Gdybyśmy przed startem rozgrywek 2023/24 wiedzieli, czy Juventus zaczyna z -15, z -9, czy też z czystą kartą, wszystko byłoby przejrzyste i pozwoliłoby uniknąć takiego zamieszania.