Przyszłość Paulo Dybali wciąż pozostaje niejasna. Niewykluczone, że będzie się ona wiązała nie z Turynem, a z innym miastem. Z dnia na dzień czasu na porozumienie się w sprawie prolongaty umowy jest coraz mniej, a zainteresowanych klubów nie brakuje. Co najmniej kilka poważnych ekip będzie miało chrapkę na Argentyńczyka, który już w tym momencie może negocjować z kim mu się żywnie podoba.
Na wstępie trzeba powiedzieć jedno - Juventusowi nie spieszyło się z rozmowami na temat odnowienia współpracy ze swoim crackiem. Kiedy wydawało się, że to już odpowiedni moment, to za każdym razem znajdowało się coś istotniejszego i bardziej palącego w tej konkretnej chwili, co trzeba było niezwłocznie załatwić. Paulo cierpliwie czekał. Ale jego cierpliwość ma swoje granice, które właśnie zostały przekroczone.
Kontraktowy tasiemiec
Tak przynajmniej sprawa wygląda z perspektywy piłkarza. Dybala oczekiwał podwyżki nie tyle od kilku miesięcy, co już od kilku lat, ale tej ani widu, ani słychu. Dlatego też Argentyńczyk przekazał swoim przedstawicielom, by ci nie czekali bezczynnie na ruch ze strony Juve, ale zaczęli działać i rozglądać się za potencjalnym nowym pracodawcą dla swojego klienta.
Hubert Czemierowski, doświadczony i wieloletni kibic Juventusu, przyznał, że kwestia sytuacji kontraktowej Dybali zaczyna przypominać operę mydlaną. - Właściwie temat napastnika „Bianconerich” ciągnie się już od wielu miesięcy, a sytuacja samego zawodnika zmienia się jak w kalejdoskopie. Dybala kilka razy był już bliski opuszczenia drużyny z Allianz Stadium (swego czasu wchodziła w grę wymiana z Manchesterem United za Romelu Lukaku - ostatecznie Belg powędrował do Interu i wydatnie przyczynił się do zdobycia scudetto przez „Nerazzurrich”), jednak na doniesieniach prasowych się skończyło i finalnie Paulito został na kolejny sezon z Juventusem.
W przekazie medialnym krążą natomiast pogłoski, że Juventus w październiku ubiegłego roku przedłożył wychowankowi Instituto Atlético Central Córdoba ofertę podwyżki do 8-10 milionów euro rocznie plus bonusy. Jednakże jego liczne kontuzje powodujące trudności z powrotem do optymalnej dyspozycji skłoniły „Bianconerich” do wycofania tej propozycji. Kierownictwo turyńskiego klubu uznało, że na takie dyskusje przyjdzie jeszcze czas, wyznaczając sobie termin do rozwiązania tej sprawy na styczeń i luty.
Mniejsza gaża to policzek
W tym roku sytuacja się zmieniła i aktualnie wygląda zgoła inaczej, bowiem włodarze „Starej Damy” mają dążyć do przedłużenia współpracy z zawodnikami, których umowy wygasają 30 czerwca 2022 roku, ale pod warunkiem, że ci zgodzą się na 15-procentowe obniżenie uposażenia. Trudno zatem spodziewać się, by Paulo Dybala, który od dawna czekał na podwyżkę, zaakceptował takie rozwiązanie.
Czemierowski wskazuje, że Andrea Agnelli i spółka mogą mieć wątpliwości dotyczące potencjalnej kontynuacji współpracy z Dybalą. - Sprawa wydaje się nieco bardziej skomplikowana niż wydawałoby się to z perspektywy postronnego obserwatora ligi włoskiej. Jak głosi stare powiedzenie - gdy nie wiadomo, o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze. Nie inaczej jest w przypadku nowego kontraktu Dybali. Jeśli wierzyć pojawiającym się w mediach kwotom, Paulo oczekuje pensji w okolicach 10 milionów euro za sezon, co czyniłoby go najlepiej opłacanym zawodnikiem „Starej Damy” obok Matthijsa de Ligta. Nie są to z pewnością pieniądze przekraczające możliwości finansowe Juventusu (zwłaszcza po uwolnieniu się od ponad trzykrotnie większej gaży Cristiano Ronaldo), jednakże, w obliczu sporych strat spowodowanych pandemią, w zarządzie turyńskiego klubu muszą zadawać sobie pytanie, czy będą to dobrze ulokowane środki.
Ponadto, najnowsze informacje Sky Sport Italia wskazują, że Juventus nie zmienia swojego nastawienia wobec 28-latka i po raz kolejny wystosował ofertę prolongaty zawierającą obniżkę wynagrodzenia. „Bianconeri” nie widzą w tej chwili zasadności podwyższenia gaży swojej „dziesiątki”, a i chyba nie są już aż tak bardzo zdeterminowani, by zatrzymać Argentyńczyka w swoich szeregach. Takie podejście Juve otwiera Dybali drzwi do opuszczenia Allianz Stadium.
Włoskie media donoszą, że postawa Juventusu rozwścieczyła Dybalę, który wobec tego ma już nie mieć wątpliwości co do swojego odejścia po wygaśnięciu coraz szybciej zmierzającego do końca kontraktu. Pomimo kłopotów ze zdrowiem, były gracz Palermo wciąż cieszy się opinią jakościowego piłkarza i nie może narzekać na brak zainteresowania.
Marotta trzyma rękę na pulsie
Całkiem niedawno Półwyspem Apenińskim wstrząsnęły doniesienia przekazywane przez „La Gazzetta dello Sport”, według których sprzątnięcie odwiecznemu rywalowi sprzed nosa argentyńskiej dziesiątki bardzo poważnie rozważa Inter Mediolan. Giuseppe Marotta, prezes zarządu i dyrektor generalny mistrzów Włoch, powszechnie uważany za mistrza transakcji bezgotówkowych, ma uważnie monitorować sytuację Dybali i cały czas utrzymywać z nim kontakt. Marotta dał się poznać jako wybitny strateg w planowaniu kadry i wypatrywaniu wartościowych graczy niedocenianych lub słabo wyglądających w swoich klubach właśnie w Juventusie. Śmiało można powiedzieć, że to on zbudował drużynę, która dziewięć razy z rzędu zdobywała scudetto.
Plusów takiego ruchu jest sporo dla samego piłkarza. Zostałby Serie A, której realia zna doskonale. Musiałby po prostu nauczyć się nowych schematów taktycznych i sposobu gry, jaki preferuje Simone Inzaghi. O ewentualne przenosiny Dybali do Interu postanowiłem zapytać Aleksandra Bernarda, naszego redaktora naczelnego, redaktora Sport.pl oraz prywatnie kibica „Nerazzurrich”. Bernard przewiduje, że ściągnięcie Dybali wiązałoby się z przyszłością Lautaro Martíneza. - Transfer Paulo Dybali do Interu byłby ruchem z kategorii premium. Ruchem pokazującym, że Inter jest atrakcyjnym klubem, do którego mogą chcieć trafiać piłkarze o takiej jakości, jak Dybala. W Interze Inzaghiego dla Argentyńczyka byłoby tylko jedno miejsce: drugi napastnik w formacji 3-5-2, tuż obok Džeko. To pewnie oznaczałoby pożegnanie z Lautaro Martínezem (który skutecznością w tym sezonie, szczególnie w Lidze Mistrzów, nie grzeszy). Koniec tego sezonu wydaje się być dobrym momentem, żeby spieniężyć Lautaro i potencjalnie wziąć Dybalę.
Czy Bernard jest zwolennikiem takiego rozwiązania? - Nie będę ukrywał, że z chęcią zobaczyłbym, jak finalizuje się taki scenariusz. Mam jedynie wątpliwości, co do pensji, jaką mógłby otrzymać w Interze. Obawiam się, że jeśli Juventus nie spełniłby wymaganych warunków, to Inter co najwyżej mógłby zaproponować Dybali niewielką podwyżkę.
Przejście 28-latka do Interu nie dość, że mogłoby być wzmocnieniem dla mediolańczyków i szansą na nowy początek dla samego gracza, to jeszcze z pewnością byłoby bezpośrednim i bardzo bolesnym uderzeniem w Juventus. Biorąc pod uwagę ten fakt, możemy przypuszczać, że Andrea Agnelli i spółka za wszelką cenę nie będą chcieli dopuścić do tego, by popularny „La Joya” przywdziewał czarno-niebieski trykot ekipy ze Stadio Giuseppe Meazza. To kto, jeśli nie Inter?
Rozchwytywany od Londynu po Paryż
Oprócz Interu nazwisko Dybali łączone jest też z Chelsea i Paris Saint-Germain. Gra zarówno w Premier League, jak i w Ligue 1 byłaby dla niego zupełnie nowym doświadczeniem. Przejście do Anglii lub Francji wymagałoby zatem od niego wnikliwego rozpoznania nie tylko nowego klubu, ale przede wszystkim środowiska i specyfiki ligi, a co za tym idzie - proces aklimatyzacji byłby dłuższy. W PSG mógłby pracować pod skrzydłami swojego rodaka, Mauricio Pochettino, ale wielce prawdopodobne, że latem, kiedy już w sprawie Dybali przejdziemy od słów do czynów, Pochettino w Paryżu nie będzie. No chyba że „Les Parisiens” zatriumfują w Lidze Mistrzów.
Jaki kierunek w przypadku pożegnania z Juve byłby optymalny dla Dybali? - W Italii chyba tylko Inter byłby w stanie sprostać jego warunkom finansowym. Być może Tottenham, gdzie Antonio Conte i Fabio Paratici dobrze znają Argentyńczyka? A może na rynku pojawi się jeszcze inny duży gracz? Wcześniejsze okienka, kiedy to Juventus mniej lub bardziej wprost sygnalizował klubom zielone światło w sprawie negocjacji z Dybalą, nie zaowocowały wielkim szturmem po podpis zawodnika. Jeśli w czerwcu Paulo będzie do wzięcia za darmo, powinniśmy spodziewać się zdecydowanie bardziej konkretnych ruchów ze strony piłkarskiego rynku.
Barcelona kocha Argentyńczyków
Inter, Chelsea, PSG - ta grupa już robi wrażenie, a to przecież jeszcze nie koniec. Na horyzoncie przyszłości Argentyńczyka pojawia się również FC Barcelona oraz Atlético Madryt. Kataloński dziennik „SPORT” poinformował, że w przypadku braku porozumienia z Juventusem, „Duma Katalonii” byłaby zainteresowana podpisaniem kontraktu z Dybalą. „Blaugrana” pod wodzą Xaviego Hernándeza wygląda zarówno efektowniej, jak i efektywniej niż za kadencji Ronalda Koemana, w związku z czym 28-latek miałby realną szansę na wkomponowanie się do nowej drużyny, a Xavi byłby w stanie uwolnić jego potencjał w swojej koncepcji taktycznej.
Dybala w trakcie swojej kariery wielokrotnie łączony był z przenosinami na Camp Nou, a wiązało się to oczywiście z jego znakomitą dyspozycją i profilem boiskowym pasującym filozofii i DNA „Blaugrany”. Fantastyczny występ Paulo w pierwszym ćwierćfinałowym pojedynku Ligi Mistrzów w sezonie 2016/17 niezmiennie jest jednym z najlepszych w jego karierze, o ile nie najlepszym. Juventus wygrał 3:0, a on strzelił dwa gole, co zajęło mu jedynie 22 minuty.
Wówczas wydawało się, że kwestią czasu jest to, kiedy Dybala na stałe zasiądzie na piłkarskim Olimpie wśród najwybitniejszych piłkarzy na świecie. Dalsze losy 32-krotnego reprezentanta „Albicelestes” z wielu względów nie potoczyły się jednak tak, jak oczekiwali tego kibice i eksperci, a przede wszystkim on sam.
Chciałbym, żeby Dybala został w Turynie
Gdy Dybali nie dokucza zdrowie i znajduje się w formie, jest piłkarzem światowego formatu i niekwestionowanym liderem Juventusu. Sęk w tym, że te kłopoty ze zdrowiem nie chcą dać mu spokoju i pozwolić na złapanie ciągłości. W bieżącej kampanii szczególnie mocno doskwierają mu problemy mięśniowe. Jego brak nie trudno jest zauważyć w grze „Starej Damy”, która bez Paulo na boisku wygląda dużo bardziej ubogo, a o tym jak istotnym jest zawodnikiem dla turyńczyków najlepiej świadczy fakt, że mimo tego, iż przegapił już 13 meczów, to wciąż jest najlepszym strzelcem i najlepszym asystentem w zespole.
W tym momencie wydaje się, że Paulo Dybala jest bliżej opuszczenia stolicy Piemontu aniżeli przedłużenia kontraktu. Odkładanie rozmów na ostatnią chwilę, redukcja prowizji dla agenta, propozycja z obniżeniem pensji - wszystkie działania z pewnością nie pomagają w znalezieniu pozytywnego rozwiązania dla tego impasu.
Czy Czemierowski zaakceptowałby odejście Dybali? - Dybala ma, zapewne z racji urody wiecznego chłopca, opinię piłkarza młodego i z potencjałem. Tymczasem w tym roku Paulo skończy 29 lat i przy założeniu, że chciałby podpisać 5-letni kontrakt może to być jego ostatnia duża umowa w karierze. Czy chciałbym, żeby został w Turynie? Absolutnie tak. Nie wyobrażam sobie, tak jak zapewne większość kibiców Juventusu, odejścia Paulo za darmo, zwłaszcza wobec pojawiającego się zainteresowania ze strony Interu, gdzie notabene idealnie pasowałby do ustawienia preferowanego przez Simone Inzaghiego.
Mamy już marzec. Do końca umowy Dybali pozostają jedynie cztery miesiące. Już wkrótce pewne kroki i konkretne działania będą musiały zostać podjęte przez zainteresowane strony, a co za tym idzie - będzie musiała zapaść ostateczna decyzja. Niewykluczone zatem, że po wyleczeniu kontuzji czekają Paulo ostatnie potyczki w biało-czarnych barwach. Coś się kończy, coś się zaczyna.