Cztery lata we Włoszech, ponad sto meczów w Serie A i funkcja wicekapitana – tak obecnie wygląda dorobek Linettego na Półwyspie Apenińskim. Zakończony sezon był jego najlepszym w dotychczasowej karierze. Wychowanek Lecha Poznań wspiął się na zupełnie inny poziom i był kluczowym zawodnikiem Blucerchatich w walce o utrzymanie we włoskiej Ekstraklasie.
25-letni pomocnik rozegrał 28 ligowych meczów, w których strzelił cztery gole i zanotował trzy asysty. To lepszy wynik od Piotra Zielińskiego z Napoli. Oczywiście, umiejętności jakie posiada „Zielu”, są nie do podważenia, jednak te cyferki skłaniają do refleksji. Sampdoria rozpoczęła sezon pod wodzą Eusebio Di Francesco. Po siedmiu kolejkach miała na koncie tylko trzy punkty (zdobyte w meczu z fatalnie wyglądającym Torino) i zajmowała ostatnie miejsce w tabeli. Massimo Ferrero szybko zdecydował się więc ratować sytuację i zatrudnił Claudio Ranieriego, niezwykłego profesjonalistę, słynącego ze świetnego kontaktu z piłkarzami.
U Ranieriego Linetty prezentował się bardzo dobrze, podobnie jak pod wodzą Marco Giampaolo. Od niedawna występuje na nowej pozycji. Nie jest typowym środkowym pomocnikiem, jak miało to miejsce w Ekstraklasie czy na początku pobytu w Genui, a półskrzydłowym, trzymającym się bocznych stref boiska. Jak sam mówił w "Foot Trucku", zwiększa to jego swobodę, umożliwia kreatywną grę. Nie boi się wchodzić w pojedynki, ale przede wszystkim stara się przyśpieszać akcje, używając jednego, maksymalnie dwóch kontaktów. Jest piłkarzem niezwykle uniwersalnym, którego u swojego boku chciałby mieć każdy trener klubu klasy średniej.
Dziwić może więc fakt, że Karol Linetty praktycznie nie dostaje szans w reprezentacji. U Jerzego Brzęczka zagrał zaledwie trzy razy: dwukrotnie z Włochami w Lidze Narodów (1:1 i 0:1) oraz raz w towarzyskim meczu z Irlandią (był to jego jedyny występ w pełnym wymiarze czasowym, mecz zakończył się remisem 1:1). Od ostatniego meczu 25-latka z orłem na piersi minęło już prawie półtora roku. Linetty umiejętnościami jest zbliżony lub nawet przerasta Mateusza Klicha, który w barwach Leeds United gra fantastycznie, jednak nie potrafi tego przełożyć na kadrę. Po takim sezonie zdecydowanie zasłużył na szansę. Jerzy Brzęczek, chcąc mieć szeroką, konkurencyjną kadrę, powinien testować Linettego. Zwłaszcza że próbował już grę z Jackiem Góralskim i... Dominikiem Furmanem, którego prowadził w Wiśle Płock.
Przed Brzęczkiem wcale nie było lepiej. Adam Nawałka co prawda wziął ze sobą wychowanka Lecha na Mistrzostwa Europy do Francji i na Mistrzostwa Świata do Rosji, jednak nie dał mu zagrać nawet minuty. Linetty występował bardzo rzadko. Głównie grał w meczach towarzyskich. Tymczasem Nawałka bardziej ufał Krzysztofowi Mączyńskiemu czy Tomaszowi Jodłowcowi, którzy nie wyróżniali się niczym szczególnym, byli po prostu przeciętni.
Należy zatem zadać pytanie, co musiałby zrobić Karol Linetty, by selekcjonerzy w końcu zaczęli na niego stawiać. Jak już wcześniej podkreślałem, obecnie jest w najlepszym momencie swojej kariery i niewykluczone, że to brakujący element naszej reprezentacji. Faza eliminacyjna Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy jest tak skonstruowana, że Polska najczęściej występuje w roli faworyta grupy i gra ze słabszymi rywalami. Czy ustawienie z dwoma defensywnymi pomocnikami ma sens, skoro Polacy będą długo utrzymywać się przy piłce? Moim zdaniem nie. Trio Zieliński, Linetty i Krychowiak zapewniłoby większą kreatywność i w teorii stwarzałoby więcej sytuacji bramkowych. Jeżeli Linetty nie będzie „titolare” podczas nadchodzącego Euro 2020, przesuniętego o rok, będę zawiedziony.
Na koniec ważna kwestia w kontekście przyszłości Linettego. Wiele mówiło się o zainteresowaniu ze strony Cagliari, które prowadzi jego były trener, Eusebio Di Francesco. Bliżej jest mu jednak do Torino, które prowadzi inny jego były trener, Marco Giampaolo. Te informacje najlepiej pokazują klasę 25-latka. Myślę, że przenosiny do każdego z tych klubów byłyby niewielkim, ale jednak, krokiem w przód. Cagliari w tym sezonie, zwłaszcza na początku, mogło się podobać. Prezentowali naprawdę piękny futbol, jednak z czasem szło im coraz gorzej.
Torino było zespołem brzydkim. Przez całe rozgrywki ich wyniki zależały tylko od Salvatore Sirigu i pozostawionego samemu sobie Andrei Belottiego. Reszta zespołu była odpowiedzialna za bronienie. Idealny przykład antyfutbolu. "Byki" mają jednak ambitny plan powrotu do czołówki. Oczywiście nikt nie mówi o Lidze Mistrzów, ale celem będzie zakończenie sezonu na miejscu gwarantującym udział w eliminacjach do Ligi Europy. Marco Giampaolo chyba polubił współpracę z Polakami, ponieważ mówi się, że poza Linettym chce również Bartosza Bereszyńskiego. Linetty ma kosztować 10 milionów euro, co pozwoliłoby mu zająć miejsce w dziesiątce najdroższych polskich piłkarzy w historii.