Rok 1999 był powiewem świeżości we włoskiej piłce. Bogatą i piękną karierę zakończył Giuseppe Bergomi, wybitny defensor Interu, mistrz świata z 1982 roku oraz 81-krotny reprezentant Italii. W tym samym roku, Parma zdobyła Puchar UEFA, Alvaro Recoba grał (chwilowo) w Venezii, ostatni raz w swojej historii Salernitana grała na poziomie Serie A, natomiast w lecie na San Siro przybył wielki talent z Dynama Kijów - Andrij Szewczenko. Mistrzem po 3 latach został ponownie AC Milan, który w ostatniej kolejce wykorzystał potknięcie Lazio.
Sezon 1999/2000 zapowiadał się więc ekscytująco – głodny walki Inter był po katastrofalnym sezonie. Trenerem był znany później z Szachtara Donieck Rumun Mircea Lucescu, jednak zajęli oni dalekie, ósme miejsce. Do walki o Scudetto w nowym sezonie przystępował z następującymi zawodnikami w ataku: Ronaldo, Roberto Baggio i Christian Vieri. Ten ostatni był letnim bohaterem transferowego rekordu świata – przyszedł on z Lazio za sumę 43 milionów euro (przypomnę tylko, że był to rok 1999). Każdy z poprzednich 8 sezonów spędził (co ciekawe) w innym klubie. W drugą stronę powędrował natomiast Diego Simeone. Jednym słowem – takiego ataku Interowi zazdrościć mógł cały piłkarski świat. Nie zapominajmy także o Ivanie Zamorano – Chilijczyk w ostatnim sezonie strzelił 14 goli dla Nerazzurich i dumnie nosił słynny trykot z numerem 1+8.
Podrażniony był także Juventus – sezon zakończony na 6 miejscu będący efektem braku gwiazdy Alessandro Del Piero przez ponad połowę kampanii, był wielkim rozczarowaniem dla kbiców Bianconerich. W Lidze Mistrzów nie było lepiej. Zwycięzca z 1996 i finalista z 1997 tym razem odpadł w półfinale z Manchesterem United, mając w rewanżu przewagę 2 bramek w dwumeczu. Podopieczni Sir Alexa Fergusona strzelili jednak na Stadio delle Alpi trzy bramki i awansowali do finału. Potem natomiast zdarzyło się to o czym każdy piłki fan wie – doliczony czas, Sheringham, Solskjaer i Bayern trafił w 2 minuty z nieba do piekła.
Na dowód tego jak słaby był to sezon Juventusu - niech przemówi fakt, że w grupie Ligi Mistrzów Bianconeri zremisowali aż 5 spotkań, mając za rywali Galatasaray, Rosenborg i Athletic Bilbao. Wygrali oni tylko jeden mecz – domowy z Norwegami. Żadna z drużyn w grupie nie wygrała meczu na wyjeździe, a punktowo tabela przedstawiała się: Juventus, Galatasaray i Rosenborg po 8 punktów, Baskowie z Bilbao 6 pkt.
Ambitnie do walki o tytuł podchodziły drużyny Fiorentiny i Parmy. Na koniec sezonu 1998/99 dzielił ich zaledwie punkt. Parę lat wcześniej obie grały w Serie B, teraz? Parma pokonała Fiorentinę w majowym finale Coppa Italia, w lidze jednak zadecydował punkt różnicy. We Florencji byli niepocieszeni – długo walczyli o tytuł – w ostatnich 10 meczach ponieśli jednak 5 porażek. Do miasta trafił jednak piłkarz klasy światowej, rok wcześniej robiący różnicę w finale Ligi Mistrzów – Serb Predrag Mijatovic. Miał on zostać tym brakującym elementem w układance składającej się z Rui Costy i przede wszystkim Gabriela Batistuty. W glorii i chwały po 2 wygranych pucharach i koronie króla strzelców w Pucharze UEFA, do klubu z Florencji dołączył także Enrico Chiesa z Parmy – ojciec dzisiejszej gwiazdy drużyny Beppe Iachiniego, Federico. Z Parmy odszedł do Lazio Argentyńczyk Juan Sebastian Veron oraz Kolumbijczyk Faustino Asprilla, który nie poradził sobie w swojej drugiej przygodzie z klubem ze Stadio Ennio Tardini i wrócił na swój kontynent – dokładnie do Palmeiras.
Roma pragnęła powalczyć o coś więcej niż miejsca 4-5. Zwolniono Zdenka Zemana, który uwolnił Romę od myśli związanych z utrzymaniem (czasy Carlosa Bianchiego i jego – mówiąc po naszemu – ‘’szrotu’’). Sympatyczny Czech podejrzewał Juventus i doktora Riccardo Agricolę o stosowanie dopingu. Zastąpił go Fabio Capello, który wzmocnił drużynę snajperem Sampdorii – Vincenzo Montellą. Pan ‘’samolocik’’ dołączył do Marco Delvecchio w ataku, a nowym kapitanem został Francesco Totti.
Do ligi awansowały drużyny: Hellas Verona, Torino, Lecce oraz Reggina.
Obrońca tytułu długo dotrzymywał kroku prowadzącej dwójce – Juventusowi i Lazio. Milan w Europie odpadł już po pierwszej fazie grupowej LM. Kompromitujące ostatnie miejsce w grupie z Chelsea, Herthą Berlin (tak, to nie pomyłka, Hertha grała kiedyś w Champions League) oraz Galatasaray i z klubu na wypożyczenie odszedł George Weah. W 22 kolejce, wyprzedzili jednak Lazio, ale późniejsza gra w kratkę spowodowała finisz na 3 miejscu w lidze. Andrij Szewczenko w debiutanckim sezonie strzelił 24 gole i zapewnił sobie koronę króla strzelców.
Inter nękany urazami Vieriego oraz Ronaldo także wcześnie odpadł z walki o Scudetto. Vieri rozegrał jedynie 19 spotkań, lecz użądlił rywali 13 razy. Ronaldo w kwietniu 2000 roku, w pierwszym meczu po pół roku wypadł na ponad 500 dni (wrócił do gry dopiero na finały MŚ w Korei i Japonii). Nerazzuri zapewnili sobie jednak miejsce w eliminacjach Ligi Mistrzów dopiero dzięki barażowi wygranemu 3:1 z Parmą na Marc’Antonio Bentegodi. Drużynie z miasta szynki i parmezanu pozostało jedynie 5 miejsce i kolejna próba podbicia Europy w ‘’gorszym’’ kontynentalnym pucharze.
Fiorentina zawiodła na całej linii – Batistuta swoimi 23 golami uratował sezon. Drużyna Giovanniego Trapattoniego była nawet na 11 miejscu, by skończyć sezon na 7 miejscu. Mijatovic strzelił zaledwie 2 bramki. Argentyńczyk po sezonie odszedł do Romy, gdyż chciał w końcu coś wygrać. Timing godny mistrzów gry na czas. W Europie Fiorentina wykazała się świetną formą. Wyeliminowanie Arsenalu i 2 miejsce w 1 fazie grupowej – obiecująco się zaczęło. Potem było tylko lepiej - druga faza grupowa i pokonanie Manchesteru United (obrońcy tytułu). W rundzie rewanżowej jednak czegoś zabrakło i Fiorentina była trzecia – za Czerwonymi Diabłami i Valencią.
Roma mimo 18 goli Montelli zajęła tylko 6 miejsce. Dobra ofensywa to nie wszystko – w obronie grał jednak ktoś taki jak Sergej Gurenko. Nie wiecie kto to? To zrozumiałe. W lidze rozegrał tylko 7 spotkań i poszedł na wypożyczenie do Realu Saragossa. Cały czas czuć było gen Zemana – niezły styl, ale wyniki średnie.
Sezon 1999-2000 miał jednak dwóch innych bohaterów – jednym był Juventus, drugim było Lazio. W połowie sezonu (po 17 kolejkach) o tytuł nadal walczyło aż 6 drużyn. Przypomnę tylko, że były to czasy, gdy w Serie A grało nie 20, lecz 18 drużyn. Pierwszy Juventus (36) od szóstego Interu dzieliło raptem 7 punktów. Obrońca tytułu – Milan – miał na koncie 31 oczek, punkt mniej niż Roma i Parma. Juventus będący dopiero po raz drugi w sezonie samodzielnym liderem miał punkt przewagi nad Lazio. Zapowiadał się najciekawszy sezon od lat. Po 22 kolejce Lazio spadło na 3 miejsce kosztem Milanu. Na tym etapie zapowiadało się na tzw. three-way-fight. Po pewnym czasie, Milan wypadł z zawodów. Walka o tytuł rozstrzygnąć się miała między Juve a rzymianami. Lazio doświadczyło deja vu – o tytuł walczyli bowiem znów w ostatniej kolejce – Juventus miał na 8 kolejek przed końcem DZIEWIĘĆ punktów przewagi. Do zdobycia były 24 punkty. W ostatnich 7 meczach przed finałową kolejką Juve przegrało aż trzy razy. 14 maja 2000 wchodzili na boisko w Perugii z punktem przewagi nad Biancocelestimi. Lazio u siebie mierzyło się z Regginą.
Arbitrem meczu Bianconerich był Pierluigi Collina – sędzia, który był wzorem uczciwości. W Perugii jednak rozpadało się w drugiej połowie– piłkarze Juventusu nie chcieli grać w drugiej połowie. Czas grał na korzyść Lazio – podopieczni Carlo Mazzone strzelili gola Starej Damie. Bramkę strzelił Alessandro Calori. W Rzymie natomiast Salas, Veron i Simeone zrobili co mogli. 3:0 i zostało oczekiwanie. W Perugii natomiast wynik utrzymał się do końca – Lazio zostało mistrzem Włoch! Sven-Goran Eriksson dokonał rzeczy niebywałej.
Jego piłkarze natomiast czekali do końca w szatni i oglądali ostatnie minuty meczu z deszczowej Perugiii. Nerwowo oczekiwali – nie chcieli w końcu powtórki z 1999 roku. Los im jednak wynagrodził stracony rok wcześniej tytuł. Rozpoczęła się wielka feta na Stadio Olimpico i pozostały najlepsze wspomnienia w życiu laziali.