SUDTIROL – PIŁKARSKA PERŁA GÓRNEJ ADYGI

Sudtirol lut 08, 2022

Kiedy myślimy o Włoszech, przed oczami pojawiają się nam plaże, kąpiele w morzu, najbardziej znane zabytki i największe miasta. Półwysep Apeniński jednak to nie tylko upalny klimat śródziemnomorski, ale także rejony górskie. Jednym z nich jest region o malowniczej nazwie Trydent-Górna Adyga, w którym znajduje się miasto Bolzano, siedziba bohatera tego tekstu – Sudtirolu. Włoski klub o niemieckiej nazwie to coś naprawdę oryginalnego, ale Biancorossi nie są jedynie ciekawostką geograficzną, a klubem o świetnych strukturach, który pnie się w górę, by osiągnąć szczyt swoich marzeń – awans do Serie B.

Giro di Alto Adige

Trydent-Górna Adyga to region położony w północnych Włoszech. Stolicą jest Trydent, znajdujący się tuż przy granicy z Austrią. Obszar ten jest jednym z najbardziej wyjątkowych w całych Włoszech pod kilkoma względami. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, że w całym Trydencie-Górnej Adydze używa się dwóch języków – niemieckiego i włoskiego. Oba z nich są traktowane na równi i wszelakie znaki drogowe są dwujęzyczne. Co ciekawe, dowody tożsamości (w tym regionie są koloru zielonego, co również odróżnia je od innych stosowanych we Włoszech) wydawane są również po niemiecku i włosku. Ich równość widoczna jest na każdym kroku i nawet egzaminy maturalne są przeprowadzane w dwóch językach. Uczeń kończący szkołę, poza oryginalną maturą, musi także zdać test z niemieckiego. Patrząc przez pryzmat sportowy, cały region słynie głównie z narciarstwa lub hokeja. Mimo tego, w Bolzano, mieście z prowincji Górna Adyga znajduje się klub piłkarski Sudtirol, który pomimo siedziby w regionie nie pozwalającego na prężny rozwój piłki, coraz mocniej zaznacza się na piłkarskiej mapie Włoch.

Panorama Bolzano; źródło: Wikipedia 

W drodze na szczyt marzeń

Sudtirol jest bardzo młodym klubem z krótką historią. Powstał w 1974 roku jako sekcja piłkarska Sport Verein Milland z Bressanone. Dopiero w 1995 roku oddzielił się od „klubu matki”, przyjął nazwę Fussbal Club Sudtirol i przeniósł siedzibę do Bolzano. Kilka lat później, na początku XXI wieku po raz pierwszy uzyskali promocję do Serie C2 (ówczesna Serie D). Stopniowo wzmacniali swoją markę na czwartym poziomie ligowym we Włoszech, tak aby 10 lat później awansować do Serie C, gdzie grają do dziś. Przez ostatnie kilka lat zawsze dochodzili do play offów, jednak brakowało im postawienia kropki nad „i”. Obecnie, po ponad dekadzie od ich debiutu na trzecim poziomie rozgrywkowym, chcą iść krok dalej i po raz pierwszy w historii w końcu zagrać w Serie B. Czy są na dobrej drodze? Jak najbardziej. Sudtirol może się pochwalić świetną organizacją pracy i zarządzaniem. Klub funkcjonuje zdrowo, jest stabilny finansowo, a niewypały transferowe są u nich rzadkością. Zacznijmy od stabilnego projektu. Zarząd doskonale wie, co chce osiągnąć oraz ile czasu i pracy to wymaga, a przede wszystkim jest pewny swego. Próżno tu szukać nieprzemyślanych, chaotycznych ruchów. Wszystko jest poukładane, a projekt to, można rzec, synonim tego klubu. Co więcej, Sudtirol może się pochwalić aż pięcioma boiskami treningowymi, z których obok siebie korzysta pierwsza drużyna oraz Primavera, złożona w większości z lokalnych piłkarzy. Warto odnotować, że z ich centrum treningowego korzysta reprezentacja Niemiec podczas zgrupowań przygotowujących do turniejów międzynarodowych. Jeśli do tej pory Sudtirol nie zaskarbił chociaż minimalnie waszej sympatii, idźmy dalej. Klub z Górnej Adygi ma coś, czego nie spotkacie w żadnym innym włoskim klubie – salary cap, czyli górny próg zarobku piłkarzy. Żaden z piłkarzy nie zarabia i dopóki są w Serie C, nie będzie zarabiał więcej niż 80 tysięcy euro rocznie. Nie jest to najbogatszy klub z trzeciej ligi i aż 30% ich budżetu inwestują w szkolenie młodzieży. Do ich szkółki zgłaszają się piłkarze z całych Włoch, mając świadomość, że zarobią mniej, ale jednocześnie mając pewność, że się tam rozwiną. Sudtirol pod względem organizacyjnym wyróżnia się w Serie C, gdzie wiele klubów ma problemy z zarządzaniem (takie sytuacje są obecne także i w Serie A, więc nikogo nie powinna dziwić szerzej rozpowszechniona piłkarska patologia w niższych włoskich ligach). Co ciekawe, jest to naprawdę mało włoski klub (może w tym tkwi klucz ich dobrej organizacji?). Zarząd bardzo często puszcza oczko w stronę niemieckojęzycznych fanów, a to denominując klub jako Sudtirol, pozbywając się włoskiego członu „Alto Adige”, a to zatrudniając coraz więcej pracowników mówiących w języku niemieckim. Włoskim fanom bardzo się to nie podoba i część z nich odwróciła się od klubu.

Pomówmy teraz o rzeczach czysto sportowych. Jak radzi sobie Sudtirol w obecnym sezonie? Idą jak burza i są prawdziwą maszynką do zdobywania punktów. Zajmują pierwsze miejsce w swojej grupie w Serie C i nie przegrali w lidze ani jednego meczu. Nad drugą Padovą mają siedem punktów przewagi i jeden mecz rozegrany mniej. Jeśli utrzymają obecną formę, a nic nie wskazuje na to, że może być inaczej, piłkarze o awans mogą być spokojni. Można by rzec, że klub z Górnej Adygi jest wręcz nie do pokonania. W grudniu w zespole wybuchło ognisko koronawirusa. Większość meczów została wówczas odwołana, ale nie wszystkie. Będąc kompletnie przetrzebieni zagrali na wyjeździe z drugą siłą ligi, wyżej wspomnianą Padovą i wywieźli bardzo cenny punkt. Mieli przed sobą zadanie nie do wykonania, a mimo to sobie poradzili. Na domiar tego, warto odnotować ciekawą statystykę. Na jesieni przez długi okres Sudtirol mógł się pochwalić najlepszą obroną w Europie. Drużyna z Górnej Adygi w 11 meczach straciła tylko jedną bramkę. Reasumując, Sudtirol po 10 latach od awansu do Serie C jest na najlepszej drodze, by zrobić kolejny krok do przodu. Być może ich awans pozwoli na zjednoczenie kibiców, wszak nie od dziś wiadomo, że nic tak nie jednoczy jak wspólny sukces. O klubie opowiedział nam krótko także Valentino Beccari, dziennikarz gazety „Alto Adige”, który na co dzień zajmuje się drużyną Sudtirolu:

- W 2010 roku Sudtirol awansował do Serie C. Z roku na rok drużyna się rozwijała, w 2014 roku grali w finale play offów o Serie B. Następnie w 2018 roku odpadli z półfinału tych play offów, rok temu również byli blisko, ale zawsze czegoś brakowało. W tym sezonie mamy bardzo silny skład, który stracił tylko pięć goli w 22 meczach. Ogólnie Sudtirol jest bardzo ciekawym klubem, który lubi stawiać na młodych piłkarzy. Ponadto posiada bardzo zaawansowane centrum treningowe. Dowodem na to jest fakt, że korzystała z nich reprezentacja Niemiec w celu przygotowań do mundialu 2018. Również stadion został odnowiony i stał się pewnego rodzaju perełką w regionie -

Chorwacki klucz do sukcesu

Sporo zostało już wspomniane o dobrym zarządzaniu klubem, jednak zwykli panowie w garniturach nie mogą trenować zespołu. Do tego potrzeba odpowiedniego fachowca i takim jest Ivan Javorcić. Można żartować, że to jakiś Ivan Jurić dla biedoty, bo też Chorwat, też pracuje we Włoszech i do tego też ma na imię Ivan. Byłoby to jednak obraźliwe, ponieważ rodak trenera Torino naprawdę zna się na rzeczy. Javorcić opuścił swoją ojczyznę w wieku zaledwie 16 lat. Od zawsze chciał zostać piłkarzem. Z początku jako młody chłopak miał problemy z adaptacją do zupełnie nowego otoczenia, ale krok po kroku się przyzwyczajał. Niestety jego kariera była przepełniona kontuzjami, przez które musiał odwiesić buty na kołku już w wieku 30 lat. Mimo krótkiego okresu na boisku, zdołał zagrać blisko 90 meczów na poziomie Serie B i Serie C (głównie w koszulkach Arezzo i Pizzighettone), a także liznąć najwyższego szczebla rozgrywkowego we Włoszech, zaliczając 13 spotkań w barwach Brescii. Chorwat nie mógł jednak rozstać się całkowicie ze swoją największą pasją i prędko zaczął interesować się trenerką. Na początku dostał szansę od klubu, który otworzył mu drzwi do kariery w świecie futbolu – Brescii. Prowadził zespoły młodzieżowe, a także przez chwilę pierwszą drużynę. Javorcić ciągle chciał się rozwijać, dlatego postanowił poszukać szczęścia poza swoim piłkarskim “domem”. W 2015 roku został trenerem Mantovy. Jego przygoda z klubem z Lombardii nie trwała jednak długo i po zaledwie sześciu miesiącach rozstał się ze swoim pracodawcą. Przez ponad rok nie mógł znaleźć nowego zatrudnienia i wydawać by się mogło, że bycie szkoleniowcem nie jest dla niego. Wtedy nastąpił przełom w jego życiu. W kwietniu 2017 roku odezwała się do niego Pro Patria, grająca wówczas w Serie D. Javorcić skorzystał z szansy i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Chorwat wprowadził drużynę z Busto Arsizio do Serie C, co już było sporym wyczynem. Swój talent udowodnił dopiero później, gdy prowadzony przez niego klub robił coraz większe postępy i dwukrotnie awansował do play offów o awans do Serie B. Dla tak małego klubu był to ogromny sukces. Javorcić trenował Pro Patrię przez cztery lata, rozstając się z nimi latem ubiegłego roku i przechodząc do głównego bohatera tego tekstu – Sudtirolu. Niech małym dowodem na talent Ivana będzie to, że po jego odejściu Pro Patria nie liczy się w walce o awans do Serie B, tylko jest bliska spadku. Przejście do Górnej Adygi po raz kolejny było dobrą decyzją. Jak zostało już wspomniane, ekipa z Bolzano pewnie kroczy po historyczny awans do Serie B.

Jakim człowiekiem prywatnie jest Javorcić? Ma niesamowicie silny charakter, ale jak sam twierdzi, nie wzbudza w nikim strachu. Prywatnie jest wielkim fanem Dostojewskiego i grania w szachy. Chorwat w życiu wiele się wycierpiał i doskonale wie, że największe sukcesy rodzą się z porażek, z cierpienia. W wywiadzie dla Gianluki di Marzio powiedział: Trenowanie wypełniło we mnie dziurę, jaką zrobiły liczne kontuzje. Marzę o awansie na najwyższy poziom i odzyskaniu tego, co zabrały mi wszystkie urazy. Javorcić to trener, który dostał od życia solidnie po tyłku, teraz stara się wszystko odzyskać i krok po kroku zaznaczać swoje miejsce na piłkarskiej mapie. Jak do tej pory idzie mu coraz lepiej. Herman Hesse, niemiecki poeta i prozaik, w swoim eseju o książce Dostojewskiego pod tytułem „Idiota” napisał: „Prawdziwy czytelnik Dostojewskiego to nie ten, który czyta dla zabicia czasu, ale ten który cierpiał”. Ten cytat jest najlepszym odzwierciedleniem osoby Javorcicia i myślę, że każdemu z nas po ludzku imponuje swoją niezłomnością i ambicją. Sam Sudtirol również wzbudza sympatię wielu kibiców, ponieważ są zdrowo funkcjonującym klubem, który stawia na młodzież i cierpliwą, ciężką pracą osiągają postanowione cele. Panowie z Genoi czy Brescii, nic tylko patrzeć i się uczyć.

Michał Salamucha

Magister filologii włoskiej. Miłośnik Serie A, egzotycznej piłki, literatury oraz języków obcych. Fan Interu, Torino, Newcastle oraz Nantes.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.