Czytając o Italii, zagłębiając się w jej historię oraz kulturę, wypracowałem swoje własne wewnętrzne przekonanie, że jeśli ktoś raz ją pokocha, będzie żył tym uczuciem do końca swych dni. Podejrzewam, że nie jest to tylko i wyłącznie moje stanowisko. Mogę się założyć, że zgodziłby się ze mną Arkadiusz Milik, który po spędzeniu pół roku w Prowansji może niebawem powrócić na Półwysep Apeniński. Rzym wzywa. Po raz drugi.
Milik opuszczał Włochy w niezbyt sympatycznej atmosferze. Po pół roku siedzenia na trybunach w końcu zdecydował się na przenosiny do Marsylii, która wypożyczyła go z Napoli z opcją wykupu za ok. 10 milionów euro. Na Stade Vélodrome Polak znów poczuł się jak piłkarz. Został bardzo entuzjastycznie, rzekłbym nawet - euforycznie, powitany przez francuskich kibiców i dziennikarzy.
Tak się bawi Marsylia
Dużo przeszedł już w pierwszym tygodniu w nowym zespole, kiedy to przed spotkaniem ze Stade Rennais, że tak to żartobliwie ujmę, "kibice" dokonali szturmu na ośrodek treningowy Marsylii. Zmienił się również prezes klubu. Ale z tygodnia na tydzień było coraz lepiej. Na początku lutego pracę stracił kwestionowany André Villas-Boas. W 9 meczach marsylczyków poprowadził jego asystent, Marokańczyk Nasser Larguet, który jest również kierownikiem akademii 9-krotnych mistrzów Francji. Ostatecznie po dokończeniu sezonu z Atlético Mineiro fuchę po Portugalczyku przejął charyzmatyczny Jorge Sampaoli. Od tamtej pory OM wiedzie się lepiej, przegrali tylko raz (0:3 z Nice).
Sam Arek też na pewno odczuł różnicę. Jeszcze pod koniec lutego uporał się z urazem, zaczął regularnie grać i trafiać do siatki. Ogółem w bieżącej kampanii Ligue 1 ma na swoim koncie 5 goli i jedną asystę w 11 występach. W Pucharze Francji ma jedną bramkę w jednej potyczce. Argentyński menedżer chwali sobie współpracę z polskim snajperem. Milik może być ukontentowany swoją dotychczasową postawą na francuskich boiskach.
"Chciałbym grać w jednym z najlepszych klubów świata", czyli dlaczego nie w OM?
Sympatycy "Olimpijczyków" od samego początku wiązali z nim duże nadzieje i wypowiadali się o nim w bardzo pozytywnym tonie. Może z wyjątkiem niektórych, po wywiadzie, jakiego były gracz Górnika Zabrze udzielił dziennikowi "L’Équipe". Powiedział w nim, że jego zamiarem jest gra w klubie największego formatu. Część fanów odebrała to jako swego rodzaju afront i potraktowanie ich ukochanej drużyny jako trampoliny. Ale nie można zapominać też, że 27-latek w tej samej rozmowie nadmienił, iż chce dawać z siebie wszystko dla Marsylii i pragnie zostać tu zapamiętany jako znakomity napastnik.
Wraz z rosnącą formą Arkadiusza zaczęły pojawiać nowe plotki transferowe. Dopiero co niedawno zakończyła się jedna telenowela z jego udziałem, a już jesteśmy świadkami kolejnej. Czy jest na świecie jakiś inny zawodnik tak często umieszczany przez media w topowych klubach? Był Juventus, był Inter, była Barcelona, było Atlético Madryt, a ostatnio nawet PSG i Borussia Dortmund. Z tych największych z wielkich chyba tylko Realu Madryt nie zestawiano z nazwiskiem 59-krotnego reprezentanta Polski. Ale w tym miejscu pojawia się pewien niezwykle apetycznie wyglądający smaczek. Rzymskie "Corriere dello Sport" poinformowało o tym, że naszego narodowego asa chętnie w swoich szeregach widziałaby Roma. Nowa Roma Maurizio Sarriego, czyli starego znajomego Milika.
Nowy ład w Rzymie
Najprawdopodobniej to właśnie Sarri obejmie stołeczną ekipę i zastąpi Paulo Fonsekę na stanowisku trenera, o czym w środę pisał na naszym portalu Marcin Ostrowski. Patrząc na preferowany przez 62-latka styl gry i obecny profil personalny "Giallorossich", operacja ta jawi się doprawdy fascynująco. W związku z tym Włoch chce rozpocząć planowanie swojego projektu oraz wprowadzanie na Stadio Olimpico swoich porządków.
Priorytetową pozycją do wzmocnienia ma być dla niego właśnie środek ataku. Otoczenie Milika dostało już sygnał o chęci ponownego połączenia sił wykazywanej przez Sarriego. Przypomnijmy, że wychowanek Rozwoju Katowice już ubiegłego lata był bliski transferu do stolicy Italii, ale koniec końców ruch ten spalił na panewce. Wiązało się to także z fiaskiem wykupienia przez Juventus Edina Džeko. Być może jednak rzeczywiście jest tak, że co się odwlecze, to nie uciecze i popularny Arkadiuszo jeszcze zostanie wilkiem.
Włoskie media wielokrotnie już donosiły, że neapolitańczyk ma sentyment do Milika. Jego odejście z Juve było jedną z głównych przyczyn upadku tematu przejścia Polaka do "Starej Damy". Szkoleniowiec wierzył w Arka i nie skreślił go, mimo, że ten za jego kadencji dwukrotnie zrywał więzadła krzyżowe, przez co opuścił łącznie aż 52 potyczki Napoli. 27-latek w 122 meczach w barwach "Azzurrich" strzelił 48 goli, z czego tylko 14 pod wodzą byłego trenera Chelsea. Ma to wcale nie przeszkadzać Sarriemu, który, według informacji medialnych, widzi w swoim dawnym podopiecznym jeden z filarów swojej nowej piłkarskiej budowli.
Arku, pokochaj Francję!
W Marsylii chcą pozostania tyszanina. Rozmawiał z nim o tym sam Sampaoli. Środowisko OM marzy o klasowym, bramkostrzelnym napastniku, stanowiącym o sile ich drużyny. Dlatego nie chcą żegnać się z Arkadiuszem zaledwie po 6 miesiącach. Świeżo upieczony sternik klubu, Pablo Longoria, już działa w tym kierunku. W rozmowie z francuską rozgłośnią "RMC Sport" zapewnił, że Olympique kontroluje sytuację Milika, a sam zawodnik jest szczęśliwy w Marsylii i chce prolongować umowę. Ponadto spotkał się z ludźmi piłkarza, by wybadać grunt i dać im do zrozumienia, że liczy na jego pozostanie.
Jest jeszcze jedna istotna kwestia. Podobno po wykupieniu Milika przez jedynego francuskiego triumfatora Ligi Mistrzów w jego kontrakcie aktywuje się klauzula odstępnego wynosząca tylko 12 milionów euro. Chętnych na jego usługi zatem nie zabraknie. Zresztą już nie brakuje, stąd też pewnie te zalewające nas pogłoski. Dla żadnej z ekip mających na radarze naszego reprezentanta kwota ta nie stanowiłaby problemu. Dla Romy również.
Znają się nie tylko z widzenia
Polak w formacji 4-3-3, którą ze 100-procentową pewnością będzie forsował w Rzymie Sarri, byłby czołową postacią ataku, wspieraną przez dynamicznych skrzydłowych. Tego typu taktyka oraz dobre zdrowie mogłyby jeszcze mocniej uwolnić jego strzelecki potencjał i zagwarantować Romie co najmniej kilkanaście trafień w sezonie. Tym bardziej, że doskonale zna schematy uskuteczniane przez bodaj najsłynniejszego palacza w historii włoskiego futbolu.
Podczas trwającej 4,5 roku italskiej przygody rekordowa pod względem bramkowym była dla Arka kampania 2018/19, kiedy to pod wodzą Carlo Ancelottiego strzelił 17 goli w Serie A (20 goli na wszystkich frontach) i był 5. najskuteczniejszym graczem w całych rozgrywkach ligowych. Z kolei jedyne trofeum, jakie wygrał z zespołem ze stolicy Kampanii - Coppa Italia, świętował przed rokiem, również nie z 62-latkiem, ale z Gennaro Gattuso, który w grudniu 2019 roku zastąpił Carletto. Być może czas to zmienić?
Dziś fanom magicznej Romy nie Polak w głowie. W tym momencie pewnie już rozważają i wizualizują sobie możliwe scenariusze dzisiejszego półfinałowego starcia Ligi Europy z Manchesterem United na Old Trafford. Nerwowe obgryzanie paznokci też pewnie jest grane. Jednakże myśl o pięknie prezentujących się "Wilkach" z Sarrim na ławce trenerskiej i Milikiem jako gwiazdą zespołu niewątpliwie przyjemnie łechce ich kibicowską duszę. Arkadiuszo giallorosso? Perchè no? Kto ma go do tego przekonać, jak nie pan Maurycy? Tylko on. Może w tym przypadku okaże się, że nie do trzech, a do dwóch razy sztuka.