Najpiękniejszy z beniaminków

Artykuł lut 17, 2021

Mędrcy tego świata twierdzą i przekonują, że wiarą można góry przenosić. Cóż, nikt tego naukowo nie potwierdził, zatem życiowym pragmatykom, którzy w celu przyjęcia do wiadomości pewnych zjawisk potrzebują niezbitych dowodów, wyperswadować tego nie zdołają. Bywają w życiu jednak takie wydarzenia, przez które zaczynamy domniemywać, czy nie dokonały się one przy pomocy jakiejś siły wyższej. Spezia już nie raz w tym sezonie dała całej ligowej stawce do zrozumienia, że nie będzie chłopcem do bicia, a w ostatnią sobotę udowodniła, że chcieć, znaczy móc. Nawet w przypadku spotkania z liderem tabeli.

Chcąc do walki o scudetto dodać szczyptę suspensu i dołożyć do pieca, Spezia postanowiła zrealizować scenariusz godny Alfreda Hitchcocka i jak gdyby nigdy nic bezproblemowo rozprawić się z przewodzącym ligowemu peletonowi Milanem. Jeśli postawa zuchwałego zespołu z La Spezii kogokolwiek wprawiła w zdziwienie, powinien to po prostu zaakceptować i się do tego przyzwyczaić. Z każdą następującą po sobie kolejką "Aquilotti" zyskują coraz szersze grono sympatyków. Spośród trzech ekip, które w rozgrywkach 2019/20 awansowały do Serie A, czyli prócz Spezii - Benevento oraz Crotone, to właśnie oni pokazują się z najlepszej strony i są na najlepszej drodze do zagoszczenia na salonach na dłużej.

Czerwono-czarny skalp

Gdyby tak włączyć z odtworzenia starcie Spezii z Milanem totalnemu laikowi i przed seansem poczęstować go jedynie informacją, że za chwilę obejrzy pojedynek lidera tabeli z 16. drużyną w zestawieniu, dodatkowo będącą beniaminkiem, to zapewne podopiecznych Vincenzo Italiano wskazałby jako przodownika ligowej klasyfikacji. Oglądając to spotkanie naprawdę można było odnieść takie wrażenie. Jakby nie patrzeć, to "Rossoneri" nie oddali nawet jednego celnego strzału na bramkę. Tymczasem "Orły" wykrzesały z siebie ile fabryka dała, zagrały na 120% swoich możliwości i ofiarowały swoim kibicom kolosalny powód do dumy i długiego, hucznego świętowania.

Simone Bastoni, Giulio Maggiore, Kevin Agudelo. To nazwiska, które osobom wcześniej niespecjalnie interesującym się losem drużyny ze Stadio Alberto Picco pewnie zapadną w pamięć. A przynajmniej powinny. Z dobrej strony zaprezentował się również Riccardo Saponara, ale tego gracza miłośnicy calcio dobrze znają z występów dla Fiorentiny i... Milanu. 29-latek swego czasu był zresztą wielką nadzieją mediolańczyków. Zaznaczyć należy jednak, że w sobotni wieczór kilku ważnych piłkarzy, na czele z zachwycającym skutecznością M'Balą Nzolą, w zespole Spezii zabrakło.

Euforia zawodników Spezii po zwycięstwie z Milanem. (Fot. Spezia Calcio/Twitter) 

Idzie ku lepszemu

Co w tym niespodziewanym sukcesie jest dla "Bianconerich" najbardziej budujące? A no to, że prócz zostawienia na murawie serducha i wątroby byli po prostu lepsi piłkarsko. Lepsi od ekipy, która od 4. serii gier absolutnie nikomu nie pozwoliła zepchnąć się z fotela dedykowanego liderowi. W bieżącej kampanii już parę razy Spezii zdarzyło się zapłacić frycowe za nazbyt hurraofensywne nastawienie i błogie podejście do obowiązków defensywnych. Niemniej jednak po ostatnich meczach widać, że trener Italiano nie pozostaje na to obojętny i regularnie pracuje nad wyniesieniem świadomości taktycznej swoich graczy na wyższy poziom.

Vincenzo Italiano (Fot. Spezia Calcio/Twitter)

Dzięki triumfie nad Ibrahimoviciem i spółką piłkarze z zachodnich Włoch notują w tym momencie passę dwóch zwycięstw z rzędu. Podobnym osiągnięciem mogli pochwalić się w styczniu, gdy na rozkładzie mieli dwie kolejne wygrane z Napoli oraz z Sampdorią. Jeżeli zaczną regularnie punktować w potyczkach ze słabszymi drużynami, a od czasu do czasu urwią co nieco tym mocniejszym, to mają naprawdę duże szanse, by w swoim pierwszym historycznym sezonie na poziomie Serie A nie drżeć o utrzymanie do ostatniej kolejki, ale zapewnić sobie ligowy byt na kolejną kampanię znacznie wcześniej.

American Dream made in Italy

Sympatia kibiców, obiecujący zawodnicy, jeden z największych trenerskich talentów w Italii na ławce. Perspektywy na przyszłość Spezii malują się w iście radosnych i ciepłych barwach. A może, zachowując daleką posuniętą precyzję, w barwach flagi USA? "Aquilotti" są bowiem kolejnym (piątym już) klubem na piłkarskiej mapie Włoch, który trafił w amerykańskie ręce. Gabriele Volpi w zeszłym tygodniu dobił targu z niejakim Robertem Platkiem, amerykańskim inwestorem, właścicielem portugalskiego drugoligowego Casa Pia AC i duńskiego pierwszoligowego SønderjyskE.

Robert Platek, nowy właściciel Spezii. (Fot. MSD Capital - Leadership)

Platek jest partnerem prywatnej firmy inwestycyjnej MSD Capital, założonej w celu zarządzania fortuną 18. najbogatszego Amerykanina roku 2019 według dwutygodnika "Forbes" z majątkiem oszacowanym na sumę 32,3 mld dolarów, Michaela Della, założyciela, właściciela i dyrektora generalnego przedsiębiorstwa komputerowego Dell. MSD w ostatnich miesiącach zainwestowało w piłkę nożną, udzielając pożyczek angielskim Burnley, Derby County, Southampton czy Sunderlandowi.

Platek podkreślił w oficjalnym oświadczeniu, iż zakup Spezii to inwestycja rodzinna (jego brat, Philip, będzie wiceprezesem) i prywatna, niepowiązana z interesami MSD. Oprócz tego, że cały pion decydencki, czyli prezydent Stefano Chisoli, dyrektor sportowy Mauro Meluso i menedżer Vincenzo Italiano, zachowa swoje dotychczasowe stanowiska, nie wiemy wiele więcej o tym, jaką konkretnie koncepcję mają Amerykanie na urodziwy włoski klub, ale w La Spezii na pewno po cichu liczą na to, że wraz z kapitałem zza oceanu przyjdą dla nich tłuste lata.

Warto marzyć

Po wielu latach nieudanych prób "Orłom" w końcu udało się wejść do elity. I to wcale nie musi być dla nich szczyt marzeń. Świat stoi przed nimi otworem, a tym bardziej, jeśli Amerykanie potraktują swoją włoską perełkę, jakby to oni sami powiedzieli, really. Wówczas niewykluczone, że wraz z pokonaniem Milanu Spezia symbolicznie rozpoczęła realizację swojego wielkiego amerykańskiego snu.

Jakub Glibowski

Widzę świat w bieli⚪️ oraz czerwieni i czerni🔴⚫️. Calcio. La Liga. Zlatan Ibrahimović. Sergio Ramos. Wyznaję kult "Joga Bonito". Dobry film, dobra książka. Felieton, komentarz, dyskusja.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.