Klub ze Stadio Friuli od kilku lat miał problem z pozycją środkowego napastnika. Do Udinese przychodzili gracze, którzy mieli najlepsze lata za sobą, lub po prostu zawodzili i nie mieli wystarczająco dużo talentu, aby być pozytywnie zapamiętanym z występów na włoskich boiskach. Są przesłanki do tego by wierzyć, że ten trend przełamie Beto. 23-letni Portugalczyk został sprowadzony do Udine w ostatni dzień okienka transferowego i szybko pokazał, że może być wielkim wzmocnieniem dla zespołu prowadzonego przez Lucę Gottiego.
Imponujące warunki fizyczne i talent zauważony dawno temu
Beto, a w zasadzie Norberto Bercique Gomes Betuncal jest wysokim napastnikiem, mierzy 194 centymetry, identyczne gabaryty możemy dostrzec u Erlinga Haalanda. Trener Udinese Luca Gotti od początku zauważył, że jego podopieczny ma w sobie coś, czego nie mieli poprzedni napastnicy. z którymi miał okazję pracować. Tym "czymś" możemy nazwać zwrotność , dynamiczne przyspieszenie, a także inteligencję boiskową na wysokim poziomie. Wymienione cechy nie są często spotykane u środkowych napastników, których często jedynym atutem jest wysoki wzrost i umiejętność finalizowania akcji. Wszystko co dobre w karierze Beto zaczęło się po jego transferze z CO Montijo do Portimonense. W sezonie 19/20 częściej występował w portugalskiej lidze młodzieżowej (Liga Revelação) i strzelił w niej 13 bramek. W kolejnych rozgrywkach Portimonense stawiało na niego już tylko w rozgrywkach seniorskich, w których szybko pokazał wysoki potencjał. Końcowy dorobek w postaci 11 bramek i 3 asyst w zespole walczącym o utrzymanie w Lidze NOS robi wrażenie. Najprawdopodobniej jego najbardziej spektakularnym momentem była bramka z półprzewrotki w meczu przeciwko CD Tondeli.
Po transferze piłkarza do Udinese głos zabrał dyrektor "Zebrettich" Pierpaolo Marino, który stwierdził że Portugalczyk był na jego radarze już od czasu występów w lidze młodzieżowej i eksplozja jego talentu w zeszłym sezonie spowodowała, że Udinese postanowiło przyspieszyć i skonkretyzować negocjacje z Portimonense. Te słowa dodały napastnikowi sporo pewności siebie. Kiedy Beto dowiedział się, że był obserwowany od kilku lat przez przedstawicieli Udinese poczuł się kimś ważnym. Po dołączeniu do klubu z regionu Friuli - Wenecja Julijska Beto powiedział, że jako napastnik posiada cechy, które trudno znaleźć u wielu innych piłkarzy. Wskazanym atutem jest szybkość przy tak imponujących warunkach fizycznych. Biorąc pod uwagę wzrost Beto i jego przyspieszenie, od razu przychodzi na myśl postać Victora Osimhena, który ostatnio często nas zachwyca. Należy jednak pamiętać, że Nigeryjczyk posiada dużo lepsze umiejętności techniczne od Portugalczyka.
Szybka i przyjemna aklimatyzacja
Po dołączeniu do Udinese Beto przyznał, że najważniejszym wyzwaniem będzie aklimatyzacja w nowym kraju i przełożenie umiejętności na ligę, która jest znacznie bardziej zaawansowana taktycznie. Dołączył do klubu na zasadzie wypożyczenia z obowiązkowym wykupem po sezonie za 7 mln euro + 3 mln bonusów. Trener Udinese Luca Gotti na początku dość ostrożnie wprowadzał nowy nabytek do zespołu. W meczach ze Spezią, Napoli i Romą otrzymywał średnio 27 minut. W starciu przeciwko Rzymianom był chwalony za umiejętne wykorzystywanie własnej siły fizycznej. Pierwszy raz w pełnym wymiarze czasowym zagrał przeciwko Fiorentinie. Na tle dynamicznie grającej w piłkę "Violi" nie pokazał zbyt zbyt wiele, jego występ był po prostu nijaki. W następnej kolejce Udinese poleciało na Stadio Luigi Ferrais na mecz z Sampdorią. Było to najlepsze dotychczasowe spotkanie w wykonaniu Beto na włoskich boiskach. Bardzo szybko zaczął siać zamęt w obronie przeciwnika, który najzwyczajniej w świecie nie mógł nadążyć za nim i miał problem z jego siłą fizyczną. Efekty przyszły bardzo szybko, swoim rajdem sprokurował gol samobójczy Yoshidy, później wykorzystał zamieszanie w polu karnym i strzelił premierowego gola w Italii. Później zadziałało prawo serii, w meczach z Bolonią i Atalantą również zagrał w pełnym wymiarze czasowym i zakończył każde z tych spotkań z jedną bramką na koncie. Dwa gole padły po strzale z głowy, gdzie dały o sobie znać jego warunki fizyczne. Grom pochwał spadł na piłkarza po meczu z Atalantą Bergamo, gdyż jego występy zaczęły być powtarzalne. W ostatnim meczu przeciwko Hellasowi Verona nie strzelił gola, ale grał zespołowo i mogła podobać się jego współpraca z Isaakiem Successem Fani Udinese szybko dostrzegli u Beto atuty, których nie widzieli u swoich poprzednich napastników. Do Udine wreszcie trafił napastnik, który ma spory margines rozwoju i być może drzemie w nim spory potencjał sprzedażowy.
Beto udzielił wywiadu "La Gazzeccie dello Sport", w którym możemy go nieco lepiej poznać. Przyznał, że latem nie spodziewał się transferu i jest w klubie idealnym na tym etapie kariery, w Udinese ma się przede wszystkim harmonijnie rozwijać. Piłkarz urodził się w Lizbonie, ale jego mama pochodzi z Gwinei Bissau. Snajper Udinese jako dziecko miał problem z celnością strzałów. Kłopoty zażegnał poprzez mozolną pracę z piłkami tenisowymi, które miały wyrobić w nogach Beto precyzję. Zapytany o swoje ulubione kluby piłkarskie przyznał, że najbliżej mu do Interu i Chelsea (co ciekawe najbliższy mecz 31 października zagra przeciwko Nerazzurrim.) Jego największymi idolami są Samuel Eto'o i Didier Drogba. Aby się rozwijać często ogląda wideo z udziałem innych napastników, najczęściej są nimi Robert Lewandowski, Romelu Lukaku i Erling Haaland.
W celu nasycenia czytelników wiedzą na temat Beto, postanowiłem porozmawiać z Radosławem Misiurą, który o futbolu w Portugalii wie praktycznie wszystko.
Radosław Laudański: Beto przyszedł do Udinese z Portimonense. Jakie wrażenie zrobił na Tobie ten gracz w Lidze NOS?
Radosław Misiura: Dobre. Zdobycie 11 bramek w drużynie, która niemal do końca sezonu walczyła o ligowy byt to naprawę pokaźny wynik. Miewał mecze, w których był bezlitosnym finisherem. Strzelał FC Porto czy Benfice, więc nic dziwnego, że przykuł uwagę wielu klubów. Był bardzo pompowany przez media, dzięki czemu znalazł się w gronie zawodników nominowanych do Piłkarza Sezonu 2020/21 (trochę na wyrost). Jak najbardziej zasadne z kolei było umieszczenie go w trójce najlepszych piłkarzy do lat 23.
RL: Przeglądając portugalskie media widziałem wściekłość portugalskich kibiców z powodu wypożyczenia z obowiązkiem wykupu do Udinese za tak niską kwotę. Internauci widzieli w nim przyszłego reprezentanta Portugalii. Czy Twoim zdaniem Beto ma potencjał na podbicie Italii i grę w reprezentacji?
RM: Beto za wszelką cenę chciał odejść z Portimonense, więc włodarze nie mieli wyjścia. Warto jednak zaznaczyć, że kluby pokroju Portimão lubią sobie zaśpiewać kwotę z kosmosu, która niekoniecznie jest dobrana do jakości zawodnika. Uważam, że tak było i w tym przypadku. Beto jest dobry, ale ponad 20 milionów, jakich w pewnym momencie oczekiwało Portimonense było zwyczajną przesadą. 10 baniek to odpowiednia cena za zawodnika tego pokroju. Na dobrą sprawę, gdyby Beto trafił do np. FC Porto za około 10 milionów euro, to nikt w Portugalii nie miałby pretensji. Ludzie są niezadowoleni, bo opuścił kraj. Serie A to dobra liga dla napastników o profilu Beto, więc na pewno może zapracować sobie na transfer do lepszego klubu. Jeśli chodzi o grę dla reprezentacji, to dobrze wiemy, że Portugalczycy od lat zmagają się z deficytem dziewiątek. W ostatnim czasie u trenera Santosa debiutowali tacy napastnicy, jak Gonçalo Paciência (27 lat) czy Dyego Sousa (32) – niektórzy pewnie pierwszy raz słyszą o tych piłkarzach. Nawet jeśli Beto już nigdy nie poprawi swoich braków, to paradoksalnie i tak może dostać się do kadry.
RL: Obserwując Beto widzę napastnika o pokaźnych warunkach fizycznych, niezłym przyspieszeniu i wysokiej inteligencji boiskowej. Którego cenionego napastnika z przeszłości on Ci przypomina swoją grą?
RM: Musiałbym się mocno zastanowić, żeby porównać go do kogoś z przeszłości. Ale za to w obecnej piłce widzę jednego gościa, który ma podobny styl gry. Zachowując największe proporcje jak się da, tym graczem jest Erling Håland. Zupełnie inna półka pod kątem jakościowym, ale Beto również ma świetne depnięcie na pierwszych metrach. Warunki fizyczne mają niemal identyczne. Największym mankamentem Beto jest jego wyszkolenie technicznie, które praktycznie nie istnieje. Często ma problem ze sklejeniem najprostszej piłki. Oczywiście może bazować na samym instynkcie czy sile fizycznej, ale z powodu słabej techniki użytkowej w wielu spotkaniach może być nieużyteczny. Nie można mu jednak odmówić umiejętności strzeleckich. W jego dotychczasowej karierze jeszcze nie było drużyny, w której nie strzelałby bramek.
RL: Czy wiesz coś może o zainteresowaniu innych klubów tym piłkarzem?
RM: Cała portugalska Wielka Trójka – Benfica, FC Porto i Sporting. Dlatego byłem zdziwiony jego przenosinami do Udine, skoro portugalska prasa stworzyła taką narrację, jakby najlepsze kluby w Portugalii miały się o Beto licytować.