Zaczęło się od sprowadzenia Jose Mourinho i wygrania Ligi Konferencji Europy. Później był transfer Paulo Dybali i wejście do finału Ligi Europy. Rodzina Friedkin się nie zatrzymuje, tym razem sięga po Romelu Lukaku. Nie ma już wymówek, obowiązkiem jest powrót do Ligi Mistrzów po raz pierwszy od sezonu 2018/19.
Już tylko kilka godzin dzieli nas od zamknięcia letniego mercato we Włoszech. Dla Romy miało ono kilka faz. Czerwiec upłynął pod znakiem sprzedaży i konieczności spełnienia wymogów Financial Fair Play, lipiec i sierpień to już prace nad wzmocnieniem kadry. Giallorossi w ostatnim czasie zdążyli nas już przyzwyczaić, że nie są zbyt rozrzutni podczas mercato. Większość ruchów to wolni zawodnicy, wypożyczenia lub wykorzystywanie okazji. Takową był Romelu Lukaku. Roma miała plan, ale też dużo szczęścia, że udało jej się zamknąć tę transakcję.
Latem stolicę Włoch opuściło tylko dwóch podstawowych zawodników: Roger Ibanez oraz Nemanja Matić. W ich miejsce zostali sprowadzeni – przynajmniej na papierze – jakościowi następcy, a kadra dodatkowo została rozbudowana.
Abraham ➡ Lukaku
➡ Azmoun
Wijnaldum ➡ Aouar
Matić ➡ Paredes
Camara ➡ Renato Sanches
Ibanez ➡ Ndicka
➡ Kristensen
Warto było czekać…
Blisko trzy miesiące musieli czekać kibice Romy na sprowadzenie następcy Tammy’ego Abrahama, który zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i wypadł z gry na dziewięć miesięcy. Przez ten okres w mediach przewinęło się wiele nazwisk, ale żadne nie robiło takiego wrażenia, jak Romelu Lukaku. Belg miał ofertę z Arabii Saudyjskiej (nie chciał wyjeżdżać z Europy), zainteresowani byli nim Juventus (stanowcze weto kibiców) oraz Milan (brak wystarczającej determinacji).
Chelsea długo zwlekała z zielonym światłem na odejście Lukaku. „The Blues” chcieli transferu definitywnego, ewentualnie wypożyczenia z obowiązkiem wykupu, ale czas działał na ich niekorzyść. Roma była tego świadoma i ostatecznie podjęcie ryzyka opłaciło się jej. Klub z Londynu musiał otworzyć się na zwykłe wypożyczenie.
Patrząc na całą karierę Lukaku można stwierdzić, że to jeden z największych transferów Giallorossich w XXI wieku. Oczywiście, Belg znajduje się na zakręcie, bez tego taki ruch nie byłby możliwy, ale jest zawodnikiem, wokół którego można budować marzenia. Roma zapłaciła 7 milionów euro za jego wypożyczenie, sam napastnik zarobi 7 milionów euro za dziesięć miesięcy gry, co jest najwyższą pensją w zespole. Sporo, dlatego Roma oczekuje efektów „na już”. Po dwóch pierwszych kolejkach Giallorossi mają na swoim koncie tylko jeden punkt i każde kolejne potknięcie będzie ważyło coraz więcej.
Kluczem dobre przygotowanie
W poprzednim sezonie Romelu Lukaku rozegrał łącznie 37 meczów, w których strzelił 14 goli i zanotował 7 asyst. Większość tego dorobku przypada na dwa miesiące: kwiecień i maj.
Zanim nastąpił przełom, Belg mocno irytował kibiców Interu. Takim właśnie jest napastnikiem. Gdy jest w formie należy go stawiać na równi z najlepszymi – Victorem Osimhenem, Lautaro Martinezem, Dusanem Vlahoviciem czy Ciro Immobile. Jednak gdy się zatnie, jego występy wyglądają jak u piłkarza z okręgówki. Podczas Mundialu w Katarze stał się obiektem kpin, kiedy w meczu z Chorwacją nie wykorzystał czterech sytuacji stuprocentowych, przez co Belgia nie wyszła nawet z grupy.
Podczas precampionato Lukaku częściowo trenował indywidualnie, a częściowo był włączony do zespołu młodzieżowego. Ten fakt może spowodować, że na optymalną formę Big Roma będzie trzeba trochę poczekać.
Jestem jednak zdania, że aktualny PR Romelu Lukaku jest zdecydowanie gorszy niż jego rzeczywista wartość. Big Rom jest najlepszym strzelcem w historii swojej reprezentacji, a w mistrzowskim Interze Antonio Conte w pełni zasłużenie zgarnął tytuł MVP Serie A (sezon wcześniej tym samym wyróżnieniem nagrodzony został Paulo Dybala). Znaczny wpływ na jego odbiór mają zachowania pozaboiskowe, złośliwi wyliczają mu też liczbę pocałowanych herbów.
Związek Lukaku z Romą to relacja nastawiona stricte na sukces. Nie chodzi w nim o miłość czy przywiązanie do siebie, choć trzeba przyznać, że Romaniści powitali go w stopniu zbliżonym do wspomnianego wcześniej Dybali. Lot Lukaku w szczytowym momencie na stronie Flightradar24 śledziło blisko 50 tysięcy ludzi. Na Ciampino czekało na niego 5 tysięcy osób. Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem transferu w jednej z dzielnic Wiecznego Miasta pojawił się mural z wizerunkiem Belga.
Rzym docenia wielkich mistrzów, Rzym kocha zwycięzców.
Droga do raju tylko dla wybranych dusz
Roma nie jest faworytem do zajęcia miejsca w czołowej czwórce, ale sprowadzenie Romelu Lukaku zdecydowanie zwiększa jej szanse. W poprzednim sezonie Giallorossi mieli problem ze skutecznością – Abraham i Belotti we wszystkich rozgrywkach strzelili łącznie zaledwie 13 goli (odpowiednio 9 i 4). Teraz oczekuje się, że sam Belg przebije ten wynik.
Andrea Belotti od początku sezonu wygląda imponująco. Gallo stracił praktycznie cały rok przez brak odpowiedniego precampionato, ale teraz wreszcie odpalił - doppietta z Salernitaną, oraz udział przy golu i wymuszenie czerwonej kartki dla Isaka Hiena z Hellasem. W tym sezonie Belotti powinien spokojnie osiągnąć dwucyfrową liczbę bramek.
Największą gwiazdą zespołu jest Paulo Dybala. Argentyńczyk w poprzednim sezonie rozegrał co prawda tylko 2500 minut, ale miał bezpośredni udział w 26 trafieniach (18+8). Jeśli powtórzy ten wynik, Roma będzie miała w ofensywie aż trzy strzelby.
Większą odpowiedzialność za grę zespołu musi wziąć na siebie Lorenzo Pellegrini. Kapitan Romy najlepiej wyglądał w pierwszym sezonie pod wodzą Mourinho (14+8). Poprzednie rozgrywki zakończył z bilansem 8 goli i 9 asyst. Lolo ma już 27 lat, mimo że wciąż wydaje się być młodym zawodnikiem. Jest dobrym piłkarzem, ale to już ostatni dzwonek, by wsiąść do pociągu z napisem "klasa światowa".
W przeciwieństwie do poprzedniego sezonu Roma wygląda na razie słabo w defensywie. Wahadła nie gwarantują pewności w obronie, ani nie dają liczb z przodu, a przyjście Rasmusa Kristensena na razie niczego nie zmienia. W dwóch pierwszych kolejkach niepewnie wyglądał lider defensywy, Chris Smalling. Jeśli do tego dodamy Ruiego Patricio, najgorszego podstawowego bramkarza wśród włoskich pucharowiczów, zaczyna się robić poważnie. Dwa mecze nowego sezonu to oczywiście za mało, by stwierdzić, czy taki trend będzie się utrzymywał. Roma musi poszukać przełamania już w najbliższym meczu z Milanem.
Kiedy Mourinho wzywa...
Jose Mourinho w Romie to osoba multifunkcyjna. Jednocześnie jest trenerem, psychologiem, dba o marketing, a także wciela się w rolę dyrektora sportowego. Gdy zależy mu na jakimś piłkarzu, przeprowadza z nim rozmowę telefoniczną i praktycznie zawsze odnosi sukces w "negocjacjach". Portugalczyk sprawił, że Roma stała się bardziej atrakcyjna w oczach piłkarskiego świata. Dwa finały europejskich pucharów z rzędu nie zdarzają się z przypadku. Do całkowitego zrealizowania celów projektu rodziny Friedkinów brakuje już tylko jednej rzeczy – powrotu do Ligi Mistrzów. Właśnie dlatego The Special One odrzucił oferty z Arabii Saudyjskiej. Portugalczyk chce dać Romanistom kolejny powód do szczęścia i dumy. Czy mu się to uda? Przekonamy się za kilka miesięcy.
_______
Czytaj też: