Daniele De Rossi przywrócił Romie radość z gry w piłkę. Największym beneficjentem zatrudnienia legendy klubu na stanowisku trenera stał się przygaszony dotąd mistrz – Lorenzo Pellegrini. Kapitan Giallorossich przeżywa jeden z najlepszych momentów podczas swojej kariery. To głównie dzięki niemu – oraz Paulo Dybali – stołeczny klub wciąż liczy się w walce o powrót do Ligi Mistrzów.
Jose Mourinho powiedział kiedyś, że gdyby miał do dyspozycji trzech Pellegrinich, prawdopodobnie każdego z nich zmieściłby w wyjściowym składzie. Pierwszy sezon rzymianina pod wodzą Portugalczyka był zjawiskowy. We wszystkich rozgrywkach Włoch strzelił 14 goli i zanotował osiem asyst. Znakomity sezon indywidualny został zwieńczony długo wyczekiwanym trofeum. Giallorossi sięgnęli po Ligę Konferencji Europy, a Pellegrini został wybrany najlepszym piłkarzem rozgrywek. Największe wrażenie zrobiły występy w półfinałowym dwumeczu z Leicester City, gdzie strzelił gola i zanotował asystę.
Po tym sezonie atmosfera w żółto-czerwonej części Rzymu była doskonała. Podczas prezentacji zespołu przed towarzyskim meczem z Szachtarem Donieck Pellegrini wyszedł na murawę jako ostatni, wraz z Jose Mourinho. Przez moment mógł się czuć, jakby unosił się kilka metrów nad ziemią. Rzym kocha i docenia zwycięzców. Tym bardziej po 14 latach posuchy. Kolejnym krokiem w rozwoju klubu miał być powrót do Ligi Mistrzów. Pellegrini, tak jak i cała Roma, znowu zachwycał w Europie, kosztem gorszych występów na ligowych boiskach. Tym razem jego ogólny bilans to osiem bramek i dziewięć asystach, z czego niemal połowa to dorobek z Ligi Europy, gdzie Roma zatrzymała się dopiero w finale w serii rzutów karnych. Lolo ponownie trafił do najlepszej jedenastki rozgrywek. I choć było bardzo blisko osiągniecia celu, Giallorossi skończyli z pustymi rękami.
Mimo trudnej sytuacji na mercato rodzina Friedkinów co roku dostarczała Mourinho nowego mistrza. Zaczęło się od Tammy'ego Abrahama, do którego należy rekord goli strzelonych dla klubu w debiutanckim sezonie (27 trafień), później udało się przekonać Paulo Dybalę, a latem ubiegłego roku Roma na korzystnych warunkach wypożyczyła Romelu Lukaku. Zarówno Argentyńczyk, jak i Belg nie tak dawno zdobywali tytuł MVP Serie A.
Efekt był jednak odwrotny do oczekiwanego. W Romie ewidentnie coś się wypaliło, a zabójczy był okres pomiędzy grudniem a styczeń. Pellegrini zgasł, tak jak i cały zespół. Jedynym pozytywnym momentem był mecz z Napoli, gdy numer „7” dał swoim kibicom przedwczesny prezent z okazji Świąt Bożego Narodzenia, zdobywając piękną bramkę otwierającą wynik.
Odpadnięcie z Pucharu Włoch z Lazio przypieczętowało zwolnienie Mourinho, a rodzina Friedkinów ponownie zaskoczyła wszystkich przy wyborze trenera i ogłosiła Daniele De Rossiego. Natychmiast zaczęły nasuwać się oczywiste obawy, dotyczące nikłego doświadczenia mistrza świata z 2006 roku. DDR do tej pory prowadził tylko SPAL Ferrara na poziomie Serie B i przyczynił się do spadku zespołu na trzeci poziom rozgrywkowy. Mogło się wydawać, że Roma wywiesza białą flagę i godzi się z sezonem przejściowym. Amerykańscy właściciele mieli w ten sposób kupić sobie trochę czasu, bo na Danielino nikt ręki nie podniesie, a latem sprowadzić topowe nazwisko.
Początek De Rossiego w Romie przechodzi najśmielsze oczekiwania. 6 na 7 wygranych meczów ligowych oraz awans do kolejnej rundy w Lidze Europy. Giallorossi znakomicie punktują, a przy tym grają naprawdę przyjemnie dla oka, czego nie było tu od dawna. Pellegrini od debiutu DDR-a (20 stycznia) strzelił pięć goli i zaliczył trzy asysty. Bez cienia wątpliwości jest teraz jednym z najlepszych piłkarzy ligi.
Patrząc na dyspozycję kapitana Romy nie sposób nie odnieść wrażenia, że przez długi czas marnowany był potencjał Lolo. Może wydawać się wciąż stosunkowo młodym zawodnikiem, ale to tylko pozory, bo w czerwcu będzie obchodził swoje 28. urodziny. Oczywiście, jego karierę często hamowały kontuzje. Wielokrotnie zaciskał zęby i wychodził na murawę, mimo odczuwanego bólu. Gdy koledzy rozjeżdżali się na zgrupowania reprezentacji, on zazwyczaj leżał na kozetce i dochodził do siebie. Traktował ten okres jako regenerację przed ponowną walką za żółto-czerwoną koszulkę. W ten sposób ominęło go chociażby mistrzostwo Europy, którym może się pochwalić Bryan Cristante. De Rossi przyznał w jednym z wywiadów, że nie mógł sobie wyobrazić lepszego kapitana od Lorenzo.
Statystyki Lorenzo Pellegriniego w seniorskiej karierze:
2015/16: 3 gole
2016/17: 8 goli, 7 asyst
2017/18: 3 gole, 5 asyst
2018/19: 4 gole, 7 asyst
2019/20: 3 gole, 13 asyst
2020/21: 11 goli, 9 asyst
2021/22: 14 goli, 8 asyst
2022/23: 8 goli, 9 asyst
Obecnie: 8 goli, 5 asyst (5+3 pod De Rossim)
Opaska w Rzymie waży naprawdę wiele. Francesco Totti i Daniele De Rossi stali się nieśmiertelni. Sprawili, że każdy kolejny kapitan Romy będzie do nich porównywany. W 2019 roku Pellegrini żegnał DDR-a po meczu z Parmą. Wówczas namaszczony został Alessandro Florenzi, jednak nie uniósł on ciężaru bycia następcą legendy. Lorenzo cierpliwie czekał na swoją kolej.
To właśnie Pellegrini powiedział niegdyś, że zdanie „jedno mistrzostwo z Romą jest warte tyle, ile zdobycie dziesięciu w innym klubie” jest częścią mentalności, którą należy zmienić. Któż inny mógłby to wiedzieć lepiej, niż facet, który od dziecka jest związany z tym klubem.
Lorenzo Pellegrini nawiązuje do życiowej formy. W świetnej dyspozycji jest Paulo Dybala, a w meczu z Monzą przełamał się Romelu Lukaku. Roma wreszcie ma pewnego bramkarza i niedocenianego szefa defensywy, Gianlucę Manciniego. Ostatnie wyniki napawają optymizmem, a w mediach mówi się, że Friedkinowie myślą o podpisaniu długoterminowej umowy z De Rossim, jednak DDR twardo stąpa po ziemi: „Jesteśmy na piątym miejscu, ale ta podróż jest długa. Niczego jeszcze nie zrobiliśmy. Nie możemy sobie pozwolić na poczucie satysfakcji”.
Przed Romą dwumecz z Brighton, w którym tak naprawdę nie ma faworyta. Warsztat Roberto De Zerbiego jest oczywiście stawiany jako wzór dla adeptów, aczkolwiek „Mewy” to drużyna chwiejna, zdolna do wszystkiego. Jeśli chodzi o Serie A, przed kwietniowymi derbami Rzymu Giallorossi rozegrają trzy mecze: z Fiorentiną, Sassuolo oraz Lecce. Każdy wynik poniżej siedmiu punktów będzie trzeba traktować jako rozczarowanie. Zabawa dopiero się zaczyna.