Letnie mercato w wykonaniu Napoli było niemrawe. Po długim czasie oczekiwania Aurelio De Laurentiis podarował kibicom swojego klubu Juana Jesusa, czyli piątego lub nawet szóstego stopera w hierarchii Romy. Pod koniec okna transferowego zespół spod Wezuwiusza wzmocnił Andre Zambo Anguissa z Fulham, który dopiero co spadł z Premier League. Były to jedyne ruchy „Partenopeich”. Luciano Spalletti dostał więc niemal identyczną kadrę jak Gennaro Gattuso. Mimo to wyniki są zupełnie inne. Napoli wygrało wszystkie siedem ligowych meczów i z prędkością Victora Osimhena stara się uciec czołówce. Milan i Inter jednak nie odpuszczają. O odczucia dotyczące początku sezonu zapytałem Bartka Szulgę z Polsatu Sport, prywatnie kibica Napoli.
Twardo stąpać po ziemi
Napoli nadspodziewanie dobrze rozpoczęło rozgrywki i gra najładniejszą piłkę w lidze. Przed sezonem celem był powrót do Ligi Mistrzów, ale po takim początku można mieć apetyt na coś więcej. Zwłaszcza, że w lidze nie widać ewidentnego faworyta do tytułu. Czołówka wydaje się być bardzo wyrównana.
Bartek Szulga: „Siedem wygranych z rzędu i od razu przypomina się sezon 2017/2018 z Maurizio Sarrim na ławce trenerskiej. Wówczas Napoli wygrało osiem pierwszych meczów, a zatrzymał ich dopiero Inter Mediolan... Luciano Spallettiego. Podopieczni Sarriego walczyli o scudetto niemal do ostatniej kolejki, a rekordowe 91 punktów nie dało mistrzostwa kraju. Czy w tym roku Napoli może zdobyć tytuł? Z pewnością za szybko na takie deklaracje. Zwycięska seria oczywiście cieszy i robi wrażenie, ale to wciąż dopiero siedem meczów. Cel jest jasny i jest nim powrót do Ligi Mistrzów po dwuletniej przerwie. Właśnie po to do klubu został ściągnięty Spalletti, czyli ekspert od wprowadzania swoich drużyn do Champions League. Czy zrobi to z drugiego, czy z czwartego miejsca w ligowej tabeli - nie ma to większego znaczenia.”
Specjalista, który zrobi wszystko, by osiągnąć cel
W maju tego roku Napoli ogłosiło, że nowym trenerem będzie Luciano Spalletti. 62-latek wrócił do pracy po dwuletniej przerwy. Szkoleniowiec słynie ze znakomitych wyników, ale także trudnego charakteru, którym potrafi wzniecić pożar w klubie.
„Z pewnością to jeden z najlepszych włoskich trenerów ostatnich kilkunastu lat. Nie jest może typem zdobywcy mistrzostw i pucharów, ale nie w takim celu został sprowadzony do Napoli. Spalletti ma wrócić z Napoli do Ligi Mistrzów i tylko to się liczy. Ze względu na dwa lata braku obecności w tych rozgrywkach, klub z południa Włoch traci sporo pieniędzy, które powinien zarabiać dzięki obecności w fazie grupowej Champions League. Spalletti wcześniej dokonywał tej sztuki regularnie i wszyscy liczą na to, że podobnie będzie tym razem. W czym tkwi jego sukces? Z pewnością przez lata wypracował swój konkretny warsztat, a jego drużyny zazwyczaj grają niezwykle efektownie. Dodatkowo piłkarze chwalą sobie relacje z nim jako z człowiekiem, choć oczywiście nie zabrakło głośnych wyjątków, jak słynne konflikty z Francesco Tottim czy Mauro Icardim. Spalletti jest dość spokojny przy ławce trenerskiej i może właśnie tego potrzebowali zawodnicy Napoli? Wszyscy doskonale pamiętamy, jak podczas meczów zachowywał się jego poprzednik. Napoli jak na razie korzysta z doświadczenia Spallettiego i wszystko się zgadza, natomiast z oceną jego pracy warto poczekać, bo wygranie siedmiu ligowych meczów nie daje awansu do LM.”
Majstersztyk last-minute
Andre Zambo Anguissa zaskoczył wszystkich kibiców calcio. Debiutował z Juventusem i zdominował środek pola. Imponuje swoją dojrzałością piłkarską i techniką. Jeśli dalej będzie grał na takim poziomie, powalczy o miano najlepszego pomocnika Serie A.
„Andre Zambo Anguissa to transferowy majstersztyk. Do Neapolu trafił rzutem na taśmę, po tygodniach poszukiwań pomocnika w miejsce Tiemoue Bakayoko o podobnych parametrach do Francuza. Nazwisk przewijało się dziesiątki, ale problemem zawsze była formuła transferu - Napoli, z powodu braku awansu do Ligi Mistrzów, nie dysponowało wielkimi funduszami na wzmocnienia. Dyrektor sportowy oferował więc wypożyczenia z opcją wykupu, na co kluby kandydatów nie chciały się zgodzić. Z racji tego, że Fulham nie sprzedał Anguissy przez całe okienko, ostatniego dnia przyjął ofertę i w taki sposób Kameruńczyk trafił do Napoli. Z pewnością był on brakującym elementem - w kadrze brakowało bowiem pomocnika ze słynnymi kilogramami i centymetrami. Anguissa okazał się strzałem w dziesiątkę, z miejsca wywalczając sobie pewną pozycję w składzie. Nie mam wątpliwości, że po sezonie zostanie piłkarzem Napoli na stałe.”
Odbudowanie piłkarzy obecnej kadry
W Neapolu od kilku lat mówiło się o konieczności wzmocnienia lewej obrony. Wyśmiewany przez wszystkich Mario Rui, bez ironii, gra jak profesor. Udało się też znaleźć dobrego partnera dla Kalidou Koulibaly'ego i wcale nie jest nim Kostas Manolas. W pomocy coraz lepiej wygląda Fabian Ruiz, który irytował swoją grą.
„Na wyróżnienie, jeśli chodzi o początek sezonu, zasługują tak naprawdę niemal wszyscy piłkarze, gdyż mało kto zawodzi. Mario Rui odżył, Amir Rrahmani niespodziewanie wskoczył do składu i jest pewniakiem u boku Kalidou Koulibaly'ego, a Fabian Ruiz, w dużej mierze dzięki obecności Anguissy u jego boku, gra tak, jak na piłkarza za 30 milionów euro przystało.”
Neapol ma nowego idola
Victor Osimhen niedługo będzie uważany za godnego następcę Edinsona Cavaniego i Gonzalo Higuaina. Nigeryjczyk po początkowych problemach błyszczy i strzela gola za golem. Młody napastnik po boisku biega z metką z napisem „najdroższy transfer w historii klubu” i od końcówki poprzedniego sezonu zaczął się spłacić. Obecnie ma na koncie 17 goli w 38 meczach, ale tendencja jest rosnąca (siedem goli w ośmiu meczach tego sezonu) i wydaje się, że Osimhen z każdym następnym meczem będzie podkręcał średnią bramek zdobywanych na mecz, która obecnie wynosi 0,45, co jeszcze nie jest wynikiem zwalającym z nóg. Obecna forma spokojnie pozwala na włączenie się do walki o tytuł capocannoniere, ale Nigeryjczyk będzie musiał się zmierzyć z dwoma dodatkowymi trudnościami.
„Jeśli chodzi o piłkarzy, których warto wyróżnić, z pewnością w tym gronie nie może zabraknąć Victora Osimhena. W poprzednim sezonie jego dyspozycja była... różna. Miał koronawirusa, złapał kontuzję, więc jego debiutancki sezon w barwach Napoli był mocno chaotyczny, dodatkowo mam wrażenie, że nie do końca był pomysł na to, jak wykorzystać jego atuty. Aktualny zapowiadał się na podobny, gdyż w pierwszym meczu zobaczył czerwoną kartkę. Na szczęście szybko doszedł do siebie i rozegrał się na dobre. Strzela, zgrywa, wywalcza karne, doprowadza rywali do szału swoją dynamiką i szybkością. Osimhen bez wątpienia posiada wszelkie możliwości do tego, żeby nawiązać do takich napastników, jak Edinson Cavani czy Gonzalo Higuain. Jest dość nietypowym napastnikiem jak na dzisiejsze czasy – wysokim, niezwykle szybkim, lubiącym dostać piłkę w bocznym sektorze gry i rozpędzić się, gubiąc kolejnych rywali. Oczywiście - jak na 22-latka przystało, posiada sporo wad, nad którymi pracuje i stara się je niwelować. Zdarza mu się być mocno porywczym, gdy coś nie idzie po jego myśli. Dodatkowo posiada braki techniczne i czasami nerwowo reaguje w prostych sytuacjach podbramkowych. Są to jednak aspekty, które można poprawić i widać pod tym względem u niego sporą poprawę - nie mam wątpliwości, że w dużej mierze za sprawą Spallettiego i jego metod. O koronę króla strzelców będzie trudno z dwóch powodów – Osimhen w styczniu, jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, wyjedzie na Puchar Narodów Afryki. Opuści więc kilka meczów, co z pewnością nie jest dla niego korzystne, jeśli chodzi o śrubowanie strzeleckiego wyniku w barwach Napoli. Dodatkowo nie wykonuje rzutów karnych, przez co Ciro Immobile i pozostali napastnicy mają nad nim przewagę.”
Co może zatrzymać Napoli?
Wszyscy zastanawiają się, jak długo będzie jeszcze trwała seria „Partenopeich”. Pierwszy kryzys nadal przed nimi. Dopiero wtedy zobaczymy prawdziwą siłę zespołu.
„Jakkolwiek to zabrzmi - trzeba poczekać na pierwszą porażkę czy kryzysowy moment. Nie ulega wątpliwości, że Napoli w końcu przegra. Zadaniem Spallettiego będzie wówczas odpowiednie zmotywowanie i odbudowanie psychiki podopiecznych. Napoli, bez względu na to, kto był trenerem, od lat słynie z zawodzenia w kluczowych momentach meczów czy całego sezonu. Nie pozostaje więc nic innego, jak wierzyć w to, że Spallettiemu udało się zmienić mentalność piłkarzy, którzy w ostatnim sezonie oddali awans do Ligi Mistrzów w kompromitujących okolicznościach.”
Mecz z Hellasem wymazany z pamięci
W ostatniej kolejce poprzedniego sezonu Serie A Napoli miało wszystko w swoich nogach. Żeby zakwalifikować się do Ligi Mistrzów wystarczyło wygrać. Mecz zakończył się jednak remisem 1:1. Powrót do europejskiej elity przeszedł piłkarzom obok nosa, podobnie jak klubowi kilkadziesiąt milionów euro.
„Wygląda na to, że drużyna o tym zapomniała. Albo inaczej - pamięta, ale motywuje ją to do tego, żeby nie powtórzyć tej historii. Gdyby piłkarzom wciąż siedziało to w głowie w negatywnym sensie, nie wygraliby siedmiu meczów, kilkukrotnie wychodząc przy tym ze sporych tarapatów.”
Liga Europy odpuszczona kosztem Serie A?
Po dwóch kolejkach fazy grupowej Ligi Europy Napoli ma na koncie zaledwie punkt. Przed zespołem Luciano Spallettiego dwumecz z Legią Warszawa, który jest ostatnią szansą na wejście do fazy pucharowej.
„Napoli posiada dość szeroką kadrę, więc o odpuszczaniu europejskich rozgrywek nie ma mowy. Gdyby tak było, drużyna nie walczyłaby o powrót w meczu z Leicester City. Porażka ze Spartakiem Moskwa była więc bardzo bolesna, gdyż wydawało się, że również i tym razem uda się wygrać. Niestety - czerwona kartka i fakt, że Rosjanie umiejętnie wciągnęli Napoli w chaotyczny i agresywny mecz sprawiły, że drużyna Spallettiego przegrała po raz pierwszy w sezonie. O odpuszczaniu nie ma mowy, choć priorytetem jest oczywiście liga.”
Atmosfera wśród kibiców Napoli. Czy w niektórych domach wystrzeliły już szampany?
„Jak to bywa z piłkarskimi kibicami - niewiele potrzeba do euforii i jeszcze mniej do chęci zwolnienia trenera czy wyrzucenia ze składu połowy piłkarzy. Również więc w tym przypadku zdarzają się niezwykle euforyczne opinie, według których Napoli jest już niemal pewne mistrzostwa. To oczywiście przesadzone komentarze, gdyż do mety jeszcze daleka droga. Tak jak jednak wspomniałem - celem nie jest mistrzostwo, a powrót do Ligi Mistrzów. Wszystko powyżej będzie miłym dodatkiem – zakończył Bartek Szulga, redaktor Polsatu Sport, prywatnie kibic Napoli.