Dzisiaj swoje 33 urodziny obchodzi Francesco Acerbi. Fanom Serie A znany jest ze swoich występów w Sassuolo, Milanie czy Lazio. Obecny defensor Biancocelestich, jak dobrze wiecie, przebył bardzo długą drogę, aby znaleźć się w miejscu, w którym jest obecnie. Zapraszam więc do lektury mojego tekstu!
Vizzolo Predabissi - to właśnie tutaj rozpoczyna się droga małego Francesco. Urodził się tam 10 lutego 1988 roku. Piłkarsko zadebiutował w Pavii - tam rozpoczął występy na poziomie Serie C1 w wieku 18 lat. Dziś powiedzielibyśmy, że dosyć późno, patrząc na obecne standardy, gdzie potrafią debiutować 16-latkowie jak Youssoufa Moukoko - wtedy debiut osiemnastolatka był jednak normą, naturalną koleją rzeczy.
W Pavii spędził 8 lat. Miał też nieudane epizody w Renate, Triestinie oraz Spezii. W swojej karierze występował także w Regginie, Chievo czy w Milanie. W wywiadzie dla La Repubblica, Acerbi opowiedział o swoim trudnym sześciomiesięcznym okresie spędzonym w AC Milan w 2012 roku, podczas którego popadł w depresję po śmierci ojca i zaczął pić alkohol, aby uśmierzyć ból. „Po śmierci mojego ojca, kiedy grałem w Mediolanie, osiągnąłem dno” - powiedział. „To było tak, jakbym zapomniał, jak się bawić, albo dlaczego gram. Zacząłem pić i, wierz mi, wypiłbym wszystko co się da. To może wydawać się okropnym paradoksem, ale rak mnie uratował. Miałem coś nowego, z czym było trzeba walczyć, granicę do pokonania. To było tak, jakbym mógł zacząć życie od nowa i ujrzeć świat w sposób, o którym całkowicie zapomniałem ”.
Jego kariera w Serie A rozpoczęła się stosunkowo późno, w wieku dwudziestu czterech lat, na początku 2012 roku. „Zacząłem grać w Chievo na początku lutego. Milan chciał mnie już w połowie kwietnia. Jak tylko się dowiedziałem, nie chciałem otrzymywać innych ofert. Chciałem tylko Mediolanu, kibicowałem im jako dziecko. Wraz z zawodowym kamieniem milowym, śmierć ojca zmieniła wszystko. „Grałem dla mojego ojca. Bardzo mu zależało, może za bardzo. Z pewnością bardziej niż mnie. Faktem jest, że kiedy odszedł, nie miałem dla kogo grać. Na pewno nie dla samego siebie. "
Król Lew, jak mawiają o nim na Stadio Olimpico, to niezwykle solidny obrońca. Zawsze imponował swoimi warunkami fizycznymi, przez co powietrzne pojedynki były dla niego bułką z masłem. Tym sympatycznym przysmakiem nie była jednak walka o zdrowie, a nawet o życie.
Gdy Acerbi przeszedł do Sassuolo w lipcu 2013, podczas rutynowych testów medycznych przed transferem wyszło mu, że ma raka jąder. Acerbi po operacji jednak nadal miał problemy. Acerbi wydaje się mieć pozytywny wynik testu antydopingowego, ale sytuacja okazuje się znacznie gorsza, niż mogłoby się wydawać. Podczas badań 1 grudnia 2013 po meczu z Cagliari, miał w ciele gonadotropinę kosmówkową (hCg), odpowiedzialną za nadmiar testosteronu. Zanim wrócił na murawę, okazało się, ze ma nawrót nowotworu. Piłkarz powrócił do gry w drugiej połowie roku 2014, po czterech cyklach chemioterapii. Wtedy dostał drugie życie.
Acerbi wydaje się mieć pozytywny wynik testu antydopingowego, ale sytuacja okazuje się znacznie gorsza, niż mogłoby się wydawać. Diagnoza wskazuje, że Francesco ma pozytywny wynik na obecność gonadotropiny kosmówkowej
Sezon 2013/14 zakończył na 13 spotkaniach w ekipie Chievo, ale odkąd wrócił po raz drugi do zdrowia to właśnie ten pierwszy sezon od powrotu był w którym zagrał najmniej - ktoś powie, że 32 mecze ligowe to nie jest mało, ale później Acerbi grał praktycznie wszystko. Po powrocie (biorąc zakończone już sezony) zagrał odpowiednio: 32, 36, 38, 38, 37 i 36 spotkań. Całkiem nieźle jak na osobę po dwóch nowotworach, prawda? Ostatnie 5 sezonów to raptem 5 opuszczonych spotkań ligowych. Naprawdę robi to wrażenie.
Między październikiem 2015 a styczniem 2019 rozegrał 149 występów z rzędu we wszystkich rozgrywkach (pozostając na boisku przez każdą minutę każdego meczu) i pobiłby wszechczasowy włoski rekord Javiera Zanettiego w 162 kolejnych meczach, gdyby nie czerwona kartka, którą otrzymał podczas meczu z Napoli na początku 2019 roku. W 2017 roku rozegrał z kolei więcej minut w Serie A niż jakikolwiek inny zawodnik z pola. O rekordzie powiedział niegdyś - Ten rekord mnie nigdy nie interesował. Prawda jest taka, że zawsze chodziło mi o grę; szkoda po prostu tamtej sytuacji, ale życie toczy się dalej.
Z Sassuolo wszedł do Ligi Europy - w końcu zagrał w Europie. Sassuolo jednak po jednej wygranej przegrało resztę spotkań w grupie i na tym zakończyli swój udział w rozgrywkach. Okresem gry w Reggio Emilia przyczynił się mocno do czegoś o czym pewnie nawet nie śnił. Dostał powołanie od Antonio Conte i zagrał z Albanią przez 9 minut. Jestem szczęśliwy i dumny, zwłaszcza mając na uwadze wszystko przez co przeszedłem. Mam jednak kolejne, ambitniejsze cele do zdobycia. Nie zdradzę wam jakie - powiedział po meczu Acerbi. Później wrócił do kadry na jeden mecz - towarzyskie spotkanie z Niemcami skończyło się jednak 1:4 i zapewne wtedy Acerbi zakończył rozmyślać o kadrze.
Tak się jednak nie stało - Roberto Mancini nie zapomniał o piłkarzu i regularnie powołuje go do kadry Azzurrich. Od rozpoczęcia pandemii COVID-19, Acerbi wystąpił w 5 z 8 rozegranych meczów kadry. W meczu z Bośnią i Hercegowiną strzelił nawet bramkę. Wydarzyło się to dnia 15 listopada 2019 roku w bośniackiej Zenicy. W kadrze ma na koncie 11 spotkań i możliwe, że na tym nie koniec.
Obecny Acerbi narodził się właśnie w tych letnich tygodniach 2014 roku po wyleczeniu się po raz drugi z nowotworu. Tam w głowie stał się profesjonalistą: miał on przyjemność z treningu, przyjemność podnoszenia swoich umiejętności, przyjemność dbania o swoje ciało. „Nigdy sobie niczego nie narzucałem. W rzeczywistości nie zrobiłem nic, aby dojść do punktu zwrotnego. To moja głowa zrobiła to wszystko. „Tam zaczyna się rozumieć, że jeśli nie może się już grać, aby uszczęśliwić swojego ojca, można grać, aby samemu się uszczęśliwić''
Będąc w Sassuolo odrzucił oferty między innymi z Galatasaray czy Leicester City - dlaczego? 'Było mi dobrze w Sassuolo. Zawsze miałem dobre relacje z rodziną Squinzi i nie miałem potrzeby zmiany otoczenia.' - powiedział niegdyś defensor.
W lecie 2018, za kwotę 10 milionów euro, zamienił on Sassuolo na Lazio. 'W Sassuolo pewien etap dobiegł końca. Lazio ma fantastycznych kibiców, a ich drużyna potrafi świetnie grać w piłkę' - powiedział jakiś czas temu. Tutaj narodził się po raz trzeci. Tutaj w końcu zaczęto traktować go wśród topowych obrońców kraju. Przyszedł jako zastępca Stefana de Vrija - Laziale dawno zapomnieli już o Holendrze, który według niektórych z fanów celowo przyczynił się do przegrania walki o Ligę Mistrzów w ostatniej kolejce sezonu 2017/18.
Warto przypomnieć tu o pewnej akcji mocno związanej z Acerbim. Powiedział on niegdyś przed meczem Milan - Lazio, że drużyna ze stolicy jest lepsza pod każdym względem od tej z Mediolanu i jedzie po 3 punkty na San Siro. Bakayoko odpowiedział mu na Twitterze 'OK, do zobaczenia w sobotę'.
Ten jednak najbardziej znany fragment akcji nie kojarzy się jednak do końca z Włochem. Nie uczestniczył w nim bowiem bezpośrednio, a jedynie 'duchem'. Wymienił się on standardowo po meczu koszulką z Tiemoue Bakayoko, wtedy piłkarza Milanu. Nie przypuszczał jednak, co będzie dalej. Francuz poszedł bowiem pod Curva Sud wraz z Franckiem Kessiem i machali trykotem Lazio przed najzagorzalszymi fanami Rossonerich. Powstrzymał ich finalnie Mateo Musacchio, od niedawna piłkarz Lazio. Co ciekawe, niektórzy fani Biancocelestich odebrali to jako swego rodzaju przeznaczenie, że Argentyńczyk, który wtedy bronił barw ich koszulki gra teraz u nich.
Po meczu, Acerbi napisał na Twitterze: Przepraszam, bo zamieniłem koszulkę, aby położyć kres problemowi - podsycanie nienawiści to nie sport, ale oznaka słabości. Piłkarz z Francji również przeprosił za swoje zachowanie, przyznając, że nie chciał obrazić ani jego ani kogokolwiek z jego drużyny.
Co przyniesie przyszłość? Acerbi cały czas liczy się w walce o wyjazd na Euro 2020. Wraz z Romagnolim, Bonuccim oraz Bastonim jest wręcz pewniakiem do wyjazdu. Do samego turnieju pozostały 4 miesiące, a forma stopera Lazio cały czas utrzymuje się na bardzo dobrym, wysokim poziomie. W tym sezonie spełnił kolejne marzenie - o grze w Champions League, dlaczego więc nie pomarzyć o wyjeździe na wielki turniej?
W rozmowie z Ultimo Uomo na początku 2020 roku powiedział 'Dzisiejszy Acerbi nie jest najlepszym Acerbim z możliwych. Jeśli tak, oznaczałoby to, że trzeba skończyć i usiąść. Nie chcę mieć żadnego punktu wyjścia. Chcę tylko pomyśleć o poprawie siebie, myśleć dzień po dniu. Punktem docelowym będzie koniec gry. Teraz muszę tylko pomyśleć o zrobieniu wszystkiego, co najlepsze w każdym najmniejszym szczególe. Wtedy zobaczymy - pod koniec sezonu, a także pod koniec kariery'
Wyjawił także, że modlił się dwa razy dziennie, rano i wieczorem, a wiara pomogła mu w problemach - może także 'wymodli' powołanie na turniej? Z obecną formą raczej nie będzie takiej potrzeby, bo jego poziom jest cały czas przez niego powtarzany od wielu lat.
Jak widać, Acerbi wcale nie musi poprzestać na aktualnej formie, a może być jeszcze lepszy. Osobiście trzymam kciuki by udało mu się pojechać, a także osiągnąć coś istotnego na turnieju - zwłaszcza po tym wszystkim, co w swojej karierze przeszedł.