Niewykluczone, że już niebawem legendarny stadion, który oddycha historią, zakończy swój chwalebny żywot, a na jego miejscu powstanie nowy. Milan i Inter czynią w tym kierunku zdecydowane kroki. „La Gazzetta dello Sport” przekazała dziś najnowsze informacje dotyczące projektu „Nuovo San Siro”.
Calcio w ostatnich kilku latach zyskuje na sile i zaczyna odzyskiwać swój dawny blask. Jakość i moc włoskich ekip i całej Serie A nie jest już tylko mglistym wspomnieniem, ale coraz mocniej dającą o sobie znać rzeczywistością. Dobitnie pokazują to przypadki dwóch mediolańskich klubów. W ubiegłym sezonie Inter po raz pierwszy od jedenastu lat sięgnął po scudetto, a Milan zdobył wicemistrzostwo i po siedmioletniej przerwie powrócił do Ligi Mistrzów, gdzie umiał postawić się i walczyć jak równy z równym z takimi tuzami jak Liverpool i Atlético Madryt.
Wyniki sportowe pociągają włodarzy obu ekip do szukania inwestycji i rozwoju na wszystkich możliwych polach. Dlatego też temat nowego stadionu odżywa właśnie teraz, kiedy jednym i drugim nareszcie, po wielu długich latach, wiedzie się dobrze. Sytuacja finansowa Interu co prawda wciąż nie jest klarowna, wszyscy pamiętamy, co działo się tam latem i jakie poruszenie wywołały odejścia najpierw Antonio Conte, a potem Romelu Lukaku i Achrafa Hakimiego. Kibice byli wściekli na grupę „Suning” i prezesa klubu, Stevena Zhanga. Mimo wszystko, kryzys udało się przygasić, pomogły w tym dobre rezultaty podopiecznych Simone Inzaghiego, a i kłopoty z Excelem nie są aż tak duże, by nie móc myśleć o przeprowadzce.
Miasto ma wątpliwości
Dyskusja na temat nowego San Siro trwa już od paru ładnych lat. Najpierw to Milan chciał wreszcie wynieść się na swoje i na własną rękę wybudować nowy obiekt. Ostatecznie te plany spaliły na panewce. Na pewien czas wszystko ucichło, ale teraz znów powraca i to ze zdwojoną siłą, bo z klarownymi konkretami. Wydaje się, że obie strony zrozumiały, że ich symbioza musi być kontynuowana. Panowie Scaroni i Zhang zakasali zatem rękawy i wzięli się do roboty. Aktualnie szefowie mediolańskich potentatów są na etapie dogrywania szczegółów planu całego przedsięwzięcia i załatwiania niezbędnych zgód i pozwoleń od władz miejskich.
I właśnie tu pojawia się pewien problem. Nie wszyscy są tak entuzjastycznie nastawieni do budowy nowego Stadio Giuseppe Meazza. Wielu lokalnych polityków wyraża wobec tego stanowczy sprzeciw. Nie chcą całkowitego zburzenia historycznej areny, ale jej modernizacji. Innego zdania jest natomiast świeżo wybrany na drugą kadencję burmistrz stolicy Lombardii, Giuseppe Sala. Uprzednio to właśnie on zastopował projekt budowy stadionu, bo, jak sam stwierdził, chodziło mu o zmiany zachodzące przy okazji wyborów w radzie miejskiej.
Teraz jednak Sala wyraża aprobatę dla tego pomysłu i jest gotowy do działania.
- Burmistrz Sala zgadza się na poczynione przez nas modyfikacje i teraz musi przekonać do tego radę. Trudno mi zrozumieć, jak oni myślą, że możemy zrestrukturyzować stadion, który gości mecze co najmniej dwa razy w tygodniu. Nie możesz grać i zachowywać bezpieczeństwa kibiców, kiedy stadion jest w budowie - mówił prezydent Milanu, Paolo Scaroni, w rozmowie z „Radio 24”. Niezależnie od tego - prezydent miasta po twojej stronie w takiej sprawie, to olbrzymia wartość dodana. Wszystko zaczyna nabierać kształtów i to już chyba nie są żarty, a do rozpoczęcia prac jest raczej zdecydowanie bliżej niż dalej.
120 milionów rocznie
„La Gazzetta dello Sport” w swoim dzisiejszym wydaniu podała szczegóły ambitnego planu mediolańczyków. Łączny koszt budowy nowego obiektu ma wynieść 1,2 mld euro. 500 milionów euro pochłonie stadion sam w sobie, a 700 milionów euro zagospodarowanie placu dookoła niego, który ma sobie liczyć aż 106 tysięcy metrów kwadratowych terenów zielonych. „Nerazzurri” i „Rossoneri” mają zaciągnąć kredyt na 30 lat z odsetkami na poziomie 5%, który według szacunków pokryje 90% wszystkich kosztów.
Kluczową kwestią są przychody, jakie ma zapewniać nowy obiekt. Obecnie San Siro przynosi zarobek w postaci 40 milionów euro rocznie na każdy z klubów, a nowe San Siro ma przynosić nawet 120 milionów euro rocznie na głowę. Nowy obiekt ma być prawdziwym centrum sportu, rekreacji i rozrywki i zawierać takie atrakcje jak zewnętrzna siłownia, skatepark, boiska czy muzeum. Zainteresowani liczą, że wszelkie kwestie formalne uda im się dograć jeszcze w tym roku. Oddanie stadionu do użytku planowane jest na 2025 rok, a przy sprzyjających wiatrach nawet na początek kampanii 2024/25.
Nowa mediolańska „Katedra”?
Jeśli chodzi o wygląd i estetykę stadionu, to w grze są dwa projekty - „Katedra” oraz „Pierścienie Mediolanu”. Niektóre źródła, jak chociażby „Calciomercato” (niski stopień wiarygodności), podają, że wybrany i zatwierdzony został już ten pierwszy, ale nie zostało to jeszcze w żaden sposób oficjalnie ogłoszone.
Jest też pozytywna informacja dla zmartwionych losami starego, dobrego i pięknego San Siro, którego mury widziały wiele, by nie napisać nawet, że wszystko. Otóż - podobno część starego obiektu zostanie zachowana i umiejętnie wkomponowana w strukturę nowego.
San Siro, czyli historia i sentyment
Warto przypomnieć, że stadion budowany w latach 1925-1926 Milan i Inter dzielą od 1947 roku. Pierwotnym gospodarzem był jednak Milan, ale w 1935 roku Mediolan nabył stadion na własność i zdecydował się na jego renowację. Dwanaście lat później miasto podjęło decyzję o grze obu mediolańskich klubów na San Siro. Co ciekawe, na inaugurację, która miała miejsce 19 września 1926 roku, „Rossoneri” stanęli w szranki dokładnie ze swoim rywalem zza miedzy, a spotkanie to zakończyło się wynikiem 6:3 na korzyść Interu.
Sportowo dwaj mediolańscy giganci już w tym momencie otwierają i piszą nową kartę w swoich dziejach, ale wraz z budową nowego stadionu całościowy proces powrotu na właściwe tory nabrałby jeszcze większego tempa. San Siro jest żywą legendą piłki nożnej, słynną „La Scalą” futbolu. Żeby jednak się rozwijać, trzeba cały czas iść do przodu i równać do najsilniejszych i najbogatszych. Milan i Inter to wiedzą. Scaroni i Zhang również. Musimy i my zdać sobie z tego sprawę, bo gdy wypełnią się dni tej świątyni calcio, to po niejednym policzku spłyną łzy i jedyne, co nam wówczas pozostanie, to powiedzenie nostalgicznego: „Arrivederci, San Siro!”.