Lazio i ostatnia kolejka, czyli story better than Twilight

Historia kwi 20, 2020

Rok 1999 był powiewem świeżości we włoskiej piłce. Bogatą i piękną karierę zakończył Giuseppe Bergomi, wybitny defensor Interu, mistrz świata z 1982 roku oraz 81-krotny reprezentant Italii. W tym samym roku, Parma zdobyła Puchar UEFA, Alvaro Recoba grał (chwilowo) w Venezii, ostatni raz w swojej historii Salernitana grała na poziomie Serie A, natomiast w lecie na San Siro przybył wielki talent z Dynama Kijów - Andrij Szewczenko. Mistrzem po 3 latach został ponownie AC Milan, który w ostatniej kolejce wykorzystał potknięcie Lazio.

Sezon 1999/2000 zapowiadał się więc ekscytująco – głodny walki Inter był po katastrofalnym sezonie. Trenerem był znany później z Szachtara Donieck Rumun Mircea Lucescu, jednak zajęli oni dalekie, ósme miejsce.  Do walki o Scudetto w nowym sezonie przystępował z następującymi zawodnikami w ataku: Ronaldo, Roberto Baggio i Christian Vieri. Ten ostatni był letnim bohaterem transferowego rekordu świata – przyszedł on z Lazio za sumę 43 milionów euro (przypomnę tylko, że był to rok 1999). Każdy z poprzednich 8 sezonów spędził (co ciekawe) w innym klubie. W drugą stronę powędrował natomiast Diego Simeone. Jednym słowem – takiego ataku Interowi zazdrościć mógł cały piłkarski świat. Nie zapominajmy także o Ivanie Zamorano – Chilijczyk w ostatnim sezonie strzelił 14 goli dla Nerazzurich i dumnie nosił słynny trykot z numerem 1+8.


Podrażniony był także Juventus – sezon zakończony na 6 miejscu będący efektem braku gwiazdy Alessandro Del Piero przez ponad połowę kampanii, był wielkim rozczarowaniem dla kbiców Bianconerich. W Lidze Mistrzów nie było lepiej. Zwycięzca z 1996 i finalista z 1997 tym razem odpadł w półfinale z Manchesterem United, mając w rewanżu przewagę 2 bramek w dwumeczu. Podopieczni Sir Alexa Fergusona strzelili jednak na Stadio delle Alpi trzy bramki i awansowali do finału. Potem natomiast zdarzyło się to o czym każdy piłki fan wie – doliczony czas, Sheringham, Solskjaer i Bayern trafił w 2 minuty z nieba do piekła.

Na dowód tego jak słaby był to sezon Juventusu - niech przemówi fakt, że w grupie Ligi Mistrzów Bianconeri zremisowali aż 5 spotkań, mając za rywali Galatasaray, Rosenborg i Athletic Bilbao. Wygrali oni tylko jeden mecz – domowy z Norwegami. Żadna z drużyn w grupie nie wygrała meczu na wyjeździe, a punktowo tabela przedstawiała się: Juventus, Galatasaray i Rosenborg po 8 punktów, Baskowie z Bilbao 6 pkt.

Ambitnie do walki o tytuł podchodziły drużyny Fiorentiny i Parmy. Na koniec sezonu 1998/99 dzielił ich zaledwie punkt. Parę lat wcześniej obie grały w Serie B, teraz? Parma pokonała Fiorentinę w majowym finale Coppa Italia, w lidze jednak zadecydował punkt różnicy. We Florencji byli niepocieszeni – długo walczyli o tytuł – w ostatnich 10 meczach ponieśli jednak 5 porażek. Do miasta trafił jednak piłkarz klasy światowej, rok wcześniej robiący różnicę w finale Ligi Mistrzów – Serb Predrag Mijatovic. Miał on zostać tym brakującym elementem w układance składającej się z Rui Costy i przede wszystkim Gabriela Batistuty. W glorii i chwały po 2 wygranych pucharach i koronie króla strzelców w Pucharze UEFA, do klubu z Florencji dołączył także Enrico Chiesa z Parmy – ojciec dzisiejszej gwiazdy drużyny Beppe Iachiniego, Federico. Z Parmy odszedł do Lazio Argentyńczyk Juan Sebastian Veron oraz Kolumbijczyk Faustino Asprilla, który nie poradził sobie w swojej drugiej przygodzie z klubem ze Stadio Ennio Tardini i wrócił na swój kontynent – dokładnie do Palmeiras.



Roma pragnęła powalczyć o coś więcej niż miejsca 4-5. Zwolniono Zdenka Zemana, który uwolnił Romę od myśli związanych z utrzymaniem (czasy Carlosa Bianchiego i jego – mówiąc po naszemu – ‘’szrotu’’). Sympatyczny Czech podejrzewał Juventus i doktora Riccardo Agricolę o stosowanie dopingu. Zastąpił go Fabio Capello, który wzmocnił drużynę snajperem Sampdorii – Vincenzo Montellą. Pan ‘’samolocik’’ dołączył do Marco Delvecchio w ataku, a nowym kapitanem został Francesco Totti.

Do ligi awansowały drużyny: Hellas Verona, Torino, Lecce oraz Reggina.

Obrońca tytułu długo dotrzymywał kroku prowadzącej dwójce – Juventusowi i Lazio. Milan w Europie odpadł już po pierwszej fazie grupowej LM. Kompromitujące ostatnie miejsce w grupie z Chelsea, Herthą Berlin (tak, to nie pomyłka, Hertha grała kiedyś w Champions League) oraz Galatasaray i z klubu na wypożyczenie odszedł George Weah. W 22 kolejce, wyprzedzili jednak Lazio, ale późniejsza gra w kratkę spowodowała finisz na 3 miejscu w lidze. Andrij Szewczenko w debiutanckim sezonie strzelił 24 gole i zapewnił sobie koronę króla strzelców.

Inter nękany urazami Vieriego oraz Ronaldo także wcześnie odpadł z walki o Scudetto. Vieri rozegrał jedynie 19 spotkań, lecz użądlił rywali 13 razy. Ronaldo w kwietniu 2000 roku, w pierwszym meczu po pół roku wypadł na ponad 500 dni (wrócił do gry dopiero na finały MŚ w Korei i Japonii). Nerazzuri zapewnili sobie jednak miejsce w eliminacjach Ligi Mistrzów dopiero dzięki barażowi wygranemu 3:1 z Parmą na Marc’Antonio Bentegodi. Drużynie z miasta szynki i parmezanu pozostało jedynie 5 miejsce i kolejna próba podbicia Europy w ‘’gorszym’’ kontynentalnym pucharze.

Fiorentina zawiodła na całej linii – Batistuta swoimi 23 golami uratował sezon. Drużyna Giovanniego Trapattoniego była nawet na 11 miejscu, by skończyć sezon na 7 miejscu. Mijatovic strzelił zaledwie 2 bramki. Argentyńczyk po sezonie odszedł do Romy, gdyż chciał w końcu coś wygrać. Timing godny mistrzów gry na czas. W Europie Fiorentina wykazała się świetną formą. Wyeliminowanie Arsenalu i 2 miejsce w 1 fazie grupowej – obiecująco się zaczęło. Potem było tylko lepiej - druga faza grupowa i pokonanie Manchesteru United (obrońcy tytułu). W rundzie rewanżowej jednak czegoś zabrakło i Fiorentina była trzecia – za Czerwonymi Diabłami i Valencią.

Roma mimo 18 goli Montelli zajęła tylko 6 miejsce. Dobra ofensywa to nie wszystko – w obronie grał jednak ktoś taki jak Sergej Gurenko. Nie wiecie kto to? To zrozumiałe. W lidze rozegrał tylko 7 spotkań i poszedł na wypożyczenie do Realu Saragossa. Cały czas czuć było gen Zemana – niezły styl, ale wyniki średnie.

Sezon 1999-2000 miał jednak dwóch innych bohaterów – jednym był Juventus, drugim było Lazio. W połowie sezonu (po 17 kolejkach) o tytuł nadal walczyło aż 6 drużyn. Przypomnę tylko, że były to czasy, gdy w Serie A grało nie 20, lecz 18 drużyn. Pierwszy Juventus (36) od szóstego Interu dzieliło raptem 7 punktów. Obrońca tytułu – Milan – miał na koncie 31 oczek, punkt mniej niż Roma i Parma. Juventus będący dopiero po raz drugi w sezonie samodzielnym liderem miał punkt przewagi nad Lazio. Zapowiadał się najciekawszy sezon od lat. Po 22 kolejce Lazio spadło na 3 miejsce kosztem Milanu. Na tym etapie zapowiadało się na tzw. three-way-fight. Po pewnym czasie, Milan wypadł z zawodów. Walka o tytuł rozstrzygnąć się miała między Juve a rzymianami. Lazio doświadczyło deja vu – o tytuł walczyli bowiem znów w ostatniej kolejce – Juventus miał na 8 kolejek przed końcem DZIEWIĘĆ punktów przewagi. Do zdobycia były 24 punkty. W ostatnich 7 meczach przed finałową kolejką Juve przegrało aż trzy razy. 14 maja 2000 wchodzili na boisko w Perugii z punktem przewagi nad Biancocelestimi. Lazio u siebie mierzyło się z Regginą.

Arbitrem meczu Bianconerich był Pierluigi Collina – sędzia, który był wzorem uczciwości. W Perugii jednak rozpadało się w drugiej połowie– piłkarze Juventusu nie chcieli grać w drugiej połowie. Czas grał na korzyść Lazio – podopieczni Carlo Mazzone strzelili gola Starej Damie. Bramkę strzelił Alessandro Calori. W Rzymie natomiast Salas, Veron i Simeone zrobili co mogli. 3:0 i zostało oczekiwanie. W Perugii natomiast wynik utrzymał się do końca – Lazio zostało mistrzem Włoch! Sven-Goran Eriksson dokonał rzeczy niebywałej.


Jego piłkarze natomiast czekali do końca w szatni i oglądali ostatnie minuty meczu z deszczowej Perugiii. Nerwowo oczekiwali – nie chcieli w końcu powtórki z 1999 roku. Los im jednak wynagrodził stracony rok wcześniej tytuł. Rozpoczęła się wielka feta na Stadio Olimpico i pozostały najlepsze wspomnienia w życiu laziali.

Marcin Ziółkowski

Obywatel polski, mental włoski. Polak z urodzenia, Włoch z duszy. Miłośnik Zdenka Zemana, ale tego z czasów Foggii.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.