Wszystkie drogi Ruiego Patricio prowadzą do calcio

AS Roma lip 22, 2021

Po przyjściu do AS Romy Tiago Pinto obserwatorzy Serie A zastanawiali się jak mocno klub ze stolicy Italii będzie zbudowany na Portugalczykach. Po wielkim zaufaniu Rzymian do Hiszpanów przyszedł czas na drugi kraj Półwyspu Iberyjskiego. Rodzina Friedkinów zdecydowała, że dyrektor generalny, trener i pierwszy transfer nowego szkoleniowca będą pochodzić z Portugalii. Pierwszym nowym nabytkiem Romy w erze Mourinho jest wzmocnienie najbardziej newralgicznej pozycji w klubie podczas ostatnich latach, czyli bramki. Nowy golkiper AS Romy Rui Patricio w przeszłości dał się poznać jako bohater Euro 2016 i człowiek, który potrafi szybko dostosować się do zmieniającej rzeczywistości. Kim jest nowy bramkarz "Giallorossich" i jakie są szanse na to, że odmieni oblicze bramki klubu z "Wiecznego miasta"?

Jak mały Rui stał się "Św. Patrykiem"? Czasy Sportingu Lizbona

Rui Patricio przyszedł na świat 15 lutego 1988 roku, urodził się i mieszkał w wiosce Marrazes. Jego przygoda z piłką nożną rozpoczęła się szybko, chłopiec miał piłkę przy nodze praktycznie od momentu stawiania pierwszych kroków. Czas na profesjonalizację swojej pasji przyszedł w wieku dziewięciu lat, kiedy młody Rui poszedł na trening Leiria e Marrazes, gdzie początkowo był napastnikiem. Jego początki w bramce są nietypowe, ówczesny bramkarz klubu z Marrazes postanowił uciec z treningu i trener musiał szukać potencjalnego nowego bramkarza wśród graczy z pola. Najlepiej w nowej roli prezentował się Rui Patricio, który najlepiej się rzucał, od razu było widać jego talent do bycia bramkarzem. Bardzo szybko został dostrzeżony przez legendarnego bramkarza Sportingu Joaquima Carvalho, który odpowiadał za sukcesy lizbońskiego klubu w latach 60. Legenda "Lwów" była odpowiedzialna za sprowadzenie do Lizbony 12-letniego Rui Patricio w 2003 roku. Chłopak nabierał dojrzałości bramkarskiej w błyskawicznym tempie i już trzy lata później znalazł się w pierwszej drużynie Sportingu. Tam poznał swojego wieloletniego przyjaciela Joao Moutinho, który nadał mu pseudonim "Marrazes".

W bramce pierwszego zespołu Patricio zadebiutował 19 listopada 2006 roku, miał wtedy 18 lat. Wszedł z powodu kontuzji pierwszego bramkarza w trakcie meczu i obronił rzut karny... debiut marzenie! Kolejny udany test dojrzałości zaliczył rok później, kiedy musiał strzec bramki Sportingu na Old Trafford. Wówczas drużyna prowadzona wówczas przez trenera Paulo Bento zremisowała 1:1, a Rui Patricio ciągle pokazywał swoim kolegom z zespołu jak mają grać, co wzbudziło zachwyt nawet u Cristiano Ronaldo. Swoją postawą w bramce zapracował sobie na sensacyjne powołanie na Euro 2008, jednakże nie udało mu się zagrać w kadrze Seleção prowadzonej przez Luisa Felipe Scolariego.

Miał też wiele gorszych momentów w Sportingu, takowym był z pewnością przegrany mecz 7:1 z Bayernem Monachium, gdzie pewną część straconych bramek można było zapisać na konto golkipera. Złe momenty w bramce Sportingu można jednak potraktować epizodycznie, gdyż Rui Patricio zazwyczaj był najtrudniejszą przeszkodą do ominięcia dla ligowych rywali. Dzięki swojemu rozwojowi i znakomitej postawie w bramce został nazwany przez "Sportingistów" "Świętym Patrykiem". Momentem kulminacyjnym ukazującym jego twardy charakter był rok 2014 i mecz przeciwko Chelsea prowadzonej przez Jose Mourinho. Przed spotkaniem Patricio nie unikał trashtalkingu i w ironicznym, z pewną dozą wulgaryzmów sposobie mówił Jose Mourinho, że popsuje mu noc. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 1:0 dla "The Blues", ale gdyby nie znakomite interwencje Rui Patricio Sporting przegrałby to spotkanie 4 lub 5 do zera. Po meczu "The Special One" podszedł do portugalskiego golkipera i musiał użyć wulgaryzmów, aby oddać za pomocą słów podziw względem lizbońskiego bohatera.

Wart odnotowania jest również fakt, że Rui Patricio był jednym z największych bohaterów reprezentacji Portugalii podczas Euro 2016. Portugalczyk zebrał znakomite noty za najważniejsze mecze fazy pucharowej. Zostało to dostrzeżone przez Międzynarodową Federację Historii i Statystyki Piłki Nożnej (IFFHS), która wybrała go trzecim najlepszym bramkarzem świata w roku 2016, w rankingu był za Manuelem Neuerem i Gianluigim Buffonem. Jego świetny występ na Euro 2016 docenili mieszkańcy Marrazes, którzy postawili Patricio pomnik uwieczniający jego interwencję w finale przeciwko Francji (groźny strzał Griezmanna).

Historia Rui Patricio w Sportingu nie miała szczęśliwego zakończenia. Bramkarz opuścił klub po tym jak grupa 50 bandytów uważających się za kibiców Sportingu wtargnęła do ośrodka treningowego klubu, groziła Patricio śmiercią i pobiła kilku piłkarzy, a także członków sztabu szkoleniowego. Chodziły pogłoski, że atak został zlecony przez ówczesnego prezydenta klubu Bruno De Carvalho. Patricio był jednym z kilku piłkarzy Sportingu, którzy po tych traumatycznych zajściach chcieli odejść z Lizbony i to zrobili. W barwach "Lwów" Rui Patricio wygrał dwa puchary Portugalii, zaliczył 467 występów w koszulce Sportingu.

O podsumowanie pobytu Rui Patricio w Portugalii poprosiłem eksperta od portugalskiego futbolu Radosława Misiurę.

Radosław Laudański: Czy Rui Patricio to bramkarz, który potrafi radzić sobie z presją kibiców (w Romie to częsty problem)?

Radosław Misiura: Patricio przez wiele lat reprezentował barwy Sportingu, gdzie presja jest naprawdę duża. Dobrze wiemy, jak długo fani tego klubu czekali na mistrzostwo. 33-latek jest bramkarzem z charakterem, więc raczej nigdy nie przejmował się krytyką ze strony fanów. Ma naprawdę mocną psychikę, o czym świadczą jego początki w Sportingu. Debiutował w dość młodym wieku i pierwszych miesięcy w zespole seniorów nie mógł zaliczyć do udanych. Popełniał sporo prostych błędów, kibice tracili cierpliwość, ale klub widział w nim przyszłego kapitana Sportingu, więc siłą rzeczy pozostał „jedynką” i z sezonu na sezon jego gra wyglądała coraz lepiej.

RL: Jak oceniasz pobyt Rui Patricio w Sportingu Lizbona?

RM: Na pewno pozytywnie. Zgarnął kilka krajowych trofeów (nieraz zostając bohaterem, np. w konkursie jedenastek), ale oczywiście zabrakło tego najważniejszego w postaci mistrzostwa. Zdarzały mu się też ciężkie chwile. Np. miał fatalną wręcz końcówkę swojego ostatniego sezonu (tj. 2017/18) w Sportingu. Między innymi to przez jego słabą dyspozycję Sporting stracił na ostatniej prostej miejsce wicelidera na rzecz Benfiki, co skutkowało brakiem awansu do Ligi Mistrzów. Później doszła do tego kompromitująca porażka z Aves w finale Pucharu Portugalii, gdzie forma bramkarza również pozostawiała wiele do życzenia. Odchodząc na moment od piłki klubowej, nie możemy zapominać o jego wybitnych występach na mistrzostwach Europy we Francji. Za jedną z parad w finale przeciwko gospodarzom turnieju postawiono mu pomnik. Na Euro 2016 był jednym z czterech najlepszych graczy w kadrze Santosa.

RL: Czy Rui Patricio to bramkarz, który posiada cechy przywódcze i potrafi kierować linią obrony podczas meczów m.in. w reprezentacji Portugalii?

RM: Patrício nie jest typem golkipera, który przez pełne spotkanie pokrzykuje na partnerów z defensywy, ale zawodnikowi o takim doświadczeniu z pewnością nie można odmówić zdolności przywódczych. W kadrze Romy będzie jednym z niewielu zawodników, który w dotychczasowej karierze grał w naprawdę sporej liczbie meczów o wyższym ciężarze gatunkowym. Lada moment dołączy do zacnego grona graczy, którzy osiągnęli barierę 100 występów dla reprezentacji Portugalii.

RL: Czy Rui Patricio i Jose Mourinho to osobowości, które będą żyły ze sobą w symbiozie?

RM: 33-latek ma trudną osobowość. Wielu kibiców Sportingu nazwało go szczurem, który uciekł z tonącego okrętu. Mowa o pamiętnym ataku grupki kiboli na akademię Sportingu w 2018 roku, po którym niektórzy zawodnicy zerwali kontrakt. Jednym z nich był właśnie Patrício, który chciał jak najszybciej odejść z rozbitego od wewnątrz klubu. Rui był wtedy jednym z kapitanów i liderów zespołu, więc nic dziwnego, że fani "Lwów" byli rozczarowani taką postawą. Kilka miesięcy później Patrício poniekąd się tłumaczył i mówił, że Sporting to klub jego serca. A jeśli chodzi o Mourinho, to on już wielokrotnie pokazywał, że czasami trudno się z nim dogadać, ale myślę, że skoro Patrício nie miał żadnych scysji z Jorge Jesusem (również ciężki charakter) w Sportingu, to nie inaczej będzie we Włoszech.

Łatwość dostosowania się do zmian - Wolverhampton Wanderers

Po bandyckim incydencie w ośrodku treningowym Sportingu Rui Patricio rozwiązał kontrakt z klubem. Jego nowym pracodawcą miało zostać SSC Napoli. Wszystko praktycznie było już dogadane, Aurelio De Laurentiis był gotowy przelać na konto Sportingu 18 mln euro. Transfer został nagle zablokowany przez Carlo Ancelottiego, który narzekał na grę na przedpolu Portugalczyka. Odrzucenie przez Napoli sprawiło, że Patricio trafił do budowanego na Portugalczykach beniaminka Premier League, Wolverhampton. Do Anglii trafiał jako wyjątkowo doświadczony golkiper. Adaptacja z krajem mocno odmiennym od Portugalii jeśli chodzi o warunki atmosferyczne czy kulturę nie przebiegła ciężko. Patricio to profesjonalista, który cały swój czas poświęca rodzinie, a także doskonaleniu rzemiosła bramkarskiego. Nawet w trakcie początku trwania pandemii koronawirusa Diogo Jota nie potrafił namówić starszego kolegi na potyczkę w FIFĘ, Rui Patricio po prostu wolał skupić się na spędzaniu czasu ze swoimi dziećmi.

Po awansie do Premier League "Wolves" dali się poznać jako drużyna bardzo silna mentalnie, czego zasługą była praca Nuno Espirito Santo. Patricio przyznał w wywiadzie dla "Sky", że trener bardzo mu pomógł pod kątem psychologicznym i dzięki pracy z nim potrafił uwierzyć siebie i każdego dnia się doskonalić. Patricio w Premier League nigdy nie był postacią zbyt mocno gloryfikowaną, ani krytykowaną. Linia obrony "Wilków" potrafiła oszczędzić bramkarzowi "Wolves" sporo pracy. Jego pobyt w Anglli to również chwile grozy, w zeszłym sezonie w meczu przeciwko Liverpoolowi zderzył się głowami i stracił przytomność. Standem zdrowia gracza mocno zainteresował się wówczas nawet Fernando Santos, trener kadry narodowej. Patricio na szczęście nie stało się nic poważnego, miał nieco więcej szczęścia niż jego klubowy kolega Raul Jimenez. Patrząc na styl gry Rui Patricio śmiało można rzec, że jest to bramkarz który strefę piątego metra traktuje niczym własne królestwo i rzadko kiedy ją opuszcza. W Premier League podczas sezonu 19/20 był bramkarzem, który najrzadziej przecinał podania rywali dzięki wyjściom z bramki (zaliczył 3 takie interwencje w ciągu sezonu). W sezonie 19/20 tylko David De Gea przejął mniejszą liczbę dośrodkowań niż Rui Patricio.

Portugalczyk czuje się jednak znakomicie na linii bramkowej, ufa własnemu refleksowi i mówi, że każdy bramkarz ma swój własny pomysł na bronienie. Zeszły sezon był słabszy nie tylko w wykonaniu Wolverhampton, ale również Rui Patricio. Portugalski golkiper był najgorszym bramkarzem w Premier League jeśli chodzi o wpuszczane bramki w stosunku do oczekiwanych goli (xG). Patricio stracił w sezonie 20/21 5,1 gola więcej niż zakłada statystyka expected goals. Fakt, że Rui Patricio unika wyjść z bramki potwierdza również statystyka mówiąca o tym, że Rui Patricio w zeszłym sezonie miał najmniej interwencji poza polem karnym spośród wszystkich bramkarzy czołowych pięciu lig na świecie. Pod względem czystych kont Patricio w zeszłym sezonie Premier League zajął 9 miejsce (10 czystych kont). Jeśli chodzi o interwencje, to Portugalczyk był 10 bramkarzem Premier League ze 100 interwencjami na koncie.

O pobycie Rui Patricio w Wolverhampton porozmawiałem z ekspertem od ligi angielskiej Kacprem Klasińskim z redakcji "Angielskie Espresso".

Radosław Laudański: Jak oceniasz pobyt Rui Patricio w Premier League?

Kacper Klasiński: Sam transfer Patricio do Wolves to był w mojej opinii ogromny manifest siły i wielkich ambicji ówczesnego beniaminka. Patricio to w końcu numer jeden w bramce Portugalii, legenda Sportingu i naprawdę uznana marka. Na murawach Premier League nie zawiódł. Pokazał dokładnie to, czego można było się po nim spodziewać - gwarantował pewność jako doświadczona głowa, operująca za plecami bloku defensywnego.

RL: Czy Rui Patricio grając w Wolverhampton był golkiperem, który dobrze czuł się w grze nogami, a także w grze na przedpolu?

KK: Z jednej strony trudno mi podać jego największy atut. Z drugiej, nie potrafię wskazać rażących wad. U takiego Davida de Gei zawsze mówiło się, że to prawdziwy kot na linii bramkowej, ale na przedpolu był bardzo niepewny. Z kolei Patricio to, jakby powiedzieli Anglicy, bramkarski "all-rounder". Dobry we wszystkich elementach swojego rzemiosła, bez wyraźnych słabych stron. Trochę trudno przytoczyć jakieś pamiętne momenty z jego udziałem, ale u bramkarza to często może być komplement - w końcu oznacza to, że nie mamy wielu wpadek do wspominania.

RL: Czy Rui Patricio w ostatnich latach był w top 5 golkiperów Premier League?

KK: Trudno mi wrzucić Portugalczyka do Top 5, bo w Premier League mamy naprawdę mocną konkurencję z Alissonem, Edersonem, Kasperem Schmeichelem czy Edouardem Mendym na czele. Do tego w środku i nawet na dole tabeli znajdziemy też wielu specjalistów, jak Emi Martinez czy Robert Sanchez. Tak, jak już wspominałem - Patricio nie zaliczał wielu efektownych, pamiętnych interwencji, lecz dobrze, po cichu wykonywał swoją robotę. To był naprawdę dobry bramkarz angielskiej ekstraklasy i nie zamierzam umniejszać jego umiejętnościom, lecz w piątce najlepszych bym go nie umieścił.

RL: Patrząc na mecze Wolverhampton Rui Patricio był bramkarzem, który często miał zagrożenie pod własną bramką, czy raczej sporadycznie musiał ratować Wolves?

KK: Wilki słynęły (zwłaszcza w dwóch pierwszych kampaniach po awansie) z naprawdę solidnej i bardzo dobrze zorganizowanej defensywy. Nuno Espirito Santo widział w obronie fundament zespołu i jego golkiper zaliczał w sezonie mniej interwencji, niż niektórzy bramkarze zespołów ścisłej ligowej czołówki. A więc tak - nie urabiał się po łokcie. Może dlatego też wypada nienajlepiej, jeśli chodzi o stosunek xG do straconych bramek. Portal FBref wyliczył, że przez trzy lata puścił 5,6 gola więcej, niż powinien (w dwóch sezonach był ponad 3 na minusie) - a zatem te statystyki chluby mu nie przynoszą. Niemniej, mam wrażenie, że nie mówią one całej prawdy i mamy do czynienia z gościem, który jest gwarantem pewności i stałego, wysokiego poziomu.

Rui Patricio w AS Romie, jak postrzegam ten transfer?


Rui Patricio zaimponował mi podczas Euro 2016 i w późniejszej fazie jego kariery włączałem mecze Wolverhampton m.in. dla niego. Dał się poznać jako bramkarz solidny, który gwarantuje w bramce spokój. Wymieniona przeze mnie cnota jest przekleństwem w ostatnich latach w drużynie "Giallorossich". Po odejściu z klubu Szczęsnego i Alissona golkiperzy Romy sprawili, że wielu fanom Romy włosy zrobiły się siwe, albo nawet całkowicie wyleciały. Robin Olsen, Antonio Mirante i Pau Lopez poza sporadycznymi dobrymi meczami dali przykład tego, jak nie należy budować pozycji bramkarza w klubie. O podniesienie jakości w bramce "Giallorossich" jestem spokojny. Sam golkiper po przejściu do rzymskiego klubu bardzo często mówi w wywiadach, że przyszedł tutaj w celu zdobywania trofeów, możliwości ma z pewnością wyższe niż w Wolverhampton.

Cała historia przyjścia Rui Patricio do Romy wygląda jak przeznaczenie, przynajmniej historia z Mourinho i SSC Napoli pozwala w to wierzyć. Rzymianie nie mogą liczyć jednak na to, że Patricio będzie zbawieniem defensywy Romy. Jak pokazały statystyki jest to bramkarz, który czuje się dobrze w bramce, jednakże za zatrzymywanie akcji rywali będą musieli być odpowiedzialni obrońcy. Taki stan rzeczy nie przeszkadza Jose Mourinho, dla którego bramkarze i stoperzy mają przede wszystkim bronić. Wyzwaniem dla Patricio będzie zmierzenie się z presją, publiczność rzymska do łatwych nie należy. Dziś zapewne fani "Giallorossich" uwielbiają swojego nowego bramkarza i widzą w nim kolejnego zbawiciela, ale po kilku nieudanych meczach narracja może się radykalnie zmienić. Tutaj pomocne powinno okazać się doświadczenie ze Sportingu Lizbona, którego fani na niepowodzenia reagują z podobną żywiołowością. Do Trigorii podobnie jak do ośrodka treningowego Sportingu lubią przychodzić kibice, na szcżęście jednak nie dochodzi do tak hańbiących piłkę nożną aktów przemocy, jak w Lizbonie. Kluczem do udanej przygody Rui Patricio w Serie A będzie forma obrony "Giallorossich". Wierzę, że nowy bramkarz Romy swoją osobowością, talentem i pracowitością będzie ciekawym wzmocnieniem dla całego calcio.

Radosław Laudański

Entuzjasta podniosłych historii i piłkarskich herosów. Zwolennik myśli szkoleniowej nastawionej na grę pozycyjną. V. Italiano, M. Sarri, R. De Zerbi, G. P. Gasperini, R. Mancini, Z. Zeman fan account.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.