Gdy Roma po raz ostatni grała w Lidze Mistrzów jej piłkarzem był Daniele De Rossi, a wielką karierę wróżono Nicolo Zaniolo. Od przegranego dwumeczu z Porto, w marcu minęło pół dekady. Giallorossich czeka szósty sezon z rzędu bez występów w elitarnych rozgrywkach.
Pierwsza część sezonu była dla Romy kompromitująca. Pod wodzą Jose Mourinho zespół zdobył zaledwie 29 punktów w 20 meczach, a w fazie grupowej Ligi Europy skończył za Slavią Praga, przez co musiał grać dodatkowy dwumecz. W pierwszych sześciu kolejkach Roma zgromadziła tylko pięć oczek i zajmowała... szesnaste miejsce w tabeli. Giallorossi przyjęli cztery bramki od Genoi. Wówczas Jose Mourinho po raz pierwszy był bliski utracenia posady. Od tego pomysłu rodzinę Friedkinów odwiódł jednak ówczesny dyrektor sportowy Tiago Pinto.
Po kompromitacji na Ferraris Roma się obudziła. Wykorzystała łatwy terminarz i wygrała sześć z ośmiu spotkań, przegrywając jedynie z czarno-niebieskim walcem z Mediolanu. Weryfikacja miała nadejść na przełomie grudnia i stycznia. Wtedy w kalendarzu pojawił się maraton meczów z czołówką, a Mourinho wciąż grał o życie. Na początku Roma na własne życzenie tylko zremisowała z Fiorentiną, kiedy kończyła mecz w dziewiątkę po czerwonych kartkach Zalewskiego i Lukaku. Oliwy do ognia dolała przegrana z Bologną, która zaliczyła imponujący start, choć wydawało się, że nie jest w stanie utrzymać takiego tempa przez cały sezon. Ostatecznie to właśnie Rossoblu skorzystali z dodatkowego miejsca i weszli do Ligi Mistrzów. Wygrana z Napoli w zawsze prestiżowych Derbach Słońca nieco ugasiła pożar, jednak w tym sezonie nie było to wielkie osiągnięcie. Mourinho ponownie uciekł spod topora.
Jak się po czasie okazało, wydłużyło to jego kadencję o zaledwie miesiąc. Roma przegrała z Juventusem i zremisowała z Atalantą, mimo że w końcówkę piłkę meczową na nodze miał Romelu Lukaku. Gwoździem do trumny była derbowa przegrana z będącym w kryzysie Lazio, które wyrzuciło Romę z Pucharu Włoch. Decyzja o zwolnieniu Portugalczyka zapadła, a zarząd dał sobie czas na znalezienie zastępcy. Ostatnim meczem Mourinho w roli trenera Romy był wyjazd na sentymentalne dla niego San Siro, gdzie Milan nie pozostawił żadnych złudzeń. Roma oddała ten mecz i wydawało się, że jest już po sezonie.
Rodzina Friedkinów nieoczekiwanie postawiła na Daniele De Rossiego - legendę klubu, który miał za sobą zaledwie kilkanaście meczów w SPAL Ferrara i przyczynił się do spadku do Serie C. Entuzjazm mieszał się z obawą. Zasługi piłkarskie DDR-a są jednak na tyle duże, że nawet nieudana przygoda trenerska nie podważyłaby jego statutu, ale nikt nie potrzebował rys na tym długo budowanym pomniku. Friedkinowie chcieli zapewnić sobie trochę spokoju, dowieźć europejskie puchary i latem wybrać trenera z topu. Wiedzieli, że na Daniele nikt ręki nie podniesie.
Wejście niedoświadczonego DDR-a do Romy przerosło wszelkie oczekiwania. W pierwszych jedenastu kolejkach pod wodzą legendarnego pomocnika Roma wykręciła aż 26 punktów. W erze trzech punktów za wygraną lepszy start notowali tylko Rudi Garcia (31) i Eusebio Di Francesco (27). Roma nie tylko świetnie punktowała, ale zyskała tożsamość. Po trzech latach Giallorossi znów grali ładnie dla oka.
Daniele De Rossi nie bał się podejmować odważnych decyzji. Po czterech spotkaniach odstawił Ruiego Patricio. Do bramki wskoczył Mile Svilar i biorąc pod uwagę okres, w którym bronił, spokojnie można go umieścić wśród pięciu najlepszych bramkarzy ligi. Dwa obronione karne z Feyenoordem, świetne dwumecze z Brighton oraz Bayerem, obroniony karny z Fiorentiną i wiele innych spektakularnych interwencji, których szanse powodzenia były niewielkie. Dzięki tej decyzji Roma pozbyła się kłopotu z obsadą bramki i podczas letniego mercato zaoszczędzi 15-20 milionów euro, które musiałaby wydać na nowego golkipera. De Rossi oparł swój projekt o Lorenzo Pellegriniego. Kapitan Romy, który miał okazję grać ze swoim trenerem, wziął odpowiedzialność za zespół i - zwłaszcza na początku współpracy - był zdecydowanym liderem zespołu (4 gole i 3 asysty w 6 meczach pod DDR-em). W przeciwieństwie do Mourinho De Rossi potrafił wydobyć to, co najlepsze z Leandro Paredesa. Argentyńczyk wykonywał tytaniczną pracę w destrukcji, niejednokrotnie napędzał groźne ataki i sprawdził się w roli wykonawcy rzutów karnych. W rewanżowym meczu z Bayerem to on wykorzystał dwie jedenastki. Wyraźny progres zanotował Gianluca Mancini, który zastąpił Chrisa Smallinga w roli lidera defensywy. Mancio osiągnął zwyżkę formy w kwietniu - najpierw jego gol dał wygraną w pierwszych derbach De Rossiego (Mourinho wygrał tylko jedno z sześciu derbowych starć), a później trafiał też w obu meczach z Milanem.
Roma świetnie punktowała w lidze. W szaleńczym pościgu za Ligą Mistrzów tylko raz zgubiła punkty z rywalem z dolnej połowy tabeli (bezbramkowy remis z Lecce). W Europie po rzutach karnych wyeliminowała Feyenoord, rozbiła Brighton, kiedy już po pierwszym meczu awans był praktycznie pewny i pokonała Milan, co moim zdaniem było najlepszym dwumeczem Romy od legendarnej rimonty z Barceloną. Wracając do Serie A, kryzys pojawił się pod koniec kwietnia, gdy Giallorossi znów padli ofiarą wymagającego terminarza. Kadra Romy była zbyt wąska na grę na wysokiej intensywności na dwóch frontach. Rewanż z Milanem był dla Giallorossich wampirem energetycznym. Cztery dni później na Stadio Olimpico przyjechała Bologna i bez większych problemów wywiozła komplet punktów. W rundzie rewanżowej Wilki tylko zremisowały z Napoli. Tak samo zakończył się mecz z Juventusem, choć to Roma była stroną przeważającą. Losy sezonu mógł odwrócić Tammy Abraham, lecz Anglik nie wykorzystał idealnej okazji w końcówce.
Ostatnią szansą dla Romy był bezpośredni mecz z Atalantą. Wygrana utrzymałaby Giallorossich przy życiu, jednak koncert rozegrał Charles De Ketelaere i było po wszystkim. Romie została już tylko matematyka, a kilka dni później trzeba było pogodzić się z myślą o kolejnym sezonie w Lidze Europy.
Biorąc pod uwagę szeroko pojętą czołówkę ligi w ostatnich latach tylko Romie i Fiorentinie nie udało się wejść do Ligi Mistrzów. Wydaje się, że z każdym sezonem Giallorossi mają coraz mocniejszą kadrę, ale to nadal nie wystarczy. Było zakontraktowanie Paulo Dybali, po roku dorzucono do niego Romelu Lukaku, który zakończył sezon z 21 golami na koncie i wyrównał wynik z pierwszego sezonu Gabriela Batistuty. Wniosek o marnowaniu potencjału jest ewidentny i nasuwa się natychmiast. Corriere della Sera poinformowała, że przez brak awansu do Ligi Mistrzów Romie koło nosa przeszło 56 milionów euro.
Za kadencji De Rossiego Roma zdobyła 34 punkty w 18 meczach (śr. 1.88 n/m). W tym okresie to czwarty najlepszy wynik w lidze, choć oczywiste trzeba wziąć poprawkę na słabą wiosnę Juventusu. Mam wrażenie, że piszę to co roku, ale w przyszłym sezonie już naprawdę nie będzie wymówek. Roma musi wejść do Ligi Mistrzów. W rozgrywkach 2024/25 dowiemy się na ile dobre wyniki Romy w lidze były efektem nowej miotły, a na ile dobrego warsztatu De Rossiego.
Giallorossich czeka kolejna rewolucja podczas letniego mercato. W styczniu odejście z klubu zakomunikował Tiago Pinto, a jego następcą jest Florent Ghisolfi, który pracował w Nicei oraz w Lens. O opinię na temat Francuza zapytałem Adalberta, kibica Nicei:
"Florent Ghisolfi przychodząc w 2022 roku miał uzdrowić sytuację kadrową. W krótkim czasie udało mu się zaoszczędzić pieniądze z kontraktów Delorta, Stengsa, Dolberga, Leminy czy Gouiriego, a więc z zawodników, którzy w większości nie spełnili oczekiwań. Jedynie odejście Amine’a Gouiriego można było uznać za stratę jakości, ale sam Francuz chciał już zmienić otoczenie. W ich miejsce Ghisolfi ściągnął do klubu między innymi Yousuffa Ndayishimiye, Terema Moffiego, Jeremiego Bogę, Morgana Sansona czy Mohameda Ali-Cho, którzy w większości okazali się wzmocnieniem i to dzięki nim Nicea w przyszłym sezonie zagra w pucharach. Francuz pokazywał to wcześniej w Lens, a ostatnio w Nicei, że nie interesują go wielkie nazwiska, a raczej ludzie, którzy ciężko pracują i chcą stanowić jedność. W jednym z wywiadów jako przykłady podawał takie kluby jak Atalanta czy Lipsk, które stały się klubami grającymi w rozgrywkach Ligi Mistrzów, ale nie są naszpikowane gwiazdami. Jednak według mnie jego najlepszym posunięciem w 18-miesięcznym pobycie w Nicei było ściągnięcie na Lazurowe Wybrzeże włoskiego szkoleniowca Francesco Farioliego. Włoch już na pierwszym spotkaniu miał przekonać do siebie Florenta Ghisolfiego. Francuz postawił na niego mimo małego doświadczenia w trenowaniu pierwszego zespołu. Jednak co przeważyło nad podpisaniem kontraktu to znajomość piłkarzy oraz styl jaki chciał wprowadzić Włoch w Nicei. Wydawać się mogło, że dobra praca Francuza i grupy INEOS za kulisami będzie wyglądać tylko lepiej. Jednak wszystko zmieniło się na początku tego roku kiedy właściciel Nicei Sir Jim Ratcliffe nabył udziały w Manchesterze United. Pierwotnie przedstawiony pomysł Ghisolfiemu, czyli dużego inwestowania i wprowadzenia Nicei do Ligi Mistrzów miał ulec zmianie i to na pewno przeważyło na jego odejściu. Ghisolfi jest typem dyrektora, który z całą pewnością nie dokonuje nieprzemyślanych ruchów. W jego pracy wszystko musi współgrać, od podejścia do treningów po występy w meczach".
Lista zadań Ghisolfiego na letnie mercato jest naprawdę szeroka. Francuz musi sprowadzić rezerwowego bramkarza w miejsce Patricio, który był za drogi w utrzymaniu. W obronie sporo mówi się o odejściu Chrisa Smallinga, a pod znakiem zapytania pozostaje kwestia wykupu Diego Llorente. Rewolucji należy spodziewać się też na bokach obrony. Leonardo Spinazzoli kończy się kontrakt i z tego samego powodu, co w przypadku Patricio, nie zostanie on przedłużony. Końca dobiegło nieudane wypożyczenie Rasmusa Kristensena, a na wylocie jest też Rick Karsdorp. Pewny pozostania w Romie wydaje się być Zeki Celik, klub powinien natomiast wykupić Angelino, choć tu decyzja jeszcze nie zapadła. Gianluca Mancini i Evan Ndicka są nietykalni. Do Juventusu wróci natomiast Dean Huijsen. W pomocy trzon pozostanie bez zmian: Pellegrini, Paredes i Cristante zostają, choć przydałby się tu jeszcze jeden jakościowy ruch. Houssem Aouar mimo kilku przebłysków raczej nie przekonał, nie wspominając już o koszmarnym Renato Sanchesie, który wróci do PSG. Daniele De Rossi zwracał uwagę, że Romie brakuje szybkich piłkarzy w stylu Gervinho, przez co liczba ofensywnych opcji jest ograniczona. Nowy skrzydłowy na pewno by się przydał, ale kluczem będzie pozostanie Paulo Dybali, który w tym sezonie trzykrotnie został nagrodzony tytułem piłkarza miesiąca (16 goli i 10 asyst) . Kolejny sezon w Romie rozegra Stephan El Shaarawy, natomiast coraz więcej wskazuje na sprzedaż Nicoli Zalewskiego. Od nowego sezonu więcej szans powinien otrzymać Tommaso Baldanzi. Kluczowy będzie wybór nowego napastnika. Roma nie jest w stanie utrzymać Romelu Lukaku, a na sprzedaż wystawiony zostanie Tammy Abraham.
Na razie nie chcę odnosić się do nazwisk łączonych z Romą, bo włoskie media jak dotąd strzelają ślepakami. Jedno w pewne, Daniele potrzebuje wzmocnień i większej liczby opcji.