AC Monza, beniaminek Serie B, potwierdził transfer Christiana Gytkjaera. Duńczyk podpisał dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny rok. 30-letni napastnik ostatnie trzy sezony spędził na polskich boiskach, reprezentując barwy Lecha Poznań. W pożegnalnym sezonie udało mu się zdobyć tytuł króla strzelców Ekstraklasy, czym przypieczętował swoje udane występy przy Bułgarskiej. Kibice Lecha pewnie będą za nim tęsknić. Gytkjaer był najlepszym napastnikiem w ich klubie od czasów Artjomsa Rudnevsa.
W 2017 roku Lech ogłosił zakontraktowanie Christiana Gytkjaera. Osoby zaangażowane w sprowadzenie Duńczyka były niezwykle zadowolone z tego ruchu i ze skuteczności swoich działań. W normalnych warunkach Kolejorz nie mógłby sobie pozwolić na sprowadzenie Gytkjaera, jednak wykorzystał moment słabości TSV 1860 Monachium i uprzedził konkurentów. Duńczyk trafił do Poznania na zasadzie wolnego transferu, aczkolwiek "Duma Wielkopolski" musiała wypłacić mu sporą premię za podpis, a także zapewnić pensję na poziomie czołówki ligi. Kibice Lecha nie byli aż tak optymistycznie nastawieni do tego transferu. Zrażeni kilkoma poważnymi pomyłkami transferowymi obawiali się, że doświadczony napastnik przyjedzie do Polski odcinać kupony. W tym przypadku akurat się pomylili.
Gytkjaer przychodził do Lecha jako były król strzelców norweskiej Ekstraklasy, mistrz i zdobywca pucharu w tym kraju oraz mistrz i zdobywca Pucharu Danii. Zazwyczaj osiągał dwucyfrową liczbę bramek, więc ludzie związani z Kolejorzem nie mieli powodów, by wątpić w ten transfer.
W swoim pierwszym sezonie w stolicy Wielkopolski Gytkjaer zdobył 21 goli, w kolejnym dołożył 17 bramek, a w ostatnim zaliczył aż 27 trafień. Łącznie 65 goli w 119 meczach, co daje średnią 0,55 bramki na mecz. Te liczby pozwoliły mu znaleźć się wysoko w klubowych klasyfikacjach. Gytkjaer stał się najskuteczniejszym obcokrajowcem w całej historii Lecha oraz najlepszym strzelcem klubu w europejskich pucharach. Co więcej, w ligowej klasyfikacji wszech czasów uplasował się na 4. miejscu, za takimi legendami jak Teodor Anioła, Piotr Reiss i Mirosław Okoński, a biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, zajął 7. miejsce.
Dobre występy Duńczyka na polskich boiskach nie umknęły selekcjonerowi reprezentacji Danii, który dał szansę Gytkjaerowi na powrót do kadry. Ten wykorzystał swoją szansę i pokazał, że dobrze sobie radzi również na arenie międzynarodowej. Aktualnie jego bilans jest bardzo dobry: 5 goli w 9 meczach. Z pewnością znalazłby się w szerokiej kadrze swojej reprezentacji na Mistrzostwa Europy, jednak na to musi poczekać kolejny rok i rozegrać jeszcze jeden świetny sezon.
Jak w pełni wykorzystać potencjał Gytkjaera? Należy grać do niego jak najwięcej piłek w pole karne. Duńczyk jest w stanie strzelić gola w każdej sytuacji. To typowa dziewiątką, lis pola karnego. Ma instynkt napastnika, umie przewidywać, gdzie spadnie piłka dośrodkowywana przez jego kolegę lub odbita przez bramkarza czy obrońcę. Świetnie gra w powietrzu. Jeśli jest taka potrzeba, potrafi się cofnąć, utrzymać przy piłce i pomóc w rozegraniu jej. Jego słabszymi cechami są szybkość i drybling.
Dlaczego akurat Monza? Duńczyk ma już 30 lat i jest to jedna z jego ostatnich szans na wysoki kontrakt. Beniaminek Serie B może i nie jest klubem topowym, ale aspiruje do takiego miana. Ambitny projekt zbudowania nowej potęgi zaczyna przyciągać coraz lepszych zawodników. Niewykluczone, że Gytkjaer wprowadzi Monzę do włoskiej Ekstraklasy już w pierwszym sezonie. Monza to nie tylko świetne pieniądze, ale również znakomite miejsce do życia. Te dwa czynniki miały największy wpływ na decyzję Duńczyka. Więcej o Monzy możecie przeczytać w artykule napisanym przez Marcina Ziółkowskiego.
Granie na drugim poziomie rozgrywkowym we Włoszech nie powinno zamknąć Gytkjaerowi drogi do reprezentacji. Jeśli wciąż będzie skuteczny, selekcjoner będzie chciał z niego korzystać i weźmie go ze sobą na przyszłoroczne Mistrzostwa Europy.