Psy szczekają, karawana jedzie dalej - mówi znane polskie porzekadło. Od lat Genoa to zespół, któremu bardzo duża grupa fanów calcio życzy spadku i wbrew woli wielu, ciągle utrzymują się na powierzchni Serie A, mimo ciągłych problemów z prawidłowym i mądrym zarządzaniem klubu. To taki włoski odpowiednik Korony Kielce sprzed kilku lat.
W ostatnich sezonach, równie dużo ludzi życzyło spadku jedynie Udinese, ale klub ze Stadio Luigi Ferraris nie ma sobie równych pod tym względem, bo wiele takich głosów słychać regularnie co roku.
Genoa w 2007 roku ukończyła swój dotychczasowy ostatni sezon w Serie B, wieńcząc go pierwszym od 12 lat awansem na najwyższy poziom. W 2005 roku jesień zaczęli w trzeciej lidze. Do aż tak koszmarnych czasów daleko, ale drugi poziom już się zbliża, niczym Pan Jezus w pewnej religijnej pieśni.
Warto przytoczyć pewną statystykę - 14 z 21 kolejek tego sezonu, Genoa spędziła w strefie spadkowej. Za ostatnie rozegranych 97 kolejek, il Grifone spędzili w spadkowej strefie aż 41 z nich. 41 na 97, czyli po 42 procent z możliwych meczów. I jak oni mają nie zasługiwać na spadek?
Z drugiej strony statystycznej barykady - nie tak wcale dawno, bo w sezonie 2014/15 spędzili tylko 4 kolejki na miejscu poniżej dziesiątego, 34/38 kolejek to top10, z chwilowym miejscem trzecim. Ostatni raz byli poza dziesiątką w 6 kolejce - na miejscu jedenastym. Do takich wyczynów Genoi jednak daleko.
Najlepsze dwa sezony ostatnich 30 lat to czwarte i piąte miejsce - odpowiednio w 1991 i 2009 roku. Il Grifone ostatni raz w Serie B zagrali w sezonie 2006/07 i w sobotę zrobili krok w stronę powrotu na drugi poziom.
W sobotę Genoa po raz kolejny nie zaskarbiła sobie sympatyków - po bardzo krótkim czasie z klubu zwolniony został Andrij Szewczenko. Ukrainiec idąc do Genui dużo ryzykował, 8 listopada podjął się tej trudnej misji i ciężko powiedzieć by nie podołał - mało który trener mógł tutaj z tej bitwy wyjść zwycięsko.
Problem w tym, że właściciele - 777 Partners - którzy we wrześniu przejęli klub i obiecali Szewie wzmocnienia, nagle zwolnili go w połowie zimowego mercato. Mariusz Pudzianowski mógłby to skwitować jedynie słowami "Tak się nie robi", które niegdyś wypowiedział w jednej ze scen serialu "Na Wspólnej"
Duch Enrico Preziosiego jest ciągle żywy. Dosłownie i w przenośni. Niby właściciel się zmienił, a zachowanie jest godne właśnie znanego producenta zabawek. Warto tu dodać, że Preziosi ciągle jest w klubie - przez następne 3 lata po sprzedaży klubu (wrzesień 2021) pełni on funkcję doradczą w klubie.
Andrij był w najstarszym klubie Italii na stanowisku trenera zaledwie 69 dni. To nawet krócej niż okres jego kandydatury jako przyszłego posła do parlamentu ukraińskiego w 2012 - wtedy od ogłoszenia jego startu w wyborach do samego głosowania minęły 92 dni.
KĄCIK STATYSTYCZNY KADENCJI UKRAIŃCA
Szewa wyniki miał jakie miał - jedyna wygrana została odniesiona nad Salernitaną w Coppa Italia, w dość szczęśliwym stylu.
W chwili zwolnienia, Genoa ma 12 punktów, bilans bramek 20:39 i 19 miejsce w tabeli. Jeden punkt przewagi nad zdziesiątkowaną covidem Salernitaną, która w chwili zwolnienia miała dwa mecze zaległe. Pięć punktów do Venezii, która ma mecz więcej.
Warto tutaj przyjrzeć się też statystykom. Dane via Flashscore, zaczynając od meczu na San Siro z Milanem:
- vs Milan 1:3 (wyjazd, 1/8 finału Coppa Italia) - 14 strzałów, 4 celne, posiadanie piłki - 38 procent
- vs Spezia 0:1 (dom, 21 kolejka SA) - 15 strzałów, 2 celne, 53 procent pp
- vs Sassuolo 1:1 (wyjazd, 20 kolejka SA) - 4 strzały, 1 celny, 26 procent pp
- vs Atalanta 0:0 (dom, 19 kolejka SA) - 1 strzał (!), żadnego celnego, 33 procent pp
- vs Lazio 1:3 (wyjazd, 18 kolejka SA) - 4 strzały, 2 celne, 45 procent posiadania piłki
- vs Salernitana 1:0 (dom, 1/16 finału Coppa Italia) - 8 strzałów, 5 celnych, 59 procent pp
- vs Sampdoria 1:3 (technicznie - dom, 17 kolejka SA) - 12 strzałów, 2 celne, 53 procent pp
- vs Juventus 0:2 (wyjazd, 16 kolejka SA) - żadnego strzału na bramkę i 30 procent pp
- vs Milan 0:3 (dom, 15 kolejka SA) - 10 strzałów, 3 celne, 42 procent pp
- vs Udinese 0:0 (wyjazd, 14 kolejka SA) - 8 strzałów, 2 celne, 57 procent pp
- vs Roma 0:2 (dom, 13 kolejka SA) - 1 strzał, 1 celny, 41 procent pp
Statystyka w pewnych względach jest brutalna dla kibiców Genoi.
Milan to drużyna topowa w Italii, a przyjęła aż 24 na 44 strzały Genoi. Drużyna Szewczenki oddawała podczas jego kadencji strzał średnio co 23 minuty (1020 minut gry - 10 meczów po 90 minut i ostatnie 120 min czyli 1/8 finału z drużyną Piolego).
Genoa Ukraińca w 7 z 11 meczów miała mniejsze posiadanie piłki od rywala.
W jedenastu meczach kadencji legendy ukraińskiej kadry, średnia celnych strzałów wyniosła 2 na mecz. W dwóch z nich - 0 strzałów celnych. Nie licząc dwucyfrowych statystyk w strzałach na bramkę (4 takie mecze) - Genoa Szewczenki w pozostałych siedmiu meczach zanotowała 11 celnych uderzeń. Jedno na mecz średnio.
Z Salernitaną w Pucharze Włoch - Genoa oddała prawie jedną czwartą celnych strzałów z kadencji Ukraińca.
Statystycznie - to zwolnienie jest nie do obrony, jednak jak mawiał Ryszard Tarasiewicz - statystyka, tak jak krótka spódniczka, nie pokazuje wszystkiego. Tu nie liczy się tylko to, co w liczbach czy w tabeli na Flashscore. Liczą się też czyny i okoliczności w klubie.
Co może wpływać na to, że taka mizeria w ofensywie? Odpowiedź jest dość prosta - wystawianie Caleba Ekubana. 27-letni Ghańczyk zagrał w każdym z meczów pod Szewą i zdobył swoją jedyną bramkę w tym sezonie co ciekawe w jedynym wygranym meczu za Ukraińca. Jego porażające statystyki to 20 meczów, 1 gol i 1 asysta. Tymczasem Mattia Destro zanotował takich trafień osiem - w 16 meczach (gdy Ukrainiec przyszedł do klubu był on kontuzjowany). Forsowanie piłkarza z Afryki spowodowało, że wg wielu był on najgorszym napastnikiem ligi. Nie ma on tak naprawdę żadnych zalet. Jest to kolejny flop, po Vedacie Muriqim, który trafił do Italii z ligi tureckiej. Równie słabym piłkarzem jest prawdopodobnie tylko Cedric Gondo, grający w jeszcze słabszej Salernitanie. Na defensywną mizerię wpływ miała kontuzja oraz covid Domenico Criscito oraz przeciętny skład obrony - Mattia Bani, Davide Biraschi, Nikola Maksimovic czy Andrea Masiello to bardzo przeciętni zawodnicy, ciężko z taką obroną być bezpiecznym o utrzymanie. Klub już wzmocnił się Leo Ostigardem z Brighton czy Riccardo Calafiorim z Romy.
WRÓCMY DO POCZĄTKÓW SZEWY W GENUI
W tym momencie pora wrócić na chwilę do mojego tekstu z listopada - padło tam kilka ciekawych tez.
Kamil Rogólski powiedział mi wtedy: "Czy Szewczenko dobrze robi, że już decyduje się na pracę w Serie A? Tak. Czy Szewczenko coś gwarantuje? Nie. Jest to obustronne ryzyko - zarówno ukraińskiego trenera i klubu, który go zatrudnia."
Jak widać, ekspert wie - Szewczenko podjął odważną decyzję o wejściu w klubową piłkę akurat w takie miejsce jak Genoa. To miejsce ryzykowne dla trenerów, ale brawa za odwagę, że podjął rękawicę. Kamil miał rację z tym, że to obustronne ryzyko. Jestem jednak gotów stwierdzić, że to ryzyko okazałoby się słuszne, gdyby Szewa został w klubie jeszcze z dwa miesiące. Jestem pewien, że wsparty dobrymi transferami (mówiło się o Aleksieju Miranchuku z Atalanty i Nadiemie Amirim z Leverkusen) mógłby ten sezon Genoi uratować. Niestety, 777 Partners wykazało się dość małymi pokładami cierpliwości i będą zmuszeni teraz wypłacać ukraińskiej legendzie 2 mln euro rocznie za każdy sezon umowy.
Jewhen Szachow, były podopieczny Andrija z reprezentacji: "W drużynie narodowej udało mu się wykorzystać dwa moduły: 4-3-3 i 3-5-2. Pierwsza jest z pewnością bliższa stylowi gry Szewy, druga pomogła nam zebrać punkty w ważnych meczach"
Szewa używał 3-5-2 i owszem udało mu się tym zebrać parę punktów, nawet raz zabrał on punkty Atalancie. Jego bilans to jednak źle wyglądające 1-3-7. Dopiero w piątym meczu, derbach Genui, drużyna ta pokazała promyk nadziei, że może być lepiej. Na nadziejach się skończyło, ale koniec był dość efektowny jak na realia tej drużyny. Przez godzinę Genoa prowadziła na San Siro w 1/8 finału Pucharu Włoch i doprowadziła Rossonerich do dogrywki.
Teraz zacytuję samego siebie: "Oby tylko władze klubu były cierpliwe - czasem warto zaczekać, myśleć długotrwale, aby zebrać plony ciężkiej pracy.
Trzeba też przyznać jedno - dobra praca w Genoi nie przejdzie bez echa. Możliwe, że wróci do domu, ale póki co jeszcze do tego daleko. Jeżeli będzie wyciągać maksa ze swojej drużyny i będzie widać, że to przez trenera - Milan czeka.
Nie musi mu jednak pójść dobrze, bo Genua to dość trudne środowisko. Nie przekreśli to jego kariery na Półwyspie Apenińskim, ale będzie to rysa, która będzie wpływać na jego pozycję na karuzeli trenerskiej."
No i 777 Partners cierpliwe nie było - 2 miesiące i po przygodzie Szewy. Wystarczyłoby zaczekać minimum do końca okna, by zobaczyć czy wzmocnienia zazębią się z tymi, którzy grali do tej pory. O Milanie póki co może zapomnieć, chyba, że chce iść na ich mecz - sektor VIP czeka ;) Genoa będzie rysą na jego wizerunku - ciężko oczekiwać, by w najbliższym czasie klub o podobnym poziomie zaoferował mu posadę, choć przebąkiwało się o nim w kwestii selekcjonera reprezentacji Polski.
CO DALEJ? PRAWDOPODOBNIE OPCJA NIEMIECKA
W następnej kolejce, Szewczenkę zastąpi duet Abdoulay Konko - Roberto Murgita.
Kto będzie następcą Ukraińca? Nie będzie to, jak wielu się zdawało, Davide Ballardini, dla którego byłaby to już piąta przygoda w Genoi. Warto tu wspomnieć, że zaledwie jeden sezon w swojej karierze przepracował on od początku do końca - 2004/05 jako trener Sambenedettese, był to jego pierwszy sezon w trenerce. W innych sezonach był on albo zwalniany, albo był strażakiem do końca sezonu.
W kuluarach mówi się o tym, że 777 Partners na trzeciego w tym sezonie trenera Genoi w tym sezonie wybierze trenera z Niemiec - Bruno Labbadię. Ma on doświadczenie w strażakowaniu. O Niemcu napisałem co nieco w ósmym odcinku SpeziaLITY.
"Uchodził za zawodnika szalenie ambitnego i teraz jest też taki jako trener. Zawsze zostawał po zajęciach, ćwiczył, to wieczne pragnienie poprawy umiejętności jest też jego mocną stroną teraz" - tak wspominał Bruno Labbadię niegdyś Artur Wichniarek, ekspert Kanału Sportowego, legenda Arminii Bielefeld.
"Jego treningi trwają nawet trzy godziny, z czego godzinę zajmuje gadanie. Kiedy spojrzy się na jego karierę, pierwsze miesiące w nowym klubie zawsze są super, a potem wszystko idzie w dół. Zawodnicy się męczą, jeśli trener mówi o tym samym. Drużyna to wiele charakterów, które trzeba okiełznać. Do każdego trzeba podejść indywidualnie. Kilku będzie w dalszym ciągu słuchać trenera z uwagą, inni po paru miesiącach już nie do końca." - dodał na łamach newonce sport.
O opinię w sprawie niemieckiego szkoleniowca zapytałem dziennikarza Futbolowej Rebelii, Adriana Malanowskiego, eksperta w sprawach piłki niemieckiej.
"Niemiec jest ostatnio utożsamiany z różnymi konfiguracjami, gdzie króluje przede wszystkim ustawienie na 2 napastników. Głównie kombinował z pomocnikami, bo w Herthcie brakowało kreatora.
W swojej karierze, Labbadia zrobił jeden awans, na początku swojej pracy trenerskiej - w Darmstadt. Bruno nie zaliczył ani jednego spadku, a doprowadził cztery kluby do utrzymania (Stuttgart, Hamburger SV, Wolfsburg oraz Hertha). Z drugiej strony - średnio potrafi jednak w przygotowanie zespołów do sezonu. Potrafi pracować w bałaganie, co w Genoi może mu tylko pomóc, a do tego ma cenne doświadczenie w tak specyficznych środowiskach jak Hamburger SV czy Hertha.
Jako ciekawostkę warto tutaj powiedzieć, że Labbadia jest jedynym piłkarzem, który ma ponad 100 goli zdobytych w dwóch najwyższych klasach rozgrywkowych w Niemczech - 103 w Bundeslidze i 101 na drugim poziomie."
Jak widać, Niemiec w Genoi może być wyborem na wagę złota i ku rozpaczy wielu fanów calcio, może doprowadzić Genueńczyków do kolejnego utrzymania. Co się jednak odwlecze to nie uciecze, bo Niemiec średnio umie przygotowywać zespoły do sezonu. Średni czas jego kadencji to półtora roku. Tylko w dwóch klubach pracował powyżej 60 spotkań.
Przyda mu się piłkarz do każdej formacji poza bramką - Sirigu to dobry bramkarz, wręcz za dobry jak na poziom tej drużyny. Mattii Destro przyda się ktoś równie często strzelający - a może w młodzieży siła i swoją szansę wykorzystają (jeśli dostaną) Flavio Bianchi i Aleksander Buksa?
W pomocy trzeba liczyć na transfer piłkarza, który umie kreować, choć jednego. Za dużo jest "noszących fortepian" - potrzeba tych, którzy na nim zagrają - a nie są takimi z pewnością: Stefano Sturaro, Valon Behrami czy Milan Badelj.
Do obrony przyda się ktoś z wyższej półki, aby odciążyć Criscito i wspomóc młodych - Vanheusdena i Vasqueza.