Organizacyjne kłopoty Juventusu. Jakie będą konsekwencje?

Artykuł gru 08, 2021

Arthur za 72 miliony euro, w drugą stronę za 60 milionów euro Miralem Pjanić. Od początku coś tu śmierdziało. A miejmy na uwadze, że to tylko kwoty oficjalne. Pojęcie kreatywnej księgowości funkcjonuje w świecie futbolu od dawna, ale włodarze Juventusu nadali mu nowego znaczenia. Może to mieć dla nich opłakane konsekwencje.

Sprawa jest poważna. Nie dotyczy ona bowiem wyłącznie Juve. Na radarach włoskich służb znalazły się również Napoli, Atalanta, Roma, Sampdoria czy Genoa, które miały dopuścić się podobnych wykroczeń co turyńczycy przy łącznie 62 transakcjach. O co dokładnie chodzi? Otóż zarzuty dotyczą nieprawidłowości w zeznaniach finansowych, a konkretnie zawyżania wartości zawodników przy transferach.

Kasa musi się zgadzać

Juventus miał manipulować wycenami graczy w latach 2019-2021, żeby spełnić wymogi przepisów narzucanych przez uchwalone przez UEFA w 2010, a wprowadzone w życie wraz z inauguracją sezonu 2011/12, Finansowe Fair Play. Biorąc to na chłopski rozum, regulacja ta ma być swego rodzaju siatką ochronną nakładaną na finanse europejskich klubów. Oczywiście w praktyce nie wygląda to tak kolorowo, bo gdy jedni mają problemy z wypełnieniem restrykcyjnych przepisów, drudzy, finansowani przez szejków z Kataru lub Zjednoczonych Emiratów Arabskich, obchodzą je, jak tylko mogą i mają je głęboko w poważaniu.

Zmieszczenie się w ramach Finansowego Fair Play było dla Juve istotne, ale nie było jedyną przesłanką do stosowania tzw. kreatywnej księgowości. „Bianconeri” w lustrowanym przez śledczych okresie lubowali się w wymianach zawodników z innymi klubami. Najbardziej intratnymi z takich operacji były ta, w ramach której do Turynu zawitał Arthur Melo, a do Barcelony powędrował Miralem Pjanić oraz ta, która pozwoliła zamienić się klubami João Cancelo i Danilo.

Fot. GOAL

Pierwsza z nich miała miejsce w 2020 roku, druga rok wcześniej. O kwotach transakcji wiązanej z „Blaugraną” wspominałem we wstępie, natomiast w przypadku dealu z Manchesterem City „Stara Dama” zapłaciła za Danilo 37 milionów euro, a „Obywatele” za Cancelo 65 milionów euro. Pieniądze wydane na Arthura czy Cancelo Juve rozkładał w zeznaniach finansowych na kilka rat, w przeciwieństwie do zysku, który od razu uwzględniał całościowo. Dzięki temu plusvalenza (czyli zysk kapitałowy) turyńczyków była naprawdę wysoka, a ta za sezon 2020/21 była nawet rekordowa - wyniosła 160 milionów euro.

Warto podkreślić, że tego typu transferów Juventus dokonywał nie tylko z ekipami zagranicznymi, ale także, a może nawet przede wszystkim, z drużynami z Serie A. Przykładem takiej transakcji jest kupno Nicolò Rovelli z Genoi za 22, 5 miliona euro (według Transfermarkt) ze stycznia bieżącego roku. W ramach rozliczenia w drugą stronę powędrowali Manolo Portanova (10 milionów euro) oraz Elia Petreli (8 milionów euro). Najciekawsze jest to, że kontrakt Rovelli z „Rossoblu” wygasał 30 czerwca, w związku z czym mógł odejść za darmo, a mimo to „Stara Dama” i tak zapłaciła za niego wymienioną wyżej kwotę. Tak się robi interesy.

Nie tylko Juve

Ale Juventus nie jest jedynym podejrzanym. Wszystko wskazuje na to, że był to szeroko zakrojony proceder, w którym udział brało kilka włoskich ekip. Jeśli jednak wierzyć doniesieniom „La Gazzetta dello Sport”, Juve i Napoli, którego najbardziej podejrzanym jest zakup Victora Osimhena z Lille za 71,25 miliona euro (według Transfermarkt) w 2020 roku, przodują nad całą resztą stawki w ilości takich niezgodnych z prawem transakcji, przy czym w wyścigu tej dwójki na prowadzenie wysuwa się już „Stara Dama”.

Fot. SSC Napoli

W rachubę wchodzi okres od 2019 do 2021 roku, jednakże według portalu Calcio e Finanza szczególnym zainteresowaniem śledczych cieszą się 42 transfery „Bianconerich” (z 62 wszystkich ekip) z lat 2018-2021. Nie musimy chyba nikomu przypominać, że w lipcu 2018 roku do stolicy Piemontu za 117 milionów euro (a przynajmniej oficjalnie za tyle) przybył nie kto inny, jak Cristiano Ronaldo. Ale o tym więcej później.

Który właściciel czy prezes klubu piłkarskiego nie chciałby oglądać podręcznikowo wyglądającego i święcącego się na zielono zestawienia finansowego w Excelu? No przecież każdy. Zapewne właśnie to było motywacją zamieszanych w cały ten ambaras. W tej kolumnie ma być tyle, w tamtej tyle, to zaproponujemy za tego gracza taką kwotę, żeby się wszystko zgadzało i rozpiszemy ją tak, żeby wyszło na plus. To oczywiście hipotetyczny modus operandi podejrzanych, ale jeśli oskarżenia okażą się słuszne, to na światło dzienne wyjdzie multum tego typu smaczków.

Śledztwo idzie jak burza

Jako pierwszy o wszystkim dowiedział się FIGC (Federazione Italiana Giuoco Calcio), czyli po prostu Włoski Związek Piłki Nożnej. Po wstępnym rozpoznaniu niezbędne szczegóły oraz przede wszystkim misja wyjaśnienia sprawy zostały powierzone odpowiednim organom państwowym. W przypadku Juventusu jest to rzecz jasna turyńska prokuratura oraz Corpo della Guardia di Finanza (Korpus Straży Skarbowej), instytucja podległa włoskiemu Ministerstwu Spraw Gospodarki i Finansów, czyli coś w rodzaju policji finansowej, pełniącej również funkcję służby celnej.

Pracownicy prokuratury przed dwoma tygodniami złożyli wizytę w Continassie i spędzili trochę czasu w biurach Juve. Zabezpieczyli odpowiednią dokumentację i zabrali ją ze sobą. Być może sformułowanie „trochę czasu” jest zbyt dużym umniejszeniem, bo akta sprawy mają liczyć ponad 1000 stron. Przed włoskimi urzędnikami pokaźna lektura, ale przez te kilkanaście dni pewnie z jakąś całkiem dużą jej częścią już się zapoznali, a, jak sami deklarują, rezultaty ich wnikliwej analizy poznamy w ciągu miesiąca. Wynika to także z przekonania śledczych, na które mają wskazywać papiery, że „Bianconeri” są winni, a dowiedzenie tego będzie zaledwie formalnością.

Agnelli niczym Moggi

Andrea Agnelli ma się czego obawiać. Nie dość, że Juventus ma kłopoty na boisku związane z niespełniającym oczekiwań powrotem Massimiliano Allegriego, to teraz jeszcze zatarg z prawem. Co będzie dalej? Nie ma co demonizować, ale w historii piemonckiego klubu bywały bardziej chwalebne momenty. Agnelli, jako prezes Juve, będzie musiał niebawem stawić się na przesłuchanie w prokuraturze. Podobnie zresztą jak Fabio Paratici, były już dyrektor sportowy Starej Damy, pracujący aktualnie w Tottenhamie, oraz Pavel Nedvěd, piastujący stanowisko wiceprezesa.

Ta wątpliwa przyjemność tłumaczenia się śledczym jest już natomiast za Federico Cherubinim i Maurizio Arrivabene, czyli za świeżakami w dyrektorskim gronie JFC. Arrivabene został zatrudniony dopiero latem, więc siłą rzeczy nie mógł maczać w tym palców. Cherubini co prawda pracuje w klubie od 2018 roku, ale w zakresie jego obowiązków leżą sprawy zdecydowanie bardziej powiązane ze sportem samym w sobie niż z finansami. Chodziło o to, że obaj panowie mogą dysponować pomocnymi w śledztwie informacjami dotyczącymi głównie sposobu funkcjonowania Juventusu jako instytucji notowanej na giełdzie.

Na niekorzyść Juve będzie na pewno działał fakt posiadania przez organy śledcze nagrań rozmów telefonicznych najważniejszych ludzi zarządzających klubem, z Agnellim na czele. Informacja o nieprawidłowościach związanych z rozliczeniami z Cristiano Ronaldo ma swoje źródło właśnie w tych konwersacjach. Śledztwo cały czas trwa, jego wyniki ani nawet przecieki tychże wyników nie zostały jeszcze opublikowane, w związku z czym możemy się spodziewać, że raport końcowy będzie zawierał kilka innych intrygujących kwestii będących przedmiotem dyskusji kierownictwa Juventusu.

Świadczą o tym zresztą słowa Agnellego, który miał wyznać w rozmowie z Federico Cherubinim, że od tej afery gorsze było tylko niezapomniane i okryte złą sławą Calciopoli, w którym oscarową rolę odgrywał ówczesny prezydent 36-krotnych mistrzów Włoch, Luciano Moggi.

Fot. Bianconeristoreee

Cristiano wróci do Turynu

Okazuje się, że nie tylko szefostwo „Starej Damy” zostanie wnikliwie prześwietlone. Latem wiele mówiło się o tym, że jak najszybszej ucieczki z Turynu szuka Cristiano Ronaldo. Pragnienie Portugalczyka spełniło się - ostatniego dnia sierpnia oficjalnie ogłoszono jego spektakularny powrót do Manchesteru United, czyli klubu, w którym wypłynął na szerokie wody światowego futbolu i w którym zdobył pierwszą w swojej karierze Złotą Piłką. Według informacji przekazywanych przez „La Gazzetta dello Sport”, w najbliższym czasie Ronaldo ponownie stawi się w stolicy Piemontu, by złożyć wyjaśnienia w sprawie jednego z dokumentów dotyczących jego gaży, który w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął i włoscy urzędnicy nie mają do niego dostępu.

Ale to jeszcze nie wszystko. Pod lupą Guardia di Finanza znalazła się kwota odprawy, jaka wpłynęła na konto CR7 po opuszczeniu Juve. Istotne również jest to, w jaki sposób zrealizowane zostały wypłaty za okres od marca do czerwca 2020 roku, kiedy to grupa piłkarzy „Starej Damy” solidarnie zrezygnowała ze swoich pensji, by pomóc klubowi w trudnej sytuacji finansowej spowodowanej pandemią koronawirusa. Ponadto kontrakt zawarty przez Cristiano Ronaldo w 2018 roku nie został udostępniony do jawnej informacji uprawnionym do posiadania jej organom.

Brak pucharów czy Serie B?

No dobra, ale to co tak naprawdę temu Juventusowi grozi? W przekazie medialnym przewijają się pogłoski o zakazie transferowym czy wykluczeniu z europejskich pucharów. Codacons, czyli włoskie Stowarzyszenie Ochrony Praw Konsumentów, z niejakim Marco Donzellim na czele, planuje zaskarżyć cały proceder do Urzędu Antymonopolowego, a także zwrócić się z oficjalnym apelem do Prokuratury Federalnej o zdegradowanie „Starej Damy” do Serie B i pozbawienia jej zdobytych mistrzostw kraju z lat, w których działy się te oszustwa.

Fot. Juventus FC

Trudno sobie wyobrazić, by „Bianconeri”, podobnie jak w 2006 roku, zostali ponownie zmuszeni do zmagań na zapleczu najwyższej włoskiej klasy rozgrywkowej. Wiemy za mało, by móc wyrokować, jakie będą tego wszystkiego konsekwencje. Kiedy pojawią się oficjalne wyniki śledztwa, będziemy mogli powiedzieć na ten temat więcej.

Nie jest to łatwy czas dla Juventusu, który, mimo tego, iż w całą aferę zamieszanych jest kilka innych włoskich klubów, na czele z walczącym o scudetto Napoli, znajduje się na celowniku całej Italii. Jest sam przeciw wszystkim. Znowu. Andrei Agnellemu i wszystkim juventinim w zaistniałej sytuacji pozostaje modlić się i mieć nadzieję, że wszystko rozejdzie się po kościach, a badana teraz sprawa za kilka lat nie będzie nazywana Calciopoli 2.0.

Jakub Glibowski

Widzę świat w bieli⚪️ oraz czerwieni i czerni🔴⚫️. Calcio. La Liga. Zlatan Ibrahimović. Sergio Ramos. Wyznaję kult "Joga Bonito". Dobry film, dobra książka. Felieton, komentarz, dyskusja.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.