Chorwacki pomocnik błąkał się przez lata w poszukiwaniu idealnego miejsca na ziemi. Zawsze cierpliwy, pracowity i niedoceniany Pašalić znalazł swoją ziemię obiecaną w Bergamo. Swoją boiskową dyskrecją sprawia, że patrzymy na jego bilans bramkowy mocno zaskoczeni. Czas spędzony w "La Dei" pokazuje, że Mario stał się żołnierzem Gasperiniego. Jak zbudował swoją pozycję w Atalancie, i z jakimi perypetiami zmagał się podczas swojej kariery?
Niechciany włóczęga
Początki Mario Pašalicia w seniorskiej piłce, to sezon 12/13, wówczas młodziutki Chorwat grał krótkie ogony w Hajduku Split. Jego talent w południowej Dalmacji szybko jednak rozkwitł, w rozgrywkach 13/14 strzelił 11 goli i zaliczył 5 asyst w najwyższej klasie rozgrywkowej w Chorwacji, co w przypadku gracza drugiej linii działa na wyobraźnię właścicieli klubów i kibiców. 19-letni Mario wzbudził zainteresowanie skautów londyńskiej Chelsea, drużyna ze Stamford Bridge zdecydowała się na kupno talentu z Chorwacji za 2,5 miliona euro.
Z racji na ogromną konkurencję w "The Blues" transfer Pašalicia traktowano jak wzięcie gracza, na którym w przyszłości będzie można zarobić. Prawdę o piłkarzu miały pokazać wypożyczenia, najpierw do Primera Division, później do Ligue 1, następnie do Serie A, a także do rosyjskiej Premier Ligi. W żadnej z wymienionych lig Mario nie radził sobie na tyle dobrze, aby kluby zdecydowało się na jego kupno, lub tym bardziej Chelsea rozważyła jego zgłoszenie do kadry na rozgrywki Premier League.
Przyjrzyjmy się bliżej jego występów w klubach, do których trafiał na wypożyczenie. W hiszpańskim Elche nie miał problemów z wywalczeniem składu, zazwyczaj występował na boisku w pełnym wymiarze czasowym, jednakże 3 strzelone gole nie przekonały klubu z prowincji Walencja na wyłożenie gotówki. Podobnie sprawa miała się na wypożyczeniu w Monaco, gdzie bez problemu wygrał rywalizację o miejsce w pierwszej 11-ce, zdobył 3 bramki, ale w ewentualnym transferze do Francji przeszkodziła mu kontuzja pleców, która wykluczyła go na ostatnie 12 kolejek.
Sezon 16/17 chorwacki pomocnik spędził na wypożyczeniu w Milanie. Początki na Półwyspie Apenińskim miał trudne. Ówczesny trener "Rossonerich" Vincenzo Montella przez pierwsze dziesięć kolejek ani razu nie wpuścił Pašalicia na boisko. Wówczas lombardzki klub preferował ustawienie z Manuelem Locatellim, Jurajem Kucką i Giacomo Bonaventurą. Po przyswojeniu pewnych elementów taktycznych Chorwat zyskał zaufanie Montelii i coraz częściej mogliśmy go oglądać na boiskach Serie A. Był to okres, kiedy Milan miał sporo problemów i nie posiadał żelaznej wyjściowej jedenastki. Montella szukając odpowiedniej formuły często decydował się na roszady w drugiej linii. Do końca sezonu Mario Pašalić poza pojedynczymi meczami miejsca w wyjściowej jedenastce już nie oddał, strzelił 5 bramek i zaliczył jedną asystę. Czas spędzony w Milanie był dla Mario lepszy niż ten spędzony w Elche i Monaco.
"Rossoneri" nie zdecydowali się jednak na kupno wychowanka Hajduka Split. Pašalić wiedział, że w Chelsea nie ma czego szukać i będzie musiał czwarty sezon rozegrać, w czwartej innej lidze. Tak częste wyprowadzki do innych krajów z pewnością nie służą stabilizacji i mogą doprowadzić piłkarza do poczucia niezadowolenia z dotychczasowej kariery piłkarskiej.
Kolejnym krokiem na jego piłkarskiej drodze był Spartak Moskwa. Liga rosyjska jest najsłabsza spośród wszystkich, do których szedł na wypożyczenie. Transfer ma jednak drugą stronę medalu i stanowił dla Chorwata pewien krok do przodu. Klub z Otkrytije Arena grał w Lidze Mistrzów, a Pašalić miał pomóc Spartakowi w meczach z Liverpoolem, Mariborem i Sevillą. Rosjanie zajęli wówczas 3 miejsce w grupie, na wiosnę odpadli w Lidze Europy z Athletikiem Club. W Spartaku grali wówczas tacy gracze, jak Quincy Promes i Luiz Adriano. Zespół prowadził włoski trener Massimo Carrera, który przed przyjściem Paulo Sousy był wymieniany w gronie potencjalnych kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski. W lidze rosyjskiej wówczas włoskich wątków było więcej, Zenit był prowadzony przez Roberto Manciniego. W Spartaku Pašalić grał mniej niż w Milanie, cztery bramki nie wystarczyły do wyłożenia waluty przez Rosjan, a poirytowany Mario znów musiał szukać nowego klubu.
Bergamo - przystań, w której można się osiedlić
Włodarze Chelsea latem 2018 roku stwierdzili, że strategia wypożyczania Mario Pašalicia na jeden sezon straciła sens. Od czterech sezonów Chorwat nie przekonał żadnego z klubów do kupna, "The Blues" zdecydowali się wypożyczyć gracza na 2 sezony za 2,5 mln euro. Chętnym okazała się będąca w sezonie 17/18 na siódmym miejscu w Serie A Atalanta. Klub z Bergamo wyglądał na stabilny i rozwijający się projekt sportowy, w którym trener Gasperini przepracował już 2 sezony, grał ciekawą dla oka piłkę i miał przed sobą naprawdę interesujące perspektywy. Pašalić błyskawicznie wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie "La Dei".
Szybko zdał sobie sprawę z tego, że przychodząc do Atalanty musi stać się integralną częścią systemu Gasperiniego, który wymaga od piłkarzy szalonego tempa, wysokiego pressingu i kreowania sobie dużą liczbę sytuacji bramkowych. Będąc graczem "La Dei" trzeba wiedzieć, że u "Gaspa" nie istnieje takie pojęcie, jak żelazna jedenastka i gracz może zagrać kosmiczny mecz, a w następnej kolejce i tak zostanie oddelegowany na ławkę, z powodu taktyki wyznaczonej pod konkretnego rywala.
Mimo dużej liczby minut Pašalicia, Gasperini często decydował się na atak Josip Iličić - Papu Gomez - Duvan Zapata, z racji na przeogromną kreatywność dwójki fantasistów. Atalanta wówczas była klubem, która kibicom głównie kojarzyła się z Argentyńczykiem i Słoweńcem, którzy działali na wyobraźnię społeczeństwa. O tym, jak ważną częścią zespołu "La Dei" stał się Pašalić świadczy fakt, że po przejściu do Bergamo pierwszy raz od sezonu 14/15 rozegrał ponad 2000 minut w rozgrywkach ligowych.
Pomocnik z Chorwacji nie marudził, kiedy Gasperini sadzał go na ławkę rezerwowych i kazał mu wchodzić na ostatnie 20 minut gry. Podchodził do decyzji trenera z pokorą, kiedy był na boisku zawsze był symbolem zaangażowania. Szybko docenili to fani Atalanty, którzy w sposób niezwykle emocjonalny i rodzinny traktują swoich piłkarzy. W pierwszym sezonie na Gewiss Stadium Pašalić strzelił 5 goli i zaliczył 3 asysty, co stanowiło najlepszy wynik w jego dotychczasowej karierze. Dołożył do tego dwa trafienia i asystę w Coppa Italia, gdzie Atalanta dotarła do finału. Wychowanek Hajduka Split w przegranej potyczce finałowej z Lazio zagrał przez zaledwie 5 minut.
Pašalić pierwszy raz w swojej karierze dał w sposób wyraźny klubowi, w którym przebywa, że jego osoba zapewnia wiele korzyści drużynie i warto pomyśleć nad jego kupnem. Umowa z Chelsea była jednak taka, że Chorwat musi jeszcze rok pograć na wypożyczeniu i udowodnić swoją wartość.
Po letniej przerwie w rozgrywkach Pašalić stał się "Super Mario", który natchniony szansą zostania w klubie, pokazał się z jeszcze lepszej strony niż podczas pierwszego sezonu w Bergamo. Chorwat pokazał, że jest żołnierzem Gasperiniego nie tylko w Serie A, ale również w Lidze Mistrzów. Jego bramka strzelona w meczu domowym przeciwko Manchesterowi City dała "Bergamascim" wyrównanie i wiarę w to, że awans z grupy Ligi Mistrzów nie jest czymś niemożliwym.
Okazało się, że najlepsza Liga Mistrzów w wykonaniu Pašalicia była też najlepszą edycją tych rozgrywek dla Atalanty. Zespół z Lombardii odpadł dopiero w ćwierćfinale z PSG. Wychowanek Hajduka Split trafiał także w meczu z Szachtarem i PSG, asystował 2-krotnie w starciu z Valencią. Bramka przeciwko francuskiemu gigantowi dała społeczności Atalanty wielką nadzieję i po wielu miesiącach trzeba przyznać, że ciężko Atalancie będzie w najbliższych latach być tak blisko półfinału najbardziej elitarnych rozgrywek klubowych na świecie. Osoby zarządzające Chelsea po meczach w Lidze Mistrzów wreszcie mogli się uśmiechnąć, gdyż kupno Pašalicia stało się pewne, a cena jego po bramkach z takimi rywalami, jak City czy PSG wzrosła.
Sezon 19/20 był dla Mario Pašalicia wyjątkowy również na boiskach Serie A. Jego częstotliwości występów boiskowych nie załamało przyjście utalentowanego Rusłana Malinowskiego, którego wkomponowanie się do zespołu zajęło trochę czasu. Chorwat zakończył rozgrywki z 9 bramkami i 5 asystami w Serie A. We wszystkich rozgrywkach 3 asysty dzieliły go od double-double (12G 7 A). Najbardziej zapamięta mecz przeciwko Brescii, w którym strzelił pierwszego i jak się później okazało, nie jedynego hat-tricka w karierze (klub kierowany przez Massimo Cellino był karcony przez "Super Mario" pięciokrotnie w sezonie 19/20).
Akceptacja roli w zespole
Po znakomitych dwóch sezonach w Atalancie formalności stało się zadość, klub prowadzony przez Antonio Percassiego wpłacił 14,5 mln euro na konto londyńskiej Chelsea, gracz podpisał umowę z Atalantą, która obowiązuje do 2025 roku. Piłkarz po podpisaniu umowy z Atalantą nie krył wdzięczności wobec klubu, a także trenera.
"Jestem zadowolony. Gram prawie każdy mecz w podstawowym składzie, tego najbardziej potrzebowałem. Potrzebowałem klubu, w którym zachowałbym ciągłość, w którym zostałbym co najmniej dwa sezony i pokazał, co potrafię. Mamy naprawdę dobre relacje z Gasperinim i ile razy gram na boisku, widać, jak bardzo menedżer mnie docenia. Mogę o nim mówić tylko z uznaniem. Jest świetnym ekspertem piłkarskim. Jesteśmy jedną z nielicznych drużyn Serie A, która gra w ofensywny futbol, przez dwa sezony mieliśmy najlepszy atak w Serie A. Musimy pamiętać, że przed przyjściem Gasperiniego do Bergamo Atalanta walczyła o utrzymanie, teraz regularnie gra w Lidze Mistrzów. Bergamo jest bliżej Chorwacji, więc czasem mogę wracać do domu, a moi krewni i przyjaciele mogą przyjeżdżać i odwiedzać mnie częściej, aby oglądać moje mecze ”.
O rozwoju Pašalicia świadczy również wzrost jego pozycji w kadrze narodowej. Od 2020 roku gra w kadrze Zlatko Dalicia regularnie. Strzelił gola na Euro w meczu przeciwko Hiszpanii, w eliminacjach do mundialu w Katarze stał się jedną z kluczowych postaci Hrvatski. Do tej pory Mario w reprezentacji zaliczył 34 występy, w których strzelił 6 bramek.
Wróćmy jednak do Bergamo. Po sfinalizowaniu transferu do Atalanty sielanka się skończyła. Nie chodzi o zaangażowanie zawodnika, a o jego zdrowie. W sezonie 20/21 Pašalić sporo cierpiał z powodu urazów. Chorwat opuścił trzy mecze fazy grupowej Ligi Mistrzów, a także jedenaście kolejek od listopada 2020 do stycznia 2021 roku. W trakcie trwania absencji coraz lepiej w zespole wyglądali Rusłan Malinowski i Matteo Pessina, co sprawiło, że powrót Pašalicia nie był łatwy. Talent Ukraińca eksplodował na tyle, że to on po odejściu Papu Gomeza stał się piłkarzem, który działa na wyobraźnię kibiców. Rusłan swoimi zagraniami i strzałami odmienia mecze, stwierdzenie, że Malinowski na swoich barkach w rundzie wiosennej wprowadził Atalantę do Ligi Mistrzów, nie jest nadużyciem. Pašalić musiał pogodzić się z rolą jokera, który w meczach z czołówką ligi będzie dostawał niewielką liczbę minut na boisku. Sezon 20/21 skończył się dla Mario 6 golami i 2 asystami w 1429 minut, co i tak stanowi niezły rezultat.
Mario Pašalić Superstar
Na początku trwania pandemii koronawirusa powstała piosenka, która miała stanowić pocieszenie dla wyjątkowo dotkniętych tragediami mieszkańców Bergamo. Refren "Rinascerò, Rinascerai" w wolnym tłumaczeniu oznacza "odrodzę się, odrodzisz się". Słowa utworu Robbiego Facchinettiego idealnie oddają przemianę Mario Pašalicia podczas bieżącego sezonu Serie A. Chorwacki pomocnik swoją niesamowitą skutecznością sprawił, że Matteo Pessina coraz częściej zaczyna mecze na ławce rezerwowych, a o Pašaliciu zaczyna mówić się więcej niż w poprzednich sezonach.
Po 16 kolejkach Serie A Chorwat ma na swoim koncie 7 bramek i 6 asyst i wiele wskazuje na to, że przebije wynik z sezonu 19/20. Wychowanek Hajduka Split rozegrał w bieżącej kampanii 3 mecze, w których śmiało można go wymieniać jako MVP kolejki. Pierwszym takim spotkaniem było starcie z Empoli, gdzie zaliczył 3 asysty, drugim pojedynek ze Spezią, w którym strzelił 2 gole i raz asystował, trzecim potyczka z Venezią, podczas której skompletował drugiego hat-tricka w swojej karierze. Włoski dziennikarz Giuseppe Pastore poinformował nawet, że żaden inny pomocnik w historii Serie A nie miał na swoim koncie dwóch hat-tricków.
O Mario Pašaliciu nie mówiło się wiele przez ostatnie lata z powodu tego, że gracze o jego charakterystyce rzadko kiedy odmieniają mecze i grają bardzo dobrze tylko wtedy, kiedy są częścią dobrze funkcjonującej drużyny. Chorwat nie jest piłkarzem, zadziwia kibiców zagraniami przeszywającymi linię obrony, prawdopodobnie nigdy nie będzie w czołówce piłkarzy z największą ilością kluczowych podań w lidze. Pod tym kątem daleko mu do Josipa Iličicia i Rusłana Malinowskiego. Nie jest też kimś, kto będzie tak bardzo aktywny w pressingu i destrukcji, jak Remo Freuler czy Marten De Roon. Pašalić nie będzie też imponował siłą fizyczną, jak Duvan Zapata, podawał jak Teun Koopmeiners, czy strzelał piękne gole i dryblował w magiczny sposób, jak Luis Muriel.
Pašalić wielokrotnie w barwach Atalanty pokazywał, że robi różnicę, kiedy Atalanta ma znaczącą przewagę nad rywalem, a ma czynność do znikania w meczach, kiedy "La Dea" ma problem z kreowaniem sytuacji bramkowych. Przez te aspekty o golach i asystach Chorwata mówi się naprawdę niewiele. Bieżąca kampania pokazuje, że jest to gracz, który po prostu potrafi znaleźć się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i wykorzystać swoje w miarę przyzwoite umiejętności na strzelanie goli. Pašalić nie jest piłkarzem, który w pojedynkę będzie w stanie robić różnicę, dlatego Gasperini w meczach z najmocniejszymi rywalami w lidze sadza go na ławkę, a piłkarz przyjmuje decyzje szkoleniowca z pokorą.
W bieżącym sezonie po dwóch bramkach i asyście ze Spezią w starciu z Juventusem otrzymał od Gasperiniego szansę na rozegranie zaledwie 31 minut, po hat-tricku z Venezią w meczu przeciwko Napoli był na boisku obecny tylko przez 17 minut. Sytuacja powtórzyła się w najważniejszym meczu sezonu z Villarreal, w którym Mario nie podniósł się z ławki rezerwowych.
O tym, że Pašalić nie będzie nigdy nie będzie uważany za piłkarza z pierwszych stron gazet świadczy jego InStat index (281), który daje zaledwie dwunastą pozycję w Atalancie. Chorwacki pomocnik w Bergamo dorobił się za to łatki gracza, który w swojej skuteczności i umiejętności znalezienia się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie okazuje się bezlitosny. Pokazuje to statystyka oczekiwanych bramek i asyst. W tej pierwszej osiągnął rezultat 4,9, co daje drugą pozycję w Atalancie za Duvanem Zapatą i 18-tą pozycję w lidze. W statystce xA Pašalić jest najlepszy w "La Dei" (3,54). Ma to przełożenie na liczby, gdyż ma najwięcej asyst w całym klubie i całej lidze (6), w klasyfikacji kanadyjskiej przegrywa tylko o 1 punkt z Duvanem Zapatą. Jeśli chodzi o atuty Mario Pašalicia, warto zwrócić też uwagę na fakt, że jest to piłkarz, który dobrze wykańcza akcje zarówno prawą, jak i lewą nogą.
Mario Pašalić swoją karierą pokazuje, że można zrobić interesującą karierę, nie będąc graczem porywającym swoją kreatywnością lub pomocnikiem, który wygląda imponująco w wyprowadzeniu piłki. Całkowicie oddał się systemowi Gasperiniemu, ciągle pracuje w pressingu, co pokazują jego liczne odbiory w środkowych sektorach boiska. Chorwat jest książkowym przykładem tego, że trener Atalanty ma nosa do nieoczywistych piłkarzy. Pašalicia odrzuciło wiele klubów, a "Gasp" potrafił go ulepić na swoją modłę i stworzyć z niego integralną i efektywną część drużyny. Zawodnik urodzony w Mainz udowodnił, że nie wolno łamać się po niepowodzeniach, a ciężką pracą i cierpliwością można przenosić góry.
Sam gracz dał do zrozumienia w jednym z wywiadów, że do poczucia spełnienia brakuje mu jedynie trofeum.
Czy moje bramki są istotne? Chciałbym strzelić ich tyle, ile warte jest trofeum. Jesteśmy piękni, dajemy ludziom dużo satysfakcji, ale w końcu chcielibyśmy, żeby z tego wszystkiego zostało jakieś trofeum. Zbliżyliśmy się do tego w zeszłym sezonie w Pucharze Włoch, a także kilka lat temu. Spróbujemy ponownie. Scudetto? Myślę, że nie jest to jeszcze w naszym zasięgu. Naszym mistrzostwem ponowny awans jest Ligi Mistrzów".