Kluczowe tygodnie przed Inzaghim. Czy Inter uratuje sezon?

Inter Mediolan kwi 29, 2025

Rok temu Simone Inzaghiemu udało się naprawić błędy z poprzednich lat i w końcu zdołał przywrócić Inter na tron, a co za tym idzie nadać klubowi drugą gwiazdkę za dwudzieste Scudetto. Plan na ten sezon zakładał nie tylko obronę tytułu, ale też walkę o znacznie lepszy wynik w Lidze Mistrzów, może nawet próbę zwycięstwa tych rozgrywek. Przy bardzo optymistycznym scenariuszu Nerazzurri na początku roku kalendarzowego mogli jeszcze myśleć o poczwórnej koronie. Dzisiaj jednak sytuacja zaczyna wyglądać inaczej, a przed Inzaghim kluczowe tygodnie, które mogą zdefiniować jego pracę w stolicy mody.


Inzaghi chce dołączyć do największych

Tylko czterech trenerów w dziejach Interu potrafiło do tej pory zdobyć podwójne Scudetto. Byli to Alfredo Foni w latach pięćdziesiątych, Helenio Herrera dekadę później oraz dwóch trenerów z XXI wieku, czyli Roberto Mancini i Jose Mourinho. Poprzednik Inzaghiego, Antonio Conte po ligowym triumfie postanowił odejść z drużyny m.in. z powodu niewystarczająco silnej kadry, przynajmniej w jego ocenie (swoją drogą, brzmi to dziś podejrzanie znajomo).

Obecny szkoleniowiec Inter podjął wyzwanie dołączenia do wielkich w historii klubu. Ma już na koncie sześć trofeów (1 Scudetto, 3 Superpuchary, 2 Puchary Włoch) i do niedawna mógł liczyć nawet na uzupełnienie swojego CV o kolejne cztery. Rzeczywistość zweryfikowała jednak ten plan. Początek roku przyniósł jego zespołowi zimny prysznic w postaci porażki w Superpucharze Włoch. Nie pierwszy i nie ostatni raz w tym sezonie katem mistrzów Włoch okazał rywal zza miedzy, czyli AC Milan. Ponownie Rossoneri zdeklasowali Inter tydzień temu w rewanżowym spotkaniu Coppa Italia i ogólnie trzeci raz mogli pochwalić się derbowym zwycięstwem w tym sezonie. Tym samym druga szansa na trofeum przepadła.

Co gorsza, sytuacja w ekipie Inzaghiego zaczęła także wymykać się spod kontroli w lidze. Nerazzuri przez długi czas w tym sezonie nie potrafili uciec na dobre rywalom w Serie A, aż w końcu kolejne straty punktów zrzuciły ich z pozycji lidera tabeli. W tym momencie drużyna mistrzów Włoch traci już trzy punkty do Napoli Antonio Conte, które może nie gra zachwycająco, ale jest skuteczne. Inter zaś trapi szereg problemów, które unaoczniły kolejne starcia z rywalami w Serie A. W ostatnim spotkaniu z AS Romą na San Siro drużyna Inzaghiego wyglądała absolutnie fatalnie i trudno dzisiaj jej kibicom patrzeć z optymizmem na dalszą rywalizację o 21. tytuł mistrzowski. Margines błędu wyczerpał się i teraz trzeba oglądać się także na przeciwnika.

Jak jednak doszło do tego, że pozornie bezpieczna sytuacja w lidze przerodziła się w tak trudne zadanie? Gdzie zatem szukać przyczyny problemów ekipy Simone Inzaghiego?

Słaby bilans z czołówką ligi

W tym sezonie kilkukrotnie Inter stracił punkty bądź szansę na trofeum w spotkaniach, które teoretycznie do pewnego momentu układały się po myśli zawodników Inzaghiego. Jesienią zespół nie potrafił dobić Juventusu w szalonym meczu na San Siro (4:4), w styczniu zaś piłkarze wypuścili z rąk niemal pewne trofeum w rywalizacji z Milanem.

Częściowo problem wynika z niewykorzystanych szans, których przecież w tych spotkaniach nie brakowało. Inter potrafił kreować sytuacje, lecz miewał i spotkania, w których jego niewykorzystane okazje łatwo się mściły. Co ciekawe, nie jest to problem nowy, gdyż warto przypomnieć sobie tutaj spotkanie 1/8 Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu. W pierwszym spotkaniu przeciwko Atletico na San Siro gospodarze byli stroną przeważająco i powinni zbudować sobie znacznie większą zaliczkę niż 1:0. Efekt doskonale pamiętamy. W Madrycie drużyna zbyt pasywnie podeszła do rewanżu i ostatecznie wyleciała z rozgrywek po rzutach karnych.

Inter wielokrotnie potrafił w tym sezonie zagrać mecz, w którym nie pozostawiał cienia wątpliwości, że jest bardziej klasową drużyna. Czynił to jednak głównie z drużynami z niższych rejonów tabeli. Z drugiej strony, drużynie przydarzyły się też wpadki, które z dzisiejszej perspektywy okazały się kolejnym kamyczkiem do ogródka. Można tutaj chociażby wskazać remis z Parmą, gdzie Inter prowadził już 2:0 i do pewnego momentu względnie kontrolował spotkanie. Znacznie gorzej zaś zespół z San Siro prezentował się już w pojedynkach z czołówką.

Ostania domowa porażka z Romą przelała czarę goryczy, bo to właśnie po niej Nerazzurri stracili pozycję liderów w tabeli.

Liga Mistrzów i rachunki do wyrównania

Rok temu Inter pod wodzą Inzaghiego w Lidze Mistrzów rozczarował, a wpływ na to miała m.in. zbyt zachowawcza postawa drużyny zarówno w fazie grupowej, jak i dwumeczu z Atletico. W tej edycji Nerazzuri nie popełnili tego błędu i pewnie awansowali przebrnęli 1/8 finału eliminując Feyenoord. W ćwierćfinale zaś pokazali prawdziwą skuteczność i spryt ogrywając Bayern Monachium. Ktoś powie, że niemiecki hegemon miał swoje problemy kadrowe, które mogły wpłynąć na rezultat dwumeczu. Nie zmienia to jednak faktu, że drużyna z Bawarii to zawsze groźny przeciwnik i dlatego to zwycięstwo wciąż należy traktować w kategoriach sporego osiągnięcia.

Teraz przed ekipą z Mediolanu kolejne poważne i chyba jeszcze trudniejsze starcie z ekipą, która przystąpi do rywalizacji poważnie osłabiona brakiem np. Roberta Lewandowskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że dwumecz z Barceloną zapowiada się niezwykle interesująco. Jeszcze do niedawna wielu upatrywałoby wyraźnego faworyta w drużynie z Katalonii. Ostatnie tygodnie nieco zmieniły jednak optykę ekspertów, którzy faworytów zaczęli częściowo upatrywać w zespole mistrzów Włoch, przynajmniej jeszcze do ostatniej niedzieli.

Wydaje się, że o końcowym triumfie może zadecydować przede wszystkim to, kto wyjdzie na ten mecz…mniej zmęczony.

Z jednej strony, drużyna z Hiszpanii od pewnego czasu wygląda na coraz bardziej wyczerpaną intensywnym sezonem, co dało się zauważyć w ostatnich spotkaniach. Podopieczni Hansiego Flicka niejednokrotnie musieli znacznie bardziej przepychać ligowe zwycięstwa i to nie bez trudów. Rewanżowe starcie z BVB ujawniło się zaś problemy, z których tak doświadczona ekipa, jak Inter mogłaby bez trudu skorzystać. Wreszcie, do środowej rywalizacji Barcelona przystąpi po długim i niezwykle ciężkim boju w finale Pucharu Króla, w którym Duma Katalonii wzniosła się na wyżyny swoich umiejętności.

Zmęczeni piłkarze? Chyba nie widzieliście Interu! - mógłby rzec kibic Nerazzurich po ostatnim weekendzie i zwrócić uwagę na swoich zawodników, którzy też wyraźnie lecą już na oparach. W meczu z Romą gracze Inzaghiego wyglądali na tle rywali bardzo słabo pod kątem fizycznym, ich akcjom brakowało dynamiki i elementu zaskoczenia. Całość wyglądała, jakby ktoś odpalił ich występ w trybie 0,25x na Youtube.

Dziennik „La Gazetta dello Sport” opisując sytuację Interu postanowił użyć specjalnego porównania do legendarnego włoskiego olimpijczyka, Dorando Pietriego, który wystartował w biegu maratońskim w 1908 roku na Igrzyskach w Londynie. Będąc faworytem wyścigu od początku narzucił on wysokie tempo rywalizacji, lecz okazało się ono dla niego zgubą. Będąc już na stadionie nie tylko pomylił on kierunek trasy, ale też kilkukrotnie padł na bieżnię ze zmęczenia. Ostatecznie, mimo doczołgania się do mety, zdyskwalifikowano go za błędy popełnione na trasie w wyniku zmęczenia.

Piłkarze Interu są wyraźnie w dołku fizycznym, nie ulega to wątpliwości. Czy to jednak przekreśla ich szanse? Absolutnie nie, półfinał Ligi Mistrzów to etap, na którym wciąż można wykrzesać z siebie wystarczająco silną determinację, która pozwoli wygrać z utytułowanym rywalem.

Kadra Interu siłą zespołu?

Inter Mediolan miał aspiracje, by nie tylko walczyć o kolejne mistrzostwa, lecz dołączyć do grona najmocniejszych europejskich marek. W tym celu od kilku lat tworzono szeroki skład, który z powodzeniem mógłby rywalizować na kilku frontach. Wielu ekspertów wskazywało, że szeroka i wyrównana kadra będzie siłą Interu, która zapewni trenerowi więcej elastyczności. Jak zadanie wyszło w praktyce? Czy drużyna została dobrze zbilansowana?


Trener już w poprzednich rozgrywkach dysponował sporym gronem zawodników, co nie przeszkodziło mu i tak latem poszukać dodatkowych wzmocnień. W tym celu sprowadzono przecież Piotra Zielińskiego, który miał wspomóc środek pola, a także Mehdiego Taremiego, aby odciążył on duet „Thula” w ataku (Thuram-Martinez).

Niestety, jesienią dało się zauważyć, że różnica między starterami, a graczami z ławki rezerwowych jest mocno widoczna. Trio Calhanoglu-Barella-Mkhitaryan przez większość sezonu prezentowało się zdecydowanie lepiej i gwarantowało znacznie wyższą jakość.

Piotr Zieliński mimo kilku obiecujących występów nie zdołał do tej pory dostarczyć zbyt wielu liczb i przegrał rywalizację o miejsce w podstawowym składzie. Davide Frattesi w ostatnich meczach udowodnił, że nieprzypadkowo już zimą był niemal na wylocie z klubu. Jego katastrofalny występ przeciwko Romie oceniono bardzo krytycznie, co nie powinno dziwić. Wystarczy spojrzeć na jedną statystykę.

W tym momencie niewiele przemawia, by pozostał na następny sezon, bo nie daje żadnej gwarancji utrzymania odpowiedniego poziomu w środku pola. Podobnie rzecz ma się z Krijstjanem Asslanim, on także nie udowadnia wystarczająco swoich umiejętności.

Prawdziwą katastrofą transferową okazał się Mehdi Taremi, a przecież na papierze ten ruch rok temu wyglądał naprawdę sensownie. Inter zakontraktował gracza, który w lidze portugalskiej zbierał bardzo dobre liczby i miał doświadczenie w europejskich pucharach. Silny i rosły snajper wydawał się idealną opcją do ataku, która odciąży duet Martinez-Thuram. Plan ten jednak zupełnie nie wypalił. W całym sezonie Irańczyk zdobył tylko trzy gole, z czego dwa za sprawą rzutów karnych. Włoskie media nie mają wątpliwości, że jego czas na San Siro minął.


Podsumowując, bilans meczów wymienionej wyżej czwórki prezentuje się tymczasem następująco.

Piotr Zieliński - 34 spotkań/14 w wyjściowej XI/ 1593 minut - 2 gole/3 asysty

Davide Frattesi - 44 spotkania/15 w wyjściowej XI/ 1855 minut - 6 goli/1 asysta

Krijstian Asslani - 31 spotkań/13 w wyjściowej XI/ 1309 minut - 1 gol/2 asysty

Mehdi Tahremi - 37 spotkan/15 w wyjściowej XI/ 1571 minut - 3 gole/5 asyst

Rezerwowi zawodnicy mieli odciążyć graczy z pierwszego składu, lecz widać wyraźnie, że nie zdołali oni wskoczyć w ich buty. Nic dziwnego, że Inzaghi częściej wolał trzymać się swojej żelaznej jedenastki. Dzisiaj możemy jednak widzieć skutki uboczne w postaci zmęczenia. Nie zapominajmy, że kadra Interu jest jedną z najstarszych, na co także wielu ekspertów zwracało uwagę już w trakcie sezonu.

Liderzy potrzebni natychmiast

Inter wciąż ma sporo argumentów, by realnie powalczyć o awans do wielkiego finału LM. Potrzebuje jednak, aby jego liderzy wskoczyli jeszcze raz na swój najwyższy poziom. To właśnie na nich spoczywa teraz w dużym stopniu odpowiedzialność za uratowanie tego sezonu. Kto jeszcze może udźwignąć ten ciężar?

Trudno w pierwszej kolejności nie wymienić oczywiście Lautaro Martineza, którego stać nawet na samodzielne rozstrzyganie o losach rywalizacji. Jesienią tego roku forma Argentyńczyka była prawdopodobnie jednym z najwiekszych zmartwień wśród kibiców Interu. Napastnik od początku kampanii 2024/2025 nie wyglądał na  w pełni dysponowanego snajpera, lecz sprawiał wrażenie na gracza, który wciąż odczuwa zmęczenie po intensywnym poprzednim sezonie. Przypomnijmy, że napastnik zakończył go dopiero w połowie lipca, gdy wraz ze swoją reprezentacją sięgnął po tytuł Copa America. Sam zresztą na tym turnieju zdobył koronę króla strzelców.

Gdy rozgrywki Serie A wystartowały nieco ponad miesiąc później, atakujący Interu wystąpił już w pierwszym spotkaniu od samego początku. Później czekała go co prawda krótka przerwa z powodu urazu, lecz od trzeciej serii gier Martinez ponownie wrócił do składu i zaczął występować w lidze od deski do deski. Gołym okiem było jednak widać, że nie znajduje się jeszcze w najwyższej dyspozycji i brakuje mu dynamiki. Rolę odpowiedzialnych za zdobywanie goli dla Interu musieli zatem przejąć inni np. Marcus Thuram czy gracze drugiej linii. Kibicom zaś przyszło czekać na przebudzenie swojego bombera.

To jednak nie następowało tak szybko. Do końca roku kalendarzowego El Toro znalazł drogę do siatki tylko sześć razy w Serie A i tylko jeden raz w Champions League. W pewnym momencie jego licznik wybił już 565 minut bez trafienia. Zespół Simone Inzaghiego dzięki szerokiej kadrze nie tracił co prawda seryjnie punktów, lecz w kilku spotkaniach można było odnieść wrażenie, że Argentyńczyk w kluczowej formie mógłby pomóc w zapobiegnięciu kilku wpadek, które przytrafiły się Nerazzurim w lidze. Sam zainteresowany w grudniu był jednak dość spokojny o swoją dalszą część sezonu i przekonywał, że najbardziej zmartwieni jego dyspozycją są praktycznie wszyscy dookoła poza samym Lautaro.

I jak widać, gwiazda Interu chyba miała rację. Wraz z początkiem roku kalendarzowego snajper zaczął prezentować lepszą dyspozycję, co potwierdzają liczby. Od stycznia to właśnie Martinez najcześciej odgrywa kluczową rolę przy bramkach, w klasyfikacji kanadyjskiej zgromadził już 15 punktów. Szczególnie imponuje także formą na poziomie Ligi Mistrzów, w ostatnim spotkaniu z Bayernem zanotował już piąty mecz z rzędu z golem. Choć i Argentyńczyka dopadło zmęczenie fizyczne, to wydaje się, że w kluczowej rywalizacji znów rywale powinni mieć na niego oko.

Dum Dum wraca


W tym sezonie Inter miał też innych bohaterów, którzy stopniowo wyrastali do roli najlepszych zawodników na kontynencie. Do tego grona można zaliczyć chociażby Holendra, Denzela Dumfriesa, który pod wodzą Simone Inzaghiego notował w tym sezonie bardzo dobre statystyki.

Jeszcze kilka lat temu nie spodziewano się, że ktoś równie dobrze zdoła wypełnić dużą lukę na prawym wahadle. Przypomnijmy, że zawodnik trafił do Mediolanu w 2021 roku z niełatwą misją zastąpienia Achrafa Hakimiemu, który po zdobyciu scudetto postanowił kontynuować karierę w PSG. Marokańczyk był jednym z kluczowych piłkarzy w mistrzowskiej układance Antonio Conte, lecz musiał odejść, aby częściowo wspomóc budżet Interu, który wymagał zastrzyku finansowego.

Nowy szkoleniowiec, Simone Inzaghi rozpoczął latem 2021 roku pracę na San Siro, a holenderski wahadłowy został jednym z pierwszych zawodników pozyskanych już za jego kadencji. Początki nie należały jednak do najłatwiejszych dla byłego zawodnika PSV, który musiał przestawić się do nowych realiów w Serie A. Holender popełniał błędy w defensywie, a także bywał niechlujny w fazie ataku. Z czasem jednak trenerowi Interu udało się poprawić część z tych elementów w grze swojego piłkarza, który zakończył sezon na 51 występach, 2 golach i 4 asystach. W trakcie kolejnego sezonu - mimo mniejszej liczby rozegranych spotkań - zdołał poprawić powyższe statystyki (5 goli i 5 asyst). W obecnej kampanii wynoszą zaś one 6 trafień i 2 asysty w 35 meczach.

Gra Dumfriesa jest znacznie bardziej uporządkowana, płynna i znacznie rzadziej niechlujna niż w przeszłości. Potrafi on trzymać się swojej pozycji i już nie tylko odznacza się walorami ofensywnymi, ale też coraz lepiej wykonuje swoje zadania w obronie. Do swojego repertuaru dodał także grę głową, którą w tym sezonie zdołał też dwukrotnie trafić do siatki.

Taktyka Interu cześciowo opiera się na atakach skrzydłami, stąd duża rola wahadłowych, którzy powinni być przygotowani do intensywnej pracy. Dumfries jednak w ostatnich tygodniach pauzował z powodu urazu i choć wrócił już do składu, to ciężko powiedzieć na ile zdoła on nawiązać do swoich najlepszych występów. Niemniej, sam jego powrót do gry na dwumecz z Barceloną to z pewnością niezwykle optymistyczna informacja dla kibiców drużyny.

Środek pola kluczem

Siłą Interu na przestrzeni całego sezonu była także dyspozycja wspomnianej już trójki środkowych pomocników. Zarówno Nicolo Barella, Hakan Calhanoglu oraz Henrikh Mkhitaryan to zawodnicy,  którzy będą Interowi bardzo potrzebni, aby wygrać starcie z drugą linią Barcelony. Każdy z nich na boisku wykonuje nieco inne zadania, lecz razem potrafią stworzyć dobrze uzupełniający się skład. Barella to gracz najbardziej usposobiony ofensywnie, który spośród zawodników Inter zaliczył najwięcej w tym sezonie zagrań, po których Nerazzuri oddawali strzały na bramkę przeciwnika, dokładnie 114. Jego największe atuty to właśnie kluczowe i progresywne podania. W kontekście dwumeczu z Barceloną bardzo interesująco może wyglądać jego korespondencyjna rywalizacja z Pedrim, który w niektórych aspektach przypomina swojego rywala.

Nie mniej ważnym ogniwem drużyny powinien być także Hakan Calhanoglu. Reprezentant Turcji wielokrotnie w tym sezonie udowodnił, że to właśnie na nim w dużym stopniu spoczywa kreowanie ataków drużyny i zachowanie kontroli w środku pola. Potrafi on bardzo dobrze utrzymywać się przy piłce, a także posłać kluczowe podanie w odpowiednim momencie. Zachowuje przy tym odpowiedni balans, dobrze reguluje tempo i cześciowo pracuje też w defensywie. W tej kampanii wielokrotnie Inter radził sobie zdecydowanie gorzej, gdy pomocnika brakowało na boisku, co tylko jeszcze bardziej potwierdzało jego istotną funkcję w ekipie. Nerazzuri chcieliby znaleźć odpowiednie zastępstwo dla swojego etatowego pomocnika, lecz jest to zadanie bardzo trudne.

Oczywiście, siłą Interu jest też zdyscyplinowany monolit, który potrafi przechytrzyć swoich rywali pracą w obronie oraz bezlitosnymi atakami w odpowiednim momencie. Do tego jednak potrzebne są koncentracja i dobre przygotowanie fizyczne. Dyspozycja w ostatnich dniach z pewnością niepokoi wielu kibiców drużyny. Dość powiedzieć, że ostatni raz Inter poniósł trzy porażki z rzędu w 2017 roku. Sympatykom pozostaje jednak wierzyć, że wraz z początkiem dwumeczowej rywalizacji ostatnie wydarzenia pójdą w zapomnienie, a drużyna jeszcze raz udowodni, że należy dzisiaj do europejskiej czołówki. Dla wielu piłkarzy Inzaghiego to może być ostatnia taka szansa na osiągnięcie wielkiego sukcesu w Europie i samo to powinno ich wystarczająco pobudzić do prawdziwego boju.

Wojtek Kowalski

Zawodowo nauczyciel historii, który po godzinach dzieli się swoją pasją, jaką jest sport pod wieloma postaciami. Można go czasem uslyszeć w Radiogol.pl. Od pewnego czasu zakochany w nauce włoskiego.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.