Pomimo tego, że jeszcze niedawno regularnie grali w europejskich rozgrywkach, to i tak wiele osób mogło zapomnieć o takim klubie jak ACF Fiorentina. Dlaczego? Ostatnie trzy lata dla drużyny, której siedziba mieści się w jednym z najpiękniejszych włoskich miast, czyli Florencji, były jednymi z najtrudniejszych w całym XXI wieku. W obecnym sezonie można odnieść wrażenie, że na Stadio Artemio Franchi w końcu zbudowano ekipę z krwi i kości, bez typowych „zapchajdziur” (jak to miało okazję zdarzać się jeszcze kilka lat temu).
Na ten moment możemy dostrzec prosty schemat. Fiorentina wygrywa z każdym kto wydaję się być w ich zasięgu (Torino, Atalanta, Genoa oraz Udinese), a przegrywa z każdym kto przynajmniej na papierze jest od nich lepszy ( Roma, Inter, Napoli). Czysto hipotetycznie, gdyby tylko udało im się trzymać tego wzoru do końca piłkarskiego roku, byłoby to uznawane za ogromne zwycięstwo.
No właśnie, ale kto jest autorem tego sukcesu. Bez wątpienia jest ich przynajmniej dwóch. Mowa oczywiście o trenerze - Vincenzo Italiano, który po awansie i utrzymaniu się ze Spezią w najwyższej piłkarskiej klasie rozgrywkowej we Włoszech, postanowił zaryzykować i podjąć się kolejnego wyzwania jakim jest odbudowa Fiorentiny. Jak wiadomo na razie idzie mu to pomyślnie. Co najważniejsza otrzymał zaufanie od swojej największej gwiazdy oraz ściągnął wybranych przez siebie zawodników. Głównie chodzi o Nico Gonzaleza, który kosztował działaczy „Violi” prawie 24 miliony euro, dodatkowo bijąc tym samym rekord transferowy klubu.
Drugim bohaterem sukcesu jest jak Dusan Vlahovic. Co ciekawe Serb jeszcze pare miesięcy temu został nazwany przez jednego z naszych redaktorów jako ten, który „wyżej sra niż dupę ma”, a nawet trafił do jedenastki pt. „Badziewie rundy jesiennej”. Najwidoczniej Serb wziął sobie te słowa do serca i zaczął strzelać jak natchniony. W ubiegłym sezonie Dusan zdobył 21 bramek, a do tego dołożył 2 asysty. Trudno nazwać go „badziewiem”, ponieważ tak naprawdę cała ofensywna gra Fiorentiny opiera się właśnie na serbskim napastniku. W tym momencie Vlahovic wyceniany jest przez transfermarkt.com na 50 milionów euro, czyli ponad 25 razy więcej niż za ile był kupowany trzy lata temu (1.95mln euro).
Oprócz bardzo dobrze, a przede wszystkim pewnie ułożonej jedenastki przez V.Italiano, nie można zapominać o nie byle jakiej ławce. Youssef Maleh, czyli jeden z bohaterów Venezii w ubiegłym sezonie, wyróżnia się kreatywnością, a przede wszystkim świetnym ostatnim podaniem. Zastępcą Vlahovicia jest Aleksandr Kokorin, który gdy tylko gra, jest gwarancją przynajmniej kilku bramek w sezonie. I najważniejszy (przynajmniej dla mnie) - Lucas Torreira. Na razie rezerwowy w ekipie z Florencji, ponieważ ostatnie lata w piłce były dla niego trudne oraz trafił na mocną konkurencję w środku pola (Pulgar, Bonaventura i Duncan). Nie można, jednak zapomnieć, iż Urugwajczyk nie jest graczem przypadkowym. Swego czasu rządził i dzielił na włoskich boiskach w barwach Sampdorii, a do tego w Arsenalu też (przynajmniej na początku) był jednym z najpewniejszych punktów. Torreira ma dopiero 25 lat i myśle, że gdy tylko dostanie gwarancję gry od początku, to Fiorentina może okazać się dla niego idealnym miejscem do odbudowania formy.
Najbliższe pięć spotkań Fiorentiny będą kolejnym sprawdzianem dla ekipy Vincenzo Italiano. Trzy teoretycznie ze słabszym rywalem (Venezia, Cagliari, Spezia) oraz dwa z lepszym (Lazio, Juventus). Czy Vlahovic poprowadzi Viole do wygrania przynajmniej trzech spotkań? Pierwsze starcie z pięcioetapowego testu już dziś o godzinie 20:45 na Eleven Sports 2, a na przeciwko drużyny ze Stadio Artemio Franchi stanie beniaminek Serie A - Venezia.