Maraton z Serie A jest już na ostatniej prostej! Niestety z powodu urazów kilku Polaków nie może brać w nim udziału, ale reszta gra i daje z siebie wszystko. Jak im poszło w ten weekend? Zapraszam
Serie A
Glik Kamil (Benevento):
Drugi raz w tym sezonie Polak wyszedł z opaską kapitana i zagrał na miarę lidera. Benevento wygrało 2-0, a Glik świetnie blokował próby ataków graczy Genoi. Aż dziesięciokrotnie wybijał piłkę i oddalał zagrożenie od własnej bramki. Do tego świetnie operował długimi podaniami, dając szansę kolegom, na wyprowadzenie kontrataku.
Skorupski Łukasz (Bologna):
Nie zagrał w meczu z Cagliari - kontuzja palca.
Walukiewicz Sebastian (Cagliari):
Nie zagrał w meczu z Udinese - kontuzja.
Reca Arkadiusz (Crotone):
Najlepszy na boisku w swoim zespole, aktywny, walczący, ale to było za mało na drużynę Sampdorii, która była od Crotone po prostu lepsza.
Drągowski Bartłomiej (Fiorentina):
Już na samym początku spotkania musiał bronić karnego, lecz bez skutecznie. Później musiał interweniować tylko dwa razy - przy strzale Ruegga i w sytuacji sam na sam z Lazoviciem. Poprawny występ Polaka.
Dawidowicz Paweł (Hellas):
Najlepszy z formacji obronnej Hellasu, to między innymi dzięki jego pracy, oprócz karnego, Fiorentina nie miała okazji do strzelenia gola. Uprzykrzał życie Riberiemu przez cały mecz, a ten nie potrafił znaleźć na niego rozwiązania. Polak całkowicie go wyłączył z gry.
Szczęsny Wojciech (Juventus):
Nie zagrał w meczu z Parmą.
Milik Arkadiusz (Napoli):
Hejterzy szczekają, Milik jedzie dalej.
Zieliński Piotr (Napoli):
Próbował jak mógł w ofensywie, ale Napoli było po prostu gorsze od Lazio niemal pod każdym względem. Piotrek oddał świetny strzał w pierwszej połowie, ale Reina pięknie obronił, posłał też dwa niezłe podania, ale ostatecznie żadne nie doprowadziło do gola. Teraz czeka go karne zgrupowanie wraz z drużyną przed ostatnim meczem w tym roku kalendarzowym.
Bereszyński Bartosz (Sampdoria):
Nie zagrał w meczu z Crotone - kontuzja mięśniowa.
Linetty Karol (Torino):
Przeszedł obok meczu, miał jedno kluczowe podanie, ale to za mało, był niewidoczny zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Na tle swoich kolegów wypadł blado. Być może Karola złapało już zmęczenie, po tym maratonie spotkań, jakie muszą grać.