We włoskiej lidze mamy dziesięciu rodaków, którzy dzielnie walczą każdej kolejki o kolejne punkty dla swoich zespołów. Włoska kolonia spisuje się na tyle dobrze, że kluby z Serie A coraz chętniej sięgają po Polaków. Niestety, niektórzy z nich przeżywają ciężkie chwilę i trzeba im się bliżej przyjrzeć.
Bramkarz Juventusu Wojciech Szczęsny ma prawdopodobnie najgorszy okres w swojej karierze na półwyspie apenińskim. Już początek sezonu nie układał się po jego myśli. Juventus pod wodzą Pirlo nie radził sobie najlepiej, przez co sam Wojtek miał więcej pracy i częściej wyciągał piłkę z siatki. Jego sytuacji nie poprawiał fakt, że z Buffonem w składzie Stara Dama potrafiła zachować czyste konto. Nic więc dziwnego, że zaczęły pojawiać się głosy o jego sprzedaniu i wzięciu Donnarummy. Włosi chcieliby mieć rodaka między słupkami najlepszego klubu, co dobitnie pokazali w momencie transferu Perina. Szczęsny mimo krytyki nie radził sobie wcale źle i dopiero ostatnie mecze w jego wykonaniu są faktycznie słabe. Co prawda co do meczu z Atalantą nie można mu nic zarzucić. Świetnie interweniował przy wolnym Malinowskiego, a potem nie miał żadnych szans przy strzale Ukraińca odbitym przez Alexa Sandro. Mecz wcześniej z Genoą również wyciągał piłkę z siatki, po strzale głową z rzutu rożnego, który mógł spróbować obronić, ale nawet się nie rzucił. Kolejkę wcześniej, gdy Juve mierzyło się z Napoli, Polak oglądał mecz z ławki, po katastrofalnym meczu z Torino, do którego przechodzimy. Mecz Derbowy we Włoszech jest czymś świętym. To właśnie tam poznajemy klubowych bohaterów i ich przeciwieństwa. Niestety, bramkarz reprezentacji Polski nie zapamięta tego meczu najlepiej. Dwa błędy, dwa stracone gole, remis i strata punktów z zespołem walczącym o utrzymanie. Obie interwencję były tragiczne i nie powinny się wydarzyć, ale każdy jest człowiekiem i każdy popełnia błędy. Najważniejsze to wrócić jak najszybciej do pełni formy, czego Wojtkowi życzę!
Jednak dołek Wojtka, jest niczym w porównaniu do tego, co przeżywa Sebastian Walukiewicz. Polski obrońca przed sezonem był wychwalany przez wielu ekspertów, którzy już wróżyli mu transfer do Interu. Cagliari jednak nie grało dobrze, co przełożyło się na występy byłego obrońcy Pogoni Szczecin, trener zaczął eksperymentować z ustawieniem składu, odstawiając Polaka od podstawowej jedenastki. Di Francesco zwolniono, a w jego miejsce przyszedł Leonardo Semplici, który nie znalazł miejsca w składzie dla Sebastiana. Walukiewicz ostatni mecz zagrał czternastego lutego! Od tego czasu przesiedział na ławce osiem ligowych spotkań (i jedno dodatkowe w którym miał kontuzje), nie wchodząc ani razu z ławki. I tak, zawodnik który grał od deski do deski w każdym meczu na początku sezonu, piłkarz łączony z wielkimi klubami, dostaje kubeł zimnej wody. Teraz najważniejsze to trenować, trenować i jeszcze raz trenować, żeby pokazać się trenerowi i dostać szansę, którą będzie mógł wykorzystać. A chodzą słuchy, że niebawem taką szansę dostanie.
Losy Walukiewicza po części dzieli Karol Linetty. Polski pomocnik był ostoją Sampdorii, jej kapitanem, a jednak pokusa grania u trenera, który wprowadził go na wyższy poziom zwyciężyła i przeniósł się do Torino pod skrzydła Giampaolo. Trener Byków nie był już w takiej formie w jakiej był w Sampie, przedwcześnie i hucznie wyleciał z kolejnego po Milanie klubu, zostawiając grający fatalnie zespół. Niestety forma drużyny udzieliła się polskiemu pomocnikowi, który grał poniżej oczekiwań. I nie, nie grał on specjalnie źle, ale momentami mogło się wydawać, że nie ma go na boisku. Nic więc dziwnego, że Torino zaczęło rozglądać się zimą za wzmocnieniem linii pomocy, dodatkowo łatając dziurę po Meite. Okazało się, że sprowadzony Mandragora ożywił zespół i teraz to on stanowi o sile Byków. Linetty odszedł w całkowitą odstawkę, grając zaledwie godzinę w ostatnich dziesięciu meczach! Karol znalazł się w sytuacji, w której jego klub nie walczy o Top10, a o utrzymanie i nie stanowi on o sile środka pola, a jest rezerwowym, który rzadko wchodzi. Można by rzec, uciekaj stamtąd jak najszybciej i wracaj do Sampdorii i myślę, że to powinien być cel Linettego, spróbować wrócić na "stare śmieci" albo znaleźć nowy klub, gdzie lepiej się odnajdzie.