Futbol w czasach zarazy. Pandemia, a piłka nożna we Włoszech. [Część 3 - Lecce]

Podróże po Włoszech cze 26, 2021

W kolejnym odcinku piłkarsko-obyczajowej wyprawy po Italii w czasie pandemii zajrzymy do Lecce, stolicy Półwyspu Salentyńskiego oraz "Florencji południa". Co skrywa w sobie miasto, którego klub jeszcze przed rokiem występował na boiskach Serie A?

Na ratunek - caffè leccese

Nie od dziś wiadomo, że południe Włoch, szczególnie w lecie, to miejsce, w którym odnotowuje się jedne z najwyższych temperatur w całej Europie. Przechadzając się wąskimi uliczkami Lecce, których w mieście nie brakuje, warto wstąpić do lokalnych barów, aby skosztować wyśmienitej kawy leccese. Nazwa ewidentnie podpowiada nam jej pochodzenie, a ona sama stała się dzięki temu jednym z symboli miasta. Upalne dni w Apulii warto zagospodarować na degustację tego przysmaku, by następnie... udać się na pobliski stadion.

U.S. Lecce to miejscowy klub, który obecnie występuje w rozgrywkach Serie B, a w sezonie 20/21 miał nawet szansę powrócić do elity po zaledwie roku przerwy. W półfinale play-offów górą okazała się jednak Venezia, która kilkanaście dni później zapewniła sobie awans do Serie A dzięki dwumeczowi z Cittadellą. Ekipa ze stolicy Salentu, regionu znajdującego się na "obcasie" Włoch, występuje na stadionie Via del Mare, który znajduje się kilka kilometrów od centrum miasta. Ponad 40-tysięczny obiekt to jeden z największych stadionów w tej części Italii, ustępując jedynie San Nicola w Bari.

Stadio Via del Mare w Lecce, 12.03.2021r. [fot. Robert Saganowski]

Lecce nie bez powodu nazywane jest też "Florencją południa". Co prawda miastami partnerskimi są Werona i Palermo, lecz mimo to można znaleźć wiele cech wspólnych ze stolicą Toskanii. Imponująca, barokowa architektura starego miasta sprawia, że odwiedzający południe Apulii przez chwilę mogą poczuć się jak w byłej stolicy Włoch. Styl dominujący w tutejszym budownictwie został nawet nazwany barocco leccese, podkreślając wyjątkowość krzykliwych dekoracji architektonicznych.

Ze względu na swoje położenie, Lecce ma także sporo konotacji z tradycją grecką oraz albańską. Messapiowie, przybysze z Krety, którzy zakładali miasto ponad 2000 lat temu, pozostawili po sobie wiele śladów, które widoczne są aż po dziś dzień. W niektórych okolicznych miejscowościach wciąż używa się dialektu griko, który jednoznacznie podkreśla nierozerwalną więź z kulturą helleńską.

Architektura w stylu barocco leccese, Lecce, 12.03.2021r. [fot. Robert Saganowski]

Droga do morza

Nazwa stadionu Via del Mare sugeruje, że od pobliskiego Adriatyku dzieli nas zaledwie kilkanaście kilometrów. Samo Lecce nie znajduje się nad akwenem wodnym, jednak pragnący wypoczynku na plaży mogą ze spokojem planować zwiedzanie miasta w połączeniu z wizytą w nadmorskim San Cataldo. Morze Adriatyckie zbyt mainstreamowe? Nie ma problemu. Wybierając się nieco na południowy-zachód dotrzemy do malowniczego Gallipoli, gdzie można zażyć kąpieli w Morzu Jońskim.

Wracając do tematu samego obiektu U.S. Lecce - stadion w swojej historii widział naprawdę wiele. W październiku 2005 roku na tutejszej arenie rozegrano spotkanie Włochów z Mołdawią w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w Niemczech. Co stało się kilka miesięcy później, wszyscy doskonale wiemy. Via del Mare z uśmiechem wspominać może także Alberto Aquilani. Były pomocnik Liverpoolu oraz Fiorentiny zaliczył dublet w spotkaniu kwalifikacyjnym do mundialu w RPA przeciwko Czarnogórze.

Stadio Via del Mare z zewnątrz, 12.03.2021r. [fot. Robert Saganowski]

Polskie wątki... i nie tylko!

Lecce może dobrze kojarzyć się wielu polskim kibicom. Obecnie w barwach Giallorossich występuje dwóch naszych rodaków, Mariusz Stępiński oraz Marcin Listkowski. Ten pierwszy po sezonie 20/21 wraca na północ, do Hellasu Verona, skąd był wypożyczony do U.S. Lecce. Listkowski swojego pierwszego sezonu na włoskich boiskach zdecydowanie nie może zaliczyć do udanych. Na murawie pojawił się zaledwie 16-krotnie, a swoje ostatnie spotkanie rozegrał... w styczniu. 0 goli i 2 asysty to na pewno nie wynik, o którym marzył były zawodnik Pogoni Szczecin.

W przeszłości ekipę z południa Italii prowadził między innymi Zbigniew Boniek. Dla polskiego pomocnika praca w Lecce była pierwszą w swojej trenerskiej karierze. "Bello di notte", jak pieszczotliwie nazywany jest przez włoskich kibiców, od samego początku został rzucony na głęboką wodę. Salentini w sezonie 90/91 występowali w Serie A i marzyli o najlepszym wyniku w historii swoich występów we włoskiej ekstraklasie. Zamiast poprawienia rezultatu z kampanii 88/89 (9. miejsce), Boniek z hukiem spadł z drużyną do Serie B.

Lecce to także miasto, które wielką estymą darzy Antonio Conte. Były szkoleniowiec Juventusu, Chelsea i Interu urodził się w stolicy Salentu i właśnie tam stawiał swoje pierwsze kroki jako piłkarz. Conte spotkał się na Via del Mare z Bońkiem, a po feralnym sezonie 90/91, zakończonym spadkiem do 2. ligi, przeniósł się do "Starej Damy". Pomimo swoich korzeni, były pomocnik reprezentacji Włoch nigdy nie trenował ekipy z Lecce. Na przekór kibicom, w 2007 roku zakotwiczył w drużynie ich największego rywala, AS Bari. Conte wraz z Gallettimi wywalczył awans do Serie A, a wielu sympatyków klubu z jego rodzinnego miasta wciąż ma do niego pretensje w związku z kontrowersyjną decyzją objęcia zespołu ze stolicy Apulii.

Ogrody Garibaldiego w centrum Lecce, 12.03.2021r. [fot. Robert Saganowski]

Wielkie marzenia, słabe wykonanie

Realia piłkarskie w Apulii są brutalne. Żaden z zespołów z tej części Włoch nie występuje obecnie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na "banicji" w Serie C wciąż znajdują się Foggia oraz Bari, które od wielu lat, bez powodzenia, próbują wydostać się z trzeciej ligi. U.S. Lecce przy zaistniałej sytuacji teoretycznie znajduje się w najbardziej komfortowej sytuacji, regularnie balansując między Serie A oraz Serie B.

Kibice marzą o ustabilizowaniu pozycji klubu w elicie, jednak położenie w jednym z najbiedniejszych regionów Italii nie pozwala rozwinąć skrzydeł. Do dzisiaj najlepszym wynikiem w historii klubu pozostaje wspomniane już 9. miejsce przed 32 laty, co w porównaniu z krezusami z północy wygląda co najmniej kiepsko. W barwach Giallorossich występuje co prawda król strzelców zaplecza Serie A, Massimo Coda, lecz nawet jego dobra postawa nie daje perspektyw na wielkie rzeczy w najbliższych latach.

Mural upamiętniający tragicznie zmarłych piłkarzy U.S. Lecce, 12.03.2021r. [fot. Robert Saganowski]

W sercach kibiców wciąż pozostaje dwójka piłkarzy, Ciro Pezzella oraz Michele Lorusso. Mural w okolicach stadionu, nazwany Ciro e Michele eterne bandiere, nawiązuje do tragicznych wydarzeń z 1982 roku, kiedy to doszło do wypadku samochodowego, w którym życie stracili obaj zawodnicy lokalnego klubu.

Czy U.S. Lecce, wraz ze swoimi oddanymi ultrasami oraz pod duchowym patronatem Ciro i Michele, awansuje do Serie A w sezonie 21/22? Wykluczyć tego nie można, wiedząc jak nieprzewidywalne bywają rozgrywki na drugim poziomie rozgrywkowym we Włoszech. Perspektyw na poprawienie najlepszego wyniku w historii póki co nie ma, ale kibice z południa Włoch wciąż mogą marzyć. No bo kto im do cholery zabroni?

Robert Saganowski

Fan piłki nożnej jak świat długi i szeroki, od Serie A do polskiej B-klasy. Zanurzony po nos w Fantasy Premier League. Kibic hokeja w polskim wydaniu. Języki obce, włoska kuchnia i irlandzka whiskey.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.