Florencki tancerz. Gaetano Castrovilli przyszłością Fiorentiny

Artykuł cze 24, 2020

“A więc, lubisz tańczyć?”; “Tak, bardzo. Pomyślałbyś, że jak byłem mały, to zapisałem się nawet do szkoły tańca klasycznego? Ale trwało to mniej niż rok”. Teraz Gaetano myśli tylko o piłce, ale coś z muzyki mu zostało. Jego boiskowe ruchy są pełne gracji i elegancji, zaplanowane od początku do końca, wszystko w zgodzie z sobą i naturą.

Castrovilli urodził się w 1997 roku w małej miejscowości Minervino Murge, jego ojciec jest stolarzem, matka pracuje w szpitalu, więc w rozwijaniu pasji pomagał mu wujek Nimbo, który jeździł z nim sto kilometrów do Bari, żeby ten mógł trenować, a potem wracał kolejne sto kilometrów, by odstawić go do domu. Dlaczego tak daleko? Bo młody Gaetano pokochał klub z południa Włoch i marzył o grze właśnie tam.

Jego pierwszym trenerem był Gigi Nicassio, który wspomina w wywiadzie dla gianlucadimarzio.com, że nastolatek zostawał po treningach i uderzał w poprzeczki sprzed szesnastki. Ale chciał mieć godnego rywala, więc rywalizował ze swoim trenerem, którego pokonywał. Życie Gaetano było od tamtego czasu rutyną, rano do szkoły, szybka kanapka po zajęciach i wyruszał z wujkiem do Bari, tam trening i powrót do domu pod wieczór. Wszystko po to, aby spełnić marzenia.


Ciężka praca opłaciła się młodemu piłkarzowi, który w wieku siedemnastu lat trafił do Primavery. Tam trenował pod okiem Corrado Urbano, który dostrzegł niesamowity potencjał w tym chłopaku. “Miał jakość, którą potwierdza na boiskach Serie A, ale musiał dorosnąć na poziomie technicznym i taktycznym. Dziś oglądam go grającego z opanowaniem i wielkim charakterem. Pozostaje mu lekkość tancerza i rozwinął się pod kątem grania bez piłki." Mimo to, Gaetano zawsze musiał się napocić, żeby grać w pierwszym składzie Bari. Odszedł z klubu tylko dlatego, że musieli go spieniężyć. Dzięki temu w styczniu 2017 roku trafił do Fiorentiny.

Zanim do tego doszło, grał  konsekwentnie w Primaverze, a w Serie B zadebiutował pod wodzą Davide Nicoli, zgarniając kilka minut w meczu ze Spezią 22 maja 2015. Był to jednorazowy epizod, bo w kolejnym sezonie wrócił do dowodzenia młodzieżową sekcją klubu jako kapitan. Do zaplecza włoskiej piłki wrócił dwa lata później już jako zawodnik Fiorentiny, będący na wypożyczeniu w Cremonese. Tam grał przez dwa lata, zdobywając doświadczenie i ogranie, żeby móc dołączyć do zespołu Violi w sezonie 19/20. Wystąpił tam w 55 spotkaniach, strzelając pięć goli i zaliczając osiem asyst. Co ciekawe, w jego pierwszym sezonie w Cremonese, jego zespół odpadł w Pucharze Włoch z… Bari.

Do pierwszej jedenastki Fiorentiny wszedł “z buta”, a w swoim debiucie z Napoli zaliczył asystę. Grał w 24 meczach z 26, będąc niezastąpionym w środku pola Violi. Miał udział przy pięciu bramkach, stwarzając chociaż jedną szansę na mecz swoim kolegom z zespołu. Na boiskach błyszczy głównie dzięki swoim dryblingom i… żółtym kartkom; zgromadził ich w tym sezonie aż 8.

Vincenzo Montella dostrzegł w nim potencjał na miarę lidera i on tę szansę wykorzystał. Również po zmianie trenera konsekwentnie grając u Iachiniego. Brakuje mu co prawda okrzesania i musi popracować nad łapaniem kartek, ale jeśli wszystko dobrze pójdzie, to może być jednym z wygranych pandemii i pojedzie na Euro2021.

Michał Ratuszniak

Kibic Romy od dziecięcych lat. Pasją do włoskiej piłki zaraził mnie Tata, teraz ja zarażę was.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.