O tym jak obrońca z Serie B zmienił format... Serie A

Serie B kwi 17, 2020

W ostatnich latach co raz częściej podejmowane są dyskusje na temat zredukowania liczby drużyn w Serie A z 20 do 18. Nie ma się co dziwić, we Włoszech jest spora różnica między pierwszym poziomem rozgrywkowym, a drugim,  co można zauważyć na przykładzie beniaminków Serie A, gdzie w ostatniej dekadzie były raptem 3-4 wyjątki, które się wyróżniały i ugrały coś więcej, niż walka o utrzymanie. Zresztą 18 drużyn to w Serie A żadna nowość, gdyż wcześniej grano tak przez około 30 lat. Dlaczego więc system, który się sprawdzał naprawdę przyzwoicie, został zmieniony?

(to będzie prawdopodobnie jedna z bardziej absurdalnych historii, które ostatnio przeczytaliście)

Rok 2003. 12 kwietnia, sobota, godz. 15:00. 30.kolejka sezonu zasadniczego Serie B. Za moment na murawę wybiegną dwie drużyny. Z jednej strony Siena, która w tym sezonie ma niepowtarzalną okazję na pierwszy, historyczny awans do Serie A. Z drugiej strony Catania, będąca na skraju utrzymania w lidze (a obecnie będąca na skraju bankructwa). Spotkanie zakończyło się remisem 1-1 i w tamtym momencie pewnie nikt nie spodziewał się, że od tego meczu zacznie się pasmo przeróżnych afer, niejasnych sytuacji i kontrowersji, które w ostatecznym rozrachunku dotkną też Serie A. Skupmy się więc konkretnie na jednym piłkarzu, którego można nazwać sprawcą całego zamieszania, a jest nim Luigi Martinelli. To nazwisko zapewne za wiele Wam nie mówi, ten środkowy obrońca występujący wtedy w Sienie ma na swoim koncie raptem 4 występy na poziomie Serie A, w tym wszystkie z ławki rezerwowych. Niestety, jeśli gdziekolwiek po latach ktoś o nim wspomina, to raczej nie wraca pamięcią do jego niebywałych umiejętności piłkarskich, a właśnie do tego spotkania. Spotkania, do którego Martinelli w gruncie rzeczy nie był dopuszczony. Dwa tygodnie wcześniej podczas ligowego spotkania z Cosenzą, Włoch został ukarany żółtą kartką, zresztą już piętnastą (!) w tym sezonie, co oznaczało pauzę w najbliższej kolejce. Tak też się stało, Luigi Martinelli nie pojawił się na placu gry w przegranym meczu z Napoli i wydawało się, że na spotkanie z Catanią jest już gotowy. Otóż nie. Władze klubu z Sycylii parę dni po tym meczu złożyły skargę do FIGC z zażaleniem, że Martinelli nie odbył kary, ponieważ brał udział w spotkaniu młodzieżowym Sieny, co powinno skutkować walkowerem. Dla Catanii byłoby to wybawienie ze strefy spadkowej i wskoczenie nad Napoli w tabeli. Problem w tym, że Martinelli nie miał bezpośredniego wpływu na wynik tamtego meczu, co teoretycznie nie powinno mieć znaczenia, bo nagięcie przepisów to nagięcie przepisów, ale pamiętajcie - to Italia.

Minęło 12 dni i Rossoblu dostali pierwszy cios. Odrzucenie apelacji, co w późniejszym rozrachunku skutkowałoby spadkiem z ligi. Na nagły zwrot akcji nie trzeba było jednak długo czekać, bo 12 maja po złożeniu kolejnego wniosku, CAF zdecydował o racji Catanii, która znalazła się z powrotem w Serie B kosztem Napoli. To zrodziło olbrzymie kontrowersje, nawet tak wielkie, że analizowany był system 21-drużynowy w kolejnym sezonie, gdzie ani Catania, ani Napoli nie spadłyby z ligi. Ale wtedy do akcji wkracza Venezia, która składa apelację, że w pewnym spotkaniu z ich udziałem, również doszło do podobnego naruszenia przepisów. Nie uwierzycie o jaki mecz chodzi. Tak, chodzi o starcie Venezii z... Catanią. Wtedy pełne spotkanie rozegrał zawieszony Vito Grieco. Ewentualny walkower powodowałby już kompletne przetasowania w okolicach strefy spadkowej, Venezia wskoczyłaby przed Catanię i Napoli i to właśnie ona sensacyjnie by się utrzymała.

Nad rozwiązaniem problemu dyskutowano aż do końca lipca, w grę wchodziły tak naprawdę trzy warianty. Pierwszy zakładał spadek Catanii, a utrzymanie Napoli i sezon 03/04 z 20 drużynami. Wariant drugi to pozostawienie w lidze jednych i drugich, co skutkowałoby nieparzystą liczbą klubów (swoją drogą podobna sytuacja miała miejsce w zeszłym sezonie Serie B, tam brało udział akurat 19 ekip, ale to już historia na inny wpis). Jest też wariant trzeci, nieszablonowy, wariant o którym ostatnio bardzo często słyszymy w związku z sytuacją na świecie i panującym wirusem. Mianowicie z ligi nie spada nikt, a sezon 03/04 będzie opiewać w 24 drużyny. Co ciekawe ten scenariusz wydawał się być do pewnego czasu najrealniejszy, aż w końcu początek sierpnia i Rossoblu dostali drugi cios. FIGC zadecydował, że liga ostatecznie będzie liczyć 20 drużyn. Spowodowane to było głównie naciskami ze strony prezesów innych klubów, którzy sprzeciwiali się zbyt częstej grze w formacie, który zakładał więcej zespołów. Wprawdzie 6 sierpnia Catania wystosowała jeszcze jedno pismo, ale kiedy sześć dni później oficjalnie zostały zaprezentowane terminarze Serie C1 na kolejny sezon, wydawało się, że jest już po zawodach i ten cyrk na kółkach można uznać za zakończony. Ale powtórzę się - to Italia. Minęło 24 godziny i FIGC zmieniło zdanie, liga definitywnie z 24 drużynami, nikt nie spada, cztery ekipy awansują.

Oczywiście "nikt nie spada" to pojęcie względne, bo jak to zawsze we Włoszech między sezonami jest, ktoś musiał zbankrutować. Padło na Cosenzę, która i tak była w strefie spadkowej, więc wydawać by się mogło, że jakoś nie naruszy to ligi specjalnie i zostanie zorganizowany baraż między finalistami play-offów z grup A i B w Serie C1. Ewentualnie liga z 23 zespołami, strasznie nieestetyczny widok tabeli co kolejkę, gdzie liczba meczów u paru klubów nie będzie jednakowa, ale można to przeboleć. Ale to chyba byłoby za banalne na Italię. Awansowała Fiorentina, klub który w minionym sezonie zajął pierwsze miejsce... w Serie c2. Dwa poziomy rozgrywkowe niżej od Serie B. Viola dostała szansę ze względu na sportowe zasługi i zdobyte niegdyś dwa mistrzostwa Włoch oraz chęć odbudowania drużyny z Florencji po niedawnej degradacji. Wyobrażacie sobie taki wałek po niespełna 20 latach? Oczywiście narodziło to ze sobą kolejne odwołania i apelacje, chociażby Pisy, która awans do Serie B przegrała w dogrywce i która broniła się stabilnym zapleczem finansowym i dobrą infrastrukturą. Koniec końców nic już się od tego momentu nikomu nie udało zdziałać.

Sezon 03/04 był jedynym takim w historii Serie B, gdzie udział brały, aż 24 drużyny. Zaczęło się od przesuniętej 1.kolejki ze względów organizacyjnych, a także raptem dwóch spotkań 2. kolejki rozegranych w terminie, czego przyczyną były protesty kibiców co do zaproponowanego formatu. No bo generalnie raczej nikomu się we Włoszech to nie widziało. Oczywiście poza FIGC i niedoszłymi spadkowiczami z sezonu 02/03. Sezon odbyty w niesamowitych trudach, biorąc pod uwagę stosunkowo późny start rozgrywek (pierwsza pełna kolejka dopiero 11 września), mecze co 3 dni były niemal normą, a sama liga kończyła się w czerwcu. Było jednak o co walczyć, aż 6 miejsc premiujących awans do Serie A podgrzewały tylko atmosferę. Bowiem postanowiono, że aby nie robić olbrzymiej dysproporcji pomiędzy liczbą drużyn na pierwszym i drugim szczeblu rozgrywkowym, od sezonu 04/05 Serie A składać się będzie z 20 klubów, a Serie B z 22 klubów. Format ten funkcjonował w drugiej lidze aż do zeszłego sezonu, gdzie też był niezły cyrk ze zmianą formatu (tak jak pisałem, historia na kiedy indziej). Co ciekawe wśród szóstki szczęśliwców, którzy wywalczyli miejsce w Serie A była... Fiorentina, która zanotowała tym samym najszybszy awans z czwartego na pierwszy poziom rozgrywkowy we Włoszech (sorry Parma, ale w praktyce niestety tak to wygląda). Po latach ta decyzja nie wydaje się być najlepsza, zdaniem wielu ekspertów liczba drużyn ponownie powinna został zredukowana do 18, ze względu na małą konkurencyjność i brak jakości u co raz to nowszych zespołów. W Italii problem klubowego przeludnienia jest szczególnie zauważalny na niższych szczeblach, do niedawna w Serie B mieliśmy 22 drużyny, a na trzecim poziomie rozgrywkowym 90 (!) co było istnym szaleństwem. Aktualnie w Serie C mamy 3 grupy po 20 zespołów, więc i tak liga poczyniła spore postępy, co nie zmienia faktu, że wciąż tych ekip jest tam za dużo. Wiele z nich ma problemy finansowe (nie mówiąc już o tej pandemii, która może się okazać dla niektórych gwoździem do trumny), a gdyby zliczyć długi wszystkich klubów wyszłoby ponad 100 milionów euro.

michal kozlowski

AS Roma | Tak, oglądam Serie B, a czemu pytasz?

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.