Niemal trzy lata temu, 13 listopada 2017 roku, miał miejsce jeden z najbardziej dramatycznych dni w historii calcio. "Squadra Azzurra" w barażowym dwumeczu o udział w Mistrzostwach Świata przegrała ze Szwecją i po raz pierwszy od 60 lat nie zakwalifikowała się na mundial. Nikt sobie tego nie wyobrażał. Drużyna prowadzona wówczas przez Gian Piero Venturę miała spore problemy. Selekcjoner często podejmował dziwne, niezrozumiałe decyzje. Panował chaos. Jak wtedy, gdy nakazał rozgrzewać się Daniele De Rossiemu, a charakterny pomocnik był wściekły, że Ventura nie zdecydował się na piłkarza ofensywnego, wymownie patrząc na siedzącego obok Lorenzo Insigne. Ostatecznie DDR na boisku się nie pojawił, a Włosi, mimo 27 strzałów, nie potrafili doprowadzić nawet do dogrywki. Potrzebna była zmiana na stanowisku selekcjonera.
Ventura stracił posadę, a na jego miejsce tymczasowo zatrudniono Luigiego Di Biagio, który poprowadził zespół zaledwie dwa razy. W maju 2018 roku FIGC (Federazione Italiana Giuoco Calcio – włoski związek piłki nożnej) zdecydował się na rewolucję. Nowym selekcjonerem Italii został Roberto Mancini, który otrzymał spory kredyt zaufania i miał być odpowiedzialny za stopniowe przeprowadzanie wymiany pokoleniowej. Jego zadaniem było jak najszybsze zbudowanie mocnej kadry, by nie tylko zakwalifikować się na Mistrzostwa Europy 2020, ale również być w gronie faworytów turnieju i nawiązać do roku 2012, kiedy Włochy doszły do finału, gdzie zostały rozbite przez Hiszpanię 0:4.
Pierwsza część planu została zrealizowana w znakomitym stylu. 10 meczów, 10 wygranych i bilans bramek 37:4. Tylko Włosi i Belgowie zakończyli eliminacje do Mistrzostw Europy z kompletem punktów. "Squadra Azzurra" rozbijała swoich rywali – 9:1 z Armenią, 6:0 i 5:0 z Liechtensteinem. Co prawda przeciwnicy nie byli zbyt wymagający, jednak takie wyniki muszą robić wrażenie.
Jak personalnie zmieniła się kadra pod wodzą Roberto Manciniego? Reprezentacyjną karierę zakończył Gianluigi Buffon, rekordzista w liczbie występów, a jego miejsce zajął Gianluigi Donnarumma. Bramkarz Milanu jest niepodważalnym pierwszym wyborem i niewykluczone, że w bramce reprezentacji Włoch spędzi tyle czasu, ile jego poprzednik. "Squadra Azzurra" przeważnie występuje w czteroosobowym bloku obronnym – z Emersonem Palmierim lub Leonardo Spinazzolą i Alessandro Florenzim po bokach oraz Giorgio Chiellinim i Leonardo Bonuccim w środku defensywy. Tu zmieniło się niewiele, jednak należy być świadomym tego, że duet z Juventusu wiecznie grał nie będzie. W tym momencie naturalnym następcą byłby Alessio Romagnoli, w kolejnych latach szansę na to będą mieli Alessandro Bastoni z Interu czy Gianluca Mancini z Romy.
Całkowicie odrestaurowana została pomoc Italii. Roberto Mancini postawił na młodych, utalentowanych piłkarzy. Poza doświadczonym Marco Verrattim z Paris Saint-Germain i Jorginho z Chelsea występują w niej między innymi Nicolo Barella i Stefano Sensi (obaj Inter), Lorenzo Pellegrini i Nicolo Zaniolo (obaj Roma), a także Federico Chiesa i Federico Bernardeschi (obaj Juventus). Coraz więcej okazji do zaprezentowania się powinien otrzymywać też Sandro Tonali (Milan) oraz Gaetano Castrovilli (Fiorentina).
W ataku reprezentacja Włoch dysponuje dwoma fantastycznymi napastnikami: Ciro Immobile (zdobywca Złotego Buta w zeszłym sezonie, trzykrotny capocannoniere Serie A) i Andreą Belottim, który w pięciu ostatnich sezonach zdobywał dwucyfrową liczbę bramek. Obaj świetnie wyglądają na ligowych boiskach, ale nie potrafią tego przełożyć na grę w reprezentacji. W eliminacjach do Mistrzostw Europy łącznie strzelili zaledwie osiem goli. Co więcej, najskuteczniejszym strzelcem w historii reprezentacji Włoch jest Luigi Riva, który trafił do bramki rywali „zaledwie” 35 razy. Zarówno Immobile, jak i Belotti, w tym momencie nie znajdują się nawet w czołowej dziesiątce tej klasyfikacji.
Roberto Mancini zbudował naprawdę solidny zespół z ogromnym potencjałem, który na przyszłorocznych Mistrzostwach Europy powinien zająć miejsce w okolicy strefy medalowej. Może nie uda mu się osiągnąć takiego rezultatu, jak Cesare Prandelliemu w 2012 roku, ale na pewno możemy spodziewać się po jego drużynie ofensywnej, przyjemnej dla oka gry.