Khvicha Kvaratskhelia jest jednym z czterech nowych nabytków Napoli. Przed zbliżającym się wielkimi krokami nowym sezonem Serie A Gruzin udzielił wywiadu neapolitańskiemu dziennikowi Il Mattino, w którym opowiedział między innymi o odczuciach związanych z dołączeniem do Azzurrich, procesie przyspieszonego dojrzewania czy też o tym, jak jego rodacy emocjonują się futbolem.
Neapol robi wrażenie na absolutnie każdym. Nawet mimo swojej złej sławy objawiającej się przede wszystkim w wysokim procencie przestępczości. Kiedy zostajesz piłkarzem SSC Napoli, klubu, na którego punkcie lokalna społeczność po prostu wariuje, i pierwszy raz przybywasz d0 tego miasta, musisz odczuwać to podwójnie. Wiele na ten temat mógłby powiedzieć Khvicha Kvaratskhelia. Dziennik Il Mattino postanowił zatem skorzystać z tej okazji i porozmawiać z 21-latkiem na ten oraz na wiele innych tematów.
Pożegnanie weteranów, powitanie młodych, gniewnych
Nie da się ukryć, że bieżące mercato w wykonaniu Napoli nie rzuca na kolana. Inaczej sprawa wygląda, jeśli chodzi o odejścia z klubu, bo pożegnania z takimi zawodnikami jak Lorenzo Insigne, Kalidou Koulibaly czy Dries Mertens po prostu muszą odbić się na drużynie. A nie zapominajmy też o Davidzie Ospinie, któremu wygasł kontrakt czy Fabiánie Ruizie, który lada moment dołączy do PSG. Niełatwo będzie znaleźć jakościowych zastępców dla piłkarzy, którzy przez lata stanowili o sile ekipy spod Wezuwiusza (choć Aurelio De Laurentiis i spółka starają się to robić – blisko Neapolu są Giovanni Simeone, Giacomo Raspadori i Keylor Navas). Ale do stolicy Kampanii przybył pewien gracz, który najprawdopodobniej w nadchodzącej kampanii będzie ustawiany na pozycji jeszcze do niedawna zajmowanej przez popularnego Lolo.
Mam na myśli oczywiście Khvichę Kvaratskhelię, gruzińskiego skrzydłowego, który przeszedł do Napoli z Dinamo Batumi za 10 milionów euro. Półwysep Apeniński chyba był mu niejako pisany, bo przecież przed rokiem całkiem sporo mówiło i pisało się o jego potencjalnym transferze do Milanu. Minął rok i Gruzin faktycznie zawitał do słonecznej Italii, z tym że wylądował nie na północy, a na południu kraju. Oprócz niego Partenopei tego lata sprowadzili Mathíasa Oliverę z Getafe, Leo Östigarda z Brighton (rundę wiosenną sezonu 2021/22 spędził na wypożyczeniu w Genoi), Kima Min-jae z Fenerbahçe oraz definitywnie wykupili z Fulham André Zambo Anguissę. Sylwetka Gruzina najbardziej intryguje kibiców, ponieważ jest on przedstawiany jako wielki talent, diament do oszlifowania.
Wszechstronny lewoskrzydłowy
Jednym z czynników, jaki z pewnością przyciągnął Kvaratskhelię do Napoli była Liga Mistrzów, do której udało im się awansować dzięki zajęciu trzeciego miejsca w ubiegłym sezonie. – Liga Mistrzów to moje pierwsze marzenie związane z futbolem, praktycznie odkąd zacząłem grać marzyłem o rozegraniu meczu w tak prestiżowych rozgrywkach. Dodatkowo w Neapolu atmosfera jest jeszcze bardziej absorbująca i tak naprawdę nie mogę się doczekać, żeby wyjść na boisko w tych meczach – wyznał Khvicha.
Można powiedzieć, że Kvaratskhelia jest urodzonym skrzydłowym/bocznym napastnikiem, o czym zresztą sam otwarcie mówi. Ale jednym z jego wielkich atutów jest bez dwóch zdań umiejętność odnalezienia się na wielu pozycjach w ofensywie. – Moją ulubioną pozycją jest lewe skrzydło, ale jestem do dyspozycji Napoli. Adaptuję się do tego, żeby grać po trochu wszędzie.
Wachlarz umiejętności młodego Gruzina jest naprawdę szeroki. Dynamika, eksplozywność widoczna szczególnie w szybkich atakach oraz szalony drybling to w jego przypadku nie wszystko, bo – jak sam utrzymuje – nieźle idzie mu także wykonywanie rzutów wolnych: – Lubię wykonywać rzuty wolne, ale widziałem, że w Napoli są też inni bardzo dobrzy wykonawcy, decyzja będzie należała do trenera. Gdyby desygnował do tego mnie, byłbym bardzo szczęśliwy. Czy znajduje to odzwierciedlenie w rzeczywistości? Cóż, akurat na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż jak do tej pory Kvaratskhelia tylko raz zdobył bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego. Miało to miejsce 14 marca bieżącego roku w starciu Rubina Kazań z FK Rostów (1:2).
Spalletti pomaga w aklimatyzacji
Mimo krótkiego stażu w neapolitańskiej drużynie, Gruzin już chwali sobie współpracę z Luciano Spallettim oraz jego podejście do swoich podopiecznych. – Udowadnia, że jest świetnym nauczycielem. Każdego dnia uczy mnie czegoś nowego i dobrze widzieć, że robi tak samo z każdym zawodnikiem. W tym okresie zgrupowania mamy mało czasu na przygotowanie się do sezonu, a on robi wszystko, co może, by perfekcyjnie przekazać nam swoje pomysły. Mówi do mnie kilka słów w tym języku, ale potem zawsze wolimy porozumiewać się w języku angielskim, żeby nasz kontakt był bardziej bezpośredni.
Prędzej czy później Kvaratskhelia będzie musiał nauczyć się języka włoskiego, choć akurat w Neapolu może to nie wystarczyć... – Właściwie tutaj powiedzieli mi, że najpierw muszę nauczyć się języka neapolitańskiego, a potem włoskiego. Nauczyłem się tylko kilku słów, ale mam w swoim zespole dobrych nauczycieli, którzy mogą mi pomóc. Z drugiej strony nauczyłem się już co nieco o gotowaniu, pizzy, mozzarelli i kawie od Tommaso, naszego niezastąpionego storekeepera.
Idol gruzińskich kibiców
Khvicha w bardzo młodym wieku wyjechał za granicę, by szlifować swoje umiejętności w Rosji. W rosyjskiej Premier Lidze w barwach Rubina Kazań i Lokomotiwu Moskwa rozegrał 76 meczów, w których strzelił 10 goli i zanotował 18 asyst, a polscy kibice mogą kojarzyć go z ubiegłorocznego dwumeczu Rubina z Rakowem Częstochowa w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. – Niestety, bardzo wcześnie nauczyłem się żyć z dala od rodziny, ponieważ w wieku 17 lat grałem już w Rosji w Lokomotiwie. Wiem, że jest to część mojej pracy i będzie tak dopóki jestem piłkarzem. Byłem w Kazaniu dwa lata i w szczególności w ostatnim roku świetnie mi szło. Ale potem wybuchła wojna i zdałem sobie sprawę, że muszę wrócić do domu. Nie obawiałem się wojny, ale czułem potrzebę powrotu do ojczyzny, do bezpieczniejszego państwa. W Gruzji piłkę nożną przeżywa się w bardzo namiętny sposób.
À propos tej namiętności – Gruzini naprawdę pokładają ogromne nadzieje w nowym piłkarzu Napoli. Liczą na to, że już niebawem będą mogli chwalić się tym, że mają zawodnika światowego formatu. Kvaratskhelia ma ku temu predyspozycje, a reprezentacyjnym trykocie radzi sobie naprawdę nieźle, bo w 17 występach zdobył 8 bramek. – W ostatnim meczu, w którym grałem w barwach drużyny narodowej, w przerwie meczu kibice przenieśli się z jednej strony stadionu na drugą, żeby móc zobaczyć mnie z bliska, to było niesamowite.
W ojczyźnie Kvaratskhelia zawsze jest witany z wielkim entuzjazmem, ale Neapol również życzliwie przytulił go do piersi. – To wspaniałe uczucie. Koledzy z drużyny powitali mnie naprawdę dobrze. Wszyscy mnie kochają. W ciągu zaledwie kilku tygodni sprawili, że czuję się jak w domu, przyjęli mnie tak, jakbym był rodziną. To wyjątkowa sprawa. Jeszcze nie znalazłem mieszkania, ale zwłaszcza na początku chciałbym wziąć dom w pobliżu naszego centrum treningowego, żeby móc maksymalnie skupić się na pracy.
„Napoli to klub światowej klasy”
Khvicha Kvaratskhelia z pewnością będzie jednym z ciekawszych zawodników do bacznego obserwowania w nowym sezonie Serie A. – On ma potencjał, strzela na bramkę, jest techniczny, potrafi wyjść z takich sytuacji, że nikt się tego nie spodziewa – zachwycał się swoim nowym graczem Spalletti. Gruzin dobrze prezentował się już w przedsezonowych sparingach. Trafiał do siatki w potyczkach z Perugią i Gironą (z rzutu karnego). W tych towarzyskich meczach dało się zauważyć, że Kvara nawiązał boiskową nić porozumienia z Victorem Osimhenem, co dopiero ma szansę realnie obrodzić w meczach o stawkę.
W innym z ostatnio udzielonych wywiadów Kvaratskhelia przyznał, że jego agent był w kontakcie z Napoli już od dwóch lat. Widocznie obie strony były sobie pisane. – Dla mnie zaszczytem jest bycie tutaj, Napoli to klub światowej klasy, kibice są niewiarygodni, a ja chcę wnieść swój wkład – mówi Gruzin. Jeśli te deklaracje zostanę poparte czynami, fani na Stadio Diego Armando Maradona szybko upatrzą sobie w nim swojego ulubieńca.
Przekleństwo włoskich komentatorów
Problem z gruzińskim skrzydłowym mogą mieć jedynie obrońcy rywali Napoli oraz... włoscy komentatorzy sportowi, którzy mają problem z poprawnym wymawianiem jego nazwiska. Żeby było jeszcze ciekawiej, włoskie stowarzyszenie komentatorów radiowych ogłosiło nawet krajowy konkurs na znalezienie dla urodzonego w Tiflis piłkarza łatwiejszego przydomka lub pseudonimu.
Oficjalny debiut jeszcze przed nim, a Kvara już tak bardzo namieszał w Serie A. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej...