Fiorentina pewnie wygrała wczoraj z Romą 2:0. Dla „Giallorossich” jedyną dobrą wiadomością tego dnia był powrót do gry Leonardo Spinazzoli po długiej przerwie spowodowanej zerwaniem lewego ścięgna Achillesa.
Żeby dobrze zrozumieć sytuację, należy sobie uświadomić, że sezon 2020/21 prawdopodobnie był dla Leonardo Spinazzoli najlepszym w karierze. Lewy obrońca miał bezpośredni udział przy dziesięciu golach (dwie bramki, osiem asyst) i regularnie napędzał ataki Romy. We wspomnianym sezonie urósł do rangi jednego z najlepszych lewych obrońców/wahadłowych w Serie A. Po udanym roku spędzonym w zespole „Giallorossich” wyjechał na mistrzostwa Europy, na których był podstawowym piłkarzem reprezentacji Włoch. Spinazzola podczas turnieju imponował dynamiką, dryblingiem i wiarą we własne umiejętności. Do momentu kontuzji można było go rozpatrywać nawet w kontekście MVP turnieju. Dwukrotnie został wybrany piłkarzem meczu – z Turcją i Austrią. W tym pierwszym miał udział przy bramce Ciro Immobile, w drugim asystował Federico Chiesie przy kluczowym golu, a z Belgami wybił piłkę z linii bramkowej przy stanie 2:1 dla Italii. Tamten mecz zakończył się dla niego w 80. minucie i rozpoczął ciągnący się okres rehabilitacji. Spina opuścił półfinał, finał i niemal cały następny sezon. Jego koledzy nie zawiedli i zdobyli mistrzostwo Europy, a UEFA doceniła grę piłkarza, umieszczając go w jedenastce turnieju.
Kibice Romy długo musieli czekać na powrót Spinazzoli, po tym jak dopadł go „wirus FIFA”. Początkowo mówiło się, że wróci na przełomie listopada i grudnia, później przesunięto termin na styczeń lub luty. Ostatecznie trzeba było czekać aż do 9 maja. „Giallorossi”, co zrozumiałe, nie chcieli się śpieszyć, mając w pamięci rozbudowaną historię urazów lewego obrońcy. Spinazzola założył koszulkę Romy po ponad roku przerwy. Od jego ostatniego klubowego występu minęło dokładnie 375 dni, a od feralnego meczu z Belgią – 311 dni. Spina wraca do gry w zupełnie nowej rzeczywistości. Roma jest już w finale Ligi Konferencji Europy, prowadzi ją Jose Mourinho, a mistrzowie Europy zawalili eliminacje oraz baraże i nie zagrają na mistrzostwach świata.
Jak powrót Spinazzoli wpłynie na pozycję Zalewskiego?
Kibicom Romy krwawiły oczy, gdy oglądali następców Spinazzoli. Sprowadzony latem Matias Vina okazał się jednym z największych rozczarowań sezonu, Riccardo Calafiori ma problem z wywalczeniem sobie minut na wypożyczeniu w spadającej z ligi Genoi, a Roma zimą musiała ściągnąć zawodnika, który da Jose Mourinho nowe możliwości. Wypożyczyła więc Ainsleya Maitlanda-Nilesa z Arsenalu, którego największym atutem jest uniwersalność (może grać na obu stronach obrony, a nawet w środku pola), jednak jego przygoda z Romą jest nieudana. W trakcie sezonu portugalski szkoleniowiec postanowił zmienić formację. Czwórka z tyłu przekształciła się w trójkę z dwoma wahadłowymi. Początkowo w tej roli testowany był Stephan El Shaarawy, a od połowy lutego miejsce na lewej stronie zajmuje Nicola Zalewski. Polak, który jest postrzegany za stricte ofensywnego zawodnika, szybko dostosował się do nowej roli i rozwija się z meczu na mecz. Kibice Romy wybrali go najlepszym piłkarzem klubu w kwietniu. 20-latek jest największym beneficjentem zmiany formacji oraz nieudanego mercato „Giallorossich” na tej pozycji.
Powrót Spinazzoli w dłuższej perspektywie może zepchnąć Polaka na ławkę rezerwowych, choć moim zdaniem istnieją dwa warianty, które pozwalają zmieścić na boisku ich obu (zdjęcia poniżej). Nie ulega wątpliwości, że Nicola Zalewski jeszcze nie zbliżył się poziomem do Leonardo Spinazzoli ze szczytowej formy. Nie ma jednak gwarancji, że Włoch wróci do swojej dyspozycji. Mówimy o piłkarzu, którego głównym atutem jest dynamika. Poważny uraz może, choć nie musi, wytrącić Spinazzoli z ręki najmocniejszy argument. Wydaje mi się, że jednak to Zalewski będzie podstawowym piłkarzem Romy w ostatniej części sezonu, również w finale europejskiego pucharu. Prawdziwa walka o skład powinna się rozpocząć dopiero podczas letniego okresu przygotowawczego. Ostatnie trzy mecze mogą umiejscowić Nicolę Zalewskiego na pole-position.