Massimiliano Allegri – za, a może przeciw? - Il Quaderno #3

Juventus mar 04, 2024

Zostać, albo odejść - oto jest pytanie. Jeszcze do niedawna ten hamletowski dylemat nie rozbrzmiewał tak głośno wokół Massimiliano Allegriego. Pozycja szkoleniowca wydawała się poza wszelką dyskusją, drużyna Juventusu dzielnie walczyła o pozycję lidera. Wystarczyło jednak kilka słabszych tygodni i wątpliwości wokół szkoleniowca Starej Damy powróciły. Jaka przyszłość może czekać trenera?

***

Pierwsza połowa sezonu dla Juventusu minęła bardzo obiecująco. Zespół wyglądał równie skutecznie, jak za starych, dobrych czasów typowego Allegrismo. Jasne, może nie była to najpiękniejsza gra dla oka, ale przecież każdy kibic Bianconeri doskonale pamięta, na czym opierał się fenomen tamtej drużyny. Cel zawsze uświęcał środki, a fajerwerki miały być tylko dodatkiem.

W tym sezonie Juventus ponownie podążał starą, sprawdzoną ścieżką. Prowadzony przez Allegriego zespół bardzo długo utrzymywał niewielki dystans do prowadzącego w tabeli Interu. Nic dziwnego, że coraz odważniej zaczęto wysyłać sygnały dotyczące bezpośredniej walki o Scudetto. Wielu kibiców z wyczekiwaniem spoglądało na styczeń, który w przeszłości był prawdziwą zmorą dla Interu - Nerazzurri przyzwyczaili do utraty punktów właśnie w tej części sezonu.

Ale tym razem zjazd Interu nie nastąpił. Nieoczekiwanie, ofiarą zimy padł za to Juventus.

Pierwszy zwiastun katastrofy nastąpił już pod koniec stycznia, gdy drużyna nieoczekiwanie zremisowała na własnym obiekcie z Empoli. Uczciwie przypomnijmy, że zespół przez większość meczu musiał jednak grać w osłabieniu po czerwonej kartce dla Arkadiusza Milika. Wypadek przy pracy? Tak można było odbierać tamtem wynik, na horyzoncie zresztą nadciągał mecz, który tak naprawdę miał zdefiniować kolejną część sezonu.

Mecz na szczycie, spotkanie o sześć punktów, bezpośrednia batalia dwóch kandydatów do mistrzostwa. Długo włoska społeczność czekała na rywalizację o podobnym wymiarze gatunkowym. Pragnący piłkarskiego spektaklu szybko zostali jednak sprowadzeni na ziemie. Inter dość wyraźnie zaznaczył różnicę poziomów dzielącą obecnie oba zespoły i wygrywając powiększył przewagę na Starą Damą do pięciu punktów. Z drugiej strony, dystans do lidera nie był jeszcze na tyle duży, by ogłosić słynne: Koniec mistrzostw, do widzenia!


Kibice wciąż mogli mieć nadzieje, że prędzej czy później Inter się potknie. Przecież zaraz miała dojść Liga Mistrzów, dzielenie występów i dodatkowe ciężary. Juve tymczasem mogło wyłącznie skupić się na lidze.

Jesteśmy kilka tygodnie później i sytuacja zmieniła na tyle diametralnie, że coraz więcej kibiców zamiast patrzeć na szczyt tabeli, zaczyna oglądać się do tyłu. Kolejne dwa spotkania przeciwko Udinese (0:1) i Hellasowi (2:2) pokazały, że problem drużyny jest znacznie poważniejszy niż mogłoby się wydawać. Nie zmieniło tego wyszarpane zwycięstwo z Frosinone u siebie (3:2). W kolejnych tygodniach zespół musiał m.in. uznać wyższość Napoli, czy podzielić się punktami z Atalantą u siebie (2:2).

Ekipa Massimiliano Allegriego wyraźnie zatraciła swój rytm i dziś nie ma już co myśleć o tytule mistrzowskim. Z drugiej strony, wypadnięcie poza Top4 raczej Starej Damie nie grozi. Kwestią otwartą pozostaje walka o inne trofeum - Puchar Włoch. W tych rozgrywkach nie ma już rywali z Mediolanu.

Dopóki Juventus punktował, jego styl nie budził aż tak wielkich dyskusji, ale łaska kibiców i ekspertów na pstrym koniu jeździ. Dwa miesiące wystarczyły, by rozpocząć ponownie dyskusję o przyszłości drużyny.

Massimiliano Allegri ma obecnie kontrakt ważny do czerwca 2025 roku i teoretycznie temat nie powinien wzbudzać aż takich emocji. Do niedawna zresztą dość głośno mówiło się o prolongacie umowy, aby uciąć wszelkie dyskusje na przyszłość, to byłby jasny sygnał od zarządu, wzmacniający pozycję trenera.

Z drugiej strony, w trakcie kryzysu na powierzchnię wychodzą Ci, którzy czują krew i zaczynają oczekiwać zmian np. na ławce trenerskiej. Są głównie zmęczeni stylem gry, który dodatkowo zatracił chwilowo swoją największą siłę - skuteczność. Na przestrzeni sezonu pojawiały się już pierwsze doniesienia o ewentualnym skróceniu pracy przez trenera po zakończeniu obecnej kampanii. Włoska prasa nie lubi nudy i możemy się spodziewać, że w najbliższym czasie pogłoski mogą przybrać na sile.

Spróbujmy jednak przeanalizować, czy czerwiec 2024 to rzeczywiście dobry moment, by podziękować aktualnemu szkoleniowcowi za współpracę, rozwiązać kontrakt i rozejrzeć się za innymi opcjami. Jakie to przyniosłoby korzyści? A może negatywne skutki okazałyby się zbyt duże?

Dlaczego Allegri powinien zostać?

1. Gwarantuje stabilizację

Można odmówić Allegriemu atrakcyjnej, widowiskowej gry dla oka i narzekać, że styl Juventusu nie podąża z duchem czasu. Ale z drugiej strony to właśnie dzięki szkoleniowcowi z Livorno Stara Dama osiągnęła w przeszłości sukces zdobywając pięć tytułów mistrzowskich, bez konieczności gwałtownych zmian w swoim repertuarze gry. Jasne, nie udało się zdominować europejskich pucharów, aczkolwiek dwa finały Ligi Mistrzów z perspektywy czasu także można uznać za duże osiągnięcie. Allegri wprowadził ekipę na wyższy poziom hierarchii europejskich gigantów. I potrafił ją tam utrzymać.

Po odejściu trenera drużynę spotkała stopniowa zapaść. Maurizio Sari zdołał jeszcze wywalczyć kolejne Scudetto, lecz kampania Andrei Pirlo była już pasmem gigantycznego rozczarowania. Drużyna znalazła się w rozsypce sportowej i finansowej. Massimiliano Allegri przyjął zaś rolę jednocześnie strażaka gaszącego pożar, ale też budowniczego, który skonstruuje drużynę od nowa.

Umówmy się, aby doprowadzić Juventus do podobnego statusu hegemona potrzeba nie jednego sezonu, lecz lat. I trzeba się liczyć z problemami. Pierwszy sezon Allegri zakończył w czołowej czwórce, natomiast już kolejna kampania okazała się dużym rozczarowaniem. W klubie uznano jednak, że rewolucja nie jest wskazana, wszak szkoleniowiec otrzymał długą umowę i kredyt zaufania. Ten został wynagrodzony kibicom bardzo dobrym początkiem rozgrywek.

Przed sezonem Juventus nie uznawano za faworyta do tytułu. Oczekiwania części sympatyków urosły wraz z tygodniami, gdy zauważono, że formuła trenera zaczyna się sprawdzać. Allegri postawił raz jeszcze na stare, sprawdzone rozwiązania i pokazał, że przy odrobinie cierpliwości jest w stanie zaliczyć pewien progres z drużyną. Być może w tym roku nie uda się zdobyć tytułu, ale trudno nie dostrzec poprawy jeśli chodzi o samą pozycję w tabeli.

Z jednej strony, można postawić na zmianę i szukać czegoś nowego. Z drugiej zaś, Allegri przynajmniej gwarantuje spokój i przewidywalną przyszłość. W dzisiejszych czasach takie poczucie stabilizacji może wyjść drużynie na dobre. To szkoleniowiec konsekwentny, który preferuje rozsądny pomysł na grę. Podkreśla to m.in. Marcin Zalewski z portalu Juvepoland.com, który zgodził się z nami porozmawiać na temat trenera.

- Plusem Allegriego jest np. ustawienie 3-5-2 - najbardziej zbilansowane i bezpieczne dla Juventusu, w którym maksymalnie wykorzystuje się cechy zawodników tej kadry i zakrywa ich braki. Allegri nawet jak gra tridente to zachowuje odpowiedni balans. Jego zespoły zawsze z jednej strony formacji są bardziej ofensywne, z innej defensywne.

2. Rozpoczął ewolucję

W pierwszej erze Massimiliano Allegriego ciężar odpowiedzialności za grę Juventusu opierał się na barkach najbardziej doświadczonych liderów i piłkarzy o statusie gwiazd. W drużynie nie brakowało osobowości, graczy doświadczonych, którzy tworzą trzon. Dodatkowo, klub mógł sobie pozwalać na duże transfery zawodników, osłabiając jednocześnie ligowych rywali.

W tamtym okresie Massimiliano Allegri nie należał do szkoleniowców, o których powiedzielibyśmy, że lubują się szlifowaniem talentów. Obecna sytuacja klubu sprawiła jednak, że trener - czy tego chce, czy nie - spojrzał szerzej na swoją kadrę, a także juniorskie zespoły Juventusu. I to okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę, gdyż bardzo szybko odkrył, jak duże bogactwo kryje się wśród młodszych piłkarzy.

Allegri zobowiązał się i klub tego wymaga, do regularnego korzystania z zespołu Next Gen, czyli mamy mądre budowanie młodzieży, co jest niezbędne zważywszy na potężne premier league i to, że prócz Juve to jedynie Atalanta ma druga drużynę z prawdziwego zdarzenia (obie w serie C), więc konkurencja śpi. - zwraca uwagę nasz rozmówca z portalu Juvepoland.com.

Fabio Miretti, Kenna Yildiz czy Samuel Iling-Junior - to tylko niektóre z przykładów młodych zawodników, którzy w ostatnich miesiącach zaczęli odgrywać coraz większą rolę. Ten pierwszy już w poprzednich rozgrywkach zaczął coraz pewniej stąpać po boisku, dzisiaj należy już do grona ważnych graczy pierwszego zespołu. Allegri wprowadza go umiejętnie i szlifuje na potencjalnego lidera. Yildiz i Iling-Junior to z kolei nowe nazwiska, które otrzymując więcej minut do gry, poszerzają wariant ofensywny i wprowadzają dużo młodzieńczej fantazji.

A to nie koniec. Juventus ma jeszcze w obwodzie obiecujących graczy, którzy znajdują się aktualnie na wypożyczeniu. Matias Soule i Dean Huijsen to kolejne nazwiska, które czekają na swoją szansę w Starej Damie, a obecnie bardzo dobrze prezentują się na wypożyczeniu. Argentyńczyk od początku sezonu jest wyróżniającą postacią Frosinone, z kolei o Holendrze z hiszpańskim paszportem zaczęło się ostatnio robić głośniej z powodu występów dla Romy.

Allegri pokazał, że ma pomysł, jak zarządzać swoją kadrą i wprowadzać młodzież. Ostatnie miesiące to dowód na pewną ewolucję szkoleniowca, który próbuje tworzyć fundamenty nowego dziedzictwa. Juventus ma potencjał, by wrócić na szczyt, a szkoleniowiec może tutaj pomóc przynajmniej na pierwszym etapie budowy. Być może nadejdzie moment rozstania, ale chwilowo działacze klubu mogą uznać, że to jeszcze nie ta chwila.

3. Ma autorytet w szatni

To nie tak, że druga kadencja Allegriego jest wyłącznie usłana różami - ostatni sezon dowiódł, że i szkoleniowiec miewa kłopoty, z którymi musi sobie radzić. Ale obecne rozgrywki i powrót do ligowej czołówki udowodnił, że szkoleniowiec potrafi poradzić sobie z większym kryzysem i przywrócić zespół na właściwe tory.

Po bardzo nieudanym sezonie kibice Bianconeri oczekiwali głównie, że drużyna zapewni sobie bezpieczną lokatę w czołowej czwórce. Rzeczywistość pokazała, że trener potrafił tchnąć w zespół nowy wigor, utrzymując jednocześnie swój pragmatyzm, jako wizytówkę gry. W tym momencie drużyna znajduje się w nieco większym dołku, ale szkoleniowiec już udowodnił wielokrotnie, że zna się na rzeczy i może wyprowadzić ekipę z kryzysu.

Poparcie dla trenera sygnalizuje również szatnia, która według włoskiej prasy nie bierze pod uwagę aktualnie zmiany trenera. Wielu piłkarzy wzrastało przy szkoleniowcu i czuje, że jeszcze może wskoczyć na wyższy poziom. Według Matteo Moretto Dusan Vlahović rozważa swoją przyszłość i dalszą grę w zespole m.in. w oparciu o ewentualnie pozostanie trenera w ekipie.

4. Nie dorzuca do ognia

Co więcej, sam Allegri w obliczu kłopotów nie szuka dookoła winnych. To nie jest typ człowieka, który pójdzie do mediów i rozpocznie krucjatę przeciwko polityce sportowej klubu. Nie zacznie narzekać na brak transferów i nie będzie się dąsać z powodu niewystarczającej siły kadry. Wyobraźmy sobie na jego miejscu w tym momencie Antonio Conte i widzimy już naszymi oczyma te konferencje prasowe.

Juventus znajduje się dzisiaj w specyficznym okresie, gdy musi rozsądnie wydawać pieniądze, a także odważniej wprowadzać młodzież. Czasy są dość ciężkie i obecność spokojnego, zachowawczego w swoich wypowiedziach szkoleniowca może być atutem.

Dlaczego Allegri powinien odejść?

  1. Jego filozofia gry wciąż pozostaje bez zmian…

Lata lecą, futbol ewoluuje i nowe trendy zaczynają dominować w grze na najwyższym poziomie. Ale w filozofii drużyny Massimiliano Allegriego wiele podstawowych punktów pozostaje bez zmian. Krytycy zwracają uwagę, że szkoleniowiec wciąż popełnia te same błędy co kiedyś. Jego zespół często gra zbyt zachowawczo i nie potrafi mocniej docisnąć rywala, gdy sytuacja jest ku temu odpowiednia. Trener lubi przywiązywać się do prostych rozwiązań, jak dośrodkowania, gra na ścianę, stałe fragmenty i robienie fizycznej przewagi.

Do niedawna to wszystko - teoretycznie - wystarczało, by drużyna spokojnie inkasowała kolejne zwycięstwa. Z drugiej strony, pierwsze potknięcia zaczęły zachęcać kolejnych rywali do odważniejszej gry. Wcześniej dotyczyło to głównie spotkań z wymagającymi przeciwnikami, ale ostatnio coraz częściej drużyny z dolnych rejonów tabeli pozwalają sobie na bardziej śmiałe poczynania przeciwko Juventusowi.

2. …i męczy wielu kibiców

To prawda, że w sporcie liczą się głównie trofea - ta maksyma stanowi zresztą sedno  obecnego trenera Juve. Ale piłka nożna to również rozrywka, która powinna cieszyć kibiców i przyciągać nowych sympatyków. Andrea Agnelli swego czasu wielokrotnie narzekał, że futbol musi dzisiaj rywalizować o młodego fana z innymi mediami. Ci zaś, którzy zaczynają z nim swoją przygodę najchętniej wybierają „swój klub” spośród nie tylko zwycięzców, ale też tych ekip, które preferują atrakcyjny styl dla oka.

Jasne, ktoś powie, że we Włoszech Juventus zawsze będzie hegemonem z wielką bazą widzów. Z drugiej strony, klub zawsze miał aspiracje dotrzeć również do kibica globalnego, a ten może pragnąć czegoś więcej niż to, co obecnie preferuje Allegri. Pomijając już fakt, że trener po powrocie na ławkę nie zdobył żadnego trofeum…

3. Rywale częściowo go rozpracowali

Mój rozmówca wskazał na jeszcze jeden, bardzo ciekawy wątek - upór szkoleniowca. W jego ocenie, niektóre pomysły Allegriego są po prostu nietrafione i rywale znajdują na nie sposób.

Mam wrażenie, że taktyczne ustawianie niskiej obrony jest bardzo ryzykowne przez możliwość straty bramki z dystansu czy dostania po łapkach od szybko grających zespołów. Wystarczy mały błąd i jest strata gola. Zresztą nawet inteligentne atakowanie pola karnego przez obrońców czy pomocników może zaskoczyć Juve, jak było choćby z Interem i Pavardem. Czyli koronny przykład, wjeżdża obrońca, Juve pogubione i strata. Jakkolwiek uważam, że Allegri wbrew opinii nie jest betonem taktycznym, tak w tym przypadku jest dość uparty - dodaje Marcin Zalewski.

Podsumowanie

Jak widać w powyższym zestawieniu - zarówno krytycy, jak i zwolennicy trenera mogą bez trudu znaleźć argumenty dla poparcia swoich tez. Na dziś sprawa przyszłości trenera pozostaje kwestią otwartą. Co jakiś czas pojawiają się zresztą plotki, jakoby szkoleniowiec był już zmęczony i szukał nowych wyzwań. Sam zainteresowany - co nie dziwi - unika tematu i woli skupić się na reszcie sezonu.

Wśród kibiców Juventusu nie ma zgody co do tego, czy Massimiliano Allegri powinien ostatecznie wypełnić swój kontrakt. Jasne, drużyna ma teraz gorszy okres. Ale czy to na pewno wyłącznie wina trenera? A może na dziś obecne miejsce w tabeli jest satysfakcjonujące? Nie możemy też zapominać, że tegoroczna wersja Interu Mediolan to prawdziwy potwór, z którym trudno komukolwiek rywalizować - widzimy to w każdym meczu. Sam fakt, że Juventus przez połowę sezonu potrafił dotrzymać tempa przeciwnikowi nie powinno przejść niezauważone. Przyznaje to również Marcin Zalewski, który sam nie zalicza się do wielkich zwolenników trenera.

Osobiście nie jestem zwolennikiem Maxa przez zbyt prostą grę której czasami nie da się oglądać. Ale trzeba być ignorantem, by nie widzieć ile osiąga z taką dziurawą kadrą. Jeden z koronnych przykładów: W środku Pogba i Fagioli mieli być podstawowymi piłkarzami. Oni dwaj plus Locatelli i Rabiot. Moim zdaniem, środek pola od początku sezonu jest najgorzej zbalansowany i w tej formacji jest najmniej jakości, zatem więc osiągniecie w tej chwili drugiej lokaty to dobry wynik.

Tutaj jednak pojawiło się światełko w tunelu. Klub został zakwalifikowany do Klubowych Mistrzostw Świata, które mogą otworzyć kilka możliwości transferowych.

Wojtek Kowalski

Zawodowo nauczyciel historii, który po godzinach dzieli się swoją pasją, jaką jest sport pod wieloma postaciami. Można go czasem uslyszeć w Radiogol.pl. Od pewnego czasu zakochany w nauce włoskiego.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.