Przy okazji ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy miałem okazję porozmawiać z florenckim dziennikarzem Alessandro Di Nardo, który podzielił się swoimi wnioskami na temat Fiorentiny, a także Lecha Poznań dla portalu Calcio Merito. Trzeba przyznać, że dzisiejszy gość ma wyjątkowo otwarte spojrzenie na piłkę i przyjemnie czyta się jego wnioski związane z klubem ze Stadio Artemio Franchi. Zapraszam do lektury!
Radek Laudański: Po długim obserwowaniu trenera Fiorentiny, Vincenzo Italiano, jestem zachwycony! Najpierw świetna robota w Spezii, potem od razu widoczne dobre efekty we Fiorentinie. Jak oceniasz pracę tego trenera na Stadio Artemio Franchi?
Alessandro Di Nardo (Firenze Viola, Tuttomercato.web): Powiedziałbym, że na razie jego praca jest znakomita. Tutaj, we Florencji, nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w kwietniu, wciąż walczymyc o dwa trofea; w tym roku jesteśmy w ćwierćfinale Ligi Konferencji, w półfinale Coppa Italia (jedną nogą już jesteśmy w finale po wygranej 2:0 w pierwszym meczu z Cremonese) i odbudowaliśmy swoją pozycję w Serie A miejsce w tabeli po niedawnej serii zwycięstw. Sezon Fiorentiny rozpoczął się źle i miał dwa bardzo krytyczne punkty, w połowie września, po porażce 3: 0 z Basaksehir Istambuł, oraz na początku 2023 roku, kiedy Viola przez kilka dni wydawała się być zniszczona i groziła jej strefa spadkowa. Prawdę mówiąc, to dziwne, że teraz tak myślę, ale jeszcze dwa miesiące temu, w połowie lutego, kibice i media byli bardzo krytyczni wobec zespołu, sztabu, a także Italiano. Nawet my, dziennikarze, zarzucaliśmy trenerowi „taktyczny fundamentalizm”, który nie przewidywał zmian w stylu gry, który stał się przewidywalny. W ciągu tych dwóch miesięcy Italiano zadziwił wszystkich, zmieniając swój styl gry, a także ustawienie po raz pierwszy, odkąd trenował w głównych ligach i z ofensywnego 4-3-3 przeszedł do płynnego 4 -2-3-1. Powiedzmy sobie szczerze, że Vincenzo Italiano zdał kolejny egzamin w swojej karierze, miał różne trudności jak cała drużyna, także dlatego, że był to jego pierwszy sezon w europejskich pucharem, ale awansował do ćwierćfinału w znakomitym stylu!
RL: Fiorentina miała zły początek sezonu. Przypuszczam, że odejście ważnych graczy, takich jak Torreira, Vlahovic i Odriozola, miało na to duży wpływ. Początkowo ich następcy, czyli Barak, Cabral i Dodo ponieśli porażkę. Cała trójka gra ostatnio bardzo dobrze, czy uważasz, że ich wzrost formy jest ważnym powodem poprawy występów i wyników Fiorentiny?
ADN: Jak już wspomniałem, początek sezonu dla Fiorentiny był naprawdę trudny. „Wina” łączenia ligi z europejskimi pucharami, do którego niewielu piłkarzy było przyzwyczajonych, miało również swoje skutki. Z trzech, o których wspomniałeś, myślę, że najbardziej bolesny był transfer Vlahovicia: zarówno na poziomie emocjonalnym, biorąc pod uwagę, że Fiorentina sprzedała najlepszego strzelca Serie A znienawidzonym rywalom, Juventusowi w połowie sezonu, jak i na boisku, ponieważ w początek sezonu wydawał się drużyną, której strasznie brakowało wykończenia. Wszystko zmieniło się wraz z rozwojem fizycznym zespołu, myślę, że to też wpłynęło na przygotowania współpracowników Italiano, którzy wykorzystali przerwę mundialową na coś w rodzaju krótkiego obozu przygotowawczego, podobnego, który ma miejsce podczas letniej przerwy w rozgrywkach. Rozwój zespołu pod względem wyników jest więc podyktowany głównie rozwojem fizycznym wspomnianych przez Ciebie zawodników, przede wszystkim Cabrala i Dodò. Jeśli spojrzysz na mecz tych dwóch Brazylijczyków na początku sezonu i porównasz go z jednym z ostatnich (nawet remisem ze Spezią), wyglądają oni na zupełnie innych piłkarzy.
RL: Co pamiętasz z rywalizacji z Lechem Poznań w 2015 roku?
ADN: Pamiętam, że przeżywałem ten mecz jako "kibic", bo wtedy byłem tylko studentem i kibicowałem Fiorentinie. Szczególnie zapamiętałem mecz w Poznaniu, bo kluczowym graczem okazał się fenomenalny tego dnia Josip Ilicic. Myślę, że jestem jednym z największych fanów słoweńskiego ofensywnego pomocnika, moim zdaniem był on najlepszym zawodnikiem (pod względem technicznym), który przeniósł się do Fiorentiny w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Udowodnił to również w tym meczu. Wówczas ten sezon był naprawdę wyjątkowy: Była to znakomita Fiorentina Paulo Sousy, piękna iluzja, która trwała tylko kilka miesięcy, kiedy nawet myśleliśmy, że możemy zagrać o Scudetto. Mecz na Stadio Artemio Franchi był naprawdę brawurowy, być może był to jeden z pierwszych objawów kruchości drużyny pełnej talentów (myślę, że wtedy Fiorentina była lepsza od obecnej pod względem jakości, ale teraz ma lepszego trenera).
RL: Patrząc na Lech Poznań jako dziennikarz, mogę powiedzieć, że to zupełnie inny zespół niż w 2015 roku, dużo lepszy. Jak pan widzi tę rywalizację w Lidze Konferencji? Myślisz, że Lech jest trudniejszym przeciwnikiem niż Braga czy Sivasspor?
ADN: We Fiorentinie mamy okropny zwyczaj przeceniania lub niedoceniania europejskich przeciwników. Przedstawialiśmy Bragę jako niezwyciężoną armię, ale okazało się to drobnostką, zamiast tego być może trochę nie doceniliśmy Twente w letnich play-offach. Moim zdaniem do tej pory Holendrzy byli najtrudniejszym przeciwnikiem, z jakim się mierzyliśmy w Lidze Konferencji Europy. Mogę powiedzieć, że w przypadku Lecha Poznań należy unikać niedoceniania przeciwnika. Środowisko doskonale zdaje sobie sprawę zarówno z siły Lecha, ale przede wszystkim z wagi meczu: Jeśli to ma być dla Lecha wielki i historyczny mecz, to taka sama sytuacja ma miejsce we Fiorentinie, która nie jest przyzwyczajona do walki o miejsce w półfinale europejskich pucharów. Jeśli chodzi o porównanie z Bragą i Sivassporem, nie mogę komentować, kto jest silniejszy między Bragą a Lechem, ale mogę powiedzieć, że polski zespół nie będzie łatwiejszy do pokonania niż Sivasspor, który pokazał się z negatywnej strony w dwumeczu z Fiorentiną.
RL: Jak myślisz, który zawodnik zrobił największy indywidualny postęp pracując z Vincenzo Italiano?
ADN: Patrząc na ostatni okres, od razu wymieniam nazwiska Dodò i Cabrala, którzy potrzebowali kilku miesięcy na poznanie drużyny i jej stylu, teraz grają na dobrym poziomie. Jeśli spojrzymy na dwa lata Italiano na ławce „Violi”, muszę powiedzieć, że widziałem największy wzrost pod względem jakości i powtarzalności występów u Lucasa Martineza Quarty i Sofyana Amrabata. Ten pierwszy, zwłaszcza w tym roku, stał się najlepszym pomocnikiem zespołu i jest kluczowy, jeśli chodzi o budowanie gry. Jeśli chodzi o Marokańczyka, mogę powiedzieć, że jego wyczyn, którego dokonał na mundialu wynika również ze zdolności Vincenzo Italiano do przeprowadzenia 20-milionowej inwestycji, która wydawała się nietrafiona przez początkowy okres gry Sofyana Ambrabata we Fiorentinie.
RL: Florencja to piękne miasto, które odwiedziłam dwukrotnie. Z okazji rewanżu jadę tam po raz trzeci. Jakie atrakcje turystyczne możesz polecić fanom Lecha Poznań?
ADN: „Florencja jest mała”, mówimy tutaj w tym sensie, że jest to stosunkowo małe miasto, jak na swoją wielką historię. Trudno polecić szczególnie kilka miejsc, biorąc pod uwagę, że w rejonie Duomo - Piazza Signoria każda aleja jest pełna historii i sztuki. Oprócz klasycznych atrakcji, takich jak Palazzo Vecchio, Duomo i Piazza Santa Croce, biorąc pod uwagę zbliżające się ciepłe dni, polecam również odwiedzenie niektórych ogrodów w pobliżu centrum, takich jak Ogrody Boboli lub Villa Bardini. Aby w pełni doświadczyć, nie można pominąć przystanku na Piazzale Michelangelo, skąd można podziwiać jeden z najpiękniejszych widoków na świecie.
RL:Jakie wady dostrzegasz w dotychczasowej twórczości Vincenzo Italiano?
ADN: Największe problemy do tej pory były związane z zarządzaniem kadrą, w szczególności trener Italiano był kilkukrotnie krytykowany za przesadnie irytujące rotacje. Przez pierwsze półtora roku we Florencji zmieniał skład niemal w każdym meczu, a jego skłonność do zmiany formacji w każdym meczu okazała się przydatna przy okazji gry na trzech frontach. Teraz Italiano realizuje bardziej przemyślaną sposób rotuje składem i myślę, że zobaczymy to również w meczu z Lechem Poznań.
RL: Jakie są Twoim zdaniem słabe punkty Fiorentiny, nieskuteczność i możliwość wyprowadzania kontrataków?
ADN: Fiorentina na razie nie ma realnej siły napędowej w ataku. Co może być również dobre dla „Violi”, biorąc pod uwagę fakt, że nie jest ona uzależniona od jednego piłkarza, tak jak Ishak czy Skóraś w Lechu Poznań.. Być może na boisku brakuje prawdziwego lidera; kapitan, Cristiano Biraghi, jest zawodnikiem o wielkim temperamencie, ale w ostatnich latach często był krytykowany za zbyt oschłe i nieprzyjemne relacje z kibicami. Taktycznie Fiorentina cierpi z drużynami, które są ustawione w niskiej obronie i w kilku meczach, np. w ostatnim przeciwko Spezii, brakowało alternatywnych rozwiązań do ataku na głęboko ustawioną obronę rywala. „Viola” zawsze ma jakieś wady (wystarczy spojrzeć na bramkę Nzoli przeciwko Spezii). Ogólnie rzecz biorąc, pomimo dobrego momentu formy, Fiorentina wciąż ma kilka krytycznych problemów, które można uwidocznić się podczas meczu z Lechem Poznań. Fiorentina, jak i sam Italiano nie mają doświadczenia europejskiego w meczach przeciwko tak dużej liczbie kibiców rywala, a taka sytuacja będzie miała miejsce podczas meczu w Poznaniu.
RL: Dobrze mi się oglądało Fiorentinę w zeszłym sezonie. Jestem fanem ofensywnej piłki prezentowanej przez "Violę". Byłem niemal przekonany, że dzięki ambicjom, finansom Rocco Commisso i talentowi Italiano, Fiorentina rzuci rękawicę rzymskim klubom. Co sądzisz szansach Fiorentiny na zaatakowanie czołówki Serie A w przyszłości?
ADN: Rozmowa o przyszłości Fiorentiny jest teraz dość skomplikowana. Jeśli na boisku Fiorentina jest drużyną, która dobrze rokuj na przyszłość, poza boiskiem ma miejsce wielka niewiadoma i dotyczy ona stadionu. Od lata 2019 roku, kiedy Commisso przybył do Florencji, prezydent walczy z włoską biurokracją i niektórymi „przestarzałymi” ograniczeniami artystycznymi, aby zbudować nowy stadion we Florencji. Początkowy pomysł budowy nowego stadionu został powstrzymany przez lokalne władze, później rozważano wyburzenie i odbudowę Stadio Artemio Franchi, ale nawet tam prezydent zderzył się z artystycznymi ograniczeniami konstrukcji. Następnie zdecydowano się na częściowy remont Stadio Artemio Franchi, ale po ogłoszeniu konkursu dwa lata temu zatwierdzony projekt i wszystkie kompromisy z urzędnikami i innymi prywatnymi podmiotami. Teraz pojawił się nowy problem, a mianowicie środki, które Unia Europejska zagwarantowała na renowację stadionu i które nie są już pewne. Większość nadziei, jakie klub wiąże z możliwością pójścia o krok dalej i osiągnięcie poziomu czołówki Italii, wiąże się z możliwością przebudowy stadionu we Florencji, a o to będzie trudno.
Lech Poznań ma w swoim składzie kilku ciekawych zawodników. Afonso Sousa jest wychowankiem FC Porto, zdobył 3 gole i zanotował 4 asysty w reprezentacji Portugalii do lat 21, niektórzy zawodnicy jak Sousa, Dagerstal, Skóraś, Karlstroem i Pereira imponują powtarzalnością, a także decyzyjnością na boisku. Dobrze czują się w ataku pozycyjnym, a wiemy, że w ten sposób lubi grać trener Italiano. Czy Twoim zdaniem jest możliwość, że któryś z zawodników Lecha Poznań wpadnie w oko trenerowi Fiorentiny?
ADN: Nie wykluczam takiej możliwości. Mając okazję analizować Lecha, wszyscy są dobrymi zawodnikami, a w szczególności Afonso Sousa i Michał Skóraś, którzy mogliby aspirować do najlepszych lig europejskich.. Nie mogę wykluczyć, że Fiorentina również może starać się o ich pozyskanie w przyszłości. Ostatnio włoskie kluby wykorzystywały tego typu starcia na boisku, aby wyłapywać i kupować talenty na niszowych rynkach, co Milan zrobił z Hauge lub z Roma z Solbakkenem. Dzieje się tak dlatego, że włoskie kluby piłkarskie próbują nadrobić ograniczone możliwości finansowe, pewnymi okazjami rynkowymi. Nie będąc w stanie konkurować z dużymi międzynarodowymi klubami i Premier League istnieje możliwość, że Fiorentina również podejmie takie ruchy i w przyszłości sięgnie po piłkarzy Lecha Poznań.
Rozmawiał Radosław Laudański