Z ziemi polskiej do Włoch (7. kolejka)

Polacy w Italii lis 10, 2020

Jak wiecie, coraz więcej Polaków gra na włoskich boiskach, dlatego co kolejkę będę was informował o postępach naszych rodaków w Serie A i Serie B. Jako że nie jestem w stanie obejrzeć wszystkich meczów, to opisy występów będą na zmianę, jednego tygodnia z najlepszej ligi w Italii, a drugiego z jej zaplecza. Jednak żebyśmy byli na bieżąco, to będę dołączał statystyki do nieomawianych piłkarzy.

Serie A

Glik Kamil (Benevento):
Jeśli jesteś obrońcą i twoja drużyna przegrywa 0-3, to mówi samo za siebie, ale tak na dobrą sprawę Kamil nie miał zbyt wiele do powiedzenia przy straconych bramkach, a wynikały one raczej ze złej pracy obrony Benevento jako kolektywu i błędów jego kolegów z zespołu. Sam Glik dobrze wychodził wyżej do rywali, nie bał się wyprowadzać piłki, potrafił się zastawić i krył "swojego" rywala. Problemy zaczynały się, gdy Spezia rozciągała grę, tym samym rozciągając formację defensywną piłkarzy Inzaghiego, sprawiając że przy przesunięciach, zostawał niekryty zawodnik. Co prawda Polak był bliski przecięcia dośrodkowania, które dało dwubramkowe prowadzenie rywalom, ale ciężko go specjalnie winić za to.
 
Skorupski Łukasz (Bologna):
Polski bramkarz grający w Bologni, niestety pomaga swojemu zespołowi w zdobyciu niechlubnego rekordu traconych bramek pod rząd w lidze. Przy jedynym golu w spotkaniu z Napoli wahając się trochę wyszedł z bramki, później stanął, a na końcu nie zdążył zareagować - choć za to nie można go winić - na strzał Osimhena. Ten strzał był właściwie jedynym poważnym zagrożeniem bramki Skorupskiego, podczas reszty meczu zamiast interweniować, to Polak był wykorzystywany przez obrońców w rozegraniu.

Walukiewicz Sebastian (Cagliari):
Walukiewicz zaliczył dosyć pewny występ w starciu z Sampdorią. Dobrze się ustawiał, zarówno przy podaniach po ziemi, jak i przy centrach. Był spokojny w rozegraniu, nie uciekał od gry, pomagał kolegom, chętnie brał piłkę na siebie, choć kilka razy piłkę stracił. Po czerwonej kartce dla Sampy miał trochę mniej pracy, ale był skoncentrowany, wystrzegał się błędów, jego współpraca w parze z Godinem wyglądała świetnie. Rywale próbowali wszystkiego, podań, dośrodkowań, ale nie szło, więc zaczęli szukać strzałów z dystansu i dopiero w 85. minucie udało im się celnie uderzyć na bramkę. Bardzo dobry mecz Sebastiana, jak i całego zespołu, przypieczętowane zwycięstwem "na zero z tyłu".

Reca Arkadiusz (Crotone):
Polski wahadłowy zaliczył świetny występ przeciwko Torino. Co prawda jego zespół tylko zremisował 0-0, ale w pierwszej połowie Reca siał postrach po swojej stronie boiska, zarówno włączając się do akcji ofensywnych, jak i szybko atakując  w defensywie bezradnych graczy "Byków", którzy wybierali granie drugą stroną boiska. Polak świetnie przecinał podania, wykorzystywał swoją szybkość, dawał się faulować, ale w kluczowych momentach brakowało techniki. Co może cieszyć to fakt, że Arek ma pełne zaufanie kolegów i nie boją się oni grać do niego piłek, ba nawet często go szukają i zachęcają do włączania się do akcji. W drugiej połowie nieco zgasł, ze dwa razy dał się przejść i to z jego strony padł najgroźniejszy centrostrzał na bramkę Crotone. Mimo wszystko były to udane zawody i warto też wyróżnić jego sprint, który wykonał w końcówce meczu, wyprzedzając świeżo wprowadzonego Singo - co nie jest łatwym zadaniem.

Drągowski Bartłomiej (Fiorentina):
O meczu Bartka ciężko cokolwiek napisać, bo nie miał praktycznie nic do roboty, gracze Parmy nie oddali żadnego celnego strzału, mieli zaledwie dwa rzuty rożne
i generalnie nie stwarzali zbytniego zagrożenia. Polski bramkarz dwa razy musiał piąstkować piłkę, siedemnaście razy podawał i to by było na tyle z jego występu.

Dawidowicz Paweł (Hellas):
Mimo rozegrania 63 minut i przedwczesnego zejścia z lekkim urazem, to ciężko było dostrzec Pawła na boisku. Może to była trema związana z tym, że wyszedł po raz pierwszy w tym sezonie w podstawowym składzie i  to w meczu z liderem? Nie wiem, ale przez prawie godzinę gry, zaliczył zaledwie jedenaście podań.
W defensywie całkiem nieźle sobie radził, potrafił dobrze wyskoczyć i wygrać pojedynek w powietrzu, oraz przerywać akcje Milanu.

Szczęsny Wojciech (Juventus):
Przez większość meczu bezrobotny, czasem musiał podać piłkę do swojego kolegi z obrony, ale strzałów na bramkę nie było. W osiemdziesiątej minucie Lazio stworzyło pierwszą groźną sytuację, którą pewnie obronił polski bramkarz, jednak przy strzale Caicedo w ostatniej akcji meczu, nie miał nic do powiedzenia. Szkoda Wojtka, ale nie udało się utrzymać czystego konta.

Milik Arkadiusz (Napoli):
Jak widać, Arek zalicza ten tydzień do udanych. "Po treningu, oddaje się mu". Co ciekawe, w każdym języku napisał coś innego. Sprytnie!

Zieliński Piotr (Napoli):
Wszedł na ostatnie 15 minut meczu i... w sumie nic wielkiego nie zrobił, dwa razy podał piłkę, dwa razy ją wywalczył, dwa razy ją stracił. Piotrek może mieć poważne problemy z regularnym, dłuższym niż kilkanaście minut, graniem w piłkę, jeśli Bakayoko i Ruiz utrzymają swoją formę.

Bereszyński Bartosz (Sampdoria):
Zawodnik Sampdorii nie miał łatwego życia w meczu przeciwko Cagliari, szczególnie po czerwonej kartce dla Augello i przesunięciu go na lewą obronę (koszmary z kadry powróciły). Zanim jednak przeszedł na drugą stronę boiska i biegał po jego prawej części, to można było zobaczyć fajne włączanie się do gry, obieganie kolegów, próby dośrodkowań, ale niewiele z tego wynikało. Do tego czasu, nie można było mieć większych zastrzeżeń do jego gry. Jednak w drugiej połowie, już będąc na lewej stronie, to od jego strony rywal wszedł w pole karne, a potem dał się sfaulować koledze Bartka. Jednak nie winiłbym bardzo za to Polaka. Podobnie jak nie powinno mu się nic zarzucać przy drugiej bramce, gdzie fatalna strata w środku pola doprowadziła do kontry i straty gola. Bereszyński był wtedy przy bocznej linii boiska i starał się rozciągać defensywę rywali.

Linetty Karol (Torino):
W beznadziejnie wyglądającym Torino Karol zdawał się wybijać, ale też bez większych fajerwerków. W destrukcji był niemal bezbłędny, rywale starali się atakować raczej tam, gdzie go nie było. Potrafił dobrze odebrać piłkę, zastawić się jak i wyprowadzić oraz włączyć się do kontrataku. Wydawało się, że oprócz Belottiego, to on był tym, który w ofensywie dawał Granacie najwięcej, mimo tego, że raczej do kreatywnych pomocników nie należy. Jednak to co pokazał, to były jedynie przebłyski, przez sporą część meczu raczej był niewidoczny. Mógł częściej starać się podłączyć do ataku, czy brać grę na siebie.

Serie B

Jagiełło Filip (Brescia):
81 minut na boisku, strzelił bramkę na 2-0, 2 strzały, 33/44 celnych podań, w tym dwa kluczowe, 3/7 udanych centr, 3/10 wygranych pojedynków na ziemi, 21 strat, 3 faule, 1 raz był faulowany.

Łabojko Jakub (Brescia):
90 minut na boisku, 37/43 celnych podań, w tym jedno kluczowe, 4/7 udanych długich piłek, 8/11 wygranych pojedynków na ziemi, 2/4 wygranych pojedynków w powietrzu, 6 strat, 3 faule, 3 razy był faulowany, 4 wślizgi, 3 wybicia.

Parzyszek Piotr (Frosinone):
57 minut na boisku, 0 strzałów na bramkę, 10/13 celnych podań, 1 kluczowe podanie, 2/3 wygranych pojedynków na ziemi, 3 razy tracił piłkę, 1 raz faulował, 2 razy był faulowany.

Szymiński Przemysław (Frosinone):
Nie wystąpił w meczu z Monzą.

Stępiński Mariusz (Lecce):
90 minut na boisku, 1 strzał na bramkę zamieniony na gola (5-1), 2 próby strzałów zablokowane, 11/16 celnych podań, 2 kluczowe podania, 1 wygrany pojedynek w powietrzu, 8 strat.


Jaroszyński Paweł (Pescara):
83 minuty na boisku, zaliczył asystę przy golu na 2-0, 12/15 celnych podań, 3 razy wybijał piłkę, 2 razy ją odbierał, 2 razy atakował rywali wślizgiem, 6/7 wygranych pojedynków na ziemi, 1/3 wygranych pojedynków w powietrzu, 1 raz faulował, 3 razy był faulowany, 5 strat.

Chrzanowski Adam (Pordenone):
Zadebiutował w barwach Pordenone, 5 minut na boisku, 2/5 celnych podań, 1 udany wślizg, 4 straty.

Musiolik Sebastian (Pordenone):
25 minut na boisku, strzelił bramkę na wagę remisu, 1/1 udanych dryblingów, 5/11 celnych podań, 3/4 wygranych pojedynków w powietrzu, 6 strat.

Cionek Thiago (Reggina):
Nie wystąpił w meczu z Empoli.

Dziczek Patryk (Salernitana):
45 minut na boisku (wszedł w drugiej połowie), 28/28 celnych podań, 2/5 wygranych pojedynków na ziemi, 1/3 wygranych pojedynków powietrznych, 1 strata i 3 faule.

Kupisz Tomasz (Salernitana):
87 minut na boisku, 17/23 celnych podań, 2/8 wygranych pojedynków na ziemi, 15 strat i 2 faule.

Salamon Bartosz (Spal):
Nie wystąpił w meczu z Salernitaną.

Michał Ratuszniak

Kibic Romy od dziecięcych lat. Pasją do włoskiej piłki zaraził mnie Tata, teraz ja zarażę was.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.