Sto dni minęło już odkąd Paulo Fonseca objął stery w roli szkoleniowca Milanu. W ciągu tego krótkiego okresu zdążył zaliczyć przynajmniej jeden duży triumf, kilka rozczarowujących porażek, a także przetrwać minimum jedno zwolnienie. Po drodze zaś mógł już wielokrotnie poczytać o swoich potencjalnych następcach, a także zmierzyć się z kaprysami niektórych gwiazd. Jedno jest pewne - w Mediolanie Portugalczyk nie może narzekać na nudę. Każdy tydzień przynosi nowe wyzwania.
Falowanie i spadanie
Sezon Portugalczyk rozpoczął nieprzekonująco. Już w pierwszej kolejce Rossoneri z dużymi problemami uratowali remis (2:2) w domowym u siebie spotkaniu z Torino. Intensywna końcówka tamtego spotkania i częściowe odwrócenie wyniku mogły jednak budzić nadzieję, że to tylko lekki falstart na początku kampanii. Tydzień później nadeszło kolejne rozczarowanie w postaci porażki na boisku beniaminka z Parmy, który umiejętnie wypunktował ekipę z Mediolanu. Już po dwóch seriach gier nad San Siro pojawiły się pierwsze chmury, których nie odgonił kolejny wyjazdowy remis z zawsze groźnym na własnym obiekcie Lazio. Łącznie dwa punkty w pierwszych trzech kolejkach - no nie wyglądało to na dobre wejście w sezon.
Po przerwie reprezentacyjnej zawodnicy Fonseki delikatnie przebudzili się w lidze pokonując pewnie drużynę z Wenecji 3:0. Z całym szacunkiem jednak do ekipy z miasta gondolierów, prawdziwy test dla Milanu miał mieć miejsce kilka dni później w inauguracyjnym, szlagierowym meczu Ligi Mistrzów z Liverpoolem. Ten sprawdzian Rossoneri oblali zasłużenie przegrywając z The Reds 1:3.
Derby - punkt zwrotny
Nie minął zatem nawet miesiąc nowej kampanii, a wokół portugalskiego szkoleniowiec już rozpętały się czarne chmury. Tymczasem na horyzoncie zbliżał się kolejny arcyważny sprawdzian - Derby della Madonnina. Już od kilku dni przed pierwszym gwizdkiem spekulowano, że trener siedzi na gorącym krześle i szlagierowe starcie z Interem może ostatecznie przypieczętować jego los. Dla części ekspertów i obserwatorów to już nie była kwestia „czy”, lecz „kiedy” i kto ewentualnie okaże się następcą. W mediach pojawiły się zresztą w tym kontekście nazwiska Maurizio Sarriego czy Edina Terzicia, za którym miał optować rzekomo Zlatan Ibrahimović.
Atmosfera wśród kibiców Milanu, delikatnie mówiąc, była daleka od optymizmu.
Ale rzeczywistość okazała się dla sympatyków Rossonerich zdecydowanie bardziej łaskawa. Milan nie tylko wygrał prestiżowy pojedynek z odwiecznym rywalem, lecz dokonał tego w bardzo dobrym stylu. To nie było żadne dzieło przypadku. Zespół Fonseki na przestrzeni całego spotkania wypadł lepiej i pokazał zdecydowanie większą determinację.
Najpierw mogliśmy to zobaczyć w pierwszym kwadransie gry, gdy Rossonerri odważnie ruszyli na przeciwnika, jak gdyby chcieli udowodnić, że nie boją się faworyzowanych gospodarzy tego meczu. Nieźle wyglądała druga linia, która w tempo doskakiwała do odbioru, a następnie szybko ruszała w kierunku pola karnego rywali. Część piłkarzy nie bała się podejmować nieco więcej ryzyka i szukać pojedynków. Najlepszym zaś ukoronowaniem tego dobrego wejścia w meczu okazał się zaś kapitalny rajd Christiana Pulisicia, który na pełnej brawurze i fantazji wpadł w pole karne i potwierdził, że na początku tegorocznej kampanii jest jednym z liderów zespołu.
W dalszej części pierwszej połowy mecz nieco bardziej się wyrównał i do głosu postanowili dojść gospodarze, którzy cierpliwie poszukiwali swoich szans pod bramką Mike’a Maignana. Inter próbował kreować i kontrolować piłkę, lecz tym akcjom brakowało nieco błysku. Przełom nastąpił w 28. minucie, gdy na lewej stronie Federico Dimarco wykorzystał kapitalną asystę Lautaro Martineza i zamienił okazję na gola wyrównującego.
W ogólnym rozrachunku po przerwie to jednak Milan zdecydowanie bardziej zasłużył na wygraną. To podopieczni Paulo Fonseci stworzyli sobie więcej groźnych sytuacji, po których powinni objąć prowadzenie już znacznie wcześniej i wygrać mecz większą różnicą goli. Milan wygrał pojedynek z Interem w środku pola. Dzięki licznym odbiorom i szybki przejściom do ataku potrafił sobie wykreować w dość łatwy sposób szanse w polu karnym przeciwnika. Dobre zawody w drugiej połowie rozegrał także Tijani Reijnders, który odważnie brał udział w zapędach ofensywnych swojej ekipy.
Prestiżowe zwycięstwo z odwiecznym rywalem i to w całkiem dobrym stylu na pewno uspokoiło trochę nastroje i sprawiło, że Fonseca otrzymał chwilę oddechu. Tydzień później zresztą jego piłkarze nie dali złudzeń rywalowi z Lecce na własnym obiekcie i przedłużyli tym samym serię trzech wygranych z rzędu w lidze. Nie trwała ona jednak zbyt długo. Ostatni tydzień przed przerwą reprezentacyjną przyniósł dla ekipy Portugalczyka porażkę w LM z Bayerem Leverkusen (0-1), a także ligową klęskę na wyjeździe we Florencji (1-2). Ten ostatni mecz zresztą momentami przypominał solidny „le cabaret” - dwa niewykorzystane rzuty karne przez zawodników Milanu oraz czerwona kartka dla Theo Hernandeza przypieczętowały mizerny obraz gry Rossonerich tamtego dnia.
Przerwa na reprezentację pozwoliła na chwilę wyciszyć emocje. Ten stan rzeczy nie potrwał jednak zbyt długo, na co wpływ miała m.in. ożywiona dyskusja wokół Rafaela Leao (o niej za chwilę), a także dwa spotkania, w których Milan co prawda zwyciężył, lecz znów pozostawił po sobie mieszane odczucia. Wygraną nad Udinese od straty punktów dzieliło tak naprawdę trochę szczęścia przy systemie VAR. W rywalizacji zaś przeciwko belgijskiemu Club Brugge udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść głównie dzięki indywidualnym umiejętnościom kilku graczy, którzy w tym sezonie spisują się na medal.
Dylematy Portugalczyka
Ponad 100 dni kadencji to z jednej strony wciąż zbyt mała próbka, by całkowicie i rzetelnie ocenić pracę nowego trenera. Z drugiej zaś, Paulo Fonseca musiał mieć świadomość, że podejmując wyzwanie w stolicy mody będzie on od samego początku prześwietlany przez wszystkich kibiców i ekspertów. Przypomnijmy zaś, że Ci niekoniecznie zareagowali z wielkim entuzjazmem na wieść o jego zatrudnieniu.
I rzeczywiście, niemal od pierwszego dnia włoska prasa poświęca Fonsece mnóstwo artykułów, w których analizuje dotychczasową pracę Portugalczyka z różnych stron, zarówno sportowych, jak i pozaboiskowych. Delikatnie mówiąc, nie ma on łatwego życia, ale czy kogoś to dziwi? Szkoleniowiec mógłby się bronić, że jest dopiero na starcie swojego projektu i budowy, lecz w Milanie nie ma czasu na długie eksperymenty. Tutaj liczy się każdy dzień i w klubie liczą, że Milan wkrótce doskoczy poziomem do ligowej i europejskiej czołówki. Z Portugalczykiem na ławce lub bez. Pomimo ostatnich zwycięstw nikt nie ma wątpliwości, że trener Milanu siedzi wciąż na gorącym krześle i wystarczą jedna lub dwie wpadki, by jego nazwisko znów pojawiło się w gronie kandydatów do pośredniaka.
Wydaje się, że jeśli Fonseca nie zdoła sprawnie poradzić sobie z kilkoma problemami, wkrótce pożegna się z klubem. A tych dylematów na San Siro jest kilka.
Kłopoty z Leao
Bez wątpienia, jednym z ważnych zadań stojących przed obecnym szkoleniowcem Rossonerich jest odblokowanie Rafaela Leao, którego „naprawa” mogłaby stanowić silny atut w walce o Scudetto. Proces ten nie idzie jednak gładko. W meczu derbowym chociażby Portugalczyk zasłużył na jedną z najniższych not. Powód? Konsekwentnie testował odporność psychiczną i nerwy swoich kibiców spektakularnie marnując okazje podbramkowe.
Ten mecz niczym w soczewce pokazał zresztą cały obraz Leao od wielu tygodni, który mimo dużego talentu nie potrafi go odpowiednio przełożyć na boisku. Z jednej strony ma swoje momenty, gdy pokazuje, że drzemie w nim potencjał pełen umiejętności. Są to jednak przypadki, które występują ze zbyt małą regularnością. Od piłkarza tej klasy, co portugalski skrzydłowy wymaga się jednak znacznie więcej, co potwierdza nasz rozmówa, Piotr Szczepanik z redakcji Żyjemy Futbolem, prywatnie kibic Rossonerich:
Od piłkarza tej klasy wymagam o wiele więcej niż to, co obserwujemy obecnie, bo patrząc na liczby wszystko może się zgadzać (podobne statystyki w klasyfikacji kanadyjskiej ma Khvicha Kvaratskhelia), jednak w tej grze bardzo mało jest tego magika, który cieszył mnie w sezonie 21/22 czy 22/23. Masa bezcelowych pojedynków biegowych, nieudane dryblingi są głównym wspomnieniem obecnego Leao. Mało jest takich przebłysków, jak przy asyście z Parmą czy bramce z Lazio, które by wskazały, że jest to lider zespołu i jego kreator. Od derbów widać pewną poprawę, chociaż nadal główka z początku drugiej połowy żyje w mojej głowie, a mecz z Lecce z opaską kapitana napawa lekkim optymizmem, że w nim jest ta forma, jednak nadal przyjmuję to na chłodno, gdyż wiem, jaki to jest piłkarz.
Sam Leao również sprawia wrażenie człowieka, który ostatnio nie czuje się w Mediolanie szczęśliwy. Pierwsze symptomy mogliśmy zauważyć jeszcze latem, gdy w spotkaniu trzeciej kolejki z Lazio Fonseca postanowił wysłać Portugalczyka, a także Theo Hernandeza na ławkę. Miało to miejsce tydzień po bardzo słabym spotkaniu, które Rossoneri przegrali w Parmie, a wspomnieni gracze zaprezentowali się mizernie. Szkoleniowiec najwyraźniej chciał wstrząsnąć kadrą i szybko wysłać sygnał, że w drużynie świętych krów nie będzie. Mógł to jednak przypłacić pogorszeniem swoich relacji z gwiazdami szatni.
Dużym zawodem dla trenera mogła też okazać się postawa Theo Hernandeza w ostatnim meczu ligowym, gdy obejrzał on czerwoną kartkę za głupie zachowanie i uwagi w kierunku arbitra. Od kapitana drużyny powinno wymagać się więcej opanowania i odpowiedzialności, czego w tym przypadku zabrakło. Efekt? Francuza czeka nieco dłuższą przerwa. Hernandez podpadł również decyzją o wykonaniu niewykorzystanego rzutu karnego, do którego (według trenera) miał być wyznaczony właśnie Pulisić.
Kolejna szpilka nadeszła zaś kilka dni temu ze strony Rafaela Leao. Skrzydłowy zakomunikował w trakcie ostatniej przerwy reprezentacyjnej, co ma wpływ na jego dobrą dyspozycję w kadrze.
W Portugalii czuję wsparcie z każdej strony. Szkoleniowiec darzy mnie dużym zaufaniem.
Krótki fragment dłuższej wypowiedzi nie umknął uwadze mediom, które jeszcze raz zasygnalizowały problem w relacji miedzy szkoleniowcem Milanu, a piłkarzem. Jeszcze zespół nie zdążył wrócić na ligowe boiska, a media miały znalazły sobie nowy temat nr 1 przed nadchodzącym spotkaniem z Udinese. Fonseca postanowił jednak odpowiednio podejść do tematu i...w rywalizacji na San Siro portugalska gwiazda nie pojawiła się ogóle na boisku. Szkoleniowiec zaryzykował, lecz to właśnie zastępujący Leao na skrzydle Samu Chukwueze wpisał się na listę strzelców i zapewnił triumf swojej ekipie.
Portugalczyk swoją decyzją wysłał bardzo ważny sygnał do reszty szatni, że wobec swojej gwiazdy nie chce stosować żadnej taryfy ulgowej. I kto wie, czy nie wzmocnił tym samym atmosfery pokazując, że chce traktować wszystkich równo i sprawiedliwie. Fonseca zaczyna zdawać sobie sprawę, że Leao ma dość chwiejną i narcystyczną osobowość. Co za tym idzie, potrzebuje on wykreować nowych liderów w szatni, którzy w przyszłości zdołają wziąć na swoje barki odpowiedzialność za zespół. Do tego potrzebna jest jednak konsekwencja w zarządzaniu zespołem i obdarzanie reszty kadry zaufaniem.
Oczywiście, Leao to wciąż gracz o nieprzeciętnych umiejętnościach, lecz docelowo Milan musi opierać się na kilku filarach, zamiast indywidualnym błysku. Być może rację ma zaś Zlatan Ibrahimović, który stara się przekonywać, że Portugalczyk musi po prostu do pewnych rzeczy jeszcze dojrzeć.
Kłopoty w defensywie
Szkoleniowiec podkreśla, że jego wizją jest stworzenie zespołu, który będzie dominować przeciwnika od pierwszych minut. Portugalczyk chciałby grać intensywnie, ofensywnie i wykorzystać do tego również drybling swoich gwiazd. Niestety, w ciągu ostatnich trzech miesięcy Milan potrafił przełożyć filozofię trenera na boisku sporadycznie. Bywały spotkania, w których klub rzeczywiście zdołał narzucić swój styl gry. Imponująco ekipa Rossonerich wypadła np. w derbach z Interem, gdzie w ogólnym rozrachunku była po prostu lepsza.
Drużynie przytrafiło się jednak sporo spotkań, w których posiadanie piłki nie przyniosło żadnych konkretów, a rywale potrafili wypunktować ekipę Fonseki za pomocą prostych środków. Spory wpływ na to miały również kłopoty w defensywie, których nie udało się zawodnikom Fonseki uniknąć. Czasem były one wynikiem problemów przy stałych fragmentach, braku koncentracji lub błędów indywidualnych. Milan chce atakować i prowadzić grę, lecz nie zawsze potrafi odpowiednio zabezpieczyć się przed atakami rywali. Obrona nie sprawia dzisiaj jeszcze wrażenia pewnej, gwarantującej spokój.
Reasumujac, forma zespołu jest zbyt nierówna, dobre występy są przeplatane z rozczarowaniami.
Największe plusy
Nie można jednak zaprzeczyć, że portugalski szkoleniowiec szuka rozwiązań i pracuje nad stworzeniem niektórych automatyzmów. Sprawdza kolejne ustawienia, a także chce wykreować nowych liderów na boisku, gwarantujących odpowiednią jakość. O dotychczasowe plus kadencji Fonseki zapytaliśmy naszego rozmówcę.
Na pewno wejście do defensywy Gabbii, który ją znacznie uporządkował i opanował chaos, który tam się dział, bo Tomori i Thiaw są cieniami samego siebie, a Pavlović po jednym słabszym meczu trafił do zamrażarki jak na razie. Wystarczy spojrzeć na spotkanie z Interem i jego drugą połowę, kiedy on sam popełnił błąd i mógł dopuścić do strzału Lautaro, ale przytomnie wrócił i opanował sytuację dobrym wślizgiem. On przynosi spokój i to znacznie widać. Myślę też, że Emerson Royal zaczął notować przyzwoite występy, bo daje już sporo w ofensywie, a i w defensywie jest poprawa względem spotkania z Parmą czy Lazio.
Myślę, że też w końcu pewne automatyzmy w ofensywie zaczęły działać i widać to po Pulisiku, który notuje kosmiczne wejście w sezon. Także przejście na system z dwoma napastnikami dało sporo. Widać, że współpraca pomiędzy Moratą, a Abrahamem może być bardzo trafiona, bo ten drugi bardzo dobrze się czuje w Mediolanie, a Alvaro zawsze sporo wkładał do swojego zespołu.
Rzeczywiście, jeśli szukać piłkarza, który bezapelacyjnie zaliczy początek tego sezonu do udanych, to będzie to Christian Pulisic. Amerykanin to prawdziwy motor napędowy swojej ekipy, który niemal w każdym spotkaniu zaznacza swoją obecność na boisku zaliczając trafienia i asysty. W trakcie ostatniej przerwy reprezentacyjnej zdołał również potwierdzić swoją formę pomagając kadrze USA w odniesieniu zwycięstwa nad Panamą. Po powrocie na San Siro zaś znów był jednym z najlepszych graczy w rywalizacjach z Udinese i Club Brugge. Fonseca przede wszystkim widzi go w roli gracza występującego na centralnej pozycji za plecami napastników.
Znakomite statystyki Amerykanina opisała nie tak dawno "La Gazetta dello sport", która przygotowała kilka statystyk.
Ale nie tylko Pulisic zasługuje na wyróżnienie. Coraz lepszą dyspozycję zaczyna również prezentować Tijani Rejinders, który w ostatnim spotkaniu Ligi Mistrzów zaliczył swój dublet i mocno zrehabilitował się za czerwoną kartkę, jaką ujrzał kilka dni wcześniej przeciwko. Holender w swoim pierwszym sezonie nie przekonywał do końca i budził lekkie obawy, że dołączy do listy nazwisk, którzy nie zdołali przeskoczyć pewnego poziomu. Dziś sytuacja prezentuje się zupełnie inaczej, a sam gracz aktualnie wygląda coraz lepiej. Nic dziwnego, że włodarze klubu chcą dmuchać na zimne i już prowadzą rozmowy w sprawie prolongaty umowy, która i tak obowiązuje do 2028 roku.
Kto wie, może to właśnie Portugalczykowi uda się wykreować jednego z nowych liderów. Na pewno obecność kogoś takiego w środku pola byłaby na wagę złota.
Atak z potencjałem
Rewelacyjna dyspozycja Pulisicia z pewnością cieszy portugalskiego szkoleniowca, który podobnej skuteczności oczekuje również od innych ofensywnych graczy, jak Tammy Abraham i Alvaro Morata. Fonseca jest chwalony za próbę gry dwoma napastnikami, lecz jego snajperzy mimo dużych chęci i zaangażowania jeszcze nie zdołali odblokować się na poważnie. Niemniej, wydaje się, że w dalszej części sezonu mogą dać sporo jakości.
In plus muszę ocenić wspomnianego Moratę i Abrahama. Nie czuję braku odejścia Giroud z zespołu, bo wiem, że za niego przyszedł jeden klasowy i jeden dobry napastnik. U Abrahama widać głód gry, który przekuwa w pozytywny sposób na swoją intensywność, pressingi i ogólnie grę. W debiucie z Lazio bardzo dobre zachowanie i asysta przy golu Leao. Z Venezią pewnie wykonany karny, w derbach mądrze biegał i był bliski wywalczenia karnego, a z Lecce słupek zabrał mu bramkę.
Morata, gdzie się nie zamelduje, to strzela, i tak jest w Milanie. Dobry gol z Torino, do tego główka z Lecce, fajnie się odnajduje jako fałszywa dziewiątka u Fonseki.
Pozostałe ruchy transferowe
A jak ocenić pozostałe ruchy transferowe klubu? Okazuje się, że nie wszystkie sprawiają dobre wrażenie…
Pozytywnie także oceniam zakup Strahinji Pavlovicia, gdyż brakowało Milanowi dobrego, lewonożnego stopera. Myślę, że w meczu z Parmą był najlepszy na boisku i wiele razy uratował Milan po profesorsku. Mecz z Lazio to też był pokaz jego umiejętności + bramka z rzutu rożnego. Szkoda, że Fonseca go na razie odstawił od pierwszego składu po jednym słabszym spotkaniu, gdyż uważam, że mógłby stworzyć bardzo dobry i nieoczywisty duet stoperów.
Fofanę jest mi bardzo ciężko ocenić, bo na razie jest to zawodnik bez większego pomysłu na siebie na boisku. Nijaki, cofnięty, oddający piłkę Reijndersowi. W takim ustawieniu jego rolę mógłby śmiało przejąć wypożyczony do Fiorentiny Yacine Adli, który dysponuje bardzo dobrą techniką.
Ostatni, ale chyba najbardziej kontrowersyjny transfer, czyli Emerson Royal. Przy miernym do bólu Davide Calabrii ciężko jest prezentować się gorzej niż on, a Emerson na samym początku był w stanie to zrobić. Jego powroty w meczu z Parmą to był nieśmieszny żart, a jeden trucht skończył się bramką dla rywali. Z Lazio Nuno Tavares bawił się z nim, jak chciał i to na jego konto trzeba zapisać obie bramki biancocelestich. Od Venezii coś zaczęło przeskakiwać mu jednak w głowie i jak mecz z Liverpoolem był jeszcze ze starym Emersonem, to derby pokazały już jego lepsze oblicze, bo zobaczyliśmy zawodnika potrafiącego skonstruować akcję ofensywną, co Calabrii się zdarzało bardzo rzadko. Gra w defensywie też nie była taka okropna, bo na akcję bramkową można spojrzeć na różne sposoby, jednakże w mojej opinii popełnił tam błąd, który obniża notę za ten występ. Ostatni mecz był dobry i oby tak dalej. Oddala mnie to od opinii o zmarnowanych 13 milionach euro, lecz jest i będzie on pod bacznym okiem mojej skromnej persony, jak i fanów Milanu.
To nie koniec transferów
Wydaje się jednak, że kadra Milanu wciąż potrzebuje nowych twarzy. W prasie nie brakuje artykułów, w których padają potencjalne nazwiska, którymi klub może się interesować. Ostatnia sytuacja z czerwoną kartką dla Theo Hernandeza pokazała np. potrzebę zatrudnienia kolejnego bocznego obrońcy, który mógłby zagwarantować odpowiednią jakość. Sam Emerson także nie wygląda na gracza, który będzie w stanie doskoczyć odpowiednim poziomem. Nie jest także wykluczone, że Rossoneri spróbują dorzucić do składu następnych skrzydłowych czy jeszcze jednego napastnika w przypadku ewentualnej nieskuteczności obecnych snajperów. Pytanie brzmi, czy Paulo Fonseca będzie jeszcze aktywnym uczestnikiem tych zakupów. A może zimą tych piłkarzy będzie już wybierać ktoś inny?
Nie ma się co oszukiwać, temat posady szkoleniowca Milanu będzie do nas wracać regularnie, jeśli drużyna nie ustabilizuje formy. Na razie ekipa jednak mocno faluje i wygląda, jak okręt, który próbuje utrzymać się na powierzchni. Sam Paulo Fonseca przypomina zaś gracza rosyjskiej ruletki, dla którego każdy mecz może się okazać potencjalnym nabojem…