Skromny, lecz skuteczny - żegnamy Paolo Rossiego

Serie A gru 10, 2020

Ostatnie tygodnie w świecie piłki nożnej przyniosły dla nas, kibiców wiele smutnych chwil i okazji do nostalgii. Pożegnaliśmy legendy futbolu, na czele z Diego Maradoną, czy w naszym polskim przypadku Adama Musiała. Odeszli również Ci, których pamiętaliśmy doskonale, jak bohater meczu otwarcia MŚ w Korei Południowej i Japonii, Pape Bouba Diopa. W nocy z 9 na 10 grudnia dowiedzieliśmy się o kolejnej śmierci wybitnego piłkarza, którym był Paolo Rossi. Miał 64 lata.

Pokolenie naszych rodziców doskonale pamięta Paolo przede wszystkim z jednego turnieju i z pewnością nie ma z nim dobrego wspomnienia. Rossi bowiem podczas mundialu w Hiszpanii w 1982 roku zablokował reprezentacji Polski, prowadzonej przez Antoniego Piechniczka szansę gry o złoty medal na tamtej imprezie. Wcześniej doprowadził jeszcze do czarnej rozpaczy Brazylijczyków, posiadających wówczas być może najlepszy swój zespół w historii z Socratesem na czele. Kariera Rossiego jest jednak dużo bogatsza, ale po kolei.

Historia Paolo Rossiego rozpoczęła się 23 września 1956 roku w miejscowości Prato, w regionie Toskanii, gdzie przybył na świat przyszły mistrz świata z reprezentacją Włoch. Niski chłopak, jak na pozycję napastnika, bo miał 178 cm wzrostu z pewnością nie dawało wielkich nadziei na wielką karierę, natomiast Paolo zawziął się i trenując ciężko trafił już w 1973 roku do Juventusu, gdzie zadebiutował w seniorskiej piłce w meczu Coppa Italia przeciwko Cesenie. Pech chciał, że wtedy w Juve byli jednak napastnicy znakomitej klasy, na czele z powoli schodzącym z piłkarskiej sceny Jose Altafinim, czy Pietro Anastasim.

Szesnastoletni Paolo nie miał szans wówczas się przebić i trafił na pierwsze w karierze wypożyczenie - do Como. Później Rossi po raz pierwszy objawił swój wielki talent, ponieważ w barwach Vicenzy, do której trafił w 1976 roku zaczął regularnie strzelać bramki i został zauważony przez selekcjonera "Squadra Azzurra", którym był już wtedy Enzo Bearzot. Ostatecznie Paolo zadebiutował w 1977 roku podczas sparingu z Belgami, który przygotowywał Włochów do MŚ w Argentynie, na które zresztą pojechał.

foto:https://en.wikipedia.org/wiki/Paolo_Rossi

Tam jednak nie spełnił do końca pokładanych w nim nadziei, ale generalnie turniej w Argentynie był trudny dla późniejszych bohaterów piłki nożnej takich, jak Rossi, Maradona i Boniek. Właśnie mundial w 1978 roku doskonale ich łączy, ponieważ po raz pierwszy mieli okazję pokazać się znacznie szerszej publiczności mimo, iż pojawiały się głosy, że zwycięzca mógł być tylko jeden. Paolo strzelił wówczas 3 bramki, co z pewnością przybliżyło go do powrotu do Juventusu. Nim doszło do tego, przebył ponowne wypożyczenie, tym razem do Perugii.

Okres gry w Perugii przerwał jednak bardzo głośny wówczas skandal korupcyjny we Włoszech - afera Totonero. W skrócie polegało to na tym, że gracze mogli obstawiać wyniki gier za dużo wyższe sumy, niż pozwalał włoski system zakładów państwowych. Główni aktorzy tamtej afery, czyli Alvaro Trinca i Massimo Cruciani, zaprzyjaźnieni z wieloma piłkarzami mieli ułatwione zadanie w kwestii kombinowania przy wynikach spotkań i przebiegu meczu. Śledztwo wykazało, że między innymi Bruno Giordano i przede wszystkim Rossi brali w tym udział. Paolo został zdyskwalifikowany na 2 lata, co poddawało w sporą wątpliwość jego występ na mundialu w 1982 roku. Ostatecznie jednak z obawy przed powtórką z 1974, czy 1978 roku Włosi postanowili skrócić jego karę, znając potencjał Rossiego.

Tu zaczyna się z kolei pozytywna legenda Paolo. Powrót do Juve i osadzenie ciężaru gry w kadrze na nim okazało się lekiem na problemy Włochów. Samemu Rossiemu z pewnością nie było na rękę być w centrum uwagi, wolał poprzez ciężką pracę rozwijać grę zespołową, o czym wspominał prezes PZPN, Zbigniew Boniek w swojej najnowszej książce: "Paolo robił swoje w polu karnym: ściągał na siebie uwagę obrońców, robił często miejsce Platiniemu i mnie [...]". Tak opisał styl gry Rossiego Boniek, który dołączył do Włocha po mundialu w Hiszpanii. Ten turniej był w wykonaniu Rossiego jednak zupełnie inny, niż jego usposobienie w Juve, choć początek był dość niemrawy.

Dwa mecze Włochów zakończone bezbramkowymi remisami mogły mocno niepokoić kibiców "Squadra Azzurra", ale później mogli cieszyć się z Pucharu Świata po raz pierwszy od 1938 roku. Rossi zaczął swoje show w drugiej fazie grupowej, gdy w pojedynkę wyeliminował Brazylię, mającą w składzie Falcao, Zico, czy Socratesa. Zwycięstwo 3:2 dało Włochom awans do półfinału, gdzie podobnie, jak w grupie trafili na reprezentację Polski. Tu, w przeciwieństwie do meczu grupowego Polacy, pozbawieni obecności Zbigniewa Bońka, pauzującego za kartki, byli bezradni wobec siły Włochów i skuteczności genialnego Paolo. Dwa gole Rossiego wywindowały ich do finału, gdzie ograli RFN 3:1, a sam Rossi również wtedy widniał na liście strzelców.

Po znakomitym dla siebie mundialu Rossi wrócił do Turynu, gdzie grał ponownie od 1981 roku. W Juventusie budował się wówczas dream - team, w którym znaleźli się Gaetano Scirea, Dino Zoff, bramkarz Juve jeszcze za czasów pierwszej przygody Rossiego w Turynie, Zbigniew Boniek, Michel Platini, Marco Tardelli, Claudio Gentile i bohater naszej opowieści, Paolo Rossi. Nie mieli oni jednak łatwo, ponieważ w innych włoskich ekipach również nie brakowało gwiazd. Inter miał młodych Bergomiego i Zengę oraz mistrza świata Altobellego, Romę reprezentowali choćby Di Bartolomei, czy Falcao.

O mistrzostwo było bardzo trudno, ale z czasem Juventus doszedł do formy niszczącej wszystkich na swojej drodze. Potwierdzają to choćby zdobyte Coppa Italia w 1983 roku, zdobyte rok później scudetto, czy przede wszystkim Puchar Europy w słynnym meczu na Heysel przeciwko Liverpoolowi i niosące za tym wyniki w Pucharze Interkontynentalnym.

Piłkarską karierę kończył, z czym raczej nie jest kojarzony, w barwach AC Milan tuż przed początkiem ery Silvio Berlusconiego, a ostatecznie buty na kołku zawiesił przywdziewając w latach 1986-1987 strój Hellasu Verona. Decyzję o końcu kariery przyspieszyły niewątpliwie liczne kontuzje kolan, o których wraz z Bońkiem żartowali po latach, że patrząc na liczbę operacji tej części ciała cudem jest, że cokolwiek z tych kolan zostało.

Po karierze stał się biznesmenem, działając w branży deweloperskiej i agroturystycznej. Z czasem jednak jego zdrowie mocno się pogorszyło, co może sugerować dość tajemnicze stwierdzenie żony o nieuleczalnej chorobie. Wybrany w 2004 roku do listy 100 najlepszych piłkarzy w historii Paolo, podobnie jak Maradona, odszedł zdecydowanie za szybko, co dobitnie podkreślił Giovanni Trapattoni, który stwierdził, że szybciej z tego świata powinni odchodzić nie piłkarze, a ich trenerzy. Świat włoskiego calcio po raz kolejny w krótkim czasie musi przeżywać żałobę, podobną do tej na cześć Diego.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.